Strony

środa, 7 listopada 2018

Ogrodowe rozkminy - początki ogrodowania

"Ogród – pojęcie z zakresu  ogrodnictwa oznaczające miejsce przeznaczone do uprawy roślin." Tyle Wikipedia, sucho i zwięźle. Znacznie więcej znajdzie się pod  hasłem ogrodnictwo, tam  będzie o tym że hortologia to wyspecjalizowany dział tzw. nauk rolniczych który zajmuje się  roślinami sadowniczymi, warzywnymi i ozdobnymi ( kolejność nieprzypadkowa, miejsce w klasyfikacji zależy od wpływu na gospodarkę ). Taa... wiem że jak się człowiek wgapia w ciągnące się kilometrami uprawy sadownicze czy solidną plantację truskawek to ciężko mu to skojarzyć ze słowem ogród.  Dla  dzisiejszych ludzi to słowo ma bardziej  kameralne konotacje, uprawa wielohektarowa nijak nam się nie kojarzy z ogrodami  tak  jak Park  Mużakowski ma dla nas z ogrodem niewiele wspólnego. Skąd to się wzięło? Z wielkiej kariery  jednej  grupy roślin, która tak zmieniła  środowisko że jej uprawy zasługiwały na inną nazwę. Trawy stworzyły naszą cywilizacje, od Bliskiego Wschodu, poprzez  Południową i Wschodnią Azję, Amerykę Środkową i Południową i Afrykę z której ponoć wszyscy się wywodzimy , trawy stały za naszym sukcesem. Tzw. rewolucja neolityczna, która na Bliskim Wschodzie miała  miejsce ok.10000 lat p.n.e. miała swoje  odpowiedniki w innych  rejonach świata ( występowały różnice czasowe, ale budowanie cywilizacji zaczynało się zawsze od  upraw dających możliwość  wykarmienia dużej populacji ).  Dzikie trawy zamieniły nam się w zboża która to nazwa natychmiast wywołuje skojarzenie ze słowem rolnictwo. Hym... dziś upraw  ziemniaka też się jakoś ze słowem ogród nie kojarzy, wraz ze wzrostem liczby  ludności ogrodnictwo nam  rolniczeje.


Ogrodnictwo jest tak samo stare jak rolnictwo, a może  jest nawet  starsze. Trawy nas żywiące zaczęły swoją karierę od miejsc bliskich osiedlom ludzkim, wysiewano je jak najbliżej domów aby móc kontrolować uprawy. Po mojemu to rolnictwo  wywodzi się z ogrodnictwa a nie na odwrót. Od niepamiętnych czasów bowiem  oprócz traw uprawiano inne rośliny, takie strączkowe na ten przykład. One jednak zostały w przydomowych  pieleszach a areał upraw traw nieustannie się rozrastał i zapoczątkował rolnictwo przez duże  R.   Zacznijmy jednak od tego jak wyglądały  w czasach prehistorycznych owe przydomowe pielesze.  Z badań dwudziestowiecznych etnologów wyłania się nam taki obraz przejścia od  grup łowiecko  - zbierackich  do tych osiadłych i uprawiających rolę. Pierwsze domostwa były konstrukcjami budowlanymi mającymi służyć wspólnocie, grupy  łowiecko - zbieracze budowały tego typu konstrukcje w puszczach Amazonii  czy w Papui  Nowej Gwinei. Takie obozowisko jest znacznie łatwiejsze do wzniesienia  jak i do obrony  niż jakieś tam  indywidualne domki.  Wznosi się to w miarę prosto, porzuca bez żalu i przenosi się w kolejne miejsce. W pobliżu takich osiedli ale nie w ich wnętrzu powstały pierwsze uprawne poletka.  Na  nich właśnie uprawiano co się uprawiać dało. Kiedy  gleba uległa wyjałowieniu przenoszono osiedle i uprawę w kolejne  miejsce.

Teraz  będzie prostacko  i bardzo  łopatologicznie. W miejscach w których gleba ulegała cyklicznemu nawożeniu naturalnemu związanemu z corocznymi wylewami rzek powstały pierwsze cywilizacje ( cywilizacje  Mezoameryki są ciekawym wyjątkiem, zagadka ich powstania jest niemal tak  frapująca jak zagadka ich upadku ).  Nie było potrzeby opuszczać domostw i wynosić się w miejsca z jeszcze niewyjałowioną glebą, natura pozwalała na odnowę jej sił  witalnych a ludzie mogący prowadzić osiadły tryb życia szybko zaczęli przyswajać sobie wiedzę o  gospodarowaniu wodą. Melioracja stworzyła rolnictwo i stworzyła zarazem podział na uprawy polne i uprawy ogrodowe.  Nasiona traw jako produkty dające dobre plony, dające się też w miarę  długo przechowywać, łatwo przewozić i mające  spory zasób  kaloryczny zajęły należne im   miejsce pośród upraw, stanowiły podstawę diety i areał przeznaczony pod ich uprawę nieustannie  się rozrastał. Inne rośliny uprawiano na mniejszą skalę, zaważyła na tym głównie możliwość przechowywania   ( zdolność do tworzenia wartościowego kalorycznie i smakowo suszu ) jak i wielkość uzyskiwanych  plonów.  Ogrody powstałe  u początków  pierwszych cywilizacji  były warzywnikami i sadami. To od potrzeby zapełnienia  żołądków zaczęło się ogrodowanie. Oczywiście kiedy  jako tako większości społeczeństw starożytnych cywilizacji udało zapełnić się żołądki to pojawiły się takie ogrody które służyły  nie tylko sprawom przewodu pokarmowego.

Ogrody ewoluowały w kierunku zaspokajania innych niż czysto materialne  potrzeb, choć nie za daleko odbiegało to od  spraw ciała -  co i raz chwalono  cień  rzucany przez drzewa (  no chłodek miły był ciałom prażonym przez południowe słońce, hym... to taka potrzeba półmaterialna ).  Taki wyewoluowany ogród okazał się być zjawiskiem brzemiennym w wielorakie skutki. W  naszym  kręgu kulturowym wyobrażenie prapoczątków wiąże się z ogrodem i to bardzo konkretnym. Nazywał się Eden - "A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie" jak stoi to  w Dobrej Księdze. Takie echo z przeszłości przypominające nam  że podstawą z której wyrastamy jest ogród, miejsce wykrojone z natury, gdzie nie obowiązują do końca jej prawa ( ten lew i jagnię razem spoczywające ) za to w którym  próbujemy  tworzyć harmonijnie z nami zgraną całość. Takie wspomnienie z bardzo dalekiej przeszłości, niewątpliwie tej  cywilizowanej a nie prehistorycznej   ( zamieszkiwanie w ogrodzie i to zamkniętym nijak się ma do tych poletek za osiedlem od których zaczęliśmy przygodę z uprawą roślin ). Nieco  to zdziwne że nie wspominamy cud pól które tak  naprawdę pozwoliły nam osiągnąć sukces cywilizacyjny tylko mityczny ogród, zamknięty świat który uznajemy za ten  najwłaściwszy, specjalnie  dla nas stworzony. Taa... pokrętne są ścieżki ludzkiego umysłu.

Według mnie  stało się tak dlatego że ogrody zaspokajały naszą potrzebę indywidualizmu, pojawiły się w tym czasie kiedy własne cztery kąty otoczone paskiem  własnej ziemi stały się marzeniem a potem rzeczywistością coraz większej  ilości ludzi. Starożytny  ogród przydomowy, który najprawdopodobniej najwcześniej powstał w  Egipcie ( przynajmniej stamtąd mamy najstarszą dokumentację istnienia tego typu założeń ) przetrwał w nas jako pragnienie własnego raju, małego kawałka natury kształtowanej w zgodzie z naszymi własnymi przekonaniami.  To taka przestrzeń na której bawimy się w Najwyższego i tworzymy własne światy jednocześnie czując że kontynuujemy tradycję która nas, zarówno stadko jak i jednostki stworzyła. Szerokie pola zbóż nastawione   na zapełnianie  żołądków nam tego poczucia indywidualnej radochy  nie zapewniają. Zatem niech żyje  Eden i wszystkie jego pomioty, nawet te  co mają trzydzieści metrów kwadratowych i cementowe lwy i orły w charakterze ozdóbstw!!!


Dzisiejszy post ozdabiają foty Wielkiego Indywidualisty. Większość ludziów  kojarzy Clauda Moneta z impresjonizmem, kierunkiem  XIX wiecznego  malarstwa.  A to Wielki Ogrodnik był, ze swojego ogrodu stworzył dzieło sztuki - chyba nikt tak jak on nie ilustruje mojej tezy o tym że dlatego ogrodujemy bo nie tracąc poczucia bycia częścią natury i naszego stadka, indywidualnie tworzymy własne raje.

5 komentarzy:

  1. No paczaj, na co dzień wcale się o tym nie myśli, a z głowy wyleciało,że Monet wielkim ogrodnikiem był:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie ma teraz szybsze niż kiedyś tempo to i czasu na zastanawianie jakby mniej. Ja tak sobie jednak rozkminy czynię w ramach ćwiczenia szarej galaretki.;-)

      Usuń
  2. Podobno Monet powiedział, że jego najważniejszym dziełem jest ogród.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń