Strony

poniedziałek, 9 listopada 2020

Rozbieranie się do snu


Ogród  zaczyna powoli przygotowywać się do  snu. Na Suchej - Żwirowej dogasają ostatnie marcinki, wyzłacają się trawy. Z przebarwieniami liści krzewów  za to cieniutko, ani  kolkwicje, ani mój karłowy ambrowiec nie czują prawdziwej jesieni. Jakby odporne były na mniejszą ilość światła i listopadowe chłody. Kolkwicje  prezentują jasną zieleń liści, natomiast ambrowiec całą gamę odcieni  zieloności - od  rzekotkowego do głębokiego szmaragdu. Ani śladu czerwieni czy choćby porządnej, jesiennej żółci. Mła nie jest zachwycona takim obrotem sprawy, coś czuję że za zeszłoroczne właściwe  wybarwienie liści  ambrowca mogą być  odpowiedzialne  te cholerne lipcowo - sierpniowe  upały i doświetlenie "aż za". Tegoroczne  lato było bardziej deszczowe  i mój ambrowiec w listopadzie znów wściekle zielony jak żaba. Taa... mła pamięta jak   jej się pięknie wybarwił  parę lat temu, w grudniu się wybarwił. No cóż, nie można mieć wszystkiego, powinnam się  cieszyć że sobie  rośnie  i w ogóle. Mamelon swojego ambrowcowego karzełka pożegnała już dawno temu - najpierw starannie  dobrała mu miłe, słoneczne miejsce, później chciała  go ukontentować  jeszcze lepszym ale złośliwiec odmówił współpracy i zszedł był ku  utrapieniu Mamelona. Mój egzemplarz, pozyskany z tego samego źródełka z którego Mamelon  pozyskała swojego ambrowca, początkowo rósł tak sobie ale od dwóch lat zaczął porządnie "nabierać ciała". Zrobiła się z niego całkiem spora kula  ( to odmiana 'Gumball' nisko szczepiona  ).

Z trawami też  nie jest tak całkiem słodko, owszem, rozplenice pięknie się wybarwiają  ale nie wszystkie kwitną. Dlaczego tylko część się kłosi? Mła postanowiła doczytać w jeszcze więcej   tym temacie   ( bo w zeszłym roku czytała i zastosowała jedną z porad  ) a jeżeli nie uzyska z netu satysfakcjonujących ją info to zacznie dręczyć takich co trawki uprawiajo wyczynowo. No  bo wicie rozumicie, wybarwiona kępa rozplenicy 'Moudry' czy 'Black Beauty' jest miła  dla oka ale kwitnąca i złocista kępa to jest olśniewająca. Kępami prosa rózgowatego i miskantami to mła się w tym roku nie nacieszy przez upadłego grabka, będzie musiała poczekać z tym cieszeniem się do przyszłej  jesieni. Na szczęście trzęślice  czyli molinie  ratują "honor traw",  mła je wprost kocha, są niezawodne! Wysoko "noszone" kłosy, delikatny pokrój - w  październiku i listopadzie molinie są dla Suchej  - Żwirowej tym czym ostnice w czerwcu i lipcu. Przenoszą tę moją sztywną rabatę w inny, łąkowy wymiar. Jakoś tak bardziej  subtelnie wygląda  dzięki tym delikatnym trawom ( a taka rabata na której rośnie szałwia lekarska pospołu z irysami  i lawendą to ma daleko do wszelakiej subtelności ). Na zdjątku obok mła prezentuje Wam "Niderlandczyka", znaczy to jest zimowit Colchicum speciosum 'Atrorubens'.  Dostawy roślinków nam jego zakup przez mła  nie przyspieszył, ale przynajmniej  na rabacie jakoś  się tam prezentuje. Rzeczywiście wybarwienie jest niezłe. Mła masochistycznie się zastanawia czy aby  i w przyszłym roku jakiegoś zimowita sobie sprowadzić?





W Alcatrazie układanie się do snu wygląda zupełnie  inaczej. Owszem cóś tam niby jeszcze kwitnie ale to są takie resztki resztek jak ten cyklamenek bluszczolistny z uszkodzonym płatkiem. Jesień tu nie jest  trawiasta a kolorowolisnta resztkami  sił i nagogałęziasta. Podszycie  ogrodu jednakże w sporej części jeszcze zielone, choć  trafiają się i insze coolory. Kępy konwalnika Ophiopogon planiscapus 'Nigrescens' wyglądają jak granatowo - czarne pająki, Hakonechloa smukła Hakonechloa macra 'All Gold'  nadal uroczo złota, moje rarytetne języczniki albo złotawe albo rzekotkowo zielone, te mniej rarytetne   może nie mają  tak intensywnego wybarwienia ale też nie wyglądają  na "odfarbowane". Inne paprocie nadal zielone, tylko wietlice  mocno zmieniły barwy, reszta trzyma się przepisowej zieleni ( hym... wietlice i tak u mła w większości nie prezentują na frondach zieleni ). A to wszystko poprzetykane żółto - brązowymi liśćmi, które w przyszłym roku zamienią się w próchnicę. W  tej listopadowej  jesienności mła oglądała na pędach azalek , rodków i magnolek obietnicę przyszłej wiosny - pąki zimowe. Wiosną, kiedy przyjdzie czas ciepełkiem wypełniony, zaczną pękać i ucieszą oczy mła kwiatami. Mła szczególnie ucieszyło oblookanie pąków na magnolce, która jeszcze u niej nie kwitła. Mła zakupiła ją jako odmianę 'Vulcan', natomiast nie jest pewna czy aby magnolka nie odbiła z podkładki a szczep nie wypadł. No cóż, pożyjemy zobaczymy. Najważniejsze że  są pąki kwiatowe z odpowiedniej grubości kutnerem.
 


Mła kiedy tak oglądała swój ogród przypomniał się wiersz Stanisława Grochowiaka "Rozbieranie się do snu" - Alcatraz i Sucha - Żwirowa tacy właśnie niemal do szkieletu rozebrani. Ogród turpistyczny, w stanie daleko posuniętego rozkładu, który przeca nie jest niczym innym tylko wybuchem innego życia. W przypadku ogrodów głęboko ukrytego, nieoczywistego bo niewidocznego gołym okiem. Nic  nie fruwa i nie bzyczy ale to nie znaczy że jest  martwo. W ziemi, w opadłych gnijących liściach, w skorupkach  po "kipniętych" ślimakach  nadal trwa życie.  Bakterie, wirusy, fagi  - wszystko to  tajemniczo egzystuje, wytwarzając ciepło pozwalające na rozwój mimo spadku temperatury powietrza a w bardzo niesprzyjających warunkach to hym... tego... żyjątkowo schodzi do podziemia. Mój  ogród niemal  rozebrany do snu ale te wszystkie niewidzialne organizmy pozwolą mu śnić, to nie będzie  zimowa martwota tylko śnienie o wiośnie.



6 komentarzy:

  1. Bardzo nagłe w tym roku to układanie się. Z dnia na dzień widać różnicę, bardzo późnojesiennie się zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hym... jest prawie koniec pierwszej dekady listopada, to nie tak nagle. Mła myśli że październik był ciepły i wilgotny, liście się długo utrzymywały na drzewach. Teraz zjazd temperatury i wydaje nam się że po tak nagle po złotej jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Twój ogród, lub lepiej ogrody, zadziwiają, wiesz? Konwalniki rzeczywiście jak pająki,brr, mimo że urodne. Fotki traw mogłyby być fotografiami abstrakcji, a hakone z paprocią fotografią podwodną. Języczniki też jakieś morskie.😄.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym... ogród mroczny, jak z horrorów. Takie zdziwności pajęczo - morsko - potworzaste w nim rosną. ;-D

      Usuń
  4. Ależ cudne masz te paprocie ! I traw zazdraszczam... Ale za to u mnie jeszcze sporo roślin kwitnących - rozchodniki , resztki dalii, jakaś chryzantema , ostatnie nasturcje, zwariowane oleandry, obsypane nowymi pąkami (wynoszę je do piwnicy dopiero po solidnych przymrozkach), jakieś dziwadło w doniczce- całe lato marniało i miało się na umarcie, ale teraz oszalało, wypuściło prawie metrowy pęd kwiatowy i kwitnie różowiasto już z dwa tygodnie (a myślałam, że mam tam posadzony agapant). Taka pocieszka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kwitnienia dogasają bo chryzantem domowych nie liczę. Zimno i wilgno, jak mawia Wujek Jo, mła czuje listopad w kościach. Zostaje mi pocieszanie się paprociumami i ostatnimi kolorowymi liśćmi. Zawsze to cóś. ;-) Znaczy tyż pocieszka.

      Usuń