Wpisu nie powinno zaczynać się od zdania "nie na temat" a zdania nie powinno zaczynać się od słowa "więc". Więc tak, jakoś tam egzystujemy w ciągłym strachu czy aby dotrwamy bezawaryjnie do położenia nowego kabelka. Zdanie jest słabo tematycznie powiązane z wpisem bo dziś będzie o bywaniu, mebelkach ( nie wszystkich bo mła jest powolna i wiecznie opóźniona ) i troszki o słojach. Będzie też o deprawacji Mrutka dokonywanej przez Sztaflika i Epuzera, bo tego zjawiska nie należy zostawić bez opisu. Zresztą od tego tematu zacznę - Mrutek jest złodziejem! A nie był, dostałam kota bez wad fabrycznych, gotowego do użytku. Zachowywał się wzorowo i bez zarzutu - kuweta ogarnięta, czekanie na posiłek przy swojej miseczce ( szybko pokumał która jest jego ), miły stosunek do innych zwierząt, otwartość wobec ludzi. Normalnie zwierz domowy jak się patrzy. Do czasu kiedy nie zobaczył jak Epuzer sam się poczęstował wołowiną przygotowaną do krojenia w michy ( Epuzer porwał kawał i udał się za okno biegiem ). Od tego pamiętnego zdarzenia Mrutek też się zaczął częstować i to wszystkim na co ma ochotę, nawet gdy to wszystko znajduje się akurat na moim talerzu. Skarcony pyskuje co jest zasługą Sztaflika. Podłapał od niej gadane i zaczął się pultać gdy coś mu nie pasi. Prowadzi ze mną dyskusje na różne tematy, szczęśliwie jeszcze głosu nie podnosi. Czeka mnie praca wychowawcza bo nie jest dobrze widzieć kocią łapkę wyciągającą pierogi z talerza.
Mła nadal prowadzi życie światowe, znaczy bywa. Wczoraj na ten przykład była w kinie bo Agniecha zachwalała "Boże Ciało" i słusznie zachwalała. Historia która niby jest szczerzepolska ale tak naprawdę uniwersalna, na pewno warta była zobaczenia. Mła się teraz zastanawia leniwie kto zrobił większy kawałek dobrej roboty ( oprócz reżysera rzecz jasna, szczerze pisząc to nie spodziewałam się po Janku Komasie aż tak dobrego filmu - po "Miasto 44" mła się długo odbijało ), operator czy odtwórca głównej roli? Obaj się wznieśli, że tak rzecz ujmę. Historia inspirowana różnymi prawdziwymi pieriepałkami podszywających się pod szamana ( nie tylko Patryka B. ale i wcześniejszymi sprawami ) całkiem zgrabnie opowiedziana i przede wszystkim świetnie zagrana i pięknie sfocona. Wielowarstwowa, co kto z tego wyciągnie zależeć będzie od wrażliwości jaką posiada - nie jest to kino łopatologiczne. Mła zadowolniona z seansu postanowiła sobie że będzie bywać w kinie częściej, bo filmy w spokoju to ona może głównie nocką oglądać a zarywanie nocek nie służy jej urodzie. Mła zaraz zakombinuję jak tu wyciągnąć Mamelona, Dżizaasa i Jądrzeja na nowy film Scorsese. Oprócz ukulturalniań mła bywała w marketach budowlanych w celu nabycia odpowiedniego zawiasu okiennego i puszki śmieciowej czarnej. Przy okazji mła zrobiła interes stulecia, znaczy nabyła cebulki "ostatniej szansy" za jedyne 2,50 peelena jak leci za opakowanie. Zważywszy że mła dopadła za tę cenę po 100 cebul krokusów botanicznych w miksie to wyraźnie się opłacało. Oczywiście nie ma że nie ma i cebule trza było wsadzić mimo tego że aura to taka średnio ogrodowa. Pod jarząbkiem na Podwórku powinno po tym listopadowym sadzeniu w marcu kwitnąć że ho, ho! Za całe 5 złociszy te 200 krokusowych kwiatków da czadu. Mła jest w tym roku cebulowo bardzo usatysfakcjonowana. Ponadto mła bezczelnie schowała kolejną paczuszkę za 2,50 do lodówki, bo ma gryplany jak to sobie wiosnę zimą w domu zapuści.
Na razie mła zapuszcza dom, bo sprzątać jej się nie chce. Robi mebelki i tym robieniem robi sobie domowy chlewik. Niby cóś tam sprząta żeby się nie nosiło ale prawdziwych porządków ni ma. Mła nie uskutecznia bo i po co. W kolejce do czyszczenia i odmalowania czekają następne mebelki i na tym mła się musi koncentrować a nie na akcji sprzątającej. Poza tym mła nie lubi sprzątać i już! Zawsze ciężko przeżywa konieczność sprzątania, jest w końcu córką Tatusia. Do tej pory mła odwaliła dwa mebelki - komódki w stylu Małej Stabilizacji zrobione w Wyszkowie ( wicie rozumicie to czasy kiedy wchodziło się do tzw. meblowego i chciało się zamówić komódkę z szafą, konkretnie takie jak te stojące w sklepie a sprzedający uprzejmie odpowiadał "To są wzory. Szafy i komody może będą pod koniec kwartału ale mamy na stanie kanapę." ). Z podniszczonych wspomnień po PRL - u mła usiłowała wyczarować cós na kształt "szwedzkiego designu" ale wyszedł jej "szwecki mybel". Hym... i tak lepsze to od tego co do tej pory stało na miejscu zajmowanym dziś przez komódki. Oczywiście gałeczki nadal nie zostały kupione ale to nie jest wina mła tylko tego że nie wie czy nie będzie musiała dołożyć z własnej porpony do lekstryczności kamienicznej. Nie jestem tak do końca pewna czy Agniecha będzie usatysfakcjonowana poziomem wykonania, jak i ilością oddanych do użytku mebli ( co to jest te nędzne dwie sztuki?! ) ale mła jest po prostu z natury powolna jak mucha w smole. Co do dopracowania mebelków - mła nie usiłowała ukrywać że one stare i swoje przeżyły, nie szalała z superszpachlówkami, pod kancik nie dopracowywała. Mebelki wyglądają hym.. tego.... pseudorzemieślniczo ale zdaniem mła i tak lepiej niż różne świeżutkie okazy z meblowych salonów.
Co do słojowego tematu dla Dory to mła się zbiera do napisania. Kiedy była w Leroju to uczestniczyła w pokazie prawilnego słojowania przeprowadzonym przez Pana Lerojowego . Okazało się że mła wszystko robiła źle i ona teraz ma zgryza bo te złe słoje własnej produkcji cóś się jej lepiej podobały od tych prawilnie prowadzonych. Mła sobie musi jeszcze raz temat przegryźć. A teraz dla tych co majo jesienno chandrę - trza wierzyć w wiosnę!
Już Cię nie będę obcyndalać, droga Tabaazo. Fajnie wyglądają te dziurki, trochę jak oczka, a trochę jak dziurki w świńskim ryjku. Sympatyczne wrażenie ogólnie czynią.
OdpowiedzUsuńA propos kina, zamierzam się wybrać na "Ukrytą grę". I starego wyciągnąć bo to chyba po angielsku. I mam nadzieję, że to już będzie normalne porządne kino, a nie coś, co skręca flaki i mózg oraz serce ściska. Nie żebym coś miała przeciw dobrym filmom, ale dlaczego tak boli, pytam się?
Ja się sama obcyndalam ale to wcale mła nastroju nie poprawia. Wyrzut jak był na mebelkowej części sumienia tak nadal tam jest. Mła potrzebuje nico lżejszych klimatów żeby ją nie ścisło i tak sobie myślała czy nie wybierze się na "Krewetki w cekinach". To tak przed tym Scorsese. A że co poniektóre oglądadła bolo - majo boleć. Zreszta każdego boli co innego, mła np. bolą Avengersy. :-) I to jak bolo!
UsuńZazdraszczam komódek, ale wszem i wobec ogłaszam, że na takie robótki już się nie piszę, bo mam ostatnio za krótką dobę.
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi humor opisem kociambrów kradnących jedzenie z Twojego talerza i do tego kłócących się z Tobą. Niestety, ale Gutek też się próbuje ze mną kłócić...
Ja robię siłą inercji, znaczy nadałam pęd i jakoś tak poszło. Nie wiem jak to się dzieje że po dłuższym przebywaniu z człowiekiem źwierzątka robią się cóś kłótliwe, że o innych niegrzecznościach ledwie napomknę. Jednak fuckt fucktem - źwierz się stawia i pyszczy, nawet jak nie ma o co ( znaczy zdaniem mła nie ma o co ). Pewnie Gutek też ma rozliczne pretensje które są od czapy, ale on uważa ze jak najbardziej zasadne. :-)
UsuńJest pięknie, szafeczki cudo, cus odczuwam sentyment do takich mebelków, nie posiadam, a mężuś to w baroki i ludwiki by szedł, więc ten tego.
OdpowiedzUsuńNo pacz pani, jak to Mruteczka grzecznego koteczka na złą drogę starszyzna sprowadza, bo co będzie taki niuniuś pańci, a tak to wszystkim się po uszach sprawiedliwie obrywać będzie.
Baroki i ludwiki to nie bardzo dla mła. Ona bardzo podziwia w muzeumach ale sama to mogła by mieć 1 ( słownie jeden ) mebelek takiej klasy ( starannie schowany przed kotami ). Mła ma czkawkę poludwikowską w pokoju Cioci Dany i Azy, solidnie wykonaną ale szczerze pisząc to najbardziej podobajo jej się mebelki Art Deco ( posiada takową biblioteczkę i stół oraz krzesła ). Mła jest zwolenniczką mebla prostego. Pewnie dlatego że ciągle cóś na meblach prostych upieprza. ;-)
UsuńMrutelion coś chętnie daje się prowadzać na te manowce, madka zrobiła mu ostatnio wykład o fałszywej słodyczy. Mruczał z prawdziwym zrozumieniem i jak ślepka mądrze przymykał! :-)
😀😀😀
UsuńZaczekam na film w telewizji i zachęcona przez Ciebie podejmę próbę obejrzenia go. Nie chodzę do kin, bo trudniej z nich wyjść i szkoda mi kasy, w telewizorze po prostu przełączam kanał.Fajnie wyglądają komódki. Kulka mi coś gryzie po chałupie i przeszkadza mi w czytaniu...
OdpowiedzUsuńKoachana, ja to pisuję na klawiaturze na której usiłują mi zalegać Sztaflik pospołu z Mrutkiem. Droga przez mękę takowe pisanie. :-/ Ja mam problem ostatnimi czasy z oglądanie w kompie, co zasiadam do filmu to telefon albo wizyta. Nocą odpływam a film sobie leci, budzę się dopiero jak komp się wyłącza. Dno! Na szczęście u mła jest kino które w pierwsze trzy dni tygodnia daje duże zniżki. ;-)
Usuńdo kina nie chadzam (ból wielki) bo tubylcy wszystko dubbingujo i usuwajo wszelkie dźwięki z tła, rezultat: akcja toczy się w wielkiej blaszanej puszce, w której dialogi odbijają się od ścian. na szczęście so internety i jest Netflix gdzie również filmy francuskie mogę oglądać z lista dialogowa, co zdecydowanie ułatwia mi zrozumienie.
OdpowiedzUsuńjak szczerze to szczerze, malowane meble z tej epoki to nie moja bajka, będąc posiadaczka szarpnęłabym się na doprowadzenie ich do stanu pierwotnego. podobają mi się i kształt i proporcje ale nie w tej stylizacji. ale to mówię ja, która w "stołowym" ma 17wieczne, hiszpańskie bargueño wysadzane maso i okute srebrem, na które gdy patrzy to sama sobie zazdrości ;)
Jakiś związek dźwiękowców powinien nasłać na pomysłodawców wyciszeń killera, z dwururką najlepiej.
OdpowiedzUsuńCo do mebelków to mła się zastanawiała nad przywróceniem im pierwotnego wyglądu tylko że one były w nim tak peerelowskie do bólu i ciemnawe że jej się odechciało ( mła nie lubi ciemnych mebli w masie a masa mebli jej jest potrzebna do spakowania się ). Na przecieranki młą się zdecydowała bo białe mebelki tak jak przypuszczała, wyglądały upiornie. Mła teraz będzie z mebelkami mieszkała marząc o bargueño. ;-)
Pytanie jak długo będzie z nimi mieszkała bo koty majo w głębokim poważaniu drapak, natomiast poprzedniczkę komódek bardzo ceniły jako ostrzałkę pazurów.
bargueño, jak się można domyślić, ma do towarzystwa meble z dyskontu na I, trochę pokrak z lat 30tych i znaleziska śmietnikowe :D wszystko od czapki :D
Usuńmoże te twoje wcale nie były takie ciemne na jakie wyglądały, może po zdarciu warstw lakieru wyszłaby swojska sosna, no bo co inszego. na profilach różnych dżewnianych cudotwórców można zobaczyć takie metamorfozy mebli z tej epoki.
tez nie lubię ciemnych mebli, nawet gdy w tle biała ściana. no chyba, ze to zabytkowe bargueño ;)
a co do uchwytów, poleciałabym kolorem, np. gałki, każda inna https://www.regalka.pl
No tak ale coolorowe gałki mogo mnie nie pasować do upieprzalnictw dekoratywnych od których czynienia jestem jakby uzależniona. Lepiej niech mebelek bandzie w miarę neutralny ( mła zna siebie, kto wie co na tym mebelku zostanie zainstalowane ). Wilku to co ja znalazłam po zeszlifowaniu warstwy starego lakieru to hym...tego... ekhm. Zakład a Wyszkowie przedsiębiorstwem na wskroś PRL - owskim był. Przy kolejnych myblach zrobię dokumentację coby było widać te radości. A w ogóle nie kuś bargueño bo jeszcze Małą Stabilizację zacznę okładać złotkiem i perłopławami. ;-) w skutek radości lekstrycznych komp bandzie musiał udać się do lekarza, gałki w styczniu chyba będą.:-/
Usuńtyz prowda, u mnie na zewnątrz "amor vacui", dopiero w środku horror ;P
Usuńobejrzałam w necie podobne do Twoich szafki i chyba już wiem o co chodzi, to chyba jest środkowy Wyszków, potraktowany rodzajem okleiny, te wczesne jeszcze chyba były dżewnianne, sowicie potraktowane lakierem.
ale nóżek bym nie malowała.
Z nóżkami to jest ten problem że lepiej żeby one były malowana, Tasiemka w szczenięctwie nadgryzł był poważnie stół co nóżkę miał jak kantówka budowlana to wyobraź sobie jak bez szpachlówy wyglądałyby te piąkne pęciny wyszkowskie. ;-) Te meble są zaprawdę historyczne - podrapki Maćka, zgryzki Tasiemki, z lekka złośliwe podlewanie Bominiego. Działo się! Tak, to jest Wyszków Średni, szczęśliwie jeszcze bez wysokiego połysku ale lakieru zaprawdę suto. Te meble miały fajną formę i niestety na tym jakby dobre się kończyło. :-/
UsuńWłaśnie upłynniłam pięć stów na materiał pod tytułem piasek i wykopki douliczne Bobcatem. Humor mam cóś nie najlepszy, chyba się napiję. Albo dziś zdeprawuję pijaństwem Mamelona albo Małgoś - Sąsiadkę, kogoś muszę bo do lustra się popijać nie godzi. :-/
Rozpaskudziłaś kota! Albo go za mało karmisz i musi sam zdobywać pożywienie! ;]
OdpowiedzUsuńMrutek jest worem ( z rosyjska ten wor ) bez dna. ;-)
UsuńMię się komódki podobają, zgrabne i z dodatkowym smaczkiem w postaci wyklejanych szufladek.
OdpowiedzUsuńCo do uchwytów- może w niskobudżetowe pójdziesz, z kawałków skórzanego paska w odpowiednim kolorze (brąz lub jakiś spłowiały beż) , przymocowanego wkrętami lub śrubami z ciemnym łebkiem ? Mogą być jako tymczasy, ale i jako docelowe oblecą, jeśli szuflady łatwo się wysuwają.
Młą się zastanawiała nad paskami ale one mogo być bardzo kuszące dla niektórych podmiotów miauczących ( o, szlufeczka - wezmę i będę pazurkiem haczyć ). Szuflady na szczęście dobrze się wysuwają więc jeszcze z kupnem uchwytów poczekam. na razie paciorki zmawiam bo mam pas Suchej - Żwirowej do ponownego nasadzania po mającym nastąpić w sobotę zakończeniu robót lekstrycznych. Pogódkę odpowiednią wymadlam. :-) I jeszcze na dodatek mam przegląd kominiarski. Wrrr...
Usuń