No i nadchodzi nam czas obrządku wiosennego, tak, tak, prawdziwie nazywam to świętowanie po polsku. Zawsze w okolicy świąt nawiedzają mnie przemyślenia quasi religijne. Hym, zdaje się że należę do mniejszości która w ogóle ma na tematy religijne jakieś przemyślenia ( i nie ważne że są quasi bo nie myśli mi się o teologii a raczej o socjologicznej stronie religii, myślenie o duszyczkowych sprawach jest - pewnie to sprawka genów pradziadka księdza ). Katolicyzm obrzędowy jest silny przyzwyczajeniem do obrzędów, treść wierzeń jest dla większości mych rodaków mniej istotna co potwierdzają badania socjologiczne prowadzone przez instytucje opłacane "z prawa do lewa" że się tak wypiszę. Kraj mój rodzinny jest nie tyle katolicki co klerykalny, jego duchowość jest w gruncie rzeczy szczerze pogańska i nieszczerze upozowana na chrześcijanstwo ( problem Kościoła narodowego - oksymoron taki że aż zatyka ). Frasobliwy i Dzieciątko w jednym, Maryja Zawsze Dziewica, Pambuk i obecnie nieco mniej popularne grono świętych pańskich to jedynie przykrywka pod którą ukrywają się magiczne postacie z całkiem innego świata niż ten znany z kart Ewangelii. Wystarczy przypomnieć sobie góralskie bajanie o Panu Jezusku co po Tatrach chodził i wszystkie Matki Boskie Naszybne cudownie się ukazujące żeby ostrzec dobrych ludzi a od razu do człowieka dociera że żyjemy w kraju gdzie religijna wyobraźnia masowa żyje w konwencji prechrześcijańskich mitów. Prawda od lat znana wśród etnologów, socjologów i innych logów. Zresztą inaczej być nie mogło, wspomnę radosne umitycznienie chrystianizacji naszych ziem ( dwaj Aniołowie - "Cyryli i Metody", he, he - na postrzyżynach syna Piasta Kołodzieja ). Jakoś masowo nigdy nie przekroczyliśmy pewnego progu pytań o własną duchowość co było udziałem naszych słowiańskich sąsiadów z południa i wschodu. Jesteśmy religijnym ignorantami i po ignorancku się zlaicyzujemy ( tak samo płytko jak płytkie jest polskie chrześcijaństwo w wydaniu powszechnym czyli katolickim ). Przedziwne że uchodzimy za naród chrześcijan, śmiem twierdzić że naszą religią narodową jest ignorancja z lekka zabarwiona oportunizmem. Stąd pewnie to przywiązanie do symboli które ma nam ułatwić udawanie że wiemy w co wierzymy. Od dawna usiłujemy wmawiać światu że jesteśmy kimś innym niż jesteśmy. Długa tradycja, jeszcze sarmacka, he, he. A magiczność w nas nadal siedzi i jak ten diabeł Rokita co i raz ze spróchniałej "wierzby szczerzepolskiej" wyłazi. No to Kochani, wesołych świąt i za zdrowie Święconki, prawdziwej bohaterki obchodów polskich świąt Wielkiej Nocy.
Strony
▼
piątek, 14 kwietnia 2017
Obrządek wiosenny
No i nadchodzi nam czas obrządku wiosennego, tak, tak, prawdziwie nazywam to świętowanie po polsku. Zawsze w okolicy świąt nawiedzają mnie przemyślenia quasi religijne. Hym, zdaje się że należę do mniejszości która w ogóle ma na tematy religijne jakieś przemyślenia ( i nie ważne że są quasi bo nie myśli mi się o teologii a raczej o socjologicznej stronie religii, myślenie o duszyczkowych sprawach jest - pewnie to sprawka genów pradziadka księdza ). Katolicyzm obrzędowy jest silny przyzwyczajeniem do obrzędów, treść wierzeń jest dla większości mych rodaków mniej istotna co potwierdzają badania socjologiczne prowadzone przez instytucje opłacane "z prawa do lewa" że się tak wypiszę. Kraj mój rodzinny jest nie tyle katolicki co klerykalny, jego duchowość jest w gruncie rzeczy szczerze pogańska i nieszczerze upozowana na chrześcijanstwo ( problem Kościoła narodowego - oksymoron taki że aż zatyka ). Frasobliwy i Dzieciątko w jednym, Maryja Zawsze Dziewica, Pambuk i obecnie nieco mniej popularne grono świętych pańskich to jedynie przykrywka pod którą ukrywają się magiczne postacie z całkiem innego świata niż ten znany z kart Ewangelii. Wystarczy przypomnieć sobie góralskie bajanie o Panu Jezusku co po Tatrach chodził i wszystkie Matki Boskie Naszybne cudownie się ukazujące żeby ostrzec dobrych ludzi a od razu do człowieka dociera że żyjemy w kraju gdzie religijna wyobraźnia masowa żyje w konwencji prechrześcijańskich mitów. Prawda od lat znana wśród etnologów, socjologów i innych logów. Zresztą inaczej być nie mogło, wspomnę radosne umitycznienie chrystianizacji naszych ziem ( dwaj Aniołowie - "Cyryli i Metody", he, he - na postrzyżynach syna Piasta Kołodzieja ). Jakoś masowo nigdy nie przekroczyliśmy pewnego progu pytań o własną duchowość co było udziałem naszych słowiańskich sąsiadów z południa i wschodu. Jesteśmy religijnym ignorantami i po ignorancku się zlaicyzujemy ( tak samo płytko jak płytkie jest polskie chrześcijaństwo w wydaniu powszechnym czyli katolickim ). Przedziwne że uchodzimy za naród chrześcijan, śmiem twierdzić że naszą religią narodową jest ignorancja z lekka zabarwiona oportunizmem. Stąd pewnie to przywiązanie do symboli które ma nam ułatwić udawanie że wiemy w co wierzymy. Od dawna usiłujemy wmawiać światu że jesteśmy kimś innym niż jesteśmy. Długa tradycja, jeszcze sarmacka, he, he. A magiczność w nas nadal siedzi i jak ten diabeł Rokita co i raz ze spróchniałej "wierzby szczerzepolskiej" wyłazi. No to Kochani, wesołych świąt i za zdrowie Święconki, prawdziwej bohaterki obchodów polskich świąt Wielkiej Nocy.
Niestety prawdę rzekłaś i ja też to rzeknę po raz któryś, że nasz tradycja /nawet ta pogańska/ - przedkładana jest ponad prawdę Bożą i ewangelię Chrystusową.
OdpowiedzUsuńLudzkie bajanie jest często ważniejsze, niż Słowo Boże, a ten kto rzeczywiście żyje zgodnie z Pismem Świętym uchodzi w kręgach "potencjalnych" katolików za sekciarza. Znam to z autopsji:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Nasze świąteczne tradycje były i są słowiańskie do bólu, chrześcijańskie są tylko z nazwy. A ponieważ obrządek ważniejszy u nas niż treść wierzeń mamy do czynienia z deklaratywnym katolicyzmem - masowo społeczeństwo twierdzi że jest katolickie i masowo nie zna dogmatów wiary. No wierzymy, wierzymy, z tym że nie bardzo wiemy w co. Tak mi wychodzi że jesteśmy narodem na skraju załamania nerwowego, he, he.;-)
UsuńI to jest cudowne, ludowe i jakże potrzebne.I słowami poety "Nie angielskie, nie kreolskie,Ale nasze, nasze polskie,Nie austriackie, nie jakieś inne,Ale rodzinne! Ale rodzinne! Takich drugich nie zna świat!
OdpowiedzUsuńNo to magicznej, spokojnej, radosnej i słonecznej Wielkanocy, smacznego jajka, mokrego dyngusa ! Wesołego Alleluja!
Nie chcę Cię martwić ale obrządki też nie są wieczne, nasze przetrwały chrześcijaństwo bo udało się je wypełnić treścią paszącą do "nowej" religii ale czy przetrwają leniwogenną ignorancję z lekka zabarwioną oportunizmem - może być cieniutko. Masz rację, świętujmy póki czas,;-)
UsuńWiem kim jestem i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńRadosnych świąt życzymy :D
Toś samoświadoma, dość rzadka sprawa.:-)
UsuńJa też życzę fajnie spędzonych świąt, oby pogoda była lepsza niż w prognozach ( wtedy można trochę pocieszyć się zielonym wokół ).:-)
Jakimś smutkiem i zadumą powiało...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko radosnych Świąt życzę!!!
Coś mi smutnawo z wiekiem, to chyba normalne.;-) A poza tym pogoda w tym roku wredna, najpierw niemal lato a teraz śnieg padał!:-(
UsuńTabasiu wszystkiego dobrego w te Święta i po nich też.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś, a smutne jest to, że masz rację w całej rozciągłości.
A może jak zdechnie obrządek, puchate królisie odwalą kitę, żółte kurczątka oddalą się grzebnąć pazurem w kompoście, a pisanki okażą się być zbukami, może wtedy wypłynie na wierzch nieśmiało i powoli kwintesencja Wielkiej Nocy?
Mimo wszystko życzmy sobie radości ze Zmartwychwstania! :)
Nie chcę Cię straszyć ale na ogół tak jest że wierzenia odwalają kitę przed obrządkiem. Mamy do czynienia z tzw. pustką obrządku, cóś mi się zdaje że u nas to już trwa. No nic, jakoś to będzie, w końcu zawsze jest jakoś.:-)
Usuń