Strony
▼
czwartek, 6 sierpnia 2020
Codziennik - terapia wysortami
Mła dziś rano przed łobowiązkiem co miała do załatwienia pojechała relaksacyjnie na śmieci i wysorty. Ja wiecie ze mła złość obecnie uszami wychodzi i relaksacja była konieczna. U Mamiego nie lepiej, sąsiedztwo powoduje że jest drażliwa. To właśnie plus uczulenie które się pojawia i znika tak Mamelona dobiło że wysortowy ryneczek w Pabianicach po prostu trza było sobie zaaplikować coby nie popaść w schizofrenię bezobjawową ( w dawnym ZSRR tyż byli chorzy bezobjawowi, zamykano ich w psychuszkach, dziś się to określa jako psychiatrię represyjną a mniej elegancko udupieniem człowieka za pomocą medycznych ). Ryneczek nie był przesadnie bogaty ale nie o to chodzi żeby z cudownie odnalezionym Rembrandtem z takiego ryneczku wyjść. Po prostu pogrzebałyśmy sobie w tych odrzutach z "lepszego świata". Mła zakupiła za całe sześć złotych polskich dwa ceramiczne świeczniczki, w tym jeden mogący robić za mini paterkę. Należycie niebiewskie, w różnych odcieniach cooloru. Wzornictwo typu wczesne lata siedemdziesiąte.
Po ceramice mła się skupiła na tzw. wieszankach. Dorwała była obrazek wykrzyżykowany w ramce z prawdziwego drewna. Motyw dla bardzo infantylnych pań starszych, mła uznała że podpada pod starcze zdziecinnienie i zaczęła się bardzo poważnie targować ( to z kolei podpada pod targowanie zajadłe ). Obrazek kupiła za nieprzyzwoitą kwotę dziesięciu złociszy ( na szczęście Mamelon była zajęta oglądaniem klamotów i mła uniknęła jej spojrzenia nr siedemdziesiąt siedem czyli "Przepłaciłaś!". Jak mła wydała szesnaście złociszy to doszła do wniosku że dosyć tego tarzania się w zakupowej rozpuście bo nie będzie za co wysterylizować Pasiaka. Dalsze zakupy były bardzo racjonalne - ziemniaczki o różowo czerwonej skórce i żółtym miąższu, cud tyczna fasolka bezłykowa, borówka amerykańska gigantycznych rozmiarów i w rozsądnej cenie, jajka od wolnej kury - same potrzebności. Za potrzebności mła zapłaciła więcej niż za wysortową rozpustę w związku z czym czuła się niemal rozgrzeszona. Nie całkiem dobrze z tym rozgrzeszeniem wyszło bo na koniec mła upojona własną skromnością zaliczyła "moralne potknięcie" - dwa bukiety kfiotów kupiła.
Rozgrzeszonaś, kwiaty wszak trwałe nad wyraz.
OdpowiedzUsuńWyszywankow nie lubie, a tskich obrazeczkow w klamociarniach sporo.Tez dzis pojechalismy , bo wynalazlam w okolicy , ale niestety łupów nie zdobyłam.
Astry już, omg!
Mła jest wyszywankowa, choć tym razem to się zastanawia gdzie ona ma ten pokój dziecinny. Hym... może Czachórskiej w łazience powieszę. Kwiatki mam nadzieję że się zasuszą, nieśmiertelniki może jeszcze dokupię jak kaski przybędzie. Astry mła oznajmiajo jak jarzębiny Romanie że cóś się nam lato robi późne.
UsuńOo! Jakie ostatnie szkło cudne!!! I w jakim towarzystwie!!! Dech mi zaparło, a już poprzednie zdjątka wywołały lekki ślinotok. Baardzo lubię te gładkie kamionki, półmatowe nieskalane wzorkiem. Tylko mnie się trafiały kremowe i khaki, nigdy nie trafiłam na niebieskopodobne. Taka terapia, baardzo przyjemna jest...
OdpowiedzUsuńTo szkło to inna bajka. Jest taka huta w Krośnie, nazywa się Józefina ( można to znaleźć jako Jozefina Art Factory ) i ta huta robi krótkie serie szklanych zdziwności, które czasem można u nas dostać w szklanych sklepach. Drogawe to i na swoje szkiełko z tej fabryczki mła składała ( jedno dostała w prezencie, kole drugiego kręciła się parę miesięcy licząc na to że może przecenią - niestety próżne nadzieje ). Jeśli chodzi o ceramikę to mła właśnie ten coolorek kamionków ujął, mła tyż rzadko widuje niebiewskie. Terapia troszki pomogła, mła się zajęła czyszczeniami, przybijaniem gwoździków itp.
Usuńfajniutkie
OdpowiedzUsuńA jakie na duchu podnoszące! :-)
UsuńWidziałam szkło tej firmy w Cz-wie, nie było ładne. Takie było pasujące do łobrazków z marszczonej skóry,łee.
OdpowiedzUsuńChyba po prostu trzeba trafić, bo jak pooglądałam w necie, to tylko nieliczne ciągną mi oko. Naprawdę, upolowałaś dorodną sztukę..
Pod tym linkiem https://tabazella.blogspot.com/2019/12/codziennik-przedswiatecznik.html jest moje drugie szkiełko z tej firmy. Mła oglądała te paszące do skórowych łobabrazków szkła, nie jej bajka ( znaczy i szkła i łobabrazki ). Natomiast widziała rzeczy z tej firmy, których ni ma w standardowej ofercie. Naprawdę piękne, niestety cena tyż z tych pięknych więc mła się tylko gapiła ze ślinotokiem bo wiadomo że najpiękniejsze na świecie są koty i żadne szkiełko im nie dorówna. ;-)
UsuńTak. Najpiękniejsze. Ale to drugie Twoje też cieszy oko - jesiennie a ten powyżej letnio.
OdpowiedzUsuńA nie kusi Cię przypadkiem skompletowanie czterech pór roku? Lato i jesień takie piękne.
OdpowiedzUsuńMłą się powinna ograniczyć choć trochę z tym szklanym zakupactwem ( i z zakupactwem w ogóle ). To wszystko trza czyścić.;-)
UsuńKwiaty fajne, postojo, pocieszą ;)
OdpowiedzUsuńAle te małe asterki kocham, nawet jeśli to nie asterki, bo się nie znam ;)
A schizofrenią bezobjawową mię żeś zabiła. Czy ja mogę to podkraść i używać?
Asterki, asterki, mła je też bardzo lubi. Mła sobie robi wyrzut z powodu ich zakupu bo kosztowały tyle co jej ceramiczne zakupy.:-/ Zatrwiany i inne suchaty były znacznie tańsze. Ale z tą schizofrenią to nie jest mój wymysł tylko to jest najprawdziwsza prawda, takie określenie funkcjonowało. Po prawa autorskie to do kogo innego trza uderzać. Zobacz https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychiatria_represyjna_w_ZSRR . Profesorowie i inne dohtory to swoimi autorytetami firmowali. Mła ostatnio na twierdzenie mocno starszej kuzynki że przeca lekarze o tym covidzie mówio i to prawda musi być objawiona przypomniała jej że niejaki Josef Mengele był nie tylko lekarzem ale doktorem medycyny i antropologii i też różne rzeczy mówił a nawet robił. No i że mamusia jej męża o mało co a zostałaby pacjentką tego światłego człowieka więc mła nie rozumie dlaczego kuzynka wiarę w nieomylność dohtorów medycyny wyznaje. Ciotkę H. aż zatchnęło, chyba rodzinne imprezki mam na jakiś czas z głowy. ;-)
UsuńAstry mię podłamały- to już jesień czai się za rogiem ? Odmawiam przyjęcia tego do wiadomości i już.
OdpowiedzUsuńObrazkowi i ja nie oparłabym się , cudo świata, jak mawiała ongiś moja paruletnia córa :)
No czai się, lato mamy dojrzałe to i jesień blisko. Pocieszająco dodam że aster chiński Callistephus chinensis jest też znany pod nazwą aster letni, tak że nie jest jeszcze bardzo jesiennie. Dla mła obabrazek też wyglądał jak cudo świata. ;-)
Usuń