Strony

niedziela, 29 kwietnia 2018

Ogrodowe podsumowanie miesiąca


Ten upływający miesiąc jest potwierdzeniem tezy że nadmiar zawsze szkodzi. Wiem iż to będzie wyglądało obrazoburczo ale wiosna rozletniona to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Spragnieni słoneczka po kretyńsko przedłużającej się zimie wydajemy zbiorowo ochy i achy, jednak zbyt  wysokie temperatury jak na kwiecień  i znikoma ilość opadów mogą być dla ogrodników równie paskudne co ciężkie przymrozki.  Jeszcze do nas słabo dociera że jest zbyt ciepło i trochę mało wody, jeszcze wciąż w pamięci mamy marcową zimę i zasnute szarością niebo. Jednak jak szybko nie popada to zaraz sobie uświadomimy że wiosna właśnie przechodzi do przeszłości a my mamy prawdziwie letnią suszę. A susza w maju  to klęska!

 No cóż, pod koniec kwietnia kwitną już kasztanowce zwane kasztanami   i lilaki. Dziw nad dziwy, zważywszy że  w pierwszych dniach kwietnia kwitły w najlepsze przebiśniegi. Trza przeżywać tę wiosnę bo zaraz jej nie będzie. W Alcatrazie wszystkie roboty  jak zwykle  postępują opieszale. Nie, nie dlatego że ja tylko z kocim towarzystwem  zalegam, po prostu czasu na obrobienie jakoś nie starcza. Praca wre, tylko areał cóś duży. Ledwie ogarnę Podwórko a już ciemnawo się robi, koty  kolacyjki spragnione  nagląco pomiaukują  a ja  na chybcika, z biegu lecę do Alcatrazu  nie ze szpadelkiem a z wężem podlewczym. Ech, przydałaby się brygada ogrodnicza, taka z prawdziwego zdarzenia - np. mister  Murdoch z misterem Dulaneye'm świeżo zaimportowani z XIX wiecznej  Brytanii. Tacy  ogrodnicy co to, Panie tego, kielisznik  od kielichowca rozróżniają, groszek potrafią okopać i prawilno przycinają jabłonki. Płaci im się cóś koło trzech funtów na miesiąc ( no bo oni XIX wieczni ) i kupuje się dla nich "kazionną"  herbatę ( wiadomo z lektur - herbata dla brytolskiego ogrodnika  równie ważna co pensja ). Takie mam marzonko jak sobie oglądam zapuszczenie Alcatrazu, które mimo moich działań jakoś się nie zmniejsza. Alcatraz chynszeje zamiast pięknie dziczeć ( znaczy dziczeje tylko w wybranych miejscach, reszta się  niestety zachynsza ).






Podwórko przedstawia się nieco lepiej niż Alcatraz ale powiedzmy sobie szczerze że tyż nie powala. Co prawda Sucha Żwirowa obecnie bardziej przypomina  majową niż kwietniową odsłonę rabaty, ale ogólnego wyglądu  Podwórka  jakoś specjalnie mocno to nie ratuje. Jednak  jest bez porównania lepiej  niż  w chynszejącym Alcatrazie.  Na ten tydzień długoweekendowy mam wobec moich włości szczwany plan.  Wiąże się on z osobami Pana Andrzejka i Włodzimierza ciotczynego.  Tak jakoś skonkretyzowałam à la polonaise  snujne marzonka o brytolskich ogrodnikach.  Po prawdzie to kwietniowe zakładanie budek lęgowych umocniło we mnie  przekonanie  że samce gatunku ludzkiego są lepiej predysponowane do niektórych robót ogrodowych ( na przykład  do nudnego koszenia - samce jakoś lubią prace związane z Tyrawnikami, pewnie dlatego  często samcze ogródki przypominają boiska albo korty ).  W ostatni  kwietniowy dzień sama osobiście posieję koper, nasturcję i maciejkę, a potem roztoczę resztkę wdzięków i przywołam wizję chłodnego piwka w ramach zapewnienia sobie pomocy ogrodowej.  Może nawet rzęsę umaluje albo co? Nie ma zmiłuj żeby mieć jakoś tam utrzymany  ogród  trza się napracować, czasem nad własnym wyglądem.






6 komentarzy:

  1. Ujęłaś to wszystko tak zgrabnie i prawdziwie, że aż głupim wydaje się przytaknąć, bo to przecież oczywiste :D Wczorajszy dzień przeleciał mi tak błyskawicznie że aż mnie zdumiał. Sobota pełna roboty zleciała dużo wolniej a przynajmniej mój mózg rejestrował jej mijanie, w niedzielę starałam się wypoczywać i robić tylko to co ,,dla przyjemności" i mam wrażenie, że ukradli mi jego połowę dnia. Od pewnego czasu obserwuję i dumam na tym szybkim upływem czasu i zaczynam dochodzić do ciekawych przemyśleń. Co nie zmienia faktu, że zaraz maj, który minie tak szybko jak kwiecień czy marzec, o którym już ledwo co pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe chwile mijają błyskawicznie, tylko listopadowe pluchy trwają zawsze dłużej niż sam miesiąc. Ja tyż wolę mieć tzw. zajęcia fizyczne w ogrodowym sezonie bo mam wrażenie że czas może nie tyle spowalnia co jest bardziej smakowany. No czuję jego upływ a pęd mi uszu nie urywa. :-)

      Usuń
  2. Masz 100% racji. Jeszcze nic nie zdążyłam posiać/posadzić na grządce warzywnej - niby maj jeszcze się nie zaczął, a moje drzewka owocowe już przekwitły.. No jak, ja się pytam?!
    I zdradź proszę tajemnicę, jak to robisz, że nie masz tych pięknych kwiatów bujnie zachwaszczonych. U mnie piękne kwiatki i krzaczki ledwo widać z bujnego chwasta. Nie żebym była taką wielką przeciwniczką "chwastów", ale chciałbym je choć trochę ucywilizować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak to tak?!
      Co do tajemnicy - przy irysach bródkowych nie ma zmiłuj, trza pielić. nie jest to moja ulubiona czynność ogrodowa no ale taka jest cena uprawy moich wymarzeńców. Co do Alcatrazu - groza, Panie, tego, groza w najczystszej postaci! Chwaściory atakujo a ja kombinuję które tu oswajać a które bezwzględnie tępić. Nie przejmuj się tak zarastaniem i nie szalej z "czyszczeniem" bo jeszcze nie wiadomo co wyczyścisz. Początkujesz a w początkowaniu najważniejsza jest obserwacja. Wywalaj to co Ci się nie podobie lub widzisz że przydusza lubiane przez cię rośliny, akcja pod tytułem "Czysta gleba" nie wszystkim roślinom służy. Wyczucia trza a wyczucie pojawia się wraz z doświadczeniem ( czyli jeszcze raz obserwacja ). Najważniejsze - ciesz się ogrodem! Ogrodnictwo to nie zawody w pieleniu czy pozycjonowanie w sąsiedzkim rankingu, ogrodnictwo to przyjemność biorąca się z bliskiego kontaktu z Naturą. Amen!
      P.S. A prostym wyjaśnieniem tajemnicy jest to że ja po prostu nie focę miejsc straszne zachwaszczonych, he, he, he.;-)

      Usuń
    2. Obserwuję, a jakże. Tylko widzisz, jesienią w pokrzywach i glistniku odkryłam magnolie i rododendrony nieco tylko niższe ode mnie... Odchwaściłam raz, drugi, teraz trzeci - pościółkowałam. To daje Ci obraz z czym walczę. Ruszyłam do boju z podagrycznikiem by odkopać w nim dwa duże zagony malin... Niech żyją widły amerykańskie i moja przezorność, że właśnie tam kazałam odpompować wodę z oczka. Dwa dni ciężkich robót i hura! Mam maliny! A jak wiesz maliny są nieco wyższe od truskawek... Wszechobecne tuje wystają ponad chwasty, ale znalazłam całkowicie zagłuszone cztery krzaczki azalii, posadzone w najgorszym z możliwych miejscu. Nawet ja wiem, że one lubią kwaśno i nie lubią patelni.
      Ponieważ Mężczyzna na zmianę kosi nasze hektary, wycina tajgę i przepuszcza ją przez nasz rębaczek, co odchwaszczę, ściółkuję na potęgę. Na razie z dobrym skutkiem :D

      Usuń
    3. To jest nie ogród tylko kopalnia odkrywkowa!;-)

      Usuń