Strony

piątek, 13 stycznia 2017

Pobieżny przegląd ofert szkółek i Klara od błogosławionego kwiecia

Oddycham głęboko po wczorajszym poście, sorry że na Was tak wylałam "gorzkie żale" ale mnie naprawdę wkarwili. Wszyscy! Tymi gierkami bez  znaczenia, ważnymi sprawami leżącymi odłogiem i rozejściem się absolutnie z oczekiwaniami ludzi, fêtes galantes psiakrew!  Polityczni całkowicie odjechali, żadna ze stron nie liczy się tak naprawdę z ludersami, a wszyscy razem głęboko wierzą że będą mogli jeszcze długi czas politykować w stylu ostatnich dwudziestu  siedmiu lat.  Cóż, "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę" jak napisano w Dobrej Księdze, nie mnie będzie bolało obudzenie się ze słodkich snów. 







Jak na razie to mnie boli rachunek za wodę i  ścieki, cóś podejrzanie dużo. Oby to żadna dziurwa ruły nie zniszczyła, działania sprawdzające muszę podjąć. Mamelon ma doła, ja mam doła, Małgoś - Sąsiadka ma wysokie ciśnienie, Ciotka Elka i Cio Mary cierpią na nadaktywność ( inaczej objawianą ) a Lalek ma pchły urojone ( dostał je na widok  Rudego podżerającego na parapecie za oknem żarcie dla dzikich kotów  - nieustannie Lalentego Hedoniusza  muszę iskać, mimo tego  że od pcheł futro wolne a przez szybę kontakt z Rudym to tylko był foniczny ).  Mam nadzieję że reszta sobie nic nie uroi bo w  odpowiedzi na tzw. potrzeby musiałaby mi wyrosnąć trzecia ręka na brzuchu. Za oknem jak na razie spokój, oczekujemy na Dietera czy jak mu tam  ( osobiście wolałabym Marlenę albo Helgę ). To że spokój nie oznacza bynajmniej że jest przepiąknie czy cóś - wszawo jest.




Polazłam do pierwszego otwartego w styczniu netowego sklepiku z nową ofertą - oglądałam tzw. rarytety. Oko mnie się zaczepiwszy  o Pteridophyllum racemosum, taką japońską  kruszynkę  porastającą liściaste lasy, no podszyt znaczy i o masę epimediów.  Polookałam, polookałam i postanowiłam sobie  rarytety odpuścić - za mało cienia mam na ich stanowiska. Drzewa muszą trochę podrosnąć, nie ma zmiłuj. Potem polazłam do Szewczykowa i wyhaczyłam szałwię lekarską o białych kwiatach, taka w sam raz do  upchnięcia na przyszłej Suchej  - Żwirowej. No i paprotniki mi w oko wpadły, to fajne paprocie, nie potrzebują bardzo wilgotnego podłoża i "poprawnie" rosną w półcieniu. Ponieważ dalej było mi mało poshoppingowałam  do sklepu  z pnączami. Hym... ciekawe jakie szanse ma na  przeżycie w naszych warunkach  Clematis  armandii? Może takie jak rarytet  drzewkowaty z  tego sklepu - Sassafras albidum, choć drzewku dawałabym większe szanse. Sasafras do tej pory kojarzył mi się z Luizjaną i kuchnią kreolską ale drzewo porasta też w południowej części stanu Maine, więc nie jest aż tak bardzo ciepłolubne. To ładne "dżewko" o dużych liściach, pięknie się przebarwiających  jesienią. U nas będzie znacznie niższe niż w warunkach naturalnych,  bardziej krzewiaste  niż drzewkowate.  Sasafras pasi do ogrodów  dendrologicznych ale nie jestem pewna czy każdy ogród naturalistyczny zniósłby sasafrasego. On jest jednak troszki egzotyczny. No i to przebarwianie! Jako obcująca na co dzień z  ambrowcem odmiany  'Gumball' przestałam  być ciężko wierząca, wizja jesiennego "trzymania"  przez sześć tygodni przebarwionych liści jest dla mnie równie odległa jak te siedemdziesiąt sześć hurys z mahometańskiego raju. Owszem  'Gumball' trzymał dzielnie  niemal wszystkie swoje liście do grudnia, były piękne, z lekka tylko podmarznięte i jadowicie zielone! Sceptycyzm znaczy we mnie istnieje co do jesiennej orgii kolorystycznej w  wykonaniu sasafrasa. Z drugiej strony egzot pasiłby do mojej grandiflorki, znaczy zimozielonej magnolki ( ksywa "Fikus" ). Taa, tylko cypryśnik błotny  walnąć w oczko  wodne  i mam bayou. Może przy następnej wizycie sprawdzającej ofertę pozostanę na stronie oferującej powojniki włoskie. Chyba będzie bardziej bezpiecznie dla Alcatrazu. I to by było na tyle po wstępnej przebieżce po netowych szkółkach.



A teraz obabrazki ilustrujące - Claire Basler jest absolwentką l'Ecole Nationale des Beaux-Arts w Paryżewie. Nazywam ją Klarą od błogosławionego kwiecia . Wicie rozumicie, tych delikatnych kwiatowych osobowości  rozrzuconych na srebrnych i złotych tłach. To sztuka dekoracyjna, Claire maluje ściany domostw, panele itd. Mamelon jest jej zagorzałą fanką. Claire podobnie jak Mamelon i ja  jest już nieźle rurowata, może dlatego jej prace do nas przemawiają. Mieszka i pracuje w Chateau de Beauvoir, miejscu gdzie  ogród zajął wnętrza domu - dosłownie. Poniżej zestawy  z różykiem, dla Mamelona to zestawy szczytujące, he, he.





A ja tak w  trawiastych klimatach, choć nie do końca pastewnych. Też jest kwiatowo ale nie calkiem ogrodowo.


13 komentarzy:

  1. Piękne portrety kwiecia.
    Skąd Ty bierzesz takie cuda, przy każdym wpisie coś wyjątkowego wizualnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciskam tych artystów poprzez ściągactwo na granicy podkradziejstwa i promuje do upadłego. Mam wrażenie że tyle jest tego wizualnego dobra tonącego w powodzi pinterestów i takich innych zbieranek że ludzie przestali zauważać indywidualne podejście twórcy do tematu i jakoś te prace nikną. To może nie jest Wielka Sztuka ale to jest sztuka przyjemna, robiąca mi dobrze. I dlatego się nią dzielę, piejąc ma cześć Claire Basler.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz kolejny przekonuję się że ja jednak trawiasta jestem ;). Te dwa ostatnie obrazki z wielką przyjemnością oglądałabym u siebie na ścianie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trawka nęci ( jaka radosna dwuznaczność mnie się nasunęła, he, he ).;-)

      Usuń
    2. Może więc warto spróbować przy nękających człowieka dołach ;)

      Usuń
    3. Trawka wzmaga apetyt a to nie jest pożądane w moim wypadku. Przytrawie, pojem a potem będę musiała w lustro spojrzeć i znów będę miała doła. Tym razem z powodu konieczności zakupienia kółek pod brzuchol i stelażu pod biust.:-/

      Usuń
    4. Twoje opisy są barwne a pomysły przednie :). To ja chyba muszę spróbować bo M mówi że niedługo kości będą klekotać ;)

      Usuń
    5. Nie przesadź bo będziesz ćwierkać jak nakręcona, a potem dokonasz pogromu w lodowce.;-)

      Usuń
  4. Malarstwo Clair zdominowało Twój post, niestetyż. Gdzieś już ją widziałam, jest zachwycająca! Znaczy jej malarstwo. Takie zwiewne i uspokajające. I niedościgłe:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Pewno w jakichś pismach o wnętrzach albo innym "dizajnerstwie" Klarę naszłaś. Klara bardzo me gusta.:-) Niech dominuje dominatorka jedna!

      Usuń
  6. Klarę już kiedyś znalazłam, chyba, kojarzę te jej trawy, powoje i pasternaki zestawione w jakimś wnętrzu z więdnącymi naturalnymi roślinami, prawda?
    Sasafrasa nie kupuj może jednak, u mnie zdechł był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze kojarzysz!:-) Sasafras odfruwa z listy zakupowej, ja ku Ciebie nie zdzierżył to u mnie padnie na bank.

      Usuń