Strony

czwartek, 3 listopada 2016

O różach słów parę dla początkujących ogrodników - róże historyczne - część pierwsza

Zdaje się że swoim poprzednim wpisem nie tyle zachęciłam do uprawy róż co raczej przestraszyłam potencjalnych uprawiaczy.  Wszystko przez tę skondensowaną genealogię, co z czym i dlaczego. Niestety  dalej będzie równie ciężko, jak nie ciężej bo teraz trzeba będzie w te moje gadki różane wpleść czas, niemal tysiąc lat, jak to tak dokładnie policzyć ( starożytnych zostawiam w spokoju, bo byłoby jeszcze gorzej ). Dobra, wiecie już że różne gatunki porastały nasz  kontynent, wiecie że  róże rosły w Azji i domyślacie się że rosły też w Ameryce Północnej - a teraz będzie tzw. paralela - nowożytna historia uprawy róż to historia Europy, jej kontaktów z innymi kręgami kulturowymi, wypraw odkrywczych i łupieżczych itd. Uprawa róż rozwijała się wraz z ekspansją europejskości i zasysaniem przez naszą kulturę dóbr wszelakich z innych stron świata. Tak jak  ludzie dalekiego Orientu stworzyli peonie i chryzantemy, tak Europa stworzyła nowoczesną różę ( biorąc od wszystkich, którzy tylko coś różanego mogli zaoferować ).

Róża galijska Rosa x gallica
 
Zacznijmy  od mroków średniowiecza, kiedy tylko skończyło się wędrowanie ludów  po kontynencie, w klasztornych murach zaczęły powstawać ogrody. Ziołowo - warzywne, ku pożytkowi a nie ku pięknu, które marnością tego świata, gnije i znika ukazując w wymodlonych mnisich wizjach swój duchowy obraz idealny. Szczęśliwie róże uważne  były za rośliny lecznicze i to takie o nie byle jakich właściwościach - Rosa canina odpowiednio podana już od czasów starożytnych uchodziła za antidotum na wściekliznę ( stąd jej nazwa - róża psia, psy były bowiem największymi  roznosicielami tej  choroby ). Oczywiście w klasztornych ogrodach pojawiały się też naturalne  mieszańce i inne gatunki  róż, braciszkowie i siostrzyczki miewali podobnie jak my dzisiaj kłopoty z rozróżnieniem mieszańców i gatunków.  W ten sposób w ogrodach klasztornych zalęgła się Rosa gallica, gatunek uznawany z czasem za prawie tak skuteczny w  leczeniu chorób jak  Rosa canina. Róża francuska okazała się świetnym materiałem wyjściowym do wielokrotnych krzyżowań, znaczy marność nad marnościami czyhała i uzyskiwane w drodze selekcji różane krzewy miały coraz większe kwiaty lub pojawiała się zwiększona ilość płatków, przebarwienia na płatkach i tym podobne mutacyjne radości ku radości oczu a nie pobożnym rozmyślaniom. Poszczególne klasztory zaczęły się chlubić uprawą róż i tu możemy  doszukiwać  prapoczątków rozariów, ogrodów różanych. W otoczonym murami klasztornym ogrodzie przyszła na świat  "pierwsza" ogrodowa galijka - róża  apteczna Rosa gallica  'Officinalis'. Ze źródeł wiemy  że znana już była przed 1310 rokiem.

To był europejski hicior średniowiecza, róża pożądana we wszystkich ogrodach, trafiała na tarcze  herbowe ( podejrzewa się że to mogła być owa słynna Rose de Province która za  sprawą hrabiego Egmonta Lancastera trafiła do jego herbu i stała się czerwoną różą z wewnętrznej angielskiej wojny dwóch róż - po mojemu trochę nie tak bo róża prowansalska została przywieziona przez pana Thibault z Syrii, więc to mogła być całkiem insza róża ), na miniatury przedstawiające piękne damy, do strof  "Pieśni o Róży" i do rozważań teologów. Ta róża o najbardziej wysyconym odcieniu różu ( najbliższym czerwieni, średniowiecze nie znało prawdziwie czerwonych róż ) uchodziła za symbol krwi Chrystusowej,  poświęcenia i wiary. To była kariera - od ziółka w klasztornych ogrodach na królewskie dwory, zamki i uniwersytety! Tak róża ponownie została królową roślin ( ponownie bo pierwszy raz jej się  to zdarzyło w starożytnej kolonii greckiej ). Dalej było już z górki - pojawiła się  'Rosa Mundi' czyli odmiana 'Versicolor' o  płatkach z białymi przelewami, ( sport wyrosły z krzewu 'Officinalis' ), a po niej 'Tuscany',  'La Belle Sultane', 'Violacea' i wiele, wiele innych. Róże galijskie krzyżowano z wieloma innymi gatunkami i mieszańcami róż, w galijkach obecne są geny niemal  wszystkich róż które do XVIII wieku uprawiano w Europie. Tak, Kochani - historyczne róże galijskie to w swej olbrzymiej większości mieszańce, z gatunkiem Rosa gallica mają tyle wspólnego że jeden z rodziców miał wyraźne cechy galijskie. A teraz jeszcze inna historia - ponieważ to bardzo stara grupa róż nie zawsze możemy ze 100% pewnością twierdzić że dana odmiana róży jest tożsama z tą historyczną. Ha, te róże wymierały, inne przejmowały ich nazwę i tak do końca to opierając się jedynie na ikonografii i opisach identyfikacji  bardzo starych odmian nie możemy być pewni. Z rzeczy praktycznych - galijki są niezwykle mrozoodporne i raczej twarde. Większość tych bardzo starych ( powstałych przed XIX wiekiem  )  jest odporna na choroby grzybowe.

Róża damasceńska Rosa x damascena

Wg. legendy to było tak - podczas wypraw krzyżowych rycerstwo  Europy, często wybierające się na wojenkę wraz  z damami ( vide Eleonora Akwitańska )  zoczyło  nieznaną wcześniej w Europie Zachodniej różę, zapałało  chęcią posiadania i przywlekło z  Ziemi Świętej i okolic nowy gatunek, który  następnie był krzyżowany z różami galijskimi. No pięknie i romantycznie o wschodniej róży , z tym że nie do końca prawdziwie. Nieprawdziwie  bo róża damasceńska to żadem "czysty" gatunek, to jedna  z wielu mieszańcowych róż uprawianych w basenie Morza  Śródziemnego od czasów starożytnych i rozpowszechnionych w ogrodach południowej i zachodniej Europy już w czasach Imperium Rzymskiego.  Zasięg jej upraw sprawił że znalazła się w Cesarstwie  Bizantyjskim i w krajach, które po VII wieku zrobiły się muzułmańskie.   Tak naprawdę przed epoką wypraw krzyżowych róże damasceńskie nie były  uprawiane  w tej  zachodnio - północnej części Europy.  Tam rzeczywiście trafiły dopiero w czasach krucjat. Genealogia róży damasceńskiej skomplikowana - generalnie wyróżniamy dwie  grupy odmian mające różnych różnych rodziców. Róże damasceńskie  kwitnące raz w roku  pochodzą od Rosa gallica i róży  fenickiej Rosa phoenicia ( to ta wymieniona w Biblii ), podczas gdy róże damasceńskie powtarzające kwitnienie powstały w wyniku krzyżowania  Rosa gallica z różą piżmową  Rosa moschata i południowoazjatycką Rosa fedtschenkoana .

Ponoć grupą starszą jest ta pierwsza ale mieszańce drugiego typu były  na pewno znane już w XVII wieku, choć udokumentowano ich historię solidniej dopiero  w 1812 roku ( chwile chwały tej różanej grupy trwały do lat czterdziestych XIX wieku ). Nie do końca jest  jasne jak to się stało że druga  grupa damascenek powtarza kwitnienie, zdaje się że to dopiero rozstrzygną  solidne badania genetyczne, na dzień dzisiejszy ile różankowych tyle teorii dotyczących powstania tej grupy róż.  W angielskich  opracowaniach róże damasceńskie kwitnące latem   oznacza się jako  "damask" , powtarzające kwitnienie jako "damask perpetual", ale żeby nie było za dobrze przy grupie damasceńskiej umieszcza się też coś takiego  jak "damask - portland" lub tylko "portland". Róże portlandzkie  to "rozwinięcie" damascenek. Kiedyś sądzono że powstały ze zmieszania  genów róży damasceńskiej z różą z Chin, badania genetyczne nie potwierdziły jednak takiej  kombinacji.  Ta grupa róż pochodzi z mutacji róż europejskich.  Pod koniec XVIII wieku znane były przynajmniej cztery "damask - perpetual" i to ich krzyżówki z mieszańcami galijskimi i damasceńskimi stały się  różami portlandzkimi.  Nazwa róże portlandzkie związana  jest z domem księstwa Portland. Legend o księżnej i księciu co niemiara, sama znam chyba z cztery wersje dlaczego portlandzka róża tak się właśnie nazywa.  Przytaczać wszystkich nie będę, zainteresowanym bardziej polecam blog pana Mariana Sołtysa Moje róże – moja pasja. Czym damascenka  różni się od galijek - przede wszystkim zapachem! To róże używane do produkcji olejków ( starą, prostą  odmianę damascenki 'Kazanlik' poznaliście w poprzednim wpisie - uchodzi za najmocniej pachnącą różę damasceńską ). Liście damascenek są szarawo - zielone, rzadko atakowane przez choroby  grzybowe. Dla róż portlandzkich z kolei charakterystyczny jest mniejszy lub większy okółek liści tuż przed pączkiem kwiatowym. Damascenki mają różny pokrój, portlandki są raczej wyprostowane. Olbrzymia większość damasceńskich i portlandzkich róż jest odporna na niskie temperatury.

Dzisiejszy wpis ilustrują chyba najbardziej znane  "portrety" starych, historycznych  róż. Pierre-Joseph Redouté żyjący w latach 1759-1840 jest ich autorem. Cudność nad cudnościami.

4 komentarze:

  1. Wow! No ale teraz zaczyna mi się coś niecoś w głowie układać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę Cię straszyć ale ja piszę kolejny post o różach, wywołałaś z lasu grubą waderę.;-)

      Usuń
  2. To wszystko jest naprawdę bardzo ciekawe :) Z jakąś nutą niepokoju stwierdziłam, że bardziej interesuje mnie historia roślin niż budowli :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego z niepokojem?! Rośliny to od macochy? Historia zawiła i stara jak te piramidy, jest o czym pisać.:-)

      Usuń