Strony

niedziela, 10 lipca 2016

L jak lawenda

Zrobiła ostatnimi czasy lawenda wąskolistna Lavandula angustifolia zamieszanie w naszych ogrodach. Może nie dochrapała się tej pozycji co  różne  hity sezonu, nie błyszczała w świetle reflektorów jako roślina roku czy cóś w tym guście, ale z roku na rok powiększa się "areał upraw" lawendy w naszych ogrodach, czy nawet na naszych balkonach. Lawenda z wdziękiem przenosi się z zadrukowanych jej wizerunkiem przedmiotów domowego  użytku - pościółek, ręczniczków, kubeczków, talerzyków, zegarów i tysiąca innych  pierdółek - do ogrodów, swego prawie naturalnego miejsca bytowania. Lawenda głównie przenosi się przez duże centra ogrodnicze  i markety budowlane, stąd może jeszcze nie jest  tak popularna poza miastami, znaczy w wielu wiejskich ogródkach się jej nie uświadczy. Nie  jest to roślina na nowo  poznana ,  odzyskana, cud i miód z babcinego ogródka  - lawendy w Polsce masowo nie uprawiano, uchodziła za roślinę ciepłolubną niezbyt  nadającą się do całorocznego życia w Kraju Kwitnącej Cebuli ( należy przy tym pamiętać że dawniej Kraj Kwitnącej  Cebuli rozciągał się het na wschód za naszą obecną granicą ). Owszem braciszkowie i ojczulkowie w klasztorach w co cieplejszych rejonach kraju sadzili lawendę w zielarniach ( pewnie  to z klasztornych zielarni wyniosła dawniejsze łacińskie miano Lavandula officinalis - czyli lawenda lekarska ),  ale o jej walorach jako rośliny ozdobnej coś cicho było. Prędzej o jej właściwościach  odkażających, uspokajających, antyinsektowych i innej pożyteczności można było usłyszeć. Taki roślinny  niezbędnik  w ziołowym gospodarstwie do wykorzystania w apteczkach domowych, królowa ziół pieknie pachnąca ale bardziej  pożyteczna niż urodna.. Lawenda nie zawsze przetrzymywała ostre polskie zimy nawet w tych ciepłych rejonach, dlatego jej uprawa ograniczała się głównie do  uprawy w doniczkach. Jednak nie  zrobiła na polskich parapetach  wielkiej kariery takiej  jak np. mirt. Myślę że po prostu się nie udawała, potrzebowała zimą dużo światła i niższych  niż większość domowych roślin temperatur ( inaczej ją szkodniki żarły i grzybki mogły  atakować ). Już prędzej rozmaryn dawniej ludzie w Polszcze domowo uprawiali niż lawendę.





Nazwa lawenda pochodzi od łacińskiego czasownika lavare który można tłumaczyć jako myć, prać, czyścić. Ponoć  ukuto  tę nazwę w średniowieczu, choć mnie wydaje się że raczej nazwa starożytna, która w średniowieczu rozprzestrzeniła się  razem z uprawą lawendy. Mogę  się  mylić bo źródełek nie znalazłam. Roślina pochodzi z północnej części basenu  Morza Śródziemnego i  do dziś to tam występuje w półdzikiej formie ( jako składnik formacji roślinnej zwanej garig i w murawach naskalnych ). Tzw. dzika lawenda ( z tą dzikością nieco problematycznie jak to zawsze  u roślin  dawno uprawianych ) jest rośliną dość zmienną, jej  wygląd zależy w dużym stopniu od  stanowisk, które porasta.  Niekiedy buja niemal na metr, czasem ledwie dorasta do 20 cm. Barwa kwiatów to cała paleta niebieskości,  z naturalnymi mutacjami w kolorze różu i bieli. Wysrebrzenie liści też bywa różne. Znaczy tratata - zmienność w obrębie taksonu. Teraz z dwururki - już starożytni Rzymianie i tak dalej, znaczy uprawa lawendy w ogrodach zaczęła się dawno, dawno temu, w czasach starożytnych. Głównie ceniono roślinę  za zapach, który miał mieć  właściwości oczyszczające i odstraszające robactwo. Zapach powstaje za sprawą terpenów, to one dają  nam tak po nosie i to one uczyniły z lawendy roślinę  przemysłową, dostarczającą olejek  eteryczny na potrzeby przemysłu kosmetycznego ( głównie ), spożywczego czy  farmaceutycznego. I to z powodu oleju eterycznego zaczęło się tworzenie odmian lawendy. Preferowano te rośliny które były najbardziej olejkodajne, co nie zawsze przekłada się na urodę rośliny. Odmiany lawendy "przemysłowej" a tej którą na ogół uprawiamy w naszych ogrodach to zupełnie inna bajka,  o czym napiszę  w dalszej części postu. W ogrodzie cenimy nie tylko zapach, ale przede wszystkim wygląd  rośliny, lawendowe pola powstały z powodu zapotrzebowania nie na urodę półkrzewu tylko z powodu ilości substancji  uzyskiwanej z hektara uprawy. Czysta proza, żadnej  ogrodowej poezji.




Teraz o odmianach lawendy wąskolistnej uprawianej w ogrodach. Nazywane bywają te odmiany lawendy lawendami angielskimi bo to angielskim ogrodnikom zawdzięczamy piękne ogrodowe lawendy wąskolistne, dobrze rosnące w  ostrzejszym klimacie. Oczywiście lawendę uprawiano w Anglii od bardzo dawna.  Na wyspy roślina trafiła najprawdopodobniej już w okresie rzymskim, potem uprawiali ją mnisi, a po rozwiązaniu klasztorów przez Henryka VIII trafiła do wiejskich ogrodów ( dla Anglików lawenda jest zatem wiejską rośliną, he, he ).  Jednak  dopiero powstanie mody na nasadzenia w tzw. stylu wiejskim i fascynacja angielskich turystów francuską Riwierą, czy włoskimi krajobrazami  która zaowocowała ogrodami w stylu śródziemnomorskim,  spowodowały lawendowy boom na wyspach. 'Hidcote' to nazwa jednej z odmian lawendy nadana od Hidcote Manor w Gloucestershire, posiadłości majora Lawrenca Johnstona, który namiętnie lawendy uprawiał. Major był urodzonym w Paryżu Amerykaninem, naturalizowanym Brytyjczykiem, uczestnikiem II wojny burskiej, łowcą roślin w Afryce, Birmie i Chinach , wielbicielem Prowansji ( jego drugi ogród znajduje się niedaleko Mentony - Jardin de la Serre Madone ) - w efekcie tej międzynarodowej kombinacji w osobie jednego majora mamy sporo odmian lawendy mających w nazwie Hidcote i co jeszcze śmieszniejsze twór który dziś nazywamy klasycznym ogrodem angielskim ( post wiktoriańskim, nie mylić z XVIII - wiecznym "naturalistycznym" ogrodem angielskim ). Tak, tak, Amerykanin z francuskim miejscem urodzenia ( Dżizuuu, ten cholerny rozpustny Paris! ) był jednym z czołowych współtwórców twórców angielskiego stylu w ogrodnictwie!

No dobra lecimy z koksem - mamy karłowatą odmianę 'Hidcote Superior' , podobną wzrostem odmianę 'Hidcote  Rose' o różowych kwiatach,  większe lawendy takie jak 'Hidcote  Blue Strain' o srebrzystych liściach i ciemnych kwiatach w odcieniu niebieskim,  no i klasyczną 'Hidcote' o mocno niebieskich kwiatach. Jak znam  życie to pewnie wymieniłam tu  tylko najbardziej znane  "hidcoty" i kto wie czy przy okazji nie zaplątałam się w nazwy synonimiczne. Brytyjczycy najwyraźniej lubią nadawać lawendom nazwy najbardziej znanych  ogrodów z czasów "złotej ery ogrodnictwa", która ich zdaniem przypadała na przełom wieków i łapała się na czasy świetności imperium. Munstead Wood w Surrey było  domem ( i ogrodem ) Gertrude Jekyll, kobiety instytucji która dla brytyjskiej szkoły projektowania ogrodów była tym kim królowa  Wiktoria była dla imperium brytyjskiego. No i  nazwa  Munstead  pojawiła się w  następujących  odmianach lawendy:  'Munstead Nana',  'Munstead Dwarf',  'Munstead Strain' - żeby było śmieszniej tak naprawdę wszystkie te nazwy są nazwami synonimicznymi  odmiany lawendy nazwanej po prostu 'Munstead'. To niewielka wzrostem lawenda, zaliczana do karzełków,  o fioletowo - niebieskich kwiatostanach, bardzo silnie pachnąca ( sadzona na plantacjach ),  z całkiem miłymi dla oka srebrzystymi liśćmi. Jej kwiaty zachowują kolor po ususzeniu, idealna dla tych  co z lawendowych kwiatów  wyrabiają różności. Znalazłam jeszcze odmianę 'Munstead Violet', która ma mieć bardziej ciemne kwiaty  niż   'Munstead', oczywiście też karłowata jak tzw.  klasyk, oraz odmianę   'Felice' ( udoskonalona  'Munstead', zaczyna kwitnienie wcześniej niż "mateczka Munstead" i kwitnie  dłużej niż ona, kwiaty mają nieco bledszy odcień fioletu ).  Klasyczne odmiany jak  'Hidcote' i  'Munstead' w sprzyjających warunkach klimatycznych powtarzają  kwitnienie. Teraz przegląd odmian o niskim wzroście, większośc z nich buja w okolicach 20 - 35 cm  - 'Nana Atropurpurea' ( bardzo ciemne fioletowe kwiaty ),  'Nana Rosea' ( kompaktowa różowo kwitnąca ślicznotka, czasem  sprzedawana pod nazwa 'Rosea' ),  'Nana Alba' ( białe kwiaty przy liściach nie tyle szarych co w kolorze zszarzałej oliwki, mój najnowszy zakup, musi być jej sporawo żeby zrobiła wrażenie ale warta uwagi - w końcu za nic nie dostaje się Award of  Garden Merit RHS  ), 'Lady Lavander' ( kwiaty w kolorze blue ), 'Sarah' ( kwiaty drobne, w kolorze fioletowym, bardzo  pachnące ), 'Dwarf  Blue' ( kwiaty w kolorze mocno niebiesko - fioletowym, kwitnie dość wcześnie i bardzo obficie ), 'Silver  Mist' ( dość wolno rosnąca, wiosną grube , bardzo  jasno szare  liście, później troszkę ciemniejące , kwiaty  w kolorze hym...tego..... jasno lawendowym, czyli w odcieniu jasnych odmian lilaka  ), bardzo  malutka, taka calineczkowata  'Wee One',  'Ellagance Purple' ( ciemno kwitnąca, kolor kwiatów purpurowy,  dorasta do 35 cm wysokości ), 'Ellagance Sky' ( kwiaty  w odcieniu błękitu, dorasta do 35 cm wysokości), 'Ellagance  Ice' ( wzrost jak  u innych lawend z serii  Ellagance, kwiaty  białe ), 'Ellagance  Pink' (  wzrost wiadomo, kolor kwiatów różowy ) - lawendy z holenderskiej serii Ellagance to laureatki Złotego Medalu Europejskiego Fleuroselect w 2006 roku, nagroda  przyznana ponoć za odporność na choroby i  wigor. 'Scholmis' zwana inaczej  'Miss Muffet'  ( dorasta najwyżej do 30 cm, kwiaty ma średnio wybarwione, nie jest to ciemny odcień koloru lawendowego, he, he - w sprzyjających warunkach powtarza kwitnienie we wrześniu ), 'Royal Purple' ( dorasta do 30 cm wysokości, kwiaty w kolorze fioletu z tym pożądanym purpurowym odcieniem, bardzo dobra do chłodniejszego klimatu, trzeba  przycinać ją  w kuliste formy ),




Lawendy o średniej sile wzrostu, czyli takie które dorastają od 40  do 60 cm wysokości - 'Imperial Gem' ( kompaktowy, zwarty pokrój, kwiaty ciemnofioletowe,  odmiana dorasta do 50 - 60 cm wysokości, wyróżniona Award of Garden Merit RHS ) , 'Lavance  Purple' ( wymagająca  bardziej suchego podłoża niż inne odmiany, dorastająca do 50 cm wysokości lawenda, młodą roślinę   trzeba przycinać dwukrotnie w ciągu sezonu, kwiaty stożkowe w  kolorze purpury ), 'Blue Scent' ( dorastająca do 60 cm, dość tolerancyjna na pH  podłoża, rosnąca bardzo szeroko i mająca trochę nieuporządkowany, "luźny" pokrój, kwitnie  wcześnie  kwiatami w kolorze  ciemno  niebiesko - fioletowym ),   'Peter  Pan' ( dorasta do 45 cm wysokości, rośnie bardzo wolno, kwiaty w kolorze ciemnego fioletu ), 'Sharon Roberts' ( bardzo długo kwitnie, kwiaty w  kolorze ciemno niebiesko - fioletowym ), 'Royal  Velvet' ( podobna  do odmiany 'Hidcote' ale w przeciwieństwie do kwiatów tej starszej odmiany,   kwiaty 'Royal Velvet'  zachowują bardzo dobrze  kolor po  wysuszeniu, rośnie dość szybko, toleruje mokre zimy i dłuuugo kwitnie ), 'Irene  Doyle'  ( jedna z niższych "średnich" lawend, czasem zalicza się ją do lawend niskich bo buja tak przeważnie w okolicach 40 - 45 cm, rozrasta się za to bardzo szeroko, kwiaty ciemnofioletowe ), 'Blue Mountain' ( dorasta do  60 cm wysokości, kwiaty w barwie  o średnim nasyceniu,  kolor kwiatów  niebiesko  - fioletowy ), 'Blue  Mountain White' ( dorastająca do 60 cm wysokości, niby biało kwitnąca odmiana - z tym niby to piszę dlatego że odmiana zaczyna kwitnienie w kolorze baaaardzo blado niebieskim, kwiaty dopiero z czasem robią się białe )  - obie  "mountainki" silnie pachną, 'Avice  Hill' ( nowozelandzka produkcja, naprawdę urodna - kwiaty jasne, w kolorze hym.....zaprawdę lawendowym, silnie pachnące - tzw. miękki zapach charakterystyczny dla starych odmian lawendy lekarskiej - dobry,  zwarty pokrój, odmiana dorasta do 60 cm wysokości ) , 'Mitcham Grey' ( kwiaty niebiesko - fioletowe, długo kwitnąca, dorasta do 60 cm wysokości, liście szare, podobna do  'Hidcote Superior' na lekkich sterydach ), 'Lullaby  Blue' ( kolejna odmiana z  Nowej Zelandii, dorasta  do 60 cm wysokości, kwiaty w  kolorze ciemno błękitnym,  ledwie z odcieniem fioletu ), 'Mystique' ( dorasta do 60 cm, kwiaty w odcieniu ciemnego błękitu ), 'Blue  Cushion' ( dorasta do 50 cm wysokości, kwiaty w odcieniu zbliżonym   do kwiatów odmiany 'Hidcote Blue Strain' ), 'Little Lottie' znana inaczej jako 'Clarmo' ( wcale nie taka mała bo spokojnie może  wybujać do 60 cm, choć zazwyczaj jest nieco niższa, kwiaty różowe, w ładnym jasnym odcieniu  różu, odmiana otrzymała Award of  Garden Merit RHS ), 'Coconut Ice' ( dorasta do 45cm wysokości,  kwiaty w odcieniu  jasnego, dość  chłodnego różu, jedna z niższych  "średnich" lawend ), 'Blue Ice' ( dorasta do 60 cm wysokości,  liście szarawe, kwiaty przepiękne - jedyny w swoim rodzaju bardzo bardzo jasny odcień lawendowego błękitu - moje wielkie chciejstwo ), 'Silver  Blue' (  liście rzeczywiście silver, kwiaty rzeczywiście  blue, dorasta do  60 cm wysokości, z tym że dorasta dość wolno ), 'Fiona English' ( jedna z tych niższych odmian, dorasta do 45 cm  wysokości,  kwiaty niebiesko - fioletowe ),  'Gray Lady' ( na maksa 45 cm wysokości, szare liście i wolny wzrost,  kwiaty niebiesko - fioletowe, o średnim natężeniu barwy ), 'Martha Roderick' ( dorasta do 60 cm wysokości, kwiaty  ma ciemno niebiesko - fioletowe ), 'Loddon Blue' ( dorasta do 45 cm , kwiaty ma niebiesko  - fioletowe, raczej nie z tych ciemno wybarwionych ), 'Backhouse  Purple' ( tajemnicza odmiana, chyba z tych niższych, o kwiatach w kolorze ciemnego fioletu ). Na koniec "średniaków" - dwie lawendy z serii Aromatico - 'Aromatico Blue' i 'Aromatico Silver'. Dorastają do 50 cm wysokości, pierwsza  ma kwiaty ciemno niebiesko - fioletowe, druga białawe.




Lawendy wysoko rosnące to takie które przekraczają 60 cm wysokości. zacznę od odmiany która zrobiła na mnie bardzo  duże wrażenie - 'Miss Katherin' dorasta w optymalnych warunkach do 75 cm ale u nas  będzie raczej niższa.  Kwiaty dość duże w odcieniu słodkiego różu, liście oliwkowo - szare. odmiana z tych bardziej ciepłolubnych, ale na tyle odporna i łatwa w uprawie  że otrzymała  Award of Garden Merit RHS. Uważana jest za najlepiej kwitnącą różową lawendę, jej kwiaty uzyskują bardziej nasycony odcień koloru w chłodniejszym klimacie.  Podobną do niej odmianą jest 'Jean Davis', jednak nie jest aż tak żywotna. Inne wysokie odmiany to: 'Violet  Intrigue' ( dorasta powyżej 70 - 80 cm, uchodzi za jedną z najwyższych lawend, kwiaty w kolorze  ciemno niebiesko - fioletowym, dość mocnym , nie blakną podczas upałów za to mocno wówczas pachną ), 'Mailette' ( dorasta do 80 cm, szare, jasne liście. kolor fioletowo - niebieski, z naciskiem na fioletowy he, he ),  'Elizabeth' ( klękajcie Mamelony, piękne bardzo duże kłosy, prawie jak u lawandyn, kolor kwiatów nasycony fioletowy z purpurowym odcieniem, wysokość powyżej  75 cm - chciejstwo straszliwe ). Przyznam ze nie poszukiwałam zbyt wielu wysokich lawend, no cóż - odkryłam lawandyny!

Teraz króciutko o lawendach o lisciach w  innym kolorze niż szary lub oliwkowy. Znalazłam odmianę
'Platinum Blonde' inaczej 'Momparler' -  lawenda o  żółto obrzeżonych oliwkowych liściach i kwiatach w kolorze niebiesko  - fioletowym, o średnim nasyceniu barwy. Dorasta do 50 cm wysokości. Nie wiem jak takie variegatowate lawendy znoszą nasz klimat. Doświadczenie uczy że rośliny o liściach pozbawionych częściowo chlorofilu są na ogól bardziej wrażliwe niż te jednolicie wybarwione. Cóż  wszystko wyjdzie w praniu ( czyli lawarowaniu, he, he ).

To nie jest koniec lawendowania w tym blogu, następny post na horyzoncie. W nim zajmę się hybrydami lawend, a w kolejnym sprawą uprawy. Postarajcie się znieść z godnością moją lawendową fazę. Papaty.

10 komentarzy:

  1. Luvbię lawendę i jej zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię, choć jej uprawa tak żeby w lipcu pachniało solidnie wymaga pewnych zabiegów.

      Usuń
  2. mam dwa gatunki, jedna ładna a druga jakaś cherlawa. Jednak bardzo dostały po głowie ubiegłego lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młode lawendy czyli świeżokupne wymagają takiego samego chodzenia koło nich, jak inne młode roślinki. zeszłoroczne upały to rzeczywiście nie był dobry czas dla świeżynek, starsze lawendy to na upały nie reagują, wiadomo - śródziemnomorskie importy z ich. Cherlawą przyciąć we wrześniu, może jej pomoże.

      Usuń
  3. Też lubię i posiadam. W sumie 9 krzaczków, ale pachnie w całym ogrodzie (1000 m.kw.). Doskonale rośnie na moich nadwiślańskich piachach. Nie ucierpiała nawet podczas ostatniej zimy.
    Kraj Kwitnącej Cebuli - uśmiałam się! Zapożyczę to określenie, jeśli nie masz nic przeciwko temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KKC to nie moje określenie, nawet nie wiem gdzie się o nie otarłam ale pasowało mi do naszej Ojczyzny ukochanej najjedyńszej. Używaj sobie KKC do woli, ja też przywłaszczyłam ( znaczy wciągam Cię w przywłaszczenia, he, he;-) ).
      Lawendy i lawandyny jest u mnie nieco więcej niż u Ciebie, bo to idealna towarzyszka dla irysów bródkowych, przykrywa kwitnieniem co ma przykryć w tym nieciekawym dla irysów czasie.

      Usuń
  4. O rany!!! A ja byłam przekonana, że lawenda to jedna jedyna roślina... [szok]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą Kochana gratuluję wiedzy, ja oplułam siebie i monitor czytając te wszystkie Blue...Royal... itd ale nawet nie wiesz, jakie to jest oczyszczające dla organizmu jak się to wszystko przeczyta :D Mnie to akurat interesuje więc czytam od dechy do dechy i często kilkakrotnie :)

      Usuń
    2. Pluj, pluj - zdrowie oskrzeli przede wszystkim!;-) Jak poczytasz następny wpisik o lawandynach to chyba nawet płucka oczyścisz, he, he.

      Usuń
  5. Zastanawiam się, jakich potrzebowałabym środków do lawendy aby dobrze zaaklimatyzowała się w naszym ogrodzie. Czytałam trochę o stymulatorze wzrostu Florahumus i być może pomógłby na poprawienie jakości gleby oraz odżywił rośliny. Takie fioletowe pole wygląda pięknie.

    OdpowiedzUsuń