Strony

czwartek, 11 lutego 2021

Tivoli - Villa d'Este część III

 
 
Wracamy po dłuższej przerwie do  ogrodów Tivoli i zaraz  zleziemy do dalszych części  Ogrodu Górnego.  Schodząc wzdłuż  głównej osi ogrodu z  Alei Stu Fontann, schodami zaczynającymi się  cycatymi sfinksami możemy zauważyć kolejną z wodnych  gierek. Giochi d'acqua czyli gry wodne były różniste. Wzdłuż schodów, zgodnie z modą ogrodową powstałą w połowie XVI wieku biegnie jedno z ogniw catene d'acqua, łańcuch  wodnego zasilającego wszystkie wodne urządzenia   w ogrodach.  Woda wypływa z piersi dwóch sfinksów - pół kobiety, pół koników morskich,  spływa kanałem i  wpada do pyska wyrzeźbionej żaby po czym wyłania się ponownie z pyska wyrzeźbionej salamandry. Spływa kaskadami po stopniach kaskad w kanale wydrążonym w obramowaniu półkolistych schodów otaczających fontannę umieszczoną na osi głównej ogrodu.  To Fontana dei Draghi czyli Fontanna Smoków zwana również Girandola,  ze względu na swoje centralne położenie, które jest jakby najważniejszym punktem ogrodu i całe mnóstwo  hydraulicznych sztuczek które zawierała (  niejaki Tommaso da Siena wykombinował poruszane  wodą urządzenia wydające dźwięki  które miały  imitować  strzały z broni palnej takiej  jak akerbuzy, armaty a także imitować wybuchy petard, ponoć wszystko zainspirowane uzbrojeniem znajdującym się w  Castel Sant'Angelo w Rzymie ).  Fontanna Smoków została zaprojektowana przez Pirro Ligorio, opowiadała  historię Herkulesa wykonującego jedną z dwunastu prac, podprowadzenie  złotych  jabłuszek z  z Ogrodu Hesperyd, których to owocków strzegł smok Ladon. 
 
Ta sama historia jest pokazana na freskach w willi, tu mamy do czynienia z wersją ogrodową tematu, he, he, he. Ligorio zaplanował tę fontannę, aby zilustrować "mitologicznie" temat wojny i walki ze złem, chciał aby jedną niszę zajął posąg Herkulesa z maczugą, szykującego się do przyłożenia nią smokowi, a  w drugiej  niszy umyślił sobie  posąg Marsa, boga wojny, posągi  Perseusza i gladiatorów. W centrum fontanny znajduje się mała scogliera czyli wysepka , na której znajdują się cztery wyrzeźbione smoki  wyrzucające wodę z paszcz do misy fontanny, podczas gdy potężna centralna fontanna wystrzeliwuje kolumnę wody pionowo wysoko w powietrze, tak aby było to widoczne z innych części ogrodu ( to jest tak jak na tej pierwszej fotce poniżej,  Girandola pcha się w ślepia  jak żadna inna z fontann tych ogrodów ).  Oprócz smoków w misie umieszczono dwa  delfiny tryskające z buziek  wodą . Ta fontanna była  wielokrotnie kopiowana w barokowych ogrodach w XVII i XVIII wieku.  Ippolito zlecił przebudowę fontanny z okazji  wizyty papieża Grzegorza w 1572 roku. Projekt smoka o stu głowach  został zastąpiony obecnymi czterema smokami, godłem rodu papieża Boncompagni ( smokami skrzydlatymi się ten ród pieczętował ). Ippolito zmarł trzy miesiące później, a fontanna nadal nie została ukończona. Ukończono ją dopiero pod koniec XVII wieku, z nieco innym programem rzeźbiarskim ( zamiast posągu Herkulesa w centralnej niszy umieszczono posąg boga Jowisza trzymającego w rękach pioruny,  dźwięk przypominający armatę miał być teraz dźwiękiem jego piorunów ). Hym... nijak to się ma do legendy jakoby ta fontanna  została zbudowana w jedną noc we wrześniu 1572 roku. 
 



Dżizaas i mła poszły w kierunku południowo - zachodnim,  znaczy kierowały się na  Romettę, z tarasu której widziały znajdujące się na tarasie poniżej Fontannę Prozerpiny - Fontana di Proserpina i Fontannę  Sowy - Fontana della Civeta. Tak po prawdzie to jakby dwie  fontanny w jednym i w dodatku jedna  z nich  jest  chyba najdziwniejszą z  fontann w tym  ogrodzie tak pełnym zdziwności. Te dwie fontanny  razem z Fontanną Rometta tworzą jedną całość architektoniczną, ich tarasy są połączone schodami, a pod tarasami znajdują się nimfea. Fontanna Prozerpiny pełniła za czasów Ippolito i jego  krewnych funkcję jadalni na świeżym powietrzu. Piknikowisko znaczy. Fontanna składa się z centralnego nimfeum i dwóch bocznych nisz, między którymi znajdują się cztery spiralne kolumny owinięte  pędami winorośli wykonanymi w technice stiuku ( ostatni duży obrazek poniżej ). Z fontanną Rometta znajdującą  się powyżej łączyły ją niegdyś dwa  ciągi schodów, dziś ostały się tylko jedne schody które mła bohatersko pokonała usiłując cóś tam cyknąć. Fontana di Proserpina została zaprojektowana i zbudowana przez Alberto Galvaniego w latach 1569–70. W centralnej niszy umieszczono w 1640 roku posąg bogini płodności Prozerpiny, który niestety zniknął.  Ostał się  jedynie Pluton, mąż owej bogini, niesiony na muszli podtrzymywanej przez dwa koniki morskie ( koniki to eufemizm, kobyły nastojaszcze ). W niszach po bokach znajdują się posągi Trytonów jadących na delfinach i dmuchających w buccina czyli trąbki z muszli.  Po prawdzie to Fontana di Proserpina wcale nie miała być fontanną poświęconą uprowadzonej  do piekieł bogini,  zaprojektowana została jako Fontanna Cesarzy ( znaczy miały być posągi Cezara, Augusta, Trajana i Hadriana, które miały zdobić narożniki, natomiast w nimfeum miał stać posąg  Aretuzy - nic  z tego nie wyszło ).
 
Schodząc ledwie parę schodków z dziedzińca Fontana di Proserpina trafia się na dziedziniec Fontana della Civeta ( dwie  fotki pod spodem  tej części tekstu ). Fontanna została została zbudowana w latach 1565-1569 przez Giovanniego del Duca. W porównaniu z innymi fontannami w ogrodzie jest bardzo, ale to bardzo  formalna - umieszczona na tarasie otoczonym murami z niszami, zwieńczonymi białymi orłami rodu d'Este i liliami królów Francji. Sama fontanna jest odrębną konstrukcją, w całości pokrytą polichromią. U góry, nad niszą, znajduje się herb d'Este, podtrzymywany przez dwóch aniołów, przy niszy dwie kolumny o  jońskich kapitelach, obłożone trójwymiarowo ( nie umiem tego inaczej określić ) ceramiką przedstawiającą oplot z gałęzi pigwy  bądź  jabłoni. Nisza pierwotnie zawierała posągi dwóch młodzieńców trzymających kozią skórę, wlewających wodę do misy trzymanej przez trzech satyrów. Wyrzeźbione wnętrze fontanny uważane za zaginione, zostało ponownie odkryte podczas renowacji w latach 2001–02 ( fontanna  ukryta pod zwałami ziemi,  znaczy ogród ją pochłonął ). Elementy architektoniczne pozostały nienaruszone, ale postaci młodzieży i satyrów odfrunęły z królikami ( na fotce powyżej widać jak  konserwatorzy zamarkowali XVI wieczny obraz  fontanny ). Jednakże zdziwność fontanny polega na czymś inszym niż markowanie  dawnej chwały, Fontanna Sowy to  fontanna grająca. Wynalazek epokowy  znaczy genialny automat, dzieło francuskiego inżyniera fontann Luca Leclerca, zainstalowano w 1566 roku.  Instalacja wyglądała tak że  dwadzieścia malowanych ptaków wykonanych z brązu umieszczono  na dwóch  metalowych gałązkach "oliwnych"  przymocowanych  w niszy. Ptoszki ćwierkali za sprawą wody i powietrza, każdy  po swojemu ( znaczy własną melodyjkę wyśpiewywał  ) dopóki nie pojawiała  się mechaniczna pohukująca sowa i ptaszki  roztropnie trzymały dzioby zamknięte na kłódkę. Pod koniec zabawy  wszystkie ptoszki śpiewały chórem.  Automat wzbudzał ochy i achy, był kopiowany i wogle, mimo że wymagał  niemal ciągłej naprawy ze względu na działanie wody na jego delikatny mechanizm.  W XVIII wieku został całkowicie zniszczony. Fontanna była dwukrotnie restaurowana - w latach 30-tych XX wieku i w latach 2001–2002. Podczas prac konserwatorskich w latach 2001–2002 odkryto niektóre z oryginalnych mechanizmów, które wytwarzały śpiew ptaków, w tym komorę wiatrową, rury poruszające powietrzem i wodą oraz maszyny, które wprawiały sowę w ruch. Używając nowoczesnych materiałów, Leonardo Lombardi był w stanie stworzyć nową wersję starej maszyny ( różniącą się od  oryginału ), aby ptaki mogły znowu śpiewać i dawać przedstawienie.
 

 


Teraz poleziemy na drugi koniec ogrodu do Fontana dell' Organo czyli Fontanny Organów. Przy tej okazji mła się wydegresjonuje na temat pojęcia rustykalność.  Słowem tym określa się styl nawiązujący do sielskiej wersji wiejskości, wicie rozumicie, prostota i natura, formy z lekka prymitywne coby sprawnością rzemiosła zbytnio nie epatować albo nie zszokować wysublimowanym pięknem. W  zasadzie każdy styl  rustykalny ( bo są różne, każda epoka i miejsce mają tylko sobie właściwe  rustykalia ) jest niewąskim oszustwem, nic w nim nie ma z oryginalnego piękna sztuki prymitywnej.  Styl rustykalny to wariacja na temat, opowiastka o tym jak sobie wyobrażają ludzie wiejskość  i sielskość ( bo to jest nierozłączne od pojęcia  rustykalności, żadnej prawdziwej produkcji żarła, jeno cud obora z krówką marmurową "w charakterze nawiązania" ).  Villa d'Este jest siedzibą wiejską  więc rustykalność bucha. Troszkę te klimaty przypominają mła kamienice Przybyłów  w Kazimierzu Dolnym, podobna bajkowość czy też  bajeczność  tematów, radosne zachwianie proporcji, nietypowość  ujęć, odejście od  klasyki na rzecz udziwnień. Fontanna Organów  niby  bardziej  klasyczna, mniej w niej nawiązań do  form piernikowych że tak  rzecz określę, ale podobnie jak cały kompleks sprawia wrażenie nie tyle klasycznej urody co właśnie rustykalnego, oryginalnego piękna.
 
Fontana  dell' Organo jak  się zapewne domyślacie swoją nazwę  zawdzięcza organom hydraulicznym, znajduje się w niej mechanizm wodny, dzięki któremu można było usłyszeć wygrywane melodyjki. Takie nawiązanie  do  fontanny z ptoszkami po drugiej stronie ogrodu. Zbudowana została  w latach 1568 -1611 wg. projektu Pirro Ligorio. Bogato co cud  i co ważne mało obrośnięte zielonym, zatem dające wyobrażenie o tym jak niegdyś  wyglądały inne  fontanny w ogrodzie. Elewację fontanny zdobi szereg dekoracji inspirowanych roślinami, motywami  herbowymi i mitologią. Czegóż tam  nie ma - są  syreny, trytony, uskrzydlone symbole zwycięstwa, muszle kształtów różnych . W oczy wpadają cztery kolosalne telamony, dzieło Pirrina del Gagliardo , podtrzymują niby łuk. Pośrodku jest  absyda, w której zgodnie z pierwotnym projektem umieszczono posąg Artemidy ( Diany ) z Efezu, czyli Matki Natury,  dwie mniejsze boczne nisze mieszczą posągi Apolla i Diany.  Konstrukcję otacza balustrada z kolumnami a wszystko to  wyrasta z wód basenu o owalnym kształcie. Kardynał Alessandro d'Este następnie dodał  edykułę czy też  małą świątynię ( zbudowaną przez Berniniego ) do centralnej niszy, głównie po to żeby chronić organy hydrauliczne. Było mu  wyraźnie mało także pojawił się też orzeł rodu d'Este na szczycie ustrojstwa, Orfeusz w pełnej  figurze  oraz seria płaskorzeźb  na jego temat, kariatydy, kolejne zwycięstwa uskrzydlone  oraz pomniejsze ozdóbstwa. Samo grające urządzenie wodne  wykonali  w XVI wieku  Francuz Luc Leclerc i Claude Venard ( to ten ostatni zainstalował mechanizm w roku 1571 ). Działanie organów opierało się na opadaniu wody płynącej kanałami  do podziemnej, sklepionej wnęki, w której  jej napływ i wzrastające ciśnienie powodowały wtłaczanie silnego  strumienia powietrza do rury ( tzw. komora wiatrowa ),  która działała  jak miech  i wdmuchiwała powietrze w piszczałki organowe.  Z drugiej strony kolejny silny strumień wody uruchomiał zębate koło czy  raczej  cylinder przymocowany do żelaznej armatury,  której zęby uderzały w klawisze organów wygrywając  melodie. 
 

 


No tego ten... automatyzacja. Mechanizm fontanny wzbudzał zarówno podziw  jaki niedowierzanie goszczących w  willi, do tego stopnia że  podczas wizyty Grzegorza XIII w 1573 roku papież  chciał się osobiście przekonać o jego funkcjonowaniu (  podejrzewał że w fontannie siedzi ukryty organista i wygrywa madrygały  ).  Mechanizm  fontanny uległ dość  szybko uszkodzeniu, podejmowano kolejne próby przywrócenia prawilnego działania  ale  dopiero ostatnia seria prac, wykonana   w 2003 roku sprawiła  ( nowy mechanizm jest tylko częściowo podobny do oryginału ) że  Fontanna Organów ponownie wygrywa melodyjki  (  obecnie co dwie godziny rozpoczynając od 10.30 - mła  własnymi uszy słyszała, he, he, he ). Z tarasu przy  Fontana  dell' Organo rozciąga się widok  na Fontana di Nettuno, stawy rybne  zwane po włosku  Pescherie i  tzw. Ogród  Dolny. Poniżej tarasu znajdują się małe tarasiki widokowe z których można podziwiać kaskady Fontanny Neptuna ( Dżizaas i mła tam wlazły po czym Dżizaas wykonała niezliczoną  ilość  fotek spadającej i wznoszącej się wody ).  Dla mła ciekawsze niż  widoki wód było oglądanie  wykładanej kamorkami części tarasu zacienionej rozpiętą na metalowych  prętach wisterią ( roślina zupełnie  nie pasująca do  XVI wiecznego  włoskiego ogrodu ale to jakoś mła nie raziło, może dlatego że wisteria nie kwitła a może  dlatego że ta pergola była po prostu urocza ).  Wzory kamiennych układanek na bazie  i po linii, znaczy orły rodu d' Este i francuskie lilie.




9 komentarzy:

  1. Tarasy ładne, czy muzyczka Ci się spodobała, Zmyślne ustrojstwo, ale sama budowla mi się nie podoba, za to mozajka fajna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyczka taka trochę katarynkowa no ale to w końcu jedna z pierwszych instalacji tego typu, przodkinie wszystkich fontann multimedialnych się w tym ogrodzie wylęgły. Wagina Kropiwnickiego tyż ma tu swoje korzonki. Mła woli rejony fontanny Ovato niż fontanny z poziomu poniżej, ale są tacy którym one dech zapierają urodą. Kwestia gustu. Z tego poziomu do mła przemówiła najbardziej smocza fontanna, klasyczna uroda prawie zawsze robi na mła wrażenie.

      Usuń
  2. Te porośnięte mchami buły to smoki? Paszcze widzę, więc chyba tak. One podobno się świetnie maskowały, tak twierdzą mokodokumenty o smokach. Tym też się udaje😀. Mnie najbardziej przypadł do gustu Amor/Eros/Kupido w muszli, prawidłowo, po mamusi ma do nich upodobanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, to są smoki. Szczerze pisząc to mła podobią się takie porośnięte i ukryte. Te zamuszelkowany przemówił do mła najbardziej z całej obsady fontanny. Tak do końca nie jestem pewna czy to Amorek czy zwyczajne putto ale co tam, uroczy jest. :-)

      Usuń
  3. Ach, granaty na drzewie,ciekawe czy pychotka, czy jeszcze niedojrzzale.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na granatach to i moje oko się zawiesiło. One bardzo pasują do wodnych klimatów, wyglądając trochę tak jak stadko ośmiorniczek/meduz. Wodnie😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła jakoś nie wyglądały na bardzo dojrzałe ale za to wyglądały uroczo. One nie rosną w jakimś szpalerku czy cóś, ot drzewko granatu tuż tuż ręką z alejki po owoc sięgnąć. Takie klimaty wiejsko rozkoszne, bardziej jakby dla żołądka niż dla oka zaprojektowane.

      Usuń
  5. No to mieliśmy chwilę dłuższą by we względnym skupieniu zagłębić się w temat.
    Mało wody tam widzę na tych wszystkich zdjęciach, proszę przewodniczki.

    Co za młodzieńcy z kozią skórą? Chyba mi się zapomniało z mitologii, bo nie kojarzę.
    Gdzie ta sowa?
    Gdzie ptaszki?
    Przejrzałam na oczy i zobaczyłam - sowę i ptaszki, oraz młodzieńców z kozią skórą, ale za to się zdziwiłam - oni z blachi som? Pomalowani?
    Czy ta kupa mchu na zdjęciu nr 2 to właśnie 4 dumne smoki?

    Nie wiem, czy by mi się chciało to wszystko zwiedzać. Może jak już będę miała wypasiony elektryczny wózek inwalidzki na gąsienicach w przyszłości, bo łazić po tych wszystkich schodach i pochyłościach... Dobrze, że nie każą zwiedzać pod górkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałoby Ci się, wystarczy byś przewodnik zgubiła i urodę chłonęła. ;-) Mła opisuje dokładnie cobyśta wiedzą nasiąkli i w razie wizyty w Italii mogli wyskoczyć gdzie cza i nie martwić się czy zasięg jest w srajfonach coby sprawdzić co oglądacie, he, he, he. Mało wody? Toż my jeszcze z Górnego Ogrodu nie wyleźliśmy, największej fontanny "nie zaliczyliśmy", na razie Ovato, omszałości alejkowe i smocze były i dwie grające fontanny. Niestety pod górke każdy włazi kto zlezie na dół, wyjście jest kole fontanny Ovato. Za to na urocze schody z których rozciąga się widok z tych zapierających. :-)

      Usuń