'Belle de Nancy', 'Massena', 'Mm Lemoine', 'Sensation', 'Andenken an Ludwig Späth' , 'Charles Joly' , 'Krasavitsa Moskvy' - tyle znanych mła odmian Syringa vulgaris kwitnie w Alcatrazie. Na te znane przypada połowa nieznanych. Oprócz lilaków pospolitych mła posadziła tyż lilak zwany perskim Syringa x persica i lilak chiński Syringa x chinensis 'Saugeana'. Swego czasu mła posadziła tyż inne lilaki ale niestety nie wszystkim było dane przeżyć. O lilakach mła już pisała w blogim: Bzy vel lilaki czyli jak zwiększyć szansę na udany związek , Zakupy czyli szkółking niby kontrolowany ( gorzkie narzekania na lilaki w czasach kiedy myślałam jeszcze że ogarnę ogród bylinami ) i jeszcze jakieś fragmenty im poświęcony były w inszych wpisach. Mła obecnie bardzo lilaki ceni, znoszą bowiem susze a to jest teraz bodaj największy ogrodowy ( i nie tylko ogrodowy ) problem w miejscu w którym mła przyszło żyć. Nie ma się co czarować, poza sezonem kwitnień lilak urodą nie powala ale spokojnie sobie rośnie nie wołając wyglądem liści o hektolitry wody. Sadzić więc będziem lilaki! W ramach nagrody raz do roku człowiek przez parę tygodni nacieszy oczy kwiatami i będzie wręcz odurzony ich zapachem. Lilaki są roślinami łatwymi w uprawie, nie mają straszliwych wymagań i nie trza koło nich chodzić nieustannie z sekatorem, nawozami, bielidłami itd.
Lilaki do szczęścia potrzebują przede wszystkim słonecznego stanowiska. Owszem w cieniu też nieźle rosną ale nie kwitną spektakularnie. Najlepiej udają się na glebach cięższych i dość zasobnych w wapń, średnio wilgotnych. Wcale to jednak nie znaczy że nie poradzą sobie na tzw. przeciętnej glebie a nawet na piochach. Trzeba w takim wypadku wzbogacić glebę kompostem, przekompostowanym obornikiem i od czasu do czasu zasilić dolomitem. Krzewy czy drzewka będą wówczas rosły jak marzenie. Bardzo ważne jest wycinanie przekwitłych wiech i cięcie korekcyjne po kwitnieniu. Tym zabiegiem zapewniamy sobie burzę kwiatów w przyszłym roku i zdrowie roślin ( prześwietlone nie są tak podatne na zarazy ). Lilaki rzadko zapadają na choroby, najczęściej trafia je bakterioza lilaka powodowana przez Pseudomonas syringae, pasożytniczą bakterię atakującą wiele roślin. Szczególnie podatne są na zarażenie odmiany o białych kwiatach. Pierwsze objawy choroby pojawiają się w maju lub czerwcu, są to pojedyncze plamy które z czasem się powiększają aż spowodują zamarcie liści i wierzchołków pędów. Zamarłe liście lub ich fragmenty stają się czarne co jest charakterystyczne dla bakteriozy lilaka. Na bakteriozę dobry jest Miedzian, który jest też dobrym preparatem grzybobójczym ( a jak bakterie to zaraz grzyby ) i Biosept, tudzież domowe antybakteryjne produkcje. Werticilioza jest chorobą związaną z systemem korzeniowym a askochytoza poraża jak bakterioza liście i pędy. Niestety tu zalecają głównie działanie ostrą chemią. Dobra, do przyjemniejszych tematów, jak któś chce lilakowo oczy nacieszyć to informuje że Kolekcja Narodowa Lilaków znajduje się w Arboretum w Kórniku. Tu można się wirtualnie zapoznać jedynie z listą ale jak się nazwa spodoba to można w necie sprawdzić jak odmiana wygląda.
Poniżej w ramach muzycznika piosenka o Kaziu, która mła się kojarzy z czasem bzów przez frazę - "I wdzięk mam i własny dach Domek cały w bzach Do twarzy mi marzyć przed domkiem w bzie". Przy takim bzowym marzeniu to nawet zima co się ima wzorków na szkle wysiada.
Oessu, ile ja juz nabylam wiadomosci z Twojego bloga!!! Od 2 lat mam hopla na punkcie bzow, ale gdzie mi tam do Twojej kolekcji. Gromadze tez namietnie hellebory, hortensje, rododendrony, a z mniejszych tulipany i hosty. Wielkie dzieki za dokladne opisy roznych odmian. No i za to, ze tak czesto zamieszczasz swoje posty. Pozdrawiam Cie Ogrodniczko, przez suze O.
OdpowiedzUsuńBo ja gadam, gadam gadam, znaczy piszę, pisze piszę. Z tym dużym O to przesada, po prostu sadzę rośliny od wielu lat to nabyłam doświadczenia.Z hortensjami niewiele pomogę, u mła nie chcą cóś rosnąć. :-)
UsuńObsadziłam bzem każdą wolną dziurę, bo jestem nałogowcem i czekam na efekty. Obsadziłam w zeszłym roku, w tym widać, że się przyjęły, nawet pokazały się pojedyncze kwiaty, ale na EFEKT będę musiała poczekać.
OdpowiedzUsuńI to jest postępowanie prawidłowe, znaczy z tymi wolnymi dziurami a co do nałogów to znam gorsze. Na efekt nie będziesz musiała czekać latami, lilaki rosną dość szybko, ani się obejrzysz jak będziesz miała "domek cały w bzach". :-)
UsuńDużo pożytecznych wiadomości, dziękuję. Chciałabym kiedyś mieć ogród i Lilaki w nim, fioletowe, bo ja maniaczka tego koloru. :) Bardzo piękne zdjęcia. Cudny bukiet i jego towarzysze, wszytko idealnie się ze sobą komponuje i tworzy prawdziwie magiczną atmosferę, ogromnie miło popatrzeć. :)))
OdpowiedzUsuńMła jest uzależnione od dekorowania, kicze wcale nie lekkie jej wychodzą ale one własne, samorobotne jak najbardziej. Jak mła tak sobie pomyślała o ogrodzie wymarzonym to stwierdziła ze zdziwkiem że właściwie nie wyobraża go sobie bez lilaków. Sprawa trochę taka jak z forsycją. Przez cały rok średnio urodny krzaczor ale co to za wiosna bez forsycji?!
UsuńPrzepiękne, zawsze najbardziej lubiłam ten najciemniejszy, ale teraz zachwycam się wszystkimi.Uwielbiam ten zapach, mmmmm.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mmnie wiadomością o obcinaniu suchych kwiatostanów, slyszalam wielokrotnie, że nie powinno sie obcinać.
OdpowiedzUsuńCza obcinać, cza, żeby się roślina nie trudziła zawiązywaniem nasion. No i dla higieny trza prześwietlać, coby się zaraza nie przyplątała. Mła tyż lubi wszystkie a najbardziej to te co ich jeszcze ni ma, he, he, he. ;-)
UsuńNajpierw napiszę myśl bo uleci bo widzę bez. Dzięki za cytat, ale tutaj właśnie rozmywa mi się wiara i przyroda. Kiedy wczytać się w Biblię to natura/ przyroda zalicza się do rzeczy ziemskich i nie ma nic wspólnego z duchowością :/ Od lat stoję w tym miejscu i ruszyć tego nie mogę bo jakoś mi to nie pasuje.
OdpowiedzUsuńAch!!! Jakie masz piękne odmiany :) Cuuuudo. Muszę w tym roku przyjrzeć się i doświetlić :) Dzięki :)
UsuńNo i Baruch tyż na tym poległ. Najsampierw go wywalili z kahału w świetle czarnych świec a potem jazgotali z różnych innych ortodoksyjnych pozycji. A jednak ta wywodząca się niby od Majmonidesa ( w rzeczywistości znacznie starsza, bliska nieco poglądom Platona ) koncepcja wielu teologom do dziś nie daje spokoju. Na szczęście człowiek swój rozum ma, dopóki drąży to z nim dobrze, żyje znaczy nie wegetuje. ;-) Odmiany są naprawdę fajne, mła teraz różowości się marzą z niebiewskościami pospołu. Sobie przegląda neta pod tym kątem i w zeszyciku zapisuje co jej tam w oko wpadnie. :-)
UsuńPrzyślepłam ostatnio a może i zdurniałam? O jakim cytacie wy tu piszecie, drogie Panie?
UsuńAni nie przyślepłaś ani nie zdurniałaś, chodzi o cytat który zamieściłam u Agatka na blogim. To było z dziełek Barucha Spinozy cytowanie -"Jestestwo wieczne i nieskończone, które nazywamy Bogiem, czyli Naturą, działa z tą samą koniecznością, z jaką istnieje."
UsuńCinżkie.
UsuńBaruch miał styl nieco zawiły, jak to na mistyka przystało. Jednakże niekiedy pisał rzeczy może nie tyle przemawiające do racjonalnej części naszego umysłu ( zdziwne bo uważał się bliskiego Kartezjuszowi ) co raczej do tej bardzo kreatywnej. ;-)
UsuńNo lilaki muszą w ogrodzie być... U mnie 3 zwykłe i 2 miniaturowe i te drugie zaczynają kwitnąć, kiedy te pierwsze kończą, więc sezon kwitnienia się ładnie wydłuża:)
OdpowiedzUsuńLubię wracać do Twojego bloga, bo czytam Twoje wpisy o roślinach jak powieść w odcinkach:) I wielość tych roślin mnie zachwyca a czasami przyprawia o zazdrość;) Nie mówiąc już o wiedzy...
Dla mnie natura z duchowością ma wiele wspólnego, mam przeświadczenie, że we wszystkim jest Boskie Tchnienie, Duch, w rzeczach "przyrodzonych" i nadprzyrodzonych, i wszystko się wzajemnie przenika, skoro materia może być energią, to i przyroda, natura jest w to wszystko wmieszana;) A od energii do duchowości dla mnie droga się ostatnio prostuje;)
A z innej jeszcze beczki, ale nadal w temacie, to mój jeden lilak wydłuża się bardzo i kwiaty są coraz wyżej, zaś dołem łysieje i teraz nie wiem, czy mam go przyciąć zwyczajnie, czy też są jakieś specjalne sposoby?
Przycięcie korygujące, nawet bardzo silne, powinno mu dobrze zrobić na urodę. Jeżeli będą duże średnice tych obciętych pędów to maść sadownicza jest nieodzowna. Mła odratowała jedną ze swoich miniaturek ale małpa ani jednego kfiotka nie pokazała, taka zapiekła.
UsuńCo do roślinków różnych to mła nie jest znowu żadnym tym... no ... kompendium wiedzy, mła zna wiele osób o wiele bardziej w tematach roślinkowych kompetentnych. Tylko że to tak jakoś jest że im lepszy ogrodnik tym mniej piszący. ;-)
Dla mła tyż ni ma manichejsko - buddyjskich podziałów między tym co duchowe i dobre a tym co materialne i złe. Wszystko jest jednym, komplementarnym, doświadczalnym przeżywaniem. I tak ze mną trzymaj Wielki Ogrodowy rozpełzły po tych kwantach i innych kwarkach, energiach jasnych i ciemnych! :-)
Dzięki za poradę:) I - Wielki Ogrodowy - jak pięknie... :)
UsuńWielki Ogrodowy czasem się przepoczwarza w Wielkiego Kotowego, Wielkiego Podróżnego, Wielkiego Pogodowego. Bohater o 1000 twarzach. ;-)
UsuńWięc to była werticilioza... wrr. Uch. A teraz nie mam miejsca na bzy...wrr. Z żalem wielkim będę się zachwycać platonicznie. Te odmiany różowe z białymi obwódkami, te róże i lśnienia liliowe.. krzywda duża że muzykę możesz przesłać, a zapachu się nie da.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo duża krzywda! U mła okno jest otarte a za oknem ryki części stada i ta upojna woń się niesie. Pachną te kiście tak mocno ( choć nie tak mocno jak w południe ) że czuję je siedząc przy monitorze. Chyba robi się ciepło bo im cieplej tym kwiaty intensywniej pachną ( no i koty chętniej przebywajo na wybiegu ). :-)
UsuńZamiast się pogrążać w żalu że nie mam i się nie da, sprawdziłam sobie czy nie pisałaś czegoś o Kórniku i bzach, bo może byłyby zdjątka całych drzewek. Post jest, bzów nie ma ale jest inne jakieś cudo, pięciopłatkowe kwiatuszki na niezidentyfikowanym krzaczku. Zatem pytanie nr. 1 czy już wiesz co to takiego? I pytanie nr.2 może to głupie, ale nie mam jak sprawdzić, a Ty po prostu musisz to wiedzieć
OdpowiedzUsuńNo bo kto, jak nie Ty? Sprawdziłam wielokrotnie że moje futerka przechodzą zapachami miejsca na którym śpią. Czyli zapachem np. prania, albo środka którego użyłam do mycia wanny, albo co gorsza zapachem ziemniaków, bo taki fajny koszyk był pusty i się marnował. A twoje przynoszą Ci na futerkach woń bzu? Bo wiatrem to tak, potrafią pachnieć po długim siedzeniu na balkonie. A kwiatami? I to takimi na których nie siedzą.
A co z łapką Szpagetki? Jest ok?
OdpowiedzUsuńPodpinam się, bo miał być wetkontrol
UsuńNa pytanie nr 1 do dziś nie ma odpowiedzi. Wiem tylko jedno - to nie był zapach kwiatów kaliny, raczej coś bliżej zapachu goździków. Na pytanie nr 2 odpowiadam - pachną żubrówką bo na niej najczęściej zalegają. Mła to wyczuwa za uszkami ( znaczy na żubrówce odbywa się regularne pochrapywanie ). Co do wetowej kontroli to mła dzwoniła i dohtor na odległość zaordynował jej glukozaminę i mniej na odległość wizytę w poniedziałek. A ja mam obserwować w jakich to okolicznościach jest łapka podnoszona ( najczęściej przy szybkim bieganiu, staje na niej normalnie znaczy tak jak zawsze po operacjach stawała ale nie lubi dotykania opuszek i dolnej części łapki co może wskazywać na jakiś uraz przy zeskoku - nadal poluje na myszki i tresuje gołębie ).
UsuńO Matko Mrutka, już zaczęły mi szaleć głupie podejrzenia na temat tajemniczego krzaczka, i już się nimi podzieliłam ale jednak nie. Podejrzenia głupie były. (Abelia,azalia g.) A co do pachnących kotów, to myślę, że gdyby nie żubrówka, to pachniałyby jednak bzami. Pachnąca koteczka Szpagetka też (podejrzewam, że kłopoty z łapką są przejściowe). No i teraz idę knuć na zapachowe tematy, podejrzewając spisek Googla i reszty w temacie przesyłki zapachu.
UsuńAni azalia ani abelia, w pierwszym przypadku to mła od razu widziała cechy botaniczne niepaszące, w drugim to nie ten termin kwitnienia i nie ta siła rażenia zapachu. Szpagetkę obserwuję, do weta się udamy choćby dla mojej spokojności choć sprawa nóżki jest zdziwna. Teraz to Szpagetka z Mrutkiem i Sztaflikiem pachną bobem tonka bo było zaleganie nielegalne na moim swetrze. Tylko Okularia kurtularnie jedzie żubróweczką. Google to znany spiskowiec, mła ma do niego różne ale jednakże wybacza mu ze względów oczywistych - no wiadomo jakich. ;-)
UsuńPiękne bukiety, proszę Tabaazy.
OdpowiedzUsuńNadmienię tylko, że te narcyzy, co tak pięknie się u Ciebie komponują z bzami, u mnie jeszcze głęboko w pąkach.
Bo mła te narcyzy kupiła i w ciepłym domku czymała, swoich pożałowała bo jej majo piknie wonieć w ogrodzie. ;-)
Usuń