Strony

poniedziałek, 6 lipca 2020

Szkółking pandemiczny




Z tzw. przyczyn od niej niezależnych mła w tym roku nie szkółkingowała. Wiosenną porą panika zamknęła wszystko co się dało w celu  opanowania zarazy której jakoś specjalnie opanowywać  nie trza było. Brak umiejętności zarządzania przez onych prawdziwym kryzysem przełożył się u mła na wiosenny bark szkółkingu. Akurat w tym sezonie  mła przydałyby się wiosenne zakupy bo po zeszłorocznej suszy w ogrodzie się przerzedziło. Co ledwie dychało to się wydyszało, na puste miejsca po  roślinach lubiących mieć więcej wody  w korzonkach przydałoby się posadzić jakieś  bardziej  odporne zielone. No ale kupić za bardzo nie było gdzie a  mła nad zakupy internetowe przedkłada stare , dobre, tradycyjne  zakupy w szkółkach. Mła podczas takich zakupów  niemalże organoleptycznie może  poznać roślinę którą pragnie zaprosić do ogrodu, ocenić jej kondycję, poniuchać jak pachną jej kwiaty. Mła się może zdecydować na zakup nie na podstawie fotek ( jak wiadomo fotografia najkłamliwszą ze sztuk ) a na podstawie realnego wyglądu zielonego.

Podczas tegorocznych łowów mła się nie tyle koncentrowała na zdobywaniu rarytetów co kupowała rośliny na "pustostany". Kupiła na ten przykład amorfę  szarą vel siwą Amorpha canescens, która już u niej na Suchej -Żwirowej w jednym miejscu porasta. Drugi krzoczek tego gatunku mła posadzi na miejscu po byłym odmianowym akancie, który był nie sprostał. Amorfa na pewno sobie  na tym stanowisku poradzi a poza tym dobrze jest powtórzyć na rabacie nasadzenie z rośliny już na niej rosnącej, bardziej naturalnie to wygląda niż "jedynaczka" która sprawia wrażenie że się zabłąkała  przypadkiem i tak właściwie to się zastanawia czy nie wypaść. Teraz to nawet mła dochodzi  do wniosku ( tzw. przemyślenia postszkólkingowe )  że mogła kupić jeszcze jeden  egzemplarz tej rośliny, tym bardziej  że cena nie była  wygórowana ( mła zapłaciła 15 złociszy ). Mła nabyła też nową różę która urzekła ją w miarę  naturalnym  wyglądem i piżmowym zapachem kwiatów ( Mamelon się tą wonią nie zachwyca, Sławencjusz i mła wprost przeciwnie ). 'Perennial Blue', climber Mehringa , krzyżówka 'Super Excelsa' i  'Veilchenblau' introdukowana w 2003 roku to taka  troszki zdziwna różyczka. Niby climber ale pędy wyglądają jak u  ramblera, niby wytrzymałość  strefa  6b ale  uprawiają ją tam gdzie klimat jest ostrzejszy, niby różnie jest z obfitością kwitnienia ale kwitnie  rzutami przez cały sezon co było zresztą przyczyną zakupu przez mła tej konkretnej  odmiany. Będzie  posadzona  na końcu Suchej -  Żwirowej, mła ma zamiar puścić ją po "fabrycznym ganku" po którym cóś nie chcą się wspinać insze, klasyczne ramblery.




Do Alcatrazu mła nabyła paprocie, całe  6 sztuk: nerecznice samcze Dryopteris filix - mas 'Linearis Polidactyla',  nerecznice mocne Dryopteris affinis 'Pinderi' , paprotniki  szczecinkozębe Polystichum setiferum 'Herrenhausen'. Będa  rosły w okolicy w której mła posadzi nabytek odtworzeniowy. Mła zamierza posadzić w cieniu magnolki 'Aleksandrina' czerwonolistny klon japoński Acer japonicum 'Atropurpureum'. Co prawda mła swego czasu zaklinała się że never, gadzina która wypadła  trzy razy nie ma co liczyć na zaproszenie do Alcatrazu, jednakże naszła w szkólce całkiem nieźle wyrośnięty egzemplarz za całkiem rozsądną cenę i się skusiła. W  końcu Alcatraz zmienił się od czasu ostatniego wypadunku klonu japońskiego, zdecydowanie zleśniał. Mła odtwarza też magnoliowy posuszowy wypadunek, nabyła magnolkę 'Black Tulip', Przygotowuje jej bardzo starannie glebę   ponieważ ma podejrzenia że za niepowodzeniem uprawy poprzedniego drzewka kryją się niewłaściwe proporcje składników podłoża.



Zakupiłam też azalki, chciałam japońskie ale cinko było z odmianami ( wszystkie kwitnące w ostrym różyku nachodziłam a mnie się marzą różyki jasne, takie z nutą wrzosową  ) i skończyło się na odmianach azalii wiekokwiatowych które albo kiedyś u mnie rosły ( 'Oxydol' ) albo nadal rosną ( 'Silver Slipper' ). Azalki paszą do Alcatrazu, a mojemu ogrodowi należą się jakieś porządne krzewy po zeżarciu przez wrażą ćmę bukszpanów. Z bylinek mła pozyskała ze szkółek driakiew i  małego bodzia. Od Mamelona przyszedł do niej większy bodzio i jeżówka. Teraz  to wszystko mła musi posadzić. Na tym się na razie skoncentruje bo proste to nie będzie ( trzeba przesadzić niektóre rośliny żeby zrobić miejsce na nowe nasadzenia, stare numery znaczy ). Jutro i pojutrze mła będzie wyłączona  bo Szpagetka ma zabieg i będą przeżycia kocie  a nie ogrodowe.


22 komentarze:

  1. Zakupy fest!
    Na czym będzie polegal zabieg , trzymam kciuki i w ogóle, no,niech raz , raz i kocinka będzie zdrowiutka a Ty spokojna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpagutkowska ma jutro czyszczone zęby. Sam zabieg nie jest skomplikowany, mła o anestezję się martwi. Chciałabym żeby już było po i żeby była wybudzona.

      Usuń
  2. No tak. Futerkowe sprawy naj naj ważniejsze. Będę też trzymać, to oczywiste.
    A co do zakupów gratuluję i z lekka zazdroszczę że możesz je robić na żywca. U mnie to prawie niemożliwe, i zawsze ale to zawsze coś mi w tych netowych się nie zgodzi. Real z fotografią, kwitnienie nie takie, forma rośliny inna niż spodziewana. Taka forma ruletki.
    A co do zdjęć - one aktualne, czy tak? Bo jak tak to poczucie krzywdy mam. Jak to? JUŻ kwitną główkowate czosnki? I tego nie widzę? Krzywda. Ale i zachwyt jest, bo jaki ładny, oryginalny i bezpretensjonalny liliowiec, jakie róże, lawendy i lilia. Liliowca mi proszę przedstawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są najważniejsze i nawet nasza Gienia kombinująca co by tu w kamienicy remontować ( nie dociera do niej że kredytów nie biorę a remonty robi się z czynszów i że każdy remont który jej się marzy oznacza podwyżkę czynszu ) nie jest mi w stanie przesłonić kocich problemów. Mła się cieszy z tych żywców bo z netem to sama widzisz. Zdjątka są dzisiejsze, z Różanki i z Suchej - Żwirowej. Liliowiec z tego co pamiętam to 'Prairie Blue Eyes', jeden z nielicznych które się u mła uchowały.

      Usuń
    2. Tego liliowca to chyba sobie strzelę. Mówi do mnie. Jutro, a właściwie dziś też u mnie będzie vet. Przegląd malucha. Dobranoc.

      Usuń
    3. Mogę Ci kawałek odsadzić i z różą dosłać jesienią, to diploid więc nie powinno być problemów z porą sadzenia.

      Usuń
    4. W sprawie naj: ok?
      Bo u mnie ok. Chłopiec. Zdrowy. U siebie napiszę jak odzipnę. U Ciebie w sprawie roślinnej też jak odzipnę. Horror.

      Usuń
    5. Usunięte dwa z lewej strony, przeleczenie antybiotykiem guzik dało i dohtor zadecydował bo zaczęło się robić mało ciekawie ( ropnie ). Szpagetka narkozę zniosła godnie, zresztą ona była dla niej dobrana i w ogóle ( ważenie kota, całe pitigrilli ). Dohtor nie wypuścił dopóki się nie wybudziła. Oczywiście mła jest podrapana bo kiedy Szpagetka nie musiała już udawać grzecznej kotki to mła poczuła gniew Wielkiej Imperatorowej Wszechświata i Okolic. Teraz ma zapalone małe światełko w łazience i odpoczywa ( oczywiście ani nie w swoim oficjalnym łóżeczku, ani nie w zaanektowanej kuwecie tylko na gołych kaflach żebym widziała co jej zrobiłam ). Wodę ma, jeść dostanie dopiero jutro, wykosztowałam się na rarytety przecierane. Teraz mam obserwować, płukać szałwią, zgłosić się na kontrolę i najważniejsze zalecenie lekarskie - ustępować kotu we wszystkim, żeby nerwy jej nie zaszkodziły. Cieszę się że Rogalik w porzo, chyba słodycz Ci się trafiła. Mła teraz tyż odzipnie.

      Usuń
    6. O Matko Mrutka, zdaje się, że jazda z primadonną dopiero się zaczyna dla Cię. Zajrzyj do mnie.

      Usuń
    7. Jak na nią noc minęła prawie bezekscesowo. Oczywiście ze mną w wyrze, znaczy "w ramionach" mła. Raczyła troszki zjeść i zażądała wyjścia. Przed wyjściem wyburczała Mrutkowi i mnie co o nas myśli ( w łaskach są teraz tylko Okularia i Sztaflik, Pasiaka Szpagetka celowo nie dostrzega ). Teraz się napiję kawy i postaram jakoś do się dojść. Może mi się uda nawet zdrzemnąć popołudniu.

      Usuń
    8. A teraz co do roślinek. Ja zawsze, jak prawdziwy roślinny potwór jestem chętna na rośliny, tak więc bardzo chętnie. Miejsca niby mam tyle co kot napłakał (tfu, tfu, odpukać, futra mają być szczęśliwe), ALE tak. Bardzo chętnie. Dziwnie mi w tym roku wychodzi to pielęgnowanie zielonego, nigdy tak nie było. Za rzadkie jazdy do, za długo mnie tam nie było z przyczyn ogólnoświatowych, a jak już pojadę to prawie siłą jestem odciągana od zielonego - bo trzeba pogadać, psa wypieścić, dziecka posłuchać.

      Usuń
    9. Mła jest pazerna na roślinki ( to jest właściwe określenie ) więc rozumie chciejstwa. Szczęśliwie rośnie u niej na tyle dużo roślin że od czasu do czasu może cóś tam podzielić ( info dla nornic Agniechy - 'Darla Anita' przyzwoicie przyrasta ). W tym roku ogrodowanie jest zdziwne, mła tak to odczuwa.

      Usuń
  3. Taabazo, gdzie jest ten bazarek czwartkowy, bo może bym się tam wybrała.
    Do zdjęć z Twojego ogrodu mogę tylko powzdychać.
    Powodzenia ze Szpagetką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryneczek to jest w Pabianicach, trza jechać tak bladym świtkiem znaczy kole 8 być na miejscu. Ja nie tyle wzdycham co nosem pociągam bo dziś nieco przemokłam oddolnie przy pieleniu. Tfu, Tfu, nie dziękuję w imieniu Szpagetki coby nie zapeszać.

      Usuń
    2. Ja żeby nie zapeszać, nie pisałam, że moja paskuda pozbędzie się dziś jajek i części połamanej ogonka. Ze złamaną kitką się urodził, a po drodze rozrabiając jeszcze doszły kolejne na końcówce, bo jak merdał, to potrafił się o coś zawadzić. Ostatnie szaleństwo przy transporterze do spania, zakończyło się zaczepieniem o kratkę drzwiową. Musiało go to boleć, bo od kilku dni nie merdał kitunią. Bałam się, jak cholera, żeby tym razem poszło dobrze, bo to było drugie podejście. Teraz próbuje kombinacji z kołnierzem...Będę miała pustą noc, bo trzeba będzie pilnować małej paskudy. Napisz, co ze Szpagetką

      Usuń
    3. Szpagetkowy meldunek jest powyżej. Mój boszsz... ja wiem że Gutek to pewnie klejnoty będzie bardziej przeżywał ale ten ogonek to tak solidniej poważny. Co do nocnych czuwań - pańcie wszystkich krain łączcie się! Wyrazy Ci składam bo tyż mam to samo ( Szpagetka właśnie roznosi łazienkę bo pełzać trza, zaraz biorę ją do wyra bo się nerwowo wykończę ). Gutkowi zdrówka życzę a Tobie spokoju bo się naprawdę należy.

      Usuń
  4. Trzymam kciuki. Ale skoro kombinuje z kołnierzem, to chyba już po? Czy to znowu chamydło gugieł miesza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się tyż wydaje że kombinacje z kołnierzem dobrze wróżą. Swoją drogą ciekawe że wszelkie niesubordynacje zwiastują poprawę zdrówka.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jestem. Mała paskuda ma się dobrze, tylko cały czas trzeba Go pilnować. Wczoraj, gdy nie miał opatrunku, czytaj bandaża na ogonku doszedł do wniosku, że można saneczkować. Dziś byliśmy na oględzinach ogonka po saneczkowaniu. Jest w porządku. Jutro zastrzyki z antybiotyku...

      Usuń
  6. Ach. Jak fajnie.. To już nie musisz u mnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że fajnie ale z tym saneczkowaniem to mógłby Gutek sobie dać spokój. Zachowuje się jak jeden prezydent co to mu tylko sporty zimowe w głowie, he, he, he. ;-)

      Usuń