Gregoriańskie Muzeum Egipskie
Gregoriańskie Muzeum Egipskie zostało założone przez papieża Grzegorza XVI w 1839 roku. Mieści ogromną kolekcję znalezisk ze starożytnego Egiptu. Wystawiony materiał obejmuje papirus, mumie, hieroglificzne inskrypcje, słynną Księgę Umarłych i tzw. kolekcję Grassi ( to kolekcja egipskich brązów z X-IV wieku p.n.e., które należały do Carla Grassi i które zostały przekazane Piusowi XII przez Neddę Grassi ). Są też znaleziska pochodzące z Villa d'Adriano w Tivoli. W kolekcji muzeum posiada artefakty pochodzące ze wszystkich okresów starożytnej egipskiej państwowości. W sumie obiekty zajmują 9 dużych sal. Nie wszystkie eksponaty pochodzą znad Nilu, w sali III i IV znajdują się zabytki wykonane na terenie Italii w okresie Cesarstwa Rzymskiego, które naśladują przedmioty pochodzące z Egiptu. No bo Egipt był w Rzymie modny i to szalenie. Apogeum tej mody przypadało na koniec Republiki i pierwsze 150 lat n.e. . Dlatego w okolicach Rzymu znaleziono na tyle dużo "egipskich" i prawdziwie egipskich dzieł że zdołały one wypełnić niejedno pomieszczeni w tym salę V, tzw. Salę Półksiężyca ( piękne posągi bogini Sahmet i boski pawian, to to co mła nakręciło ).
Mła się przyzna do tego że ma lekki problem z mumiami. Mła wie że to swoiste dzieło sztuki wykonane z ciała ( tak jest w wypadku niektórych królewskich mumii z XVIII i XIX Dynastii ) i że w zasadzie to z człowiekiem tak już niby nie całkiem tego ten ale pod tymi niezliczonymi warstwami żywicy ( taka starożytna plastynacja ) są jednak dla mła wciąż nie mogące się obronić przed wzrokiem gapiów trupy. Mła ma strasznie głęboko w sobie zakodowane że z takiej bezbronności trupa nie powinno się korzystać i choć wie że to nie jest podejście właściwe w przypadku upowszechniania wiedzy to ma dylematy. Z jednej strony mła sama jest strasznie ciekawa jak mumia powstaje, co dzieje się z ciałem, jak wyglądały kolejne fazy procesu, a zarazem czuje się z lekka nieswojo bo ma ma wrażenie że wchodzi z butami w czyjąś intymność ( przeca mumie nie były przeznaczone do oglądania, to nie jest przypadek oddania zwłok na cele nauki czy też nauki upowszechniania ). Mumie miały spoczywać w komorach grobowych i trwać. Tymczasem robią za atrakcję w gablotach, są podziwiane lub budzą obrzydzenie , zwłoki stają się widowiskiem, są w zasadzie wszystkim tylko nie trupem człowieka. Ten bark szacunku zwiedzających jaskrawo widoczny, od zawsze psuje mła zwiedzanie kolekcji wśród których są mumie. Mła sobie od razu wyobraża że ją też mógłby ktoś wykopać, w gablotkę wstawić i wystawić na żer ludzkim oczom i choć mła jest przekonana że nie słyszałaby komentarzy zwiedzających na swój temat to jakoś niemiło jej się o tym rozmyśla. Mła co prawda zarządziła sproszkowanie swojego zezwłoka ale człowiek to sobie zarządzać może, los bywa nieprzewidywalny.
Przyjemniej ogląda się mła w wytwory rąk ludzkich, rzadziej się człowiek naraża na różne moralne wojenki wewnętrzne. Mła radośnie obejrzała tę słynną kolekcję brązów Grassi, która gromadzi obiekty powstałe pomiędzy X i IV wiekiem p.n.e. . Zresztą nie tylko brązy mła urzekły, małe figurki z fajansu, drewna czy wapienia albo półszlachetnych kamieni zawsze mła kręciły. Spora grupa z nich to tzw. uszebti ( od staroegipskiego uszebt, co można przetłumaczyć jako opiekować się ). Te "podstawowe" uszebti przedstawiały mumię z dwiema motykami w rękach i workiem na plecach. Wkładano je do grobu i nakazywano pilnowanie zmarłych. Początkowo nazywano je szabti i nie wkładano do grobu więcej niż dwie figurki. To było w czasach Średniego Państwa, te szabti były spadkobiercami figurek "niewolników" z okresu Starego Państwa, z czasem zaczęły przejmować całkiem sporo tych dawnych, "niewolniczych " cech. Im dalej w las tym bardziej "niewoliczałay", za czasów Nowego Państwa dostawały narządka do ręki i do roboty. Uszebti wyobrażające nadzorców nad pracami rzecz jasna były większe. Od czasów Amenhotepa II ilość uszebti tak wzrosła że zaczęto umieszczać je nie w malutkich sarkofagach tylko w skrzynkach mających kształt kapliczki, nieraz całkiem pokaźnych. Liczbę uszebti zwiększono do 365 figurek, po jednej na każdy dzień roku. Zaganiania uszebti do roboty pilnowało 36 nadzorców, co razem tworzyło figurkową społeczność w liczbie 401 sztuk. W grobowcu faraona Setiego I, założyciela XIX Dynastii, doliczono się już 700 uszebti, a w grobowcach z Okresu Późnego ich liczba wynosiła nieraz i 1000 sztuk. Zmieniono im też nazwę, za czasów faraonów Okresu Późnego brzmiała ona uszabti co znaczy odpowiadać ( "Oto jestem" - taka formułka która miała zapewnić błyskawiczną obsługę zmarłego ).
Nazwą uszebti czasem określano też amulety ( choć po prawdzie to określeniami właściwymi są meket-ha, sa, nehet oraz udżau - to ostanie ma znaczenie podobne do słowa uszebti ), które wkładano pomiędzy kolejne warstwy bandaży mumii. Były to między innymi figurki bóstw, przedmioty symboliczne jak głowa węża, hieroglify, m.in. wyrażające pojęcia: "ochrona”"( sa ), "życie" ( anch - tak, tak, ten słynny egipski klucz ), "trwałość" ( dżed - jeden z najstarszych amuletów, znany już za czasów Starego Państwa ), "młodość" ( uadż ), "serce" ( ib ). Szczególną popularność osiągnęło tzw. oko Horusa ( udżat- amulet równie stary jak dżed ) symbolizujące tzw. szczęśliwe zakończenia. Innym bardzo popularnym amuletem był skarabeusz ( tzw. sercowy , czyli kładziony na sercu ) zapewniający pomyślny rezultat Sądu Zmarłych. Nieco radziej spotyka amulet tit, zwany "węzełkiem Izydy". To taki kobecy amulet, choć dawano go też na drogę na Pola Jar mężczyznom. Symbolizował płodność i odradzanie. Amuletem był też maleńki, symboliczny podgłówek ures ( najbardziej znanym jest ten z grobowca Tutanchamona, bo wykonany z żelaza nieznanego wówczas powszechnie w Egipcie ). Rzecz jasna na figurki stać było zamożnych, uboższym musiał wystarczyć nagryzmolony kawałek papirusu z przedstawieniem bóstwa lub nawet kawałek bandaża mumii przodka.
Oczywiście zbiory egipskie z epoki faraonów to nie wszystko. Cała jedna sala poświęcona jest artefaktom z Aleksandrii, więcej tu ducha Grecji niż Egiptu. Oprócz egipskich starożytności muzeum posiada też zbiory z Palmiry i z terenów Mezopotamii. Mła przyuważyła fragment kamiennej płaskorzeźby który ją zaciekawił ze względu na zwierzę na nim przedstawione. Jak wiadomo starożytne ludy Międzyrzecza jak i Egipcjanie, gdzieś tak w pierwszych paru wiekach II tysiąclecia p.n.e. zapoznali się z końmi. Na tyle dobrze się zapoznali że zaczęli ja zaprzęgać do rydwanów. Natomiast późno do nich dotarło że wielbłąd to jest dopiero zwierz pożyteczny bo bardziej niż koń wytrzymał na ciężkie warunki pustyni. Na załączonej fotce macie prawdziwego, starożytnego wielbłąda, z którego grzbietu, jak widzicie, wcale nie było łatwo zsiadać. Młą wyśledziła też wykute w kamorze przedstawienie Potopu, co prawda na fotce widać odbicie nieba ale w końcu kolor "niebiewski " to kolor wód co to padały przez dni i nocy czterdzieści. Na Potopie nie wszyscy stracili, jak widać ryby się pluszczą. Tak, tak, nieszczęście jednych bywa szczęściem drugich - dla takich ryb czas Potopu to cóś jak dla nas wspominki z ogrodu Eden.
Gregoriańskie Muzeum Etruskie
Gregoriańskie Muzeum Etruskie zostało założone przez papieża Grzegorza XVI w 1836 roku, w celu gromadzenia dzieł, które na początku XIX wieku zostały odkryte w wyniku wykopalisk archeologicznych w miastach Etrurii, ( w tym czasie tereny na których niegdyś kwitła kultura etruska były częścią państwa papieskiego ). Z czasem muzeum wzbogaciło się poprzez zakupy lub darowizny, w tym kolekcję Falcioni pozyskaną w 1898 roku , kolekcję Benedetto i Giacinto Guglielmi pozyskaną w 1935 roku oraz w roku 1987, kolekcję Mario Astarita pozyskaną w 1967 roku ( zaprzestano kopania bo terytorium państwa papieskiego uległo znacznemu okrojeniu ).
Muzeum mieści się w 22 pokojach w Palazzetto Innocenzo VIII ( budynku pochodzącym z końca XV wieku ) i w innym budynku którego powstanie datuje się na wiek XVI. Zbiory muzealne zawierają artefakty z IX - I wieku p.n.e. . Oprócz zbiorów w muzeum można podziwiać zawierają freski autorstwa Federico Barocci , Federico Zuccari i del Pomarancio . Ot, króciutko o muzeumie teraz o jego najsłynniejszych eksponatach.
Absolutny must see czyli najsłynniejsza starożytna grecka waza świata. Jej autorem był niejaki Eksekias, który tworzył w VI wiek p.n.e. . Był garncarzem i malarzem, pochodził z Attyki. Przypuszcza się że działał od roku około 550 p.n.e. do mniej więcej 525 roku p.n.e. Do dziś zachowało się jedenaście sygnowanych przez niego naczyń, dwadzieścia pięć kolejnych jest mu przypisywanych. W czasach Eksekiasa na topie była technika czarnofigurowa. Na tle w kolorach od barwy ciemnoczerwonej poprzez różne odcienie brązu aż do koloru jasnozłotego umieszczano czarne ornamenty geometryczne, elementy rodem ze świata roślin, postacie ludzi i zwierząt. W technice czarnofigurowej efekt uzyskiwano poprzez wycinanie czarnej warstwy wierzchniej. Dla Eksekiasa charakterystyczne były zarówno doskonałe proporcje naczyń umożliwiające umieszczanie rysunków bez konieczności zamartwiania się o zniekształcenia powodowane przez zakrzywienie naczyń, jak i rysunek cechujący się precyzją, przejrzysta kompozycja, oraz pewnym wertykalizmem postaci.
Jego styl uważa się powszechnie ( czyli wśród historyków sztuki i archeologów ) za najdoskonalszą formę greckiej ceramiki czarnofigurowej. Często określa się jego prace jako te obiekty stylu dojrzałego. Tematem przedstawienia na brzuścu amfory jest gra w jakąś grę planszową. Grają ze sobą Ajax i Achilles, obaj siedzący na niskich stołkach, pochyleni się do przodu. Wyraźnie wygrywa Achilles ( ten w hełmie ) przy którym jak w komiksie umieszczono napis "tessara" ( czwórka ), napis "tria" ( trzy ) umieszczono obok Ajaxa. Po drugiej stronie brzuśca Dioskourowie wracają do domu, do rodziców Ledy i Tyndareosa. Niewolnik przynosi zmianę ubrania dla Kastora, Polluks, który już zrzucił swoje podróżne ubrania, bawi się z domowym psem. Amforę z dwoma uchwytami zaliczamy do typu A ( posiadającego stopę składającą się z dwóch części ). Charakterystyczną cechą kształtu naczynia jest duża powierzchnia tzw. panelu obrazu, o małym stopniu zakrzywienia. W tym przedstawieniu nacięto wiele szczegółów, szczególnie zwróćcie uwagę na draperie i zbroje. A teraz kropka na i - waza jest sygnowana: Eksekias egraphse m'kapoiesen ( czyli Eksekias zrobił mnie i ozdobił ). Oczywiście od lat toczy się spór czy to oryginał czy starożytna podróba Eksekiasa, he, he, he. Na razie wygrywają zwolennicy oryginalności naczynka. Oprócz amfory Eksekiasa muzeum posiada piękną kolekcję kyliksów ( "kielyszków" po naszemu - płaskie naczynka na wysokiej nóżce ).
Kolejnym punktem który przyciąga zwiedzaczy do Gregoriańskiego Muzem Etruskiego jest tzw. Mars z Todi ( na fotce powyżej, skontrastowany ze zwiedzaczem - Mars zdecydowanie wygrywa ). Pod tą nazwą znana jest rzeźba z końca V wieku p.n.e. lub początku IV wieku p.n.e., chyba najbardziej znany przykład sztuki etruskiej, będącej pod wpływem starożytnej sztuki greckiej. Posąg powstał w Etrurii z przeznaczeniem na umbryjski rynek, prawdopodobnie powstał w warsztacie w Orvieto ( dawne etruskie Volsinii - Volsinii było znane z produkcji brązowych figur, z których ponad 2000 zostało zrabowanych przez Rzymian w roku 265 p.n.e. )[2]. Jest przykładem etruskiej rzeźby wotywnej, składanej w sanktuarium, być może ofiarowanej Laranowi, etruskiemu bogowi wojny. Posąg pogrzebano jeszcze w starożytności, być może był to jakiś rytuał religijny ( z tymi Etruskami i ich zwyczajami to nie do końca wiadomo jak było ). Pozostawał pod ziemią, pogrzebany pomiędzy trawertynowymi aż do roku 1835. Miasteczko Todi w którego pobliży dokonano tego odkrycia, w starożytności było jednym z miast na wpół etruskich, z którego kultura tego ludu promieniowała na całą Umbrię. Posąg jest bardzo wysokiej jakości, to naprawdę znakomity stop brązu. Przedstawia jak widzicie wojownika w naturalnej wielkości, naturalizm przedstawienia jest tak daleko posunięty że uważa się iż uzbrojenie Marsa z Todi, jest jednym z najlepszych przykładów pokazujących uzbrojenie z tej epoki. Niestety posąg jest niekompletny, hełm się był zagubił. Wojownik dokonuje ofiary ( tzw. libacji, he, he, he ) przed bitwą. W prawej dłoni trzymał naczynie z którego ulewał co trza na ziemię dla bogów, w lewej trzymał włócznie. Resztki patery i włóczni przechowywane są w gablocie znajdującej się obok rzeźby. Napis "Ahal Trutitis dunum dede" w języku umbryjskim w etruskim zapisie powiadamia że figura jest darem osoby o celtyckim z pochodzenia nazwisku Ahal Trutitis, co wskazuje na to że do starożytnego Todi zjeżdżali różni tacy którzy mieli do załatwienia jakieś sprawy z Laranem vel Marsem. To nie było jak widać lokalne bóstewko tylko bóstwo z solidnym ośrodkiem kultu.
Powyżej fotki Marsa jest cós co urzekło mła, choć niespecjalnie dużo osób zwraca na ten obiekt uwagę. Piękna grecka kobieca głowa z brązu.
Sztuka etruska do mła przemawia, choćby gostek z posągu powyżej. Nieco toporny ale w pozie ulubionej także przez mła. Etruskie pomniki nagrobne często pokazują takie radosne podejście do życia. Nie wiem czy to przeszło do nich od Greków czy sami z siebie tak, ale wyraźnie byli prekursorami stylu dającego się określić dwoma łacińskim słowami - Carpe diem ( na fotce obok radosna procesja pogrzebowa z etrusko - rzymskiego nagrobka z IV wieku p.n. e. ). Etruskowie tak w ogóle są strasznie tajemniczy - ich etnogeneza i pochodzenie nie są jasne, wiadomo że nie byli ludem indoeuropejskim i że już w starożytności był problem ze stwierdzeniem co to za jedni. Według greckiego historyka Herodota Etruskowie przybyli do Italii morzem z Lidii w Azji Mniejszej, z kolei ci którzy łączyli Etrusków z ludem zwanym Tyrrhenami sądzą że Etruskowie są w jakiś sposób spokrewnieni z przedgreckim ludem zamieszkującym wyspy Morza Egejskiego ( znaczy krewni Egejczyków, tych którzy wznieśli minojskie pałace Krety ). W Egipcie w XIII i XII wieku p.n.e., za panowania Ramzesa II znano lud Tursza, morskich korsarzy, których współcześnie część naukowców identyfikuje z przodkami Etrusków. Powszechnie przyjęto że skąd by przodkowie tego ludu nie pochodzili to na wybrzeżach Italii osiedlili się najprawdopodobniej około 1000 roku p.n.e. . No a potem rozpełźli się po Italii.
Ci przybysze pomieszali z italską ludnością tam zamieszkałą. To ta mieszanka ma być nową nacją, która osiągnęła tak wielkie znaczenie na Półwyspie Apenińskim. Ta teoria ma jeden bardzo mocny punkt - na pochodzenie pre - Etrusków z Azji Mniejszej lub innej części Bliskiego Wschodu wskazują badania genetyczne. Podobnie jak przed greccy ( czyli zamieszkujący tereny dzisiejszej Grecji przed inwazją Indoeuropejczyków ) przodkowie, Etruskowie z lubością zakładali polis - miasta państwa ( ten sposób organizacji życia społecznego przejęły indoeuropejskie plemiona, które zajęły Grecję ). Najważniejszymi etruskimi miastami państwami Italii były: Caere, Veii, Tarquinii, Vulci, Volterrae. Etruskowie stworzyli związek miast ( najprawdopodobniej było ich dwanaście ) zwany lukumonią etruską. Kultura i cywilizacja Etrusków wywarła wielki wpływ na Rzymian, istnieje nawet pogląd że cywilizacja rzymska to nic innego tylko cywilizacja etruska pod inną nazwą i z innym językiem. No cóż, mła nie bardzo się z tym zgadza, Rzymianie to jednak było coś inszego.
Na pewno do Etrusków nauczyli się budowania porządnych miast, znaczy takich z kanalizacją i dostępem do wody. Wszystko co dobrego w urbanistyce i architekturze przejęli Etruskowie po przodkach, wraz z dobrami nabytymi przez bardzo silne kontakty z polis greckimi dali Rzymianom. Kto wie jakby to z Koloseum było gdyby nie ten tajemniczy lud. Sztuka Etrusków zawsze była pod silnym wpływem Fenicjan, Kartagińczyków i przede wszystkim Greków. Import grecki ( jak to słodkie naczynko z fotki powyżej ) był masowy, z czasem jednak u Etrusków wykształciły się swoiste cechy własnej sztuki. Jedynym znanym nam z imienia artystą etruskim jest rzeźbiarz zwany Vulca. Imiona malarzy, czy twórców waz się nie zachowały.
Na mła, jak to na klasycznej sroce, wielkie wrażenie zrobiła biżuteria, głównie ta greckiego pochodzenia. Preziosi są naprawdę piękne - ten człek z uskrzydloną istotą ma w rzeczywistości cóś kole 1 - 2 cm wielkości. Mła dopiero w domu, kiedy powiększyła znacznie zdjęcia dostrzegła precyzję wykonania. Te granulaty, filigrany - aż dziw jakimi to prostym narządkami wykonano. Mniej mła kręcił "Pettorale della Tomba Regolini Galassi", pektorał cóś jakby na jej gust za obfity ( choć przyznaję że motywy lwów to miodzio ).
Tabazo, ja Ci powiem, że ten kunszt wykonawczy tak zadziwia, ale to tak zadziwia, żeeee, to musieli być kosmici, no, bo jak to tak😀
OdpowiedzUsuńMamelon tyż doszła do takiego wniosku. Tak jej się wywnioskowało po tym jak porównała muzealne okazy z tandetną chińską biżu zalewającą kramy w okolicach Watykanu. ;-)
UsuńKiedyś to się ludziom chciało i to z takimi marnymi narzędziami... teraz narzędzia są a wykonanie tandetne...
OdpowiedzUsuńNo bo teraz to majo drukarki 3D i koncepcje do d. . A robić się czyli odpowiednio wklikać dane się nie chce bo w smartfonie można obejrzeć takie ciekawości jak ta - jeden gostek wódkę pije i pije i pije. Gdzie tu czas na robotę jak postęp zachlewania trza śledzić? ;-)
UsuńPamiętam z dzieciństwa film o odkrywcach etruskich zabytków. Wtedy dowiedziałam się,z e coś było przed. I też było ciekawe! A cenniejsze, bo o wiele starsze!Poza etruskiego gostka przypomina moją w hamaku! ;-)
OdpowiedzUsuńA mumie? Jak widziałam w muzeach przed laty, to jakoś niespecjalnie o tym myślałam, ale teraz mam zdanie podobne do Twojego...
Przyznam się że w przyszłym roku zamierzam trzoszki więcej etruskich skarbów sobie oblookać. Do spraw mumijnych to mła też dochodziła latami, im bliżej jej do dołka tym większe ma opory coby mumie oglądać. Hym... im bliżej mumijnego punktu zalegania ( no, czasem siedzenia ) tym u mła większe zrozumienie problemu trupa wystawionego na pokaz. :-)
UsuńZdjęcia jak zdjęcia ale eksponaty naprawdę godne. :-)
OdpowiedzUsuń