Powinno być że powolutku sezon SDB nam się kończy ale to nieprawda. Sezon u mnie się właściwie skończył zanim na dobre się zaczął. Po prawdzie to nie powinnam narzekać bo niezbyt obfitego kwitnienia mogłam się spodziewać. Zeszłoroczne prace "inżynieryjne" przeprowadzane w bezpośrednim sąsiedztwie "Pumilotonu" w końcówce października i sprzątanie po nich, wysadzanie kłączy na chybcika, żeby zdążyć zanim człowieka przymrozki pozbawią możliwości grzebania w ziemi, nie wróżyły kwitnących łanów. Jednak zaskoczyło mnie to że dziwnie kwitły i nadal kwitną też irysy, które nie miały wstrząsających przeżyć. Przypuszczam że to wina aury, raczej nie zeszłorocznych letnich upałów i suszy ale w sumie dość mokrej zimy i długo nie mogącej dojść do siebie, zimnej wiosny.
Nie żeby nic nie kwitło, skłamałabym gdybym napisała że żadna z odmian masowo nie pokazała kwiatów ale wszystko to jakieś takie niezsynchronizowane, kwitnące nie w terminie. Dodatkowo wiele pokazujących się kwiatów irysowych jest po prostu "niedorobionych", znaczy pouszkadzanych w fazie budowania "kłosa" ( chyba te cholerne kwietniowe, bardzo późne przymrozki ). Groza mnie ogarnęła jak zobaczyłam trzy kwiaty "wyczekane" na hamerykańskich irysach, mających rozpczynać kwitnienie dość wcześnie. Nastawiałam się na niesamowite widoki i fakt było mocno niesamowicie, tylko że nie koniecznie tak jak oczekiwałam. Te paskudne fale wiosennych przymrozków uszkadzających kwiaty to jest właśnie problem z uprawą irysów SDB w naszym klimacie. Przynajmniej w centralnej Polsce ( z południa dochodzą wieści że sezon całkiem całkiem, Robert nawet twierdzi że dawno tak dobrego sezonu SDB nie miał ). No nic zobaczymy jak to się dalej potoczy, w końcu prawie połowa SDB nadal przygotowuje się do kwitnienia. No więc sezon niby trwa, ale nowych esdebiaczków na kwitnienie których wyczekiwałam już nie będzie. Czyli skończyło się mimo tego że na rabatach nadal kwitną irysowe maluchy. Pokręcone to wszystko!
Również przyglądam się moim roślinom, w jakiej są formie i jak na razie wygląda jakby nic się nie zmieniło i było jak co roku. Nie mam takich pięknych odmian jak Ty, w ogóle nie wiem czemu, mój ogród wiosną jest mało kwiatowy :/ Chyba wiosną cieszy mnie zielone, jedyny okres, kiedy ta zieleń jest tak miło przeze mnie przyjmowana i może dlatego sam ten kolor mi wystarcza do wiosennego szczęścia :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki :)))
Z irysami SDB w Centralno- Polszcze jest różnie, sygnały mam od znajomków. Szczęśliwie rośliny późnej wiosny i lata ( tzn. te które w tych porach kwitną )nie są tak narażone na zawirowania pogodowe. Prawie wszystkie peonie, bodzichy, marcinki -wszystko to wolne od terroru przymrozków. U mnie wiosna bardzo kwiatowa, w ogóle u mnie kwiatowo, he, he.;-)
OdpowiedzUsuńMijałam dziś na ulicy piękne, przepyszne żółte irysy (no dobra, nie wiem, czy były piękne według kolekcjonerskich standardów ;)), i od razu pomyślałam o Tobie! Jak się nazywa odmiana na trzecim zdjęciu od góry? Zachwycające kwiaty, to połączenie kolorów znalazło bezpośrednie połączenie do ośrodka przyjemności w moim mózgu.
OdpowiedzUsuńTo jest 'Alene's Other Love', bardzo przyjemna odmiana. Irysy nie muszą być jakieś niesamowicie wyszukane żeby cieszyły oko, uroda niby przaśna jet tak samo dobra jak ta niby cywilizowana uroda!:-)
OdpowiedzUsuń