Mła wyrabia i wypieka, w przerwach usiłuje wychowywać koty i robić za dobrą obywatelkę. Ciężko jej idzie bo ciepła pogoda jakoś wbrew pozorom wiosennej odnowy i w ogóle, cóś jej jednak nie sprzyja, mła czuje się po prostu źle. Ona zasypia chodząc, powieki musi zapałkami podpierać a chlać w celu podniesienia ciśnienia nie może z obawy o popadnięcie w chorobę na A ( wystarczy że mła powinna się zapisać do AZZ czyli Anonimowych Zakupoholików Zielonego, po co jej jeszcze zapisy do AA ) i tak po prawdzie to nie powinno się nadużywać alkoholu przy niedociśnieniu. To się nazywa radości hipotensji, leczy się to trudniej niż nadciśnienie bo tabletki nie działają tak cudownie jak te obniżające ciśnienie. No mła czuje starość, kark ją boli, łeb napiendrala i jeszcze ma klasyczne mroczki - hipotensyjny zestaw prawie pełnoobjawowy. Mła wychodzi i uskutecznia spacery w nadziei że jej się polepszy ale to polepszenie wygląda tak że ona po takim spacerze wchodzi do domu, zalega na chwilkę przy kotach i budzi się za trzy godziny z bólem łba i w złym humorze.
Dobra, koniec narzekania, każdy ma cóś tam co go gniecie, gryzie albo swędzi i nie ma co żalów bez końca wylewać. Mła wykonała co trzeba ciasteczkowego i teraz w jej domu pachnie jak w sułtańskim haremie ( tzn. mła sobie wyobraża że korzenne wonie się po haremie snuły, mieszając się z zapachem perskiej róży ). Mła w ramach walki ze słabościami ciała postanowiła do tych korzennych woni dołączyć zapach olejku sosnowego i wyciągnęła kominek do rozsiewania zapachów. No i teraz z zapachem cynamonu i kardamonu dociera do niej zapach lasu co od razu jej dobrze robi na jestestwo. Olejek sosnowy w powietrzu zawieszony dobrą rzeczą jest na snuje, półprzerziębienia i ćwiećniedomagania. Jak mła się dobrze nawdycha to wykrawanie i pieczenie nawet w miarę szybko jej idzie.
A mła ma co wykrawać i piec bo się jej lekko poszalało. W końcu mła ma foremki i nie zawaha się ich użyć. Wykrawa pierniczki na miodzie i takie herbatniczki na melasie i cukrze muscovado ( znaczy tradycyjne speculoos ). Zrobiła też trochę "zwyczajnych" kruchych ciastek i cóś co Niemce nazywajo Vanillekipferl. To takie stare ciasteczka, troszki jakby polskie mimo tego że pochodzą z Wiednia. Ponoć po raz pierwszy je wypieczono w roku 1683 po wiktorii wiedeńskiej. Stąd one mają kształt półksiężyca, żeby wiedeńczycy posmakowali zwycięstwa nad muzułmańskim najeźdźcą, które się za sprawą polskiego ramienia zbrojnego dokonało ( półksiężyc był na zielonych sztandarach armii otomańskiej ). Tak naprawdę to legenda, ciasteczka o takim kształcie wypiekano już w VIII wieku. Mła kroi też bakalie ( w sprawie keksa i czegóś z makiem ). Znaczy mła działa choć idzie jej to działanie jakby pod górkę. Stromą taką. Jutro mła zamierza jechać na śmieci i zrobić kolejną kuchenną otchłań ( tego inaczej nie da się nazwać, mła otwiera szafkę albo co gorzej spogląda na półkę należycie zapuszeczkowaną, zasłoiczkowaną i w ogóle zastawioną a tam otchłań się otwiera i ze mła siły życiowe wysysa ). Jak przeżyje te gryplanowane zajęcia to jeszcze cóś przed weekendem napisze.
Dzisiejsze fotki to takie sprawozdanie z robót. Sorry że są jakie są ale poza dwiema pierwszymi to robione były przy sztucznym świetle ( mła bardzo nie lubi robić fotek przy sztucznym świetle bo one są jakieś takie nieprawdziwe ). No ale choćby mła nie wiem jak się starała to dziennego światła nie była w stanie dużo złapać ( ale za to ma ostrzyżony łeb, nie można mieć wszystkiego i czasem trza wybrać te... tego... priorytety ). W ramach przeprosin za te foty nieprawdziwe mła usiłuje zrobić nastrój kolędami. Mła ponownie wybrała, bo lubi, kolędy z płyty "Kolęda Dobrych Ludzi Woli". Jakieś dwadzieścia prawie lat temu one do niej trafiły na cedeku i ona sobie czasem słucha, niekoniecznie w święta bo w święta zazwyczaj ma już solidny kolędowstręt.
To ta pogoda tak rozstraja.Mmmm, ach te wypieki, napracowałaś się, tsk opisujesz, że czuję ten korzenny zapach wymieszany z nutą pomarañczy i tego olejku leśnego😀
OdpowiedzUsuńBo to naprawdę relaksujące korzennie - leśne wonie niuchać. Mła pod wpływem zapachu cytrusów sobie natentychmiast dzieciństwo przypomina i przedświąteczny zapach w delikatesach. Cóż to były za wonie - pomarańcze, świeżo mielona kawa i dyskretna nuta wędzonki. Wszystko ciężko deficytowe więc człowiek niuchał nabożnie jak "Soir de Paris", którymi skrapiały się wówczas elegantki. :-)
UsuńPiękna świnkowa bombka jeszcze takiej nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam Cię namawiać do głębszego relaksu czyli porządnego wyspania się ale masz full pracy...
To jest starsza bombka mła, sprzed paru lat. Oczywiście szklane świnki zostały zakupione w czasie poświątecznych wyprzedaży, mła wtedy poluje na bombki i dostaje je czasem za 1/3 ceny a jak jej się wyjątkowo poszczęści to i za 1/4. Niestety na relaks mła za bardzo czasu nie ma bo dni jej cóś za szybko zlatują na zajęciach za którymi nie przepada ale które robić trza. No nie ma lekko, nie ma... ;-)
UsuńDzielna jesteś w swoich ciasteczkowych działaniach :) My dzisiaj sobie popierniczymy, bo ciasto już sobie odleżało w lodóweczce ile trzeba. Ale najpierw muszę na ścierach polatać, żeby pierniki nie wyszły mi ofutrzone kociwłosem. Jakoś lukier bardziej do pierniczków pasuje.
OdpowiedzUsuńJestem pełna zachwytów i podziwów dla Twego świątecznego ustrojenia. Wszelkie gałązkowe ozdóbstwa w wersji złotej, białej i przejrzystej, oraz kolorowe bombkowe szaleństwo robią świąteczny nastrój. U mnie w tym roku oszczędnie ze strojeniem, bo jak napisała wyżej dora, pogoda mnie nie nastraja. Jakoś bomkowo-choinkowe klimaty mnie nie ten teges w w temperaturach 10 na plusie.
Taa... sama siebie podziwiam. Kociwłos musowo ścierany przed każdym rozłożeniem stolnicy, potem zapora antymrutkowa ( Cio Mary została ukradziona słodka bułka, było latanie i pytania retoryczne "Kto jest niedobrym chłopcem?" ), potem zapora antymałgosiowa ( "Pomóc Ci? Nie! No to Ci pomogę!" ), potem zapora antyciotkoelkowa ( "Ja też się chcę bawić!" ) - popołudniami robię wszystko tylko nie piekę, z pieczeniem czekam na późny wieczór. Chętni do złodziejstw, zwyczajnie ciekawscy i pomocnicy albo śpią albo udają że oglądają telewizornie ( też śpią ). Ja z tym strojeniem to tak na przekór pogodzie, kolędy jednak zapodaję sobie w południowych rytmach. ;-)
UsuńMnie dobrze robi olejek z kwiecia pomarańczy. Gdybym jeszcze miała olejek figowy z liści, to chyba bym się poczuła jak w raju.
OdpowiedzUsuńPierniczkuj, ciastkuj i w ogóle, czymś się trzeba pocieszyć w ten czas dziwny.
Ja w ramach poprawy nastroju posprzątałam z grubsza domostwo. Miło się zrobiło jakoś i zacisznie i pachnąco i...Zabrakło mi przymiotników. Starość nadchodzi z Alzheimerem pod rączkę.
Ostatnio mój ukochany przeczytał, że żeby Alzheimera nie mieć, trzeba myć zęby. No czego to ludzie nie odkryją...
Z kwiecia pomarańczy to co inszego, mła ma takowy do kąpiółki i zażywa w miarę często ( mła lubi żeby jej woda pachniała, niekoniecznie wściekłą chemią ). Pocieszam się jak mogę bo jak sobie dziś poczytałam co nasze opozycyjne osły odwaliły po tym kiedy ludziska dreptali w obronie trójpodziału władzy to natentychmiast poczułam że pocieszenie musi być bardzo ale to bardzo solidne. Politycy to dopiero mają Alzheimera! Musi u nich cinżko być z myciem kłów, lepiej się do polityka nie zbliżać bo oddechem powali. ;-)
UsuńChyba czas przestać się denerwować a zacząć śmiać. Pękać za śmiechu. Bo szkoda zdrowia.
Usuń"Widzicie, ludzie, flagi na budzie?
UsuńUwaga, czas się zacząć śmiać!
Kto się uśmieje, ten potem śmielej
Za bary z życiem będzie mógł się brać!
Ha ha ha ha!"
;-)
Bardzo ładna kolęda na cały rok. I rym cym cym i hop sa sa.
Usuń"Choć nam się marszczy brew,
UsuńChoć się gotuje krew
A nas wciąż póki dech,
porywa dziki śmiech
Więc rym cym cym i tralala,
Idziemy przez życie w podskokach
Więc rym cym cym i hopsasa,
W podskokach bo żyje się raz"
He, he, he. :-)