Topniejemy jak te lodowce w Alpach, zalegamy przy tym topnieniu gdzie się da jakby brak ruchu i wysiłku powodował obniżenie subiektywnego odczucia ciepła ( jakby bo niby powinien ale mła ma wrażenie że nawet zaleganie to obecnie wysiłek z tych ciężkich i powoduje przegrzanie ). Przed mła wieczorno - nocne podlewanie do którego musi zebrać siły. Koty tyż upałem zmęczone, Mruti zażądał dziś kefiru i dopiero po takim podkładzie cóś tam raczył przekąsić ( mła ma nadzieję że sensacji trawiennych nie będzie ). Okularia i Sztaflik jedzą mało, głównie w nocy. Pasiak podżera o każdej porze dnia ale zdecydowanie mniej niż zawsze. Czachórska je te swoje dwieście gram na raty, z tym że mają być podane do wyra ( nie odpuszcza, jej zdaniem służba powinna trzymać jakieś standardy - dama je w pieleszach i tak ma być, a ona i tak rezygnuje z kwiatka w wazoniku podawanego na srebrnej tacy razem z żarłem i ze srebrnej tacy tyż cierpiętniczo rezygnuje ). Małgoś - Sąsiadka ma metodę przetrwania poprzez zasypianie. Poleguje po śniadanku, po obiadku i po podwieczorku. Po kolacji to normalne że poleguje. Sjesta nieustanna to jest jej sposób na upały. Twierdzi że nawet czytać nie może bo z ciepła powieki jej się nie trzymają otwarte. Ciotka Elka cinżko poraniona w dwóch wypadkach z drzwiami ( jedne moje, drugie jej własne ) wygląda tym razem nie jak ofiara przemocy domowej tylko jak odratowana po próbie samobójczej ( opatrunki na nadgarstkach ). Tak upałem zmęczona że nawet wizja pizzy jej nie nęciła. Dziś jednak karnie polazła na rodzinnego grilla z takich na których być musowo, mła jej współczuła a Ciotka Elka się pocieszała że to tylko raz na rok.
Alcatraz rzecz jasna tyż jak i my od upału cierpi, mła go wieczorkiem albo świtkiem podlewa bo burze to dopiero jutro. Powolutku widać w nim już nadchodzący schyłek lata. Na razie jednak praży się w sierpniowym słońcu, tylko w cienistych miejscach gdzie troszki chłodniej zalegają koty. Sucha - Żwirowa nie ma chłodniejszych miejsc, to nie jest dobra leżankownia w czasie upałów. Czekamy na deszcz i przede wszystkim na ochłodzenie. Tropiki nie sprzyjają aktywności, nawet zdjęć ogrodowych mła się nic chce robić ( w związku z czym jej ulubione lilie orientalne 'Casablanca' nie mają fot ). Za ozdóbstwo dzisiejszego wpisu robią ilustrację do książeczek dla dzieci autorstwa znanej Wam już Idy Rentoul Outhwaite. Wszystkie na tematy związane z wodą, mła wyraźnie ma zafiksowanie na wodzie którą kojarzy obecnie z miłym chłodkiem i spokojem . Pewnie niedługo przestanie bo sprawa fabrycznej rynny odprowadzającej wodę na jej dach nadal nie jest załatwiona. Mła czuje że się zbiesi. W muzyczniku dziś tyż bardzo spokojnie bo Angelo Badalamenti i muzyczka z serialu "Twin Peaks".
Aha, kto zna Serialik, ten eie, że ta muzuczka to taka tylko z pozoru spokojna i milutka😀
OdpowiedzUsuńU mnie z jedzonkiem nieco podobnie acz Ryszardzik pałaszuje bardziej zaxdnia i mokre a Robinek wybrzydza i cierpiętniczo podgryza suche niewiadomo kiedy, bo tak po troszku ono znika.
Głównie chłopaczki śpią, troszę rano i wieczorem hulanki i bieganina.
No bo to jak z upałami, za bezruchem gorącego powietrza czai się burza z gradem. Upalny spokój jest pozorny. Widzę że duecik RR ma metodę na upały jak Małgoś - Sąsiadka, rano i wieczorkiem nieco ruchu ( z naciskiem na nieco ) a potem to już horyzontalnie. No i dobrze, mła świetnie rozumie tę kocią potrzebę. Sama kombinuje coby się walnąć ale trza jednak w upał cóś zechlać ( sole mineralne i te sprawy ) i na mła dziś padło gotowanie lekkostrawnego a bogatego w mikroelementy i insze takie żarcia.
UsuńHallou w upale!
OdpowiedzUsuńU nas podobnie. Wczoraj byliśmy na króciutkim wojażu zagranicznym i najprzyjemniejszym fragmentem podróży był czas spędzony w samochodzie ( klima to jednak wynalazek na miarę Nobla, nie rozumiem, nie pojmuję, jak kiedyś mogliśmy my ludzkość funkcjonować bez klimy w aucie .) Reszta wojażu była walką o przetrwanie.
Dziś pobyt w domowych pieleszach, oraz ostatnia runda czyszczenia stawu z glonów ( to już niestety na zewnątrz ale we wodzie to się da.
Pozdrawiam chłodno.
W taki upał to hasełko wojaż zagraniczny brzmi groźnie o ile nie złowrogo. Mła jednak rozumie że głównie o to chodziło żeby można w klimatyzowanym autku posiedzieć i każdy pretekst był dobry. ;-D Czyszczenia stawów z glonisk nie zazdraszczam, wiem że niby woda i w ogle ale z nieba żar a gloniska gloniskami jadą. Właściwie to mła podziwia heroizm, sama by się nie zdobyła na taki wyczyn. Za chłodek pozdrowień dziękuję, mła teraz szuka pretekstów co by co i raz lodówkę szeroko otwierać. ;-)
UsuńU mnie też upalnie. I czekamy na ochłodzenie jak na wybawienie. Upał przekłada się na zły humor Jacusia, wyraźnie trafił mi się kot arktyczny. I na pokładanie się bezwładne Łojca. Też sjesta nieustanna. I na moje popuchnięcie od upału i moją niezborność. Jak by się przydała taka woda, niechby i z łodziami-muszlami ślimaków gigantów. I na rybce bym pojeździła, i pofruwałabym.
OdpowiedzUsuńOj a co mła by w wodzie się pluskając wyczyniała! Z dosięściem rybki drobny problem, no żeby jakiś tam porządny miecznik to owszem. Muszelki ślimacze odpadajo, nawet przydacznie bo młą ma rozmiary. I te rozmiary tyż się powiększyły przez popuchnięcie, w upały to niestety u mła norma. Co do kocich humorów to Wielki Kotowy ratuj, pozy, obrażenia, drażliwość wielka. Na szczęście wszystko to na króciutko bo kocie powieki same opadajo i sen je morzy. Czasem z brzydkim wyrazem na sznupie, bo właśnie się groziło i tak się jakoś w tym grożeniu przysnęło. ;-)
UsuńHahahahaha... pierwsze zdanie - bomba :D Jesteś niesamowita w ujmowaniu spraw :D Wczoraj mieliśmy na obiad lody z kawałkami bananów i pomarańczy, lody róże według smakowych gustów. Uuuuuupał...
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj mają przejść jakieś burze... zobaczymy... świetny tekst, pośmiałam się :)
OdpowiedzUsuńTy się zając śmiej, a my tu stopniejemy do reszty. U nas jakby cieplej niż w siołach bo mury nagrzane oddają ciepło. Mła zazdraszcza pożerania lodów w sielskim otoczeniu. Powietrze niby tak samo gorące ale na wsi jednak insze, upał w mieście jest naprawdę dodupny.
Usuńmoje też jedzą mniej
OdpowiedzUsuńA u mła to właśnie do domu wróciła Szpagetka której nie było prawie 24 godziny. Zjadła cały przydział dobowy i poszła zalegać na wyro. Pozostałe koty też sporo podżarły o świcie. Hym... widać teraz jest moda na to że trza zjeść raz a dobrze żeby się potem w upale żarciem nie męczyć.
UsuńU mnie ochłodziło się lekko wczoraj po delikatnym popołudniowym deszczu, ale dziś nadrabia. Po południu ma być burza.
OdpowiedzUsuńU młą ma być burza od paru dni. I co? I nic! ;-)
UsuńZero deszczu wczoraj 31 dzis 27, duchota, ktorą źle znoszę, chociaz w domu chlodniej to i tak jestem flak.
OdpowiedzUsuńU mła jakby dziś troszki lepiej, nawet Małgoś - sąsiadka ciut żwawsza. Ponoć wczoraj był deszcz, Mamelon zauważyła trzy kropki na chodniku. Z ustęsknieniem czekamy burzy.
OdpowiedzUsuń