Strony

sobota, 5 marca 2016

Alcatraz ma nowego mieszkańca!

Ci, którzy podżerają lub popijają przed kompem proszeni są o przełknięcie żeru i odstawienie talerzyków, kubków, szklanek i innych filiżanek. Dla własnego bezpieczeństwa. Usiłowałam Was na to przygotować, choć nie wiem czy było to w ogóle możliwe - tak, posiadam krasnala! Uff, jakoś poszło. Szybko i konkretnie. Proszę się nie krztusić, oddychać głęboko - wentylacja płuc pomoże.

Krasnal jest bo dlaczego niby mam się ograniczać i nie krasnalić? Ludzie robią gorsze rzeczy! Na przykład cementowe kolumienki pod doniczki z roślinami jednorocznymi albo ogródki wyłożone niemal w całości polbrukiem i trawnikiem z rolki. Różanki robią zapamiętale z mieszańców herbatnich, rodki sadzą w dziurach wykopanych na środku Tyrawnika, żywotnikują do nieprzytomności. O tym że pod wszystko sypią chemię w dużej ilości ledwie napomknę. Na tym tle moje ekscesy w postaci posiadania jednego,około czterdziesto -  pięćdziesięcio centymetrowego  krasnala ogrodowego po prostu bledną. Tym bardziej że mój krasnal nie jest z tych strasznie rzucających się w oczy. Dodatkowo jest gryplan żeby ustawić go na kamyszku pod tytułem piaskowiec, rzeczony kamyszek potraktować  jogurtem naturalnym  w celu zaproszenia mchu ( rozważane są opcje: jogurt grecki lub beztłuszczowy ) i tym sposobem trochę wtopić w naturę. Krasnal ma się znaleźć docelowo gdzieś w paprotnych okolicach, a ponieważ teraz w ogrodzie  stanowiska paprotne się powiększą będzie sporo miejsc do wyboru.

Jak wiecie albo i nie wiecie ( jak ktoś nie wie to może się zapoznać  z  moim wypocinami na temat krasnoludyzmu -  Hejt na krasnale ogrodowe - kowal zawinił Cygana powiesili! ) problem krasoludkowania w Kraju Kwitnącej Cebuli i Najlepszego Na Świecie Ziemniaczka od pewnego czasu mnie pobolewał. Wszyscy jadą po krasnalach jak po łysej kobyle.  Narzekać i mówić fe to każdy potrafi, krasnoludkować tak żeby  to się w ogród jakoś wpisało już jest trudniej. Trudno nie oznacza  jednak że absolutnie  niemożliwe. O gustach jak wiadomo się nie dyskutuje - jedni wolą  w ogrodzie  wśród roślin formy bardzo proste, inni skręcają w stronę baroku. Zarówno w jednym jak i drugim wypadku bardzo łatwo przegiąć i zrobić ogrodowi gugu.  Dlatego z ozdóbstwami wszelakimi trzeba baaardzo ostrożnie postępować i uważać przede wszystkim na ich jakość i ilość ( po mojemu ogród to  miejsce dla roślin a nie  wariacja w mini sklali na temat Sacro Bosco Orsiniego czy galeria rzeźby współczesnej ).

Mój krasnoludek jest bardzo tradycyjny w formie ( he, he, skąd znamy te napompowane poliki ), szczęśliwie nie jest  jednak wielobarwny w krzykliwy sposób. To go jakoś tam ratuje, design ujdzie, szczególnie jak go paprociowe frondy z lekka przykryją. Czy winnam się wstydzić krasnkludkowania? A goowno, uważam że wcale nie powinnam - posiadam krasnoludka ogrodowego i jestem z tego dumna! Walczę bardzo dzielnie ze stereotypem krasnalowego kiczu z plastiku  ( za pomocą kiczu o mniejszym natężeniu  ) i czuję się jak awangarda rewolucji ( normalnie Trocki od krasnali ), choć mój krasnoludek jest taki bardziej "mieszczański", w stylu miesięcznika "Mój piękny Ogród" ( tak mi się przynajmniej wydaję, bo lata temu miałam to pismo w ręce ). Poza tym nie traktuję zbyt poważnie tzw. dobrych wzorców,  mam już swoje lata i nie będę do niczego podchodziła na kolanach, choćby ze względu na zmiany zwyrodnieniowe związane z wiekiem. Pełen luz, bez napinania i śmiertelnej powagi w ogrodowaniu. Dla mnie uprawa ogrodu to nie jest konkurs poprawnej piękności tylko zabawa.

Dobra teraz sesja Wolfganga (  imię dostał prawdziwie germańskie ), jak zawodowego modela fociłam na łonie marcowej natury. Mam nadzieję że ta jego łopatka zrobi się z czasem mniej odblaskowa ( znaczy że nocą załatwi za mnie wykopywanie mleczyków ).







16 komentarzy:

  1. KOchana, ja mam aniołka a na jego widok mąż zapytał się kogo tam pochowałam...:/ Krasnal wydaje się być bardziej uroczy i dopasowany do ogrodów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krasnal bardzo mi się podoba, jest taki nieprzeciętny, inny, albo ja wyleciałam z krasnoludkowej mody i jestem nie na czasie. Jeśli Cię to pocieszy to ja sama dumam nad kącikiem krasnolutków... tak tak, mamy tu liczbę mnogą :))))))
      Wiesz co... jak na kogoś kto tak na luzie podszedł do tego swojego... krasnala, to całkiem sporo się nagadałaś i natłumaczyłaś się :D :P :))))))))))))))))))000
      Jest śliczny :)

      Usuń
  2. TabaAzo Droga,
    nie ma się co tłumaczyć - Wolfgang całkiem jest nienachalny i kiczem nie epatuje zbyt mocno. Trochę mi przypomniał o moim Szamroku, którego przypadki chcę opublikować, a przynajmniej będę próbowała wydawcę znaleźć. Swoją drogą żal mi bardzo, że własnoręcznie przeze mnie z mieszaniny gliny i zaprawy ulepiony skrzat Szamrok jednak nie przetrwał i nie nadawał się do siedzenia pod jakimś cudnym paprotem w ogrodzie. Zawsze jednak wytwórstwo własne, nienachalne można w postaci krasnoludkowania dopuścić w ogródku? Tymczasem na rabacie trawiastej jako przedstawicielka szczytów kiczowatego designu występuje (dość duża) skarbonka - świnia z doniczkowej gliny z zielonym kapelutkiem. Owo "arcydzieło" kupiłam onegdaj w mieście Krakowie mojej córce, która wyrosła już z takich dekoracji... a że żal wyrzucić to pasie się wśród miskantów. ;)))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje miłe, pozwolicie że odpowiem Wam jednym wpisem. Kwestia "tłumaczenia się" z krasnoludztwa; generalnie nie lubię w ogrodzie ozóbstw, ozdobniczo wyżywam się w domu ( ale za to tak że świnia w kapelutku jak najbardziej pasząca do innych domowych ozdóbstw, he, he :-) ). Dla takiej osoby która w ogrodzie ceni głównie rośliny i to do tego stopnia że czasem zapomina że dobrze jak ogród jest jakoś tam skomponowany, pojawienie się ozdobnej konkurencji dla roślin jest pewnym przełomem. Owszem czasem sobie snuję plany kawiaczkowe ( placyk, kawiaczek i ozdóbstwa ) ale charakteru nie zmienię i zawsze będę wolała ogrody w których rolę główną grają rośliny. Wolfgang pojawił się w Alcatrazie z powodu mojej przekory i reakcji na powszechne narzekania jakie to kicze ohydne ludzie ustawiają w ogródkach. Dlatego tak o nim trąbię. Krasnoludek dyskwalifikuje ogrodnika, takie mam wrażenie. Krasnale można lubić albo i nie, ale nie można obrażać się na pewną tradycję ogrodniczą. Wydaję mi się że krasnal jako taki jest w niełasce a nie tylko plajstikowa chińszczyzna. I to mnie wkurza. Dlaczego zardzewiałe pręty i dzyndzoły na wietrze są cool, a krasnal mający za sobą trzysta lat ogrodowania jest be? No i to nabożne zachwycanie się nowymi ozdóbstwami. Kicz to jest wszędzie, trafia się tak samo często wśród "oszczędnych w wyrazie" nowych ozdóbstw jak i wśród tych tradycyjnych.
    Tak naprawdę to ja się nie tłumaczę, ja tu , qrczę, razem z Wolfgangiem walczę z pewnym zadęciem, poczuciem wyższości i pewności że to co tryndne jest super, hiper i w ogóle. Nie jest, zazwyczaj jest do doopy. Rzadko trafiają się ogrody z nowoczesnymi ozdobami tak wpasowanymi w ogród, że kładą na łopatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć Wolfi :-)
      Dokładnie tak, Taba Azo.
      Poczucie wyższości i pewności- najgorzej, zawsze.
      I też, jak leloop, żałuję, że nie da się wstawić zdjęć w komentarzach, przyszło ma na myśl takie jedno, z tłumem ogrodowych krasnali, przypomniałam sobie własne przyjemne zdziwienie na ten widok...

      Usuń
    2. Powinnam się zacząć chyba sobą jakoś tak rekolekcyjnie martwić, charakter mi się coraz podlejszy robi. Przy wyczytkach nagłupiastych w necie na ogół się zaśmiewam ale czasem coś mi nie gra na tyle że sobie przypominam że ja też profesjonalistka, choć akurat nie od zielonego. A jak sobie to przypomnę to się zapluwam z tej złośliwości, poczucia własnej wyższości i nieomylności co to we mnie siedzi. Chyba udam się z Wolfim na terapię, on będzie leżał na leżance i się spowiadał z kompleksów ( każdy krasnal je ma ), a ja będę walczyć z megalomanią i poczuciem wyższości ( choć w moim wypadku to jest nie tyle poczucie co realny ogląd rzeczywistości, he, he ;-) ).

      Usuń
  4. Dziwnie nienachalny, prawie neutralny. Utopi się w paprotach i tylko czasem kogoś zadziwi, a dziecko ucieszy, swym istnieniem. Może być. Wiklinowej żyrafie i tak nie dorówna. Ani betonowemu lwu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do lwa i żyrafy to nie wystartuje bo to nieetyczne jak zdrowy osobnik bierze udział w paraolimpiadzie.;-) Ja też myślę że się utopi, oby z lekka go omszyło, jak te japońskie domki duchów.

      Usuń
  5. Czytam i czytam Twoje tłumaczenia i celowo nie przewijam do zdjęć, bo naprawdę się bałam. A tu taki sympatyczny ludek. Jaka ulga. I teraz trochę mi wstyd, że nie doceniłam Cię, Tabi. Ło Matko Polko, ale imieniem to mu dałaś między oczy. Będzie pieszczotliwie zdrabniany, czy zostanie oficjalnie, z zadęciem przez duże "W"?
    Bardzo mu z ciemiernikiem do twarzy (właściwie do pleców :)), paprociumy i bluszyk też spoko.
    Ja to sobie jednak po cichu myślę, że skoro pan W. tak ciepło przyjęty, to na jednym ludku się nie skończy. Za czas jakiś może poczuć się samotny i pańcia mu przygrucha towarzystwo. A potem to tu to tam bajki z mchu i paproci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany, co jest z tymi tłumaczeniami?! Z krasnoludka nie trzeba się tłumaczyć, o tym jest ten cały post. Problem ja tu naświetlam utożsamiania krasnali ogrodowych z całym badziewiem ogrodniczego ozdobnictwa. Normalnie Krasnal Samo Zło! A tymczasem tam pod lasem nienachalne krasnale na żer wychodzą. We mnie się takie złe i mściwe Faficzku obudziło jak przeczytałam sobie jak to profesjonaliści ( bardzo przepraszam moje cooleżeństwo po zielonym zarabiające w ten sposób na chlebek, ten profesjonalny kamyczek to nie do Waszych ogródków ) po krasnalach jadą a bzdeciaste tryndne ozdóbstwa polecają jako sam smak i w ogóle sztukę przez duże S. Nadmieniam że posiadam tzw. "wykształcenie kierunkowe" i o wartościach dzieła sztuki to ja sobie mogę podyskutować, z tym że z profesjonalistami z nieco innej dziedziny niż architektura krajobrazu. Sorry, strasznie złośliwa się zrobiłam, ale teksty o zapraszaniu wielkiej sztuki do ogrodu mnie do zjadliwości popychają. Jak sobie o sztuce w ogrodzie poczytam to zaraz myślę jakby tu piramidę Dżosera w ogrodzie zainstalować, to taka "nowoczesna" bryła i na pewno Wielka Sztuka. I w dodatku kiedyś też ponoć w zieleni stała. Co do Wolfganga to on już został Wolfim ( w końcu do własnego ogrodu ćwierkam Al, to dlaczego mam tak oficjalnie, z pełnego imienia, ćwierkać z krasnalem? ). Na razie zapowiada się na jedynactwo, może jak dadzą pińcet na drugiego krasnala to się pomyśli o towarzystwie dla Wolfiego;-) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pińcet to i ja bym krasnala wstawiła ;)))) Hi hi hi

      Usuń
  7. Załapiesz się dopiero przy drugim, może Szamroko - bliźniaki?

    OdpowiedzUsuń
  8. Z ciemiernikami też mu do twarzy. Uniwersalny jest...

    OdpowiedzUsuń
  9. Z ciemiernikami to nawet mnie jest do twarzy, he, he.;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. No fajny jest. Mnie się podoba. Tylko czemu mu ta czapeczka tak oczy przysłania? :)
    I naprawdę się komponuje z zielonym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej ze oczka niewidoczne. Niektóre krasnale ogrodowe to oprócz białych bród, napompowanych polików mają mocno rozwiniętą chorobę Basedowa. Kro wie co kryje się pod czapeczką Wolfieg? Przyznam się że podejrzewam też że Wolfi ma łysinę, dobrze że jest ta czapeczka.

      Usuń