Strony

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Mały Houdini

Miał być zupełnie inny temat ( będzie  Romano, będzie ) ale Szpagetka zadbała o to żeby go  na razie nie było.  Wykonała numer pod  tytułem  mały Houdini, znaczy zniknęła wczoraj po śniadaniu. Do czwartej nad ranem mami chodziła i nawoływała razem z innymi kotami, cisza głucha i złowroga im odpowiadała. O wpół do szóstej rano mła postanowiła zrobić jeszcze  jeden obchód, tym razem zza fabrycznego płotu odpowiedział  jej cienki głosik. Maleńka  kupka nieszczęścia siedziała za  płotem i nie mogła wrócić z powodu trójnożności. Wicie rozumicie, wyjść łatwiej, wejść  trudniej. Mła szybko ciuchy niedomowe na siebie i leci do fabryki. Rzuca ochronie  "Ja po kota." i ładuje się w krzaczory w których widziała  Szpagetkę. A tam pusto! Mła obchodzi krzaczastą granicę posesji i  ćwierka  "Szpagetka, Szpagetuś!" a tu nic. Wreszcie mła dosłyszała  Szpagetkowe  kwiknięcie z ogrodu, tak, tak z jej własnego Alcatrazu. OK, znaczy kota znalazła wejście,   jest u się bezpieczna. Strażnicy którzy uczestniczyli  w nagance sprzedają mła info że ten mały kotek na trzech nóżkach się poruszający to bardzo łowny jest. "Chce  pani zobaczyć  co w nocy złowił?" słyszę zapytanko. "Tak, pewnie że chcę!", ćwierkam  miło ale  czuję  jak się we mnie zaczyna gotować. Pod budką strażniczą  sześć absolutnie martwych  gryzoni ( trzy szczury to ponoć sprawka  Szpagetki ), strażnicy  się rozpływają jaki to ten kotek co rzadko przychodzi bo głównie w weekendy to myśliwy ( w tym momencie mła już wie  gdzie Szpagetka podziewała się w przedostatnią sobotę ), jaki szczwany i jak się nie daje  dużym fabrycznym kotom, które od zdobyczy odgania. Czasem nawet sobie podje biedaczyna (  a ja tu gramy liczę  jakie  Szpagetka raczyła pochłonąć ).

Uśmiecham się, proszę żeby w razie czego  oko mieli i zagonili uciekinierkę do ogrodu i wracam w domowe pielesze. Wściekła! Szpagetka siedzi na środku Alcatrazu, cała  dumna  a zadowolona jakby jej kto polędwicę wołową zaproponował. Bez  słowa  biorę futro na ręce i niosę do domu. Słyszę pogruchiwania  gołębie wydobywające się z kociego gardzioła, mruczenia całocielne mające mła udobruchać. Niosę ją do jej świeżo wypranego łóżeczka, stawiam michę na którą się Szpagetka rzuca i starannie zamykam drzwi łazienki. Zastanawiam się czy dam się radę przespać do jakiej  ósmej czy sobie darować i wziąć  się za papiery. Biorę się za papiery i kole jedenastej jestem obrobiona. Z łazienki dobiega ryk "Wypuść  mnie z Guantanamo!". Otwieram drzwi, Szpagetka wygląda  z łazienki i wraca do michy, wyraźnie czeka. Ładuję  żarło i gwiazda zaczyna podżeranie, takie do rozpęku bo na koniec głośno się jej  odbija. Toczy się do  pokoju i żąda wsadzenia na łóżko ( bo jest biedna i trójnożna, sama nie da rady  ). Po pół godzinie wyłudzonego barankami miziania ma dość, lekko zeskakuje z wyra i sama wdrapuje się po krzesełku na parapet otwartego okna. Odwraca się jeszcze do mła i miauczy cóś jak "Nie wiem  kiedy wrócę". Mła w tym momencie zastanawia się nad zbudowaniem czegóś jak  woliera, ustawianego w ogrodzie. Szpagetka i niecny Mrutek, który gonił gołębie  po chodniku ( a jest zakaz  wychodzenia na chodnik i ganiania  gołębi pod karą prania tyłka ) siedzieliby w tej wolierze i mła by była usatysfakcjonowana a niejaki redahtor Łubieński, któren  się właśnie zorientował że udomowienie sześć  tysięcy lat temu kota  było błędem, byłby spokojny o los  ptasząt ( bo co prawda więcej ptoków się rozbija o wieżowce, bariery przy autostradach i tym podobne radości ludzkiego budowania  niż pada ofiarą udomowionych łowców ale nie ma to jak czujność  ekologiczna ).

Dzisiejszy wpis ilustrują prace  Janusza Grabiańskiego i Ewy Fialki.

8 komentarzy:

  1. Mistrzyni manipulacji i sztuki aktorskiej. Machiavelli i cała damska bateria zdobywczyń Oskara + związek łowiecki w jednym kocim ciałku. I co zrobisz ? Nie da rady takiej zmienić, pozostaje tylko kochać, nawet przy zaciskanych ząbkach, co by nie pogryźć kotuni. Gratulacje i wyrazy współczucia.. Czy to człowiek udomowił kota, czy może kot ukicił ludzia? Z postem się nie śpieszy, grzecznie poczekam nawet długo. Na chęć, wenę i sprzyjającą chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pada i towarzystwo śpi w domu, jest zatem szansa na przespaną nockę. Masz rację, nic nie zrobię bo tego chudego, podrutowanego tyłka nie można prać. Zamknięcie w Gauantanamo odbiera jako przyznanie jej prawa wyłączności użytkowania i nijak nie przetłumaczysz że łazienka nie jest jej. Jak sobie jednak przypomnę to podsuwanie pod tę wredną kłamliwą sznupę żarła i zamartwianie się że nie je tyle ile powinna to aż mła trzęsie. To są numery w stylu Felicjana! Jak dla mnie to zostaliśmy ukiceni a nawet ukotowani. Post wyskrobię w miarę szybko, co się będzie kisił w głowie.

      Usuń
  2. No przecirż uśmiałam się, wybacz, niezłe ziółko ze Szpagietowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziółko? To jest zielsko podstępne a ekspansywne! A żebyś Ty widziała te miny zbolałe i ten brak apetytu i mła która ze świeżo zmielonym gotowanym miąchem zaiwaniała do ogrodu żeby rekonwalescentkę karmić a rozpasane fałszywe małpisko jeszcze porykiwało żeby szybciej podawać. Cały Feluś z niej wyszedł i swoje trzy grosze dorzuciła!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jak się uśmiałam :D
    Kota normalnie na Oskara zasługuje. Matko Kocia, urobionaś jak plastelina, nie wygrasz z nimi. Rozpracowały cię te koty w każdym szczególe.
    Ale jest pozytyw: łowna i ma swój funclub wśród panów strażników. Ich też rozpracowała ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mła sądziła w swojej naiwności że taki poziom manipulacji to się skończył u niej w domu w momencie zamknięcia oczek przez Felicjana. Moje ukochane Samo Zło takie numery robiło, Szpagetka owszem była małym tyranem no ale wiadomo, wypadek i długa rekonwalescencja doprowadziły do totalnego rozpieszczenia. Natomiast podstępność i sztukę manipulacji ludziem przejęła od Felutka, w spadku dostała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może to nawiedzenie jest, ty popatrz jej głęboko w oczy, bo może z nich wygląd Felicjan :) Lubi cię i postanowił zostać :D

      Usuń
    2. Szpagetka zdybuczona? Raczej nie, wejrzenie to ona ma całkiem swoje. Co prawda blisko jest tym jej zwierciadełkom duszy do zwierciadełek Felicjana - on patrzył jak sułtan, ona patrzy jak chińska cesarzowa. ;-)

      Usuń