Byłam u Mamelona z misją pocieszycielsko - ogrodniczą. Pocieszycielską bo u Mamiego zrobiło się bardzo źle - Zuzia, najstarsza z suń, wzięła i zasnęła na zawsze. I to dosłownie, bo Mamelon znalazła ją w spanku, rozkopaną ( Zuźka jako dama starsza spała pod przykryciem ) i zaspaną snem wiecznym. Pocieszam Mamelona i Sławencjusza że to nawet lepiej że to tak się stało w domu i że obyło się bez stresu gabinetowego, i dla su lepsze i dla nich. Zuzia była w domu 15 lat, babka rodu, najbardziej rozpieszczona i najdelikatniejsza z Mamelonowych dziewczynek. W domu jest jeszcze jej córeczka i wnuczka, niby pusto nie jest. Jednak Mamelon i tak sprawdza i odlicza do trzech, bo "od zawsze" trzy dziewczynki po domu się kręciły. Mały ale wielki brak.
Dla zaleczenia smutków mła przyniosła Mamelonowi wykopane ślazówki. Kopałam głęboko coby korzenie po całości wylazły ( ślazówka nie jest najlepszą rośliną do przesadzania ), jest dość mokro więc istnieje jakaś tam szansa że obie rośliny się przyjmą. U Mamelona niskie ślazówki całkiem nieźle wyglądają, na mojej Suchej - Żwirowej giną. Za małe na tak dużą przestrzeń, bardziej chyba się sprawdzi zwyczajna, duża ślazówka 'Barnsley'. Mła swego czasu marzyła o formie o srebrnych liściach 'Silver Barnsley' ale teraz nie jest pewna czy to byłby dobry wybór bo ta srebrzyście wybarwiona odmiana też nie jest zbyt wysoko rosnąca, w porywach osiąga około metra wysokości. Ona też bardziej pasi do Mamelonoison niż do Suchej - Żwirowej.
W tym roku w ogrodzie Mamelona trwa całkiem udany sezon irysów TB. Zdaniem mła to zasługa tego że w zeszłym roku Mamelon powstrzymała się ( z trudem wielkim ) przed kolejnym przesadzaniem kłączy. Mamelon jest irysową przesadzarką zawołaną, znaczy głównie to ja wołam "O rany, znów je przesadzasz!", a takowe postępowanie na ogół niezbyt dobrze robi roślinom. Mamelon ma tak częste zmiany koncepcji nasadzeniowych że kiedyś zaproponowałam zastopowanie jej cud pomysłów nasadzeniowych tabletkami antykoncepcyjnymi, w nadziei dania irysom szansy na kwitnienie. Mamelon wówczas cóś tam odćwierkała o kotle i smolącym garze, jak najbardziej słusznie, niestety. Obie cierpimy na nadkoncepcyjność co nie zawsze służy ( czytaj najczęściej ) roślinom przez nas uprawianym.
W tym roku jednak Mamelon ma nagrodę za zaniechanie, irysy kwitną masowo i pięknie. Kwiaty duże, o dobrej substancji, długo się utrzymują na pędach. Odmiany wybrane starannie więc pędy się nie pokładają mimo deszczu i wiatru. Małą pocieszką po stracie Zuzi jest przynajmniej ten udany irysowy sezon. Mła przechadzała się po Mamelonoison i zastanawiała się czy gdzieś się jeszcze da cóś irysowego wepchnąć. Mamelon co roku zarzeka się że nie ma opcji i nic absolutnie już nie da się wcisnąć. Zawsze jest taka twarda i nieustępliwa, do pierwszego oglądania katalogów. Potem ma wypieki i wymawia mła że ja do złego namawia. No dobra, któś musi być winny tego zairysowania Mamelonoison, padło na mła!
Ojej, przykro bardzo.
OdpowiedzUsuńKu pociesze inne zwierza, ale wiemy, że to nie to samo, Zuzia była jedyna i niepowtarzalna z całą pewnością.
Przecudnej urody te falbanki znów pokazałaś, najciemniejsza normalnie mnie urzekła, przepiękny aksamit.
Mamelon się martwi bo Fifi, córka Zuzi wyraźnie tęskni. Normalnie to ona jest nie Fifi a Rififi a teraz taki snujący się smuteczek. Jednakże trza rzec że Zuzia miała życie luksusowe, Sławencjusz gwiazdę uwielbiał, Mamelon chodziła koło niej na paluszkach bo w stadzie to była za Zuzią ( znaczy wg. Zuźki, która pozwalała sobie na podgryzanie Mamelona ), czesana i hołubiona ( Zuźka jako jedyna z Mamelonowych dziewczyn lubiła sie stroić w ubranka i kokardki ) a kiedy miała ochotę to szalała po ogrodzie jak normalny pies i wracała uświniona i szczęśliwa coby się wytarzać w świeżo wypranych narzutach na kanapie ( Mamelon swego czasu pracowicie obijała wraz ze Sławencjuszem własne fotele i kanapy, po to by zaraz potem je przykryć równie pracowicie pranymi narzutami ochronnym - bo pies ma być w domu szczęśliwy a nie ciągle strofowany ). Daj Wielki Psowy każdej suczy takie życie!
UsuńZ tego co pamiętam to najciemniejszy falbanek nazywa się 'Hello Darkness'. To odmiana Schreinera z 1992 roku uhonorowana najwyższym dla irysów wyróżnieniem - American Dykes Medal.
A w Japonii irysy sadzili na dachach chałupek - miejsca mało a irysy chcieli mieć dla piękna i użytku jakiegoś. Podpowiadam.
OdpowiedzUsuńTroszkę poważniej to piszę że irysy zachwycające i możesz być dumna, że to Twoja wina. I powojnik cudo.
Całkiem poważnie to napiszę, że najlepsze z możliwych odejście suni to niewielkie ukojenie dla państwa S i M. Niby się wie, że mogło być o wiele trudniej, wie się że co żyje umrzeć musi, a i tak przez pół roku oczy szukają zwierza który zdezerterował. Wyrazy współczucia przesyłam.
I ten dach bym jednak wzięła pod uwagę. Pozdrawiam.
To prawda Romanko, nigdy nie jest łatwo, i serce musi swoje odboleć.
OdpowiedzUsuńPaczaj Tabaazo, jakem wyczuła szlachetność😀
Mamelon dochodzi do się bo wyjścia nie ma a Sławencjusz jak zwykle udaje hardcora ( spokojnie, nikt kto go zna się nie nabierze, Sławencjusz to czułe serduszko ). Na szczęście jest ten cholerny remont i mają się czym zająć. Poza tym zaczęli porządkować domek Krysi ( żeby się do tego zabrać tyż trza było odczekać - powód oficjalny - nie mam siły ). Z irysami to jest tak że kiedy tylko włączam monitor na szkółkowe okazy to Mamelon która oficjalnie nie ogląda bo zajmuje się sprawami o znaczeniu międzynarodowym nagle woła - "O ten, ten! Po ile jest?" U mła niestety dach odpada, mła jest parterowa ale Ciotka Elka mogłaby mieć pomysła na dach mojej przybudówki ( ostatnio pomysła na mój dach mieli łatający fabrykę, zafoliowali go niemal jak niemiecki parlament ). Wolę irysy niż te kłęby folii.
UsuńCo do ciemnego iryska to szlachetność idzie w parze z małą wybrednością względem gleby. U Mamelona kwitł dobrze zarówno tak gdzie gleba lekka jaki tam gdzie jest bardziej ciężka. Bardzo dobra odmiana. :-)
Piękny jest,ale nie kuś proszę, bo wiesz, ja już będę miała kłopot i to spory. "U mnie" rosną trzy irysy. Oczywiście nie takie jak zamawiałam, ale uważam, że też piękne. Biały, morelowo-różowy (oba wysokie i późne, falbaniaste do obłędu) i niski wczesny ciemnofioletowy z jaskrawą pomarańczową bródką. Wysokie aż piszczą o podział i przesadzenie, niski popiskuje, że on też chce. I całe roszady muszę zrobić żeby rosły na nowym, co łatwe nie jest.Niektóre rośliny jest b. trudno przesadzić. Na liriope złamałam widły ostatnio i nie ruszyłam go wcale, a naprawdę powinnam. A dachu mi nie dadzą. Bardzo piękny jednak ten brunet.
OdpowiedzUsuńZ zamówieniami zdarzają się niespodziewanki, nawet w renomowanych szkółkach. Grunt żeby zamiankowy pasił ( czasem niestety nie pasi - zamiast pięknego pastelka masz radosnego papagaja, he, he, he ). Z roszadami to mła zna temat aż za dobrze, bo jak już jest popiskiwanie to musowo dzielić i przesadzać. Co do niszczenia sprzętu to właśnie udało mła się wyszczerbić nożyce do gałęzi podczas usuwania pożartych bukszpanów.
UsuńTabaazo, nic mi nie pisz o zniszczonych bukszpanach, bo koło moich bloków ostał się jeden, słownie jeden z czeredy ponad dwudziestu, ale i on zaczyna padać, a to jest dwumetrowej wysokości.
OdpowiedzUsuńPrzyka sprawa z Zuzią, ale lepiej, że tak, niż u weta. Pozdrawiam
Mła wycina wspomnienia po bukszpanach, wkurzona jest i zmęczona w związku z tym. Dziś mła była u Dohtora umawiać Szpagetkę z zębami i ułożyć gryplan z rehabilitacją "nóżki" ( rentgen i te sprawy ) i Dohtor tyż rzekli - "Usnęła i się nie obudziła, chyba każdy by tak chciał".
Usuń