Strony

wtorek, 14 czerwca 2016

Czerwcowe debiuty

 Dzisiejszy wpis jest o debiutantach,  takich roślinach, które pierwszy raz u mnie zakwitły. Pochodzenia różnego, znaczy niektóre z nich to świeżynki, inne męczyły się parę lat w gruncie zanim wydały z siebie coś kwiecistego godnego obiektywu, i w ogóle godnego spojrzenia. Zacznę od bodziszków - przyjechały do mnie niedawno  i szczerze pisząc nie spodziewałam się  w tym roku w ogóle ich kwitnienia, a tu taki miły siurpajz. Najbardziej cieszę się z kwitnienia tych najmniejszych, "piciumków i skalniaczków". Oczywiście sadząc je starannie potaśtałam znaczniki i musiałam ślęcząc nad fotkami moich bodziów i netowych obrazków ustalać who is who. Na fotce nr 1 i 2 Geranium cinereum '?' - dałam znak zapytania bo widzę że różni się od mojej starej poczciwej odmiany 'Ballerina' a nie przypominam sobie żebym kupowała odmianę 'Laurence Flatman'. Różni się też od odmiany 'Lizabeth". No nie wiadomo na razie kto to jest, grunt że jest urodny.  Na fotce nr3 Geranium cinereum 'Memories', bardzo miły dla oczu bodzio ale absolutnym hiciorem i "ocznym pieścidełkiem" jest maleńki 'Thumbling Hearts' ( fotka nr 4 ). Ledwo zaczął otwierać kwiaty a już  wiedziałam że mam do czynienia z bodziszkiem niezwykłym! Jest bardzo maleńki ale wrażenie robi bardzo duże. Bardzo się cieszę że ta odmiana bodzia trafiła do  Alcatrazu, na wszelki  wypadek kupiłam dwie sadzonki. Tak jak zachwycam się małym 'Thumbling Hearts', tak kwitnący Geranium clarkei 'Cashmir Blue' ( fotka ne 5 ) jest rozczarowujący.  Odmiany Geranium clarkei o jasnych kwiatach podobają mi się bardziej. Jakoś 'Cashmir Blue' nie ma tego motylego wdzięku, charakterystycznego dla odmian kwitnących w kolorach  bieli i różu.





 Na drugim krańcu rabaty z nowymi  bodziszkami objawiła się w końcu róża 'Felicia'. Sprowadziłam ją z zagranicy z pomocą cooleżanek z forum różankowego. Zachwyciłam się tą różą podczas pierwszej angielskiej wyprawy ogrodowej. Niestety u mnie jakoś nie było jej do tej pory dobrze. Zła wegetacja nie była na pewno wynikiem tego że sadzonka mikra czy cóś, prawdziwego byczora  nabyłam, raczej miejsce jej nie pasowało. Dwukrotnie je musiała zmienić żeby wreszcie poczuć się na tyle dobrze że wypuściła pędy normalnej wielkości i wydała kwiaty, jakie ta odmiana mieć powinna. Bardzo się cieszę z tego spóźnionego  debiutu różanego, bo 'Felicia' jest moim wymarzonym "piżmakiem", znaczy pierwszą różą piżmową którą postanowiłam zaprosić do Alcatrazu. Wstrzymałam się z zakupem innych "piżmaków" widząc jak źle u mnie przedstawicielce  tych róż, teraz hulaj dusza  - piekła nie ma, he, he! Tak mi  po głowie te różne starsze i nowsze "piżmaki" chodzą, normalnie strach się bać, he, he. Na zakończenie kwitnieniowy debiut z cienistej strony Alcatrazu - tadam, tadam, oto pierwsze kwiatki "Zenki" czyli  Zenobia pulverulenta . Chyba podpasowało jej miejsce, ładnie się zaliściła a teraz jeszcze jest oblepiona wprost kwiatami. Nie sądziłam że będą aż tak widoczne. Wyobrażałam sobie że to będzie kwitnienie w stylu borówki amerykańskiej, tymczasem jest to bardziej spektakularne zjawisko. No i bardzo dobrze!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz