No i dwie grupy róż mamy już z lekka przybliżone ( podstawowo, ale zainteresowani mogą rozwinąć zainteresowania na blogach różanych ). Teraz następne różane info, czyli o tym jak wśród róż ogrodowych pojawił się biały kolor kwiatów. Pojawił się bardzo wcześnie bo już starożytni uprawiali róże o białych kwiatach i ostro z nimi kombinowali. Pozyskiwali materiał z dziczyzny, bo od czasu do czasu pojawiają się naturalne mutacje o białych kwiatach wśród kwitnących różowymi kwiatami róż. Metodą selekcji otrzymano przez stulecia różne formy biało kwitnących róż. Jednak dopiero w czasach zaawansowanego średniowiecza uzyskano rośliny które zasługiwały na to by utworzyć z nich osobną grupę róż - róże białe.
Róża biała Rosa x alba
Najnowsze badania genetyczne jako jednego z protoplastów tej grupy róż wskazują Rosa canina, naszą zwyczajną róże dziką vel psią. Natomiast inne geny wskazują na znaczny udział genów róży francuskiej Rosa gallica, stąd twierdzenie że róże alba są produktem wielokrotnej hybrydyzacji róży francuskiej vel galijskiej i róży psiej. Rosa x alba jest o tyle niezwykła że w każdej komórce ma sześć zestawów chromosomów, znaczy jest heksaploidem ( na ogól róże to diploidy, tetraploidy i pentaploidy, ta większa ilość chromosomów może wskazywać na bardzo złożoną hybrydyzację ). Tyle genetycy, a nos podpowiada jedno - większość róż białych ma w sobie damasceńską "krew", znaczy powstały w wyniku wielokrotnych krzyżowań hybrydy Rosa gallica z Rosa phoenica czyli Rosa x damascena z różami w obrębie tej samej grupy i grupy Rosa x gallica ( ten iks przed "małą łaciną" oznacza zawsze mieszańce, "czyste gatunki" nie mają iksa ). Po prostu nieustająca selekcja róż o kwiatach w białym kolorze w obrębie dwu zaprezentowanych Wam w poprzednim wpisie grup róż. Wiem że to łopatologiczne i gromy na mnie za "spłaszczenie tematu" powinny spaść od różankowych ale to ma być dla początkujących ogrodników ( którzy teraz podejmują przy tych moich wypocinach decyzję że żadnej róży w swoim ogrodzie nie posadzą a jeżeli posadzą to wyrzucą metkę czy tabliczkę informacyjną, wyłączą internet, na wszelki wypadek wywalą też różane poradniki i na pewno nie będą niczego przycinać w żadnym terminie ). Róże alba kwitną raz a dobrze, podobnie jak ich przodkowie - róże damasceńskie typu I i grupa róż galijskich.
Róże alba podobnie jak ich kwitnące w kolorze wysyconego różu krewne dostąpiły wielu zaszczytów, biel ich płatków utożsamiana była z czystością, niewinnością, nieco eteryczna uroda podbijała serca tych dla których "czerwone" róże były zbyt świeckie i zbyt blisko miłości dworskiej. To Rosa x alba o wielkich kwiatach zdobiła herb rodziny York i to ona była ową słynną białą różą z wojny dwóch róż ( mieszaniec damasceński o płatkach koloru ciemno różowego i białych to słynna Rose York and Lancaster, symbol pokoju, niekiedy utożsamiana z tzw. różą Tudorów ). Trafiła też na tarczę herbową królewskiego domu Stuartów jako Bonnie Prince Charlie’s Rose . Do historii przeszła pod nazwą 'Maxima' utworzoną od imienia króla Bawarii Maksymiliana II. Nie wszystkie róże alba mają czysto białe kwiaty, wiele odmian ma delikatnie różowe pączki i różowiejące kwiaty we wczesnej fazie rozwoju. Pojawiają się też czasem spory o przypisanie konkretnej odmiany do róż damasceńskich czy też róż alba. Takie spory toczyły się dawno, dawno temu o słynną Rosa damascena aurora czy też Rose 'Aurore Poniatowska' jak ją podpisał Pierre-Joseph Redouté. Dziś ta róża, bardziej znana pod kolejną nazwą 'Celeste' zaliczana jest do grupy róż alba. Ostatnio róże alba po latach zapomnienia wracają do łask hodowców, tworzy się nowe krzyżówki z ich udziałem o kwiatach kwitnących w różnych kolorach. Tylko czy róża o czerwonych kwiatach ma prawo do nazwy alba?
Róża stulistna Rosa x centifolia
A teraz kolejna grupa róż "do opanowania" - piękne róże stulistne. W ich powstaniu udział miały Rosa x gallica, Rosa x damascena ( pośrednio Rosa caniana i Rosa moschata ). Wyhodowano je pod koniec XVI stulecia, nazwę zawdzięczają mnogości płatków. Miejscem urodzenia tej róży jest ponoć Holandia, tak sugeruje XVII - wieczna nazwa tego typu róży - róża holenderska. W XVII i XVIII wieku róże stulistne pojawiły się w innych krajach i z czasem ich "holenderskość" uległa zatarciu w pamięci ogrodników - zostały po prostu Rosa centifolia. Róże stulistne były i są sterylne ale zdarza się że wyrastają im tzw. sporty, czyli pędy o innych cechach niż te na reszcie krzewu ( dobra, powtarzam to do znudzenia ). Taki sport wyrosły w 1796 roku z kwiatami z pojedynczym okółkiem płatków zapoczątkował wiele odmian róż stulistnych, hybrydy powstałe z zapylenia tej rośliny powtórzyły cechy stulistnych a wzbogacenie genami innych grup róż rozszerzyło skalę barwną różanej grupy ( róże stulistne do trzeciej ćwierci XVIII wieku różniły się rozmiarami kwiatów i wielością płatków, natomiast kolorek miały niemal ten sam - dobrze nasycony różyk ). Róże stulistne dorastają na ogół do 1,5 do 2 metrów wysokości, cechą charakterystyczną są przewieszające się pędy, zielono - szarawe listki odziedziczone po damascenkach. Kwiaty kuliste, bardzo ciężkie ( w końcu upakowane tymi płatkami ) o zapachu silnym, wskazującym na damasceński rodowód. Ten zapach spowodował że w okolicach prowansalskiego Grasse powstały swego czasu różane "centifoliowe" plantacje. Do dziś sadzi się w ogrodach wiele z tych róż mających swoje wielkie chwile chwały w XVII i XVIII wieku. Taka XVIII - wieczna 'Petite de Hollande' zwana inaczej 'Pompon des Dames', czy 'Rose de Meaux' znana od roku 1637 to ozdoby całkiem współczesnych rabat co prowadzi do wniosku że ta grupa róż "coś w sobie ma".
Niewątpliwie przyczyniła się do tego pewna cecha która pojawiła się w tej grupie róż na początku XVII wieku. Otóż pąki niektórych odmian tych róż posiadają żywiczne gruczołki, wyrostki czy też meszek nadający im dość niesamowity wygląd. Pierwsze mchowe mutanty pojawiły się bardzo wcześnie lecz mech nie był cechą na tyle spektakularną żeby można było mówić o różach mchowych. Dopiero gdzieś pod koniec XVII stulecia pojawiły się odmiany z solidniejszym "zarostem" na pąkach. Za pierwszą taką udokumentowaną różę uchodzi znaleziony w Carcasonne w roku 1696 sport róży stulistnej nazwany później 'Muscosa' ( co prawda Holendrzy twierdzili swego czasu że pierwszy "mszak" to kwitł w Leydzie w 1720, ale francuska wersja okazała się bardziej "nośna" ). To z tej pierwszej opisanej róży mchowej powstał z kolei sport o kwiatach z pojedynczym okółkiem płatków 'Muscosa Simplex', który przekazał dalej w genach ten meszek na pąkach. Na kolejne sporty róż mchowych o kwiatach dających możliwość zapylenia trzeba było poczekać ponad stulecie - w roku 1807 powstał płodny sport który dał możliwość tworzenia kolejnych odmian. Potem ponoć był jeszcze jeden gdzieś w latach czterdziestych XIX wieku i od tej trójki mają wywodzić się wszystkie znane dzisiaj róże mchowe. Henry Shailer w swojej szkółce "Little Chelsea" uzyskał różę mchową o białych kwiatach, sport od odmiany 'Muscosa' zwanej w Anglii 'Old Moss', nazwany w 1788 roku Rosa provincialis muscosa flore-pleno alba. Kwiaty róży zwanej dziś 'Shailer's White Moss' mają jakość kwiatów Rosa centifolia. Piszę o tym nie bez przyczyny, róże mchowe z XIX wieku zatraciły na wskutek krzyżowania urodę pełnych, kulistych kształtów kwiatów róży stulistnej. Pojawiły się nowe kolory kwiatów, meszek rozpełzł się z pączków na pędy i liście, no ale coś za coś - kwiaty i zapach nie zawsze ten tego. Mimo tego że kwiaty późniejszych róż mchowych nie były tak urocze jak te róż stulistnych, w epoce wiktoriańskiej róże mchowe miały swoje prawdziwe "pięć minut". Dziś też figurują w ofertach szkółek, nawet mają osobne działy i nie są podpinane pod Rosa centifolia. W końcu te gruczołki na pakach i nie tylko na pąkach są urodne.
No i jak napisała (pod poprzednim postem) tak zrobiła :)
OdpowiedzUsuńJeśli ostatnio coś zaczynało mi się układać, to teraz znowu zaczyna się mieszać w natłoku... ale nie poddam się i kiedyś to choć z grubsza ogarnę, w oczekiwaniu aż los ześle mi własny ogródek :)
Zdaje się Tabasiu, że zadałam Ci sążnistą pracę, którą dzielnie odwalasz, a tematów starczy Ci na rok wpisów ;)
Dzięki!
Spokojnie, nie jest tak źle że aż rok. Już tylko burbonki, remontanki i noisettki i wypad z róż historycznych. Potem nowoczesne z czepnymi, mapka rodowodowa do szybkiego oblooku i orientacji błyskawicznej, rady uprawiennicze ( szczególnie ważne przy historycznych terminy cięć ) i zero pisania o różach aż do przyszłego sezonu! Wszyscy czytający odetchną z ulgą!:-)
OdpowiedzUsuńNie no, tak tak, oczywiście. W sumie to już z górki ;)
UsuńAle między różami i różami będą jakieś ciasteczka w nowoforemkowej odsłonie?
Będą ale z różami muszę dojechać do ostatniej ćwierci XIX wieku, jak się powiedziało A to trzeba i B i tak dalej. Ciastka będą ale nie foremkowe tylko hym...tego... różyczki jabłeczne zamierzamy z Ciotką Elką wykonać.;-)
UsuńJeżu kolczasty! Czemu ja tak daleko mieszkam od tych jabłecznych różyczek!
UsuńW sensie, że od Ciebie, oczywiście że od Ciebie, daleko mieszkam ;)
Właściwe pytanko to jest takie - ach, dlaczego mieszkasz tak daleko od Ciotki Elki?;-)
UsuńTe stulistne to moje faworytki, ale zawsze myślałam, że one są "angielskie"...
OdpowiedzUsuńDużo ludków rości sobie pretensje do tego skąd ona - Holendrzy i Francuzi toczą boje. Jednak wszystko wskazuje na to że to jednak Holendrzy pierwszą taką stulistną wyhodowali. Anglicy podłączyli się "pod gotowe".;-)
OdpowiedzUsuń