Taaaa, przesadzanie róż w maju. Na pewno nie jest to optymalny termin dla ulistnionych krzewów, ale qrcze ziąb jak się patrzy, Zimna Zocha przyprowadziła zimnych kolegów i w dodatku leje. No i moje stare mchówki nie wyglądały najlepiej na przypisanych im stanowiskach. No a jak ruszyłam róże mchowe to jakoś tak poszło że zahaczyło też o inne róże. W sumie przesadziłam badylkowato rosnące odmiany róż historycznych i jedną angielkę ( która ledwie zipie i nie wiem jak to z nią dalej będzie ). Teraz lista "wysadków". Na początek mchowe 'William Lobb' i 'Nuits deYoung', następnie remontankę ( czyli inaczej hybrid perpetual ) 'Empereur du Maroc', ponoć pierwszą różę o czerwonych kwiatach bez śladu fioletowego odcienia. Potem pomyślałam a co tam i burbonka 'Madame Isaac Pereire', o niepowtarzalnym ciepłym odcieniu ciemno różowych kwiatów też znalazła nowe miejsce do życia. Następnie na nowe stanowisko powędrował 'Gypsy Boy' i wspominkowana zdechława austinka 'Tradescant'. No i się porobiło straszliwie ciemno, bo wszystko to róże o ciemnych kwiatach. Co prawda niedaleko rośnie 'Coupe d'Hébé' o jasno różowych płatkach ( z lekkim wiśniowymi podbarwieniami ) a i 'Madame Isaac Pereire' wcale nie taka ciemno kwietna. Jak jednak pomyślę sobie że uplanowałam posadzić niedaleko tej "ciemnej grupki" naszego nowego faworyta ( z Mamelonem realizujemy drugą część różanego zamówienia z marca ), starą ale jarą odmianę 'Raubritter', staje się jasne że będzie ciemnawo i aż się prosi o jaśniejsze sąsiedztwo. Jestem na etapie przemyśleń czy nie rozjaśnić tej grupy burbonką 'Variegata di Bologna' ( taaa, kolejny wykopek ). Po głowie chodzi mi też towarzystwo pod tytułem miskant 'Kleine Silberspinne'. W końcu te róże będą z czasem porządnymi, dużymi krzaczorami, w większości tylko raz kwitnącymi, więc taki niezbyt duży rozjaśniający akcent w postaci dwóch lub trzech kęp ww. miskancika dobrze by różyczkom robił. Może zestaw niezbyt klasyczny ale co tam. Klasyka przymusowa, a nie taka , którą się czuje to nuda straszliwa.
Hmmm, miskanty wśród róż... Może być ciekawie. Nowocześnie. Zainspirowałaś mnie. Chociaż miskanty okropnie mnie rozczarowały w tym roku. Spora część wymarzła.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to nie była jak się okazuje optymalna zima dla miskantów. U mnie jeszcze nie jest tak tragicznie ale Mamelon liczy spore straty. Kiedyś sadziłam już trawy do róż, były to angielka i mieszańce herbatnie ( czytaj drapaki ) z mniejszym miskantem nieznanej nazwy. Całkiem to dobrze wyglądało, bo odciągało wzrok od drapakowatości herbatników. Myślę że przy normalnych krzewach, miskanty będą wyglądały jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuń