"Ogród – pojęcie z zakresu ogrodnictwa oznaczające miejsce przeznaczone do uprawy roślin." Tyle Wikipedia, sucho i zwięźle. Znacznie więcej znajdzie się pod hasłem ogrodnictwo, tam będzie o tym że hortologia to wyspecjalizowany dział tzw. nauk rolniczych który zajmuje się roślinami sadowniczymi, warzywnymi i ozdobnymi ( kolejność nieprzypadkowa, miejsce w klasyfikacji zależy od wpływu na gospodarkę ). Taa... wiem że jak się człowiek wgapia w ciągnące się kilometrami uprawy sadownicze czy solidną plantację truskawek to ciężko mu to skojarzyć ze słowem ogród. Dla dzisiejszych ludzi to słowo ma bardziej kameralne konotacje, uprawa wielohektarowa nijak nam się nie kojarzy z ogrodami tak jak Park Mużakowski ma dla nas z ogrodem niewiele wspólnego. Skąd to się wzięło? Z wielkiej kariery jednej grupy roślin, która tak zmieniła środowisko że jej uprawy zasługiwały na inną nazwę. Trawy stworzyły naszą cywilizacje, od Bliskiego Wschodu, poprzez Południową i Wschodnią Azję, Amerykę Środkową i Południową i Afrykę z której ponoć wszyscy się wywodzimy , trawy stały za naszym sukcesem. Tzw. rewolucja neolityczna, która na Bliskim Wschodzie miała miejsce ok.10000 lat p.n.e. miała swoje odpowiedniki w innych rejonach świata ( występowały różnice czasowe, ale budowanie cywilizacji zaczynało się zawsze od upraw dających możliwość wykarmienia dużej populacji ). Dzikie trawy zamieniły nam się w zboża która to nazwa natychmiast wywołuje skojarzenie ze słowem rolnictwo. Hym... dziś upraw ziemniaka też się jakoś ze słowem ogród nie kojarzy, wraz ze wzrostem liczby ludności ogrodnictwo nam rolniczeje.
Ogrodnictwo jest tak samo stare jak rolnictwo, a może jest nawet starsze. Trawy nas żywiące zaczęły swoją karierę od miejsc bliskich osiedlom ludzkim, wysiewano je jak najbliżej domów aby móc kontrolować uprawy. Po mojemu to rolnictwo wywodzi się z ogrodnictwa a nie na odwrót. Od niepamiętnych czasów bowiem oprócz traw uprawiano inne rośliny, takie strączkowe na ten przykład. One jednak zostały w przydomowych pieleszach a areał upraw traw nieustannie się rozrastał i zapoczątkował rolnictwo przez duże R. Zacznijmy jednak od tego jak wyglądały w czasach prehistorycznych owe przydomowe pielesze. Z badań dwudziestowiecznych etnologów wyłania się nam taki obraz przejścia od grup łowiecko - zbierackich do tych osiadłych i uprawiających rolę. Pierwsze domostwa były konstrukcjami budowlanymi mającymi służyć wspólnocie, grupy łowiecko - zbieracze budowały tego typu konstrukcje w puszczach Amazonii czy w Papui Nowej Gwinei. Takie obozowisko jest znacznie łatwiejsze do wzniesienia jak i do obrony niż jakieś tam indywidualne domki. Wznosi się to w miarę prosto, porzuca bez żalu i przenosi się w kolejne miejsce. W pobliżu takich osiedli ale nie w ich wnętrzu powstały pierwsze uprawne poletka. Na nich właśnie uprawiano co się uprawiać dało. Kiedy gleba uległa wyjałowieniu przenoszono osiedle i uprawę w kolejne miejsce.
Teraz będzie prostacko i bardzo łopatologicznie. W miejscach w których gleba ulegała cyklicznemu nawożeniu naturalnemu związanemu z corocznymi wylewami rzek powstały pierwsze cywilizacje ( cywilizacje Mezoameryki są ciekawym wyjątkiem, zagadka ich powstania jest niemal tak frapująca jak zagadka ich upadku ). Nie było potrzeby opuszczać domostw i wynosić się w miejsca z jeszcze niewyjałowioną glebą, natura pozwalała na odnowę jej sił witalnych a ludzie mogący prowadzić osiadły tryb życia szybko zaczęli przyswajać sobie wiedzę o gospodarowaniu wodą. Melioracja stworzyła rolnictwo i stworzyła zarazem podział na uprawy polne i uprawy ogrodowe. Nasiona traw jako produkty dające dobre plony, dające się też w miarę długo przechowywać, łatwo przewozić i mające spory zasób kaloryczny zajęły należne im miejsce pośród upraw, stanowiły podstawę diety i areał przeznaczony pod ich uprawę nieustannie się rozrastał. Inne rośliny uprawiano na mniejszą skalę, zaważyła na tym głównie możliwość przechowywania ( zdolność do tworzenia wartościowego kalorycznie i smakowo suszu ) jak i wielkość uzyskiwanych plonów. Ogrody powstałe u początków pierwszych cywilizacji były warzywnikami i sadami. To od potrzeby zapełnienia żołądków zaczęło się ogrodowanie. Oczywiście kiedy jako tako większości społeczeństw starożytnych cywilizacji udało zapełnić się żołądki to pojawiły się takie ogrody które służyły nie tylko sprawom przewodu pokarmowego.
Ogrody ewoluowały w kierunku zaspokajania innych niż czysto materialne potrzeb, choć nie za daleko odbiegało to od spraw ciała - co i raz chwalono cień rzucany przez drzewa ( no chłodek miły był ciałom prażonym przez południowe słońce, hym... to taka potrzeba półmaterialna ). Taki wyewoluowany ogród okazał się być zjawiskiem brzemiennym w wielorakie skutki. W naszym kręgu kulturowym wyobrażenie prapoczątków wiąże się z ogrodem i to bardzo konkretnym. Nazywał się Eden - "A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie" jak stoi to w Dobrej Księdze. Takie echo z przeszłości przypominające nam że podstawą z której wyrastamy jest ogród, miejsce wykrojone z natury, gdzie nie obowiązują do końca jej prawa ( ten lew i jagnię razem spoczywające ) za to w którym próbujemy tworzyć harmonijnie z nami zgraną całość. Takie wspomnienie z bardzo dalekiej przeszłości, niewątpliwie tej cywilizowanej a nie prehistorycznej ( zamieszkiwanie w ogrodzie i to zamkniętym nijak się ma do tych poletek za osiedlem od których zaczęliśmy przygodę z uprawą roślin ). Nieco to zdziwne że nie wspominamy cud pól które tak naprawdę pozwoliły nam osiągnąć sukces cywilizacyjny tylko mityczny ogród, zamknięty świat który uznajemy za ten najwłaściwszy, specjalnie dla nas stworzony. Taa... pokrętne są ścieżki ludzkiego umysłu.
Według mnie stało się tak dlatego że ogrody zaspokajały naszą potrzebę indywidualizmu, pojawiły się w tym czasie kiedy własne cztery kąty otoczone paskiem własnej ziemi stały się marzeniem a potem rzeczywistością coraz większej ilości ludzi. Starożytny ogród przydomowy, który najprawdopodobniej najwcześniej powstał w Egipcie ( przynajmniej stamtąd mamy najstarszą dokumentację istnienia tego typu założeń ) przetrwał w nas jako pragnienie własnego raju, małego kawałka natury kształtowanej w zgodzie z naszymi własnymi przekonaniami. To taka przestrzeń na której bawimy się w Najwyższego i tworzymy własne światy jednocześnie czując że kontynuujemy tradycję która nas, zarówno stadko jak i jednostki stworzyła. Szerokie pola zbóż nastawione na zapełnianie żołądków nam tego poczucia indywidualnej radochy nie zapewniają. Zatem niech żyje Eden i wszystkie jego pomioty, nawet te co mają trzydzieści metrów kwadratowych i cementowe lwy i orły w charakterze ozdóbstw!!!
Dzisiejszy post ozdabiają foty Wielkiego Indywidualisty. Większość ludziów kojarzy Clauda Moneta z impresjonizmem, kierunkiem XIX wiecznego malarstwa. A to Wielki Ogrodnik był, ze swojego ogrodu stworzył dzieło sztuki - chyba nikt tak jak on nie ilustruje mojej tezy o tym że dlatego ogrodujemy bo nie tracąc poczucia bycia częścią natury i naszego stadka, indywidualnie tworzymy własne raje.
No paczaj, na co dzień wcale się o tym nie myśli, a z głowy wyleciało,że Monet wielkim ogrodnikiem był:)
OdpowiedzUsuńŻycie ma teraz szybsze niż kiedyś tempo to i czasu na zastanawianie jakby mniej. Ja tak sobie jednak rozkminy czynię w ramach ćwiczenia szarej galaretki.;-)
UsuńPodobno Monet powiedział, że jego najważniejszym dziełem jest ogród.
OdpowiedzUsuńFacet wiedział co mówi. :-)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń