Strony
▼
sobota, 14 grudnia 2019
Codziennik - ćwierćsprztąlnik
Ostatnie malowanie mebelka skończyło się tym że Mrutek chodzi w subtelnej oliwce od ogona po uszy. Na podłodze ciapki w tym samym coolorze, mebel ponownie przeszlifowany a mła wkarwiona, Mamelon zadzwoniła do mła w porze karmienia stada i słyszałam w słuchawce jej rechot kiedy mła dyscyplinowała koty. Nie da się ukryć że kocia paskudność eskaluje. Dziwne zachowanie Szpagetki którym się martwiłam okazało się przygotowaniem do roli. Szpagetka gra Mrutka vel Banasia, złapałam ją z łapami w moim jedzeniu i mało mnie żuchwa nie odpadała kiedy zamiast Szpagetczynego protestacyjnego skrzeku "Mami, mami" ( bo rzuciłam się by bronić swojego ) usłyszałam wydobywające się z jej gardziołka "Madka, to jest dobre!". No porykiwała niemal basem! Dwa Banasie z możliwością pozyskania dwóch następnych to za dużo jak na mła, tak się nie da. Nawet nie chcecie wiedzieć gdzie mła ostatnio była zmuszona śledzika spożywać ( pod zamkniętymi drzwiami duo Banasie ryczało zgodnie "Dej!" ). Mła będzie musiała naprawdę się wziąć za wychowanie kotów bo sytuacja robi się dla niej niewesoła a wychowanie kotów to zawsze jest rzecz wymagająca z jej strony solidnego samozaparcia ( bo mła uwielbia rozpuszczać i rozpieszczać swoją żywinę ). A Mruciu był takim grzecznym kotkiem kiedy do domu przyjechał, no "ja nie poznaję kolegi" że tak sobie zacytuję.
Ciotka Elka jest już po rozgrywkach ze służbą zdrowia, szpitalne badania ( uff, wyniki ma w porzo ) kosztowały ją hym... tego... masę zdrowia. Na ostatniej prostej Ciotka Elka wręcz kipiała mniłością do świata. Szczerze pisząc to nie powinnam szaleńczo rechotać ale nie mogłam się powstrzymać kiedy na czule kontrolny telefon Włodzimierza chcącego ustalić na jakim etapie badań jest Ciotka Elka - "Eluniu, gdzie jesteś?" - moja zważająca na formy Ciotka ryknęła - "K...a, w prosektorium!!!". Ciotka z lekka się na mnie obraziła za ten rechot ale poczucie absurdu wzięło i we mnie rechotem wybuchło a wybuch jak wiadomo trudno jest powstrzymać. Zaryczałam mimo tego że wiem iż nerwy u Ciotki Elki w strzępach i jeszcze trochę przebieżki po szpitalnych korytarzach mogło się dla niej rzeczywiście nie najlepiej skończyć. Z moją drugą Ciotką zalegającą w szpitalu też jest lepiej bo o drugiej w nocy zadzwoniła do siostrzenicy z ciężką pretensją o stan fryzury w której musiała się udać do nemocnicy. Zażądała wałków, szczotki i lakieru, po mojemu idzie znaczy ku wyzdrowieniu. Badania też pozytywne a Ciotka Basia z dnia na dzień silniejsza, wymogła nawet ustawienie parawanu przy wyrku z powodu tego że świat ją obserwuje kiedy nie jest w wyjściowej formie ( jak znam życie zaraz będą pretensje że odgradzają ją od świata, he, he, he ). Tatuś ma spotkanie chirurgiczne dopiero w styczniu, więc będę miała króciutki oddech międzyszpitalny.
Mła usiłowała cóś politycznego przejrzeć ale ją znudziło. Na wszelki wypadek dopilnuje tylko by sprawę jej sąsiada prowadził sędzia z właściwymi uprawnieniami ( i po co to durne ustawy uchwalać jak ludzie i tak, pilnując własnego interesu, będą chcieli orzeczeń wydanych w sposób prawidłowy, tzn. w zgodzie z nadrzędnym dla nas prawem UE ). Odnoszę wrażenie że sprawa nowej ustawy ma niejedno dno ( no niby to nie logiczne ale jak to już jeden pan zauważył "Kiedy myślałem że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu" - niby cytat nie bardzo o tym ale o tym ). W GB koniec hamletyzowania i w końcu zrobią wielkie odejście a potem wielką reformę u się, choć mła nie wyklucza sytuacji że z tego bicia piany będzie formalne wyjście a wszystko zostanie po staremu z jednym wyjątkiem - GB będzie płacić i mieć g.... do gadania. Taa... im więcej zmian tym bardziej się nic nie zmienia. A powinno. O europejskim szczycie klimatycznym i naszym na nim sromotnym zwycięstwie zmilczę bo to rzecz tak oczywista jak milion elektrycznych samochodów. Dla mła istotną wiadomością jest ta o zaostrzeniu fitosanitarnych przepisów unijnych bo oznacza problemy ze sprowadzaniem roślin ze Stanów ( irysy ) czy Azji ( japońskie rarytasy, które już teraz są potwornie drogie będą miały ceny zaporowe dla mła ). Jednakże mła rozumie że tak być musi, tylko dobrze by było żeby badania były na tyle skuteczne że rzeczywiście eliminowałyby patogeny czy szkodniki w "zielonych" transportach komercyjnych. Jak do tej pory to problemy powstawały raczej przy okazji wielkich zamówień ( taka sama historia jak z chińskimi składnikami leków, przeca to zamówienia koncernowe a nie prywatne ).
W sprawie ciasteczkuff to mła ma w lodówce parę rodzajów "piernych" ciast ( odpoczywajo i nabierajo mocy ), lodówka w związku z tym podejrzanie wonieje cynamonem i goździkami ( nuta gałki muszkatołowej mniej wyczuwalna ). Przy okazji mła sprząta sobie kuchnię, w asyście rzecz jasna bo zawsze cóś się może trafić na ząb. Jednak ciepła końcówka tygodnia spowodowała większe zainteresowania stada dziką przyrodą czyli Podwórkiem i Alcatrazem i mła w związku z tym nie musi się oganiać aż tak bardzo jakby musiała to robić w nudne, zimne dni kiedy koci tyłek najlepiej przenieść do cieplejszego domku. Dzisiejsze fotki to upieprzalnik świąteczny i sprawozdawczość z "zielonych słojów".
A jak koteczki? Nie nęcą je te bombeczki?
OdpowiedzUsuńOkularia nadal dzielnie stróżuje, Mrutek próbował podgryzać brzozowe gałązki malowane na biało ale szybko mu się znudziło. Za oknem ciekawsze sprawy się dzieją. ;-)
UsuńU mnie ozdoby z gałązek i za twoim pomysłem też wazony obciązyłam :D
UsuńObciążenie wazonów sprawą podstawową, ciężko potem takiemu wazonu wywrotkę zrobić. Mimo starań. ;-)
UsuńRozpusta na wierchuszce trwa w najlepsze i coraz to durniejsze wymysły są wdrażane , a lud łyka i,jeszcze sie łudzi, że to na dobre idzie. Tfu, cholerajasnapsiakrew.
OdpowiedzUsuńCudnie się rozrastają zielonosci w szkle!
Kotostwo nieźle sobie poczyna, tez lubię rozpuszczać moje niuniusie😀
Mam wrażenie że lud się nie łudzi tylko wyszarpuje ile może zanim karnawał się skończy. Bo to że się powoli kończy widoczne tak że trzeba wyjątkowego zaparcia i wyparcia żeby sobie tego nie uświadomić.
UsuńZieloności idą naprawdę nieźle, bardziej mnie martwią niektóre doniczkowce niż to co się dzieje we szkle.
A koty to po to so żeby je rozbisurmaniać! :-)
Jak Ty to robisz, że wytkniesz parę gałęzi w jakieś szkło, przyrzucisz bombkami tu i ówdzie i to wygląda nieziemsko pięknie...
OdpowiedzUsuńWETKNIESZ. nienawidzę, nie cierpię literówek.
UsuńNo bo ja to robię tak: biere szkło, biere gałązki i biere bombki, a potem to łączę wszystko ze sobą. Nie pekluję ani nie zapiekam. Chyba cała sztuka polega na tym że bombków nie może być ani za dużo ani za mało. :-)
UsuńZabiję!
UsuńDżizuuu,ale za co?!
UsuńJuż ty wiesz za co.
UsuńBy the way; 18.12., 18.00 mówi Ci to coś?
Na razie mła nic nie mówi bo mła jest głucha a nawet ślepa. Znaczy uświadom. Powód dyszenia chęcią mordu nadal nieznany, jam niewinna przecie jak to dziecię. :-O
UsuńZamordować chcę z czystej zazdrości, że Ci te kompozycje tak lekko z ręki spływają.
UsuńA ta data - ma coś z niezawisłością sądów i demonstrowaniem wspólnego.
Jak z zazdraszczania to morduj, mła byłaby oburzona gdyby to zawiść z żółcią mord spowodowała. Zazdraszczanie podpada pod afekt, znaczy są okoliczności łagodzące. ;-)
UsuńJa mendialnie jestem w niebycie, po ostatnich produkcjach naszego zarzundu musiałam odpocząć bo mnie przepona bolała. Wiem że się powinnam obywatelsko zamartwiać ale mnie wzięło i zwinęło po występie tego Tercetu Egzotycznego z Ministerstwa Sprawiedliwości. Chłopcy to naprawdę odjechali z naszego puebla, może niebo za bardzo im poskąpiło tego... kropli substancji szarej i substancji białej. No i przewodnictwa lekstrycznego. Zejście ze śmiechu tuż przed świętami odpada, nie mogę tego zrobić kotom i rodzinie, abstynencję sobie zarządziłam mendialną. Ale teraz się dorwę do info bo jak cza dać głos to ja dam i to donośnie! :-)
Lubię Cię czytać to już kiedyś zdaje się pisałam,lubię takie poczucie humoru i twoje podejście do tzw.całokształtu.Nie widzę kociambrów czyżby poczuły wiosenne powiewy.Muszę też poczynić skórki pomarańczowe myślę że nawet komuś ofiaruję jeden słoiczek.Piasek do wazonu to świetny pomysł na jego stabilizację chyba tak zrobię.Bardzo ładne masz dekoracje, klimatyczne i ładne szkło eksponujesz.Może i ja się zmobilizuję. W środę będę na działce możę pozyskam trochę materiałów florystycznych, myślę o gałązkach zimozielonych i pędach dereni.Pozdrawiam Cię. Życzę spokojnych Świąt oraz zdrowia i powodzenia w Nowym Roku 2020 (ale to wygląda o jej)Pisz,pisz Tabaazo.Wanda z Radogoszcza.
OdpowiedzUsuńNa poważnie życia brać się nie da, człowiek po prostu depresją przygnieciony szybciutko by z tego życia wyskoczył. Przy wytwarzaniu skórek koniecznie sprawdź czy pomarańcze są bio i niekonserwowane tym świństwem grzybobójczym, którego zmyć się nie da. Piasek do wazonu to było wielkie odkrycie Mamelona parę lat temu, jak wazon nieprzejrzysty to zdaniem mła najlepsza opcja stabilizacji. Mła teraz sobie pozyska chujinkę w doniczce. I ja Tobie życzę najlepszego, nie tylko na święta ale tak w ogóle. I żeby nam się dobrze działo! :-)
OdpowiedzUsuńTak,tak bio.Dziękuję .Żeby nam się dobrze działo.
OdpowiedzUsuńDo konfiturowania przystąp! Tak jest Panie Sierżancie! ;-)
UsuńŚwietne są Twoje świąteczne ozdoby i nie wiem, czy nie będę musiała iść w tym kierunku, bo małpiszon york, czyli Gutek, bardzo nie lubi zmian zachodzących w otoczeniu i pruje japę, jakby ktoś w niego walnął. Ostatnio tak pruł się na telewizornię, a później na syna, bo właził za telewizor, a psu tego nie wolno robić - zasłonięte wejścia za.
OdpowiedzUsuńMoje kotostwo jest tresowane w dziedzinie zmian otoczenia ale tak po prawdzie to nowe zawsze oswajają. Czasem to wcale nie jest dobre dla nowego. Madka musiała zrobić wykład ostatnio na temat ostrzenia pazurów. ;-)
UsuńA szczekliwość ( pyskowanie ) Gutka w sprawie telewizyjnej - no bo to jest niesprawiedliwe! Sama przyznaj że niesprawiedliwe. ;-)
Bogusiu, boski jest Twoj Gustaw, mialabym z niego pol rew ke caly czas.Dzieciuch taki😀
UsuńBo Gustaw tak naprawdę jest ciągle Guciem. :-)
UsuńPazurki przycięłam pare dni temu, bo jak już przy miziankach odczuwam haczenie o me ubrania to nie ma to tamto, nożyce w ruch.
OdpowiedzUsuńJak mła tylko sięgnie po nożyczki to następuje zanik kotostwa. Taki cud! :-)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń