Na zakończenie tego postu napiszę że obecnie czyli w sobotę martwię się o Szpagetkę i Gienię. U Szpagetki problem dziąsłowy się chyba zaczyna a u Gieni problem z wiekiem, tzn. cały człowiek ją zawodzi. Dziś czuła się tak źle że trza nam było wezwać pogotowie ( czego staramy się unikać ze względów oczywistych ). Nie znalazłam zdjęć Cleo, są chyba na dysku zewnętrznym na którym jest tak dużo fot że nie mam siły w nich grzebać. Musicie sobie zatem wyobrazić mieszankę mau w odcieniu szaro - płowym. Zrobiłam za to foty uchwycików i mebelka oraz fotę czajniczka herbatkowego ( imbryk klasyczny ) i kubeczka w jeże malowanego do onego imbryczka. Mła zakupiła za pośrednictwem Psicy na słynnych targach w Bolesławcu. Aha, mła ma zamiar kupić w tym roku troszki nowych irysów, ale o tym w inszym poście.
Strony
▼
sobota, 6 marca 2021
Codziennik - ciężki tydzień
To będzie post bardzo długi bo mła się podobno zaniedbała w obowiązkach blogowych. No ale mła miała ciężki tydzień . W czwartek umarła Cleo i mła przygięło bo to znajome stworzenie było. Kocie mruczanki w wykonaniu Cleo mła miała przesyłane mailem na święta, zżyta była z małą Buddą. Doro się zbiera ale bardzo jej źle, mimo tego że w domu jest trójka źwierząt które usiłują ją pocieszać. Kolejna znajoma kotka walczy z paraliżem, który nie wiadomo od czego ( badajo pasożyty a potem przejdą do spraw bardziej niemiłych ). Małgoś poparzyła sobie palce wrzątkiem "Bo ja musiałam ten czajniczek przytrzymać", Pan Dzidek z lekka naziębł a suczka musi udać się do veta. Mamelonu przywieźli po ośmiu miesiącach drzwi które zamówiła w sierpniu i które okazały się mieć insze wymiary niż mieć miały. Mamelon w związku z tym miała podłamkę, były w jej wykonaniu pytania czy aby ona nie jest jakaś dziwna bo się dopieprza do biednych stolarzy, chwile zwątpienia z jednoczesnymi żalami. Mła wystąpiła z racjonalizacją tematu przypominając Mamelonu że po pierwsze primo zamiast drzwi z drewna usiłowano jej wcisnąć drzwi z MDFu, po drugie secundo usiłowano wmówić jej że taki właśnie a nie inny frez sobie na drewienku wybrała co było niezgodne z prawdą, po trzecie tertio że święty by stracił cierpliwość w momencie kiedy realizacja zmówienia na które wpłacono zaliczkę przedłuża się z dwóch miesięcy do ośmiu, a po czwarte quatro że inne wymiary niż podane w zamówieniu są tylko kroplą przelewającą czarę goryczy i że Mamelon, gdyby jej się zechciało, to miała prawo do występów nie tylko w swoim własnym stylu ale w stylu cinżko obrażonej operowej divy. Oj, upada nam rzemiosło w Polszcze, jak wszystko insze zresztą.
Dostać dziś pracownika któren wykona pracę wymagającą umiejętności graniczy z cudem. I nie chodzi tu o to że takiemu pracownikowi mało się płaci, chodzi o to że nawet za tzw. normalne pieniędze nie ma kto prac robić bo jest całe mnóstwo operatorów guzika za to fachowców brak. Przed operatorami guzika chroń nas Panie, zgroza w formie czystej. Mła się przypominajo skecze Kofty i Friedmana o fachowcach - wiecie "Przez cały kraj idziemy dwaj, czy słońce czy śnieżek czy słota! Niezbędna jest czy chce ktoś, czy nie, w pionie usług fachowa robota". Tam między innemi był taki tekścik - "– Dałem ogłoszenie w gazecie.– Jakie?– Reklamowe. Nie wolno? Że nasz zakład, wobec ogromnej ilości zamówień, poleca firmę Maruszeczko i syn, która wprawdzie robi dłużej i gorzej, ale za to bierze dwa razy tyle pieniędzy, co my." Mła ma wrażenie że to jest jakiś stały fragment gry, każdy "fachowiec" zaczyna pracę od stwierdzenia "Ale to Pani, Panu spier..... !". Bez tego stwierdzenia zdaje się nie sposób rozpocząć roboty. A potem to wicie rozumicie, droselklapa tandetnie zablindowana i te klimaty. Hym... i nie daj boszsz powiedzieć hydraulicznemu że w tym konkretnym miejscu np. kolanko powinno być czterdziestką piątką a nie dziewięćdziesiątką bo obraza majestatu.
A przeca zdrowy rozum i podstawowa wiedza na tematy hydrauliczne niby powinny hydraulicznemu być nieobce, chyba wie co do niego się mówi ( pewnie cóś tam wie i stąd obraza bo czuje że nie może robić za guru ). Taa... zamiast fachowości "fachowiec" najczęściej usiłuje człowiekowi serwować tzw. "niebezpieczeństwo życia" czyli "gruchniętą rurę" wymienianą przez Pana Majstra, strach się bać. Mła się cieszy że znalazła godnego następcę Pana Krzysieńka Hydraulika, bo opowieści nawiedzanych przez hydraulików jeżą jej włos na głowie ( ostatnio widziała łazienkę nawiedzoną, której właściciel obajtkował na hydraulicznych ile wlezie, bo jak stwierdził nerwy ma poszarpane tak że jeszcze troszki a odwiozą go w kaftanie do psychiatryka, mła wysłuchała tej koprolalii z miną królowej brytyjskiej przyjmującej gości na garden party, znaczy miała na facjacie wyraz uprzejmego zainteresowania a w duchu dziękowała Najwyższemu Instalatorowi Sanitarnemu że Tatuś nauczył ją taktyki przesłuchu fachowców ). Mła miała w tym roku casting na nadwornego hydraulika i było to doświadczenie z tych granicznych. Mła o "fachowcach" już kiedyś pisała, wie że się powtarza ale teraz wraca do tematu bo nadchodzi sezon remontowy a wraz z sezonem remontowym jak bociany na wiosnę powracajo "fachowcy" i mła musi się gdzieś ulać. No to ulewa się jej na blogim.
Tak à propos "fachowców" i koprolalii występującej także ( bo nie jedynie ) przy schorzeniu zwanym zespołem Tourette'a. Mła jest pełna podziwu dla bezczelności obecnego szefa naszego największego koncernu paliwowego, choć może powinna być pełna podziwu dla jego walki z chorobą. W końcu te negocjacje biznesowe cinżkie są, musiał być pełen samozaparcia żeby w takim stresie panować na tikami i językiem. A może nie panował? Mój boszsz... może dobrze że pomysł premierowania upadł, kto wie czy dałby biedak radę wygłosić exposé . A jakby go stres zjadł? No to popłynęłoby z mównicy sejmowej - Panie Kurwy Posłanki i Panowie Skurwysyny Posłowie, a potem tak dalej w tym guście. Chory człowiek ale cała Polska by pewnie z zapartym tchem słuchała, kto wie czy rekord nasłuchu który ustanowił swego czasu premier Mazowiecki by się ostał. A te wizyty zagraniczne! Trza być wyrozumiałym dla choroby, w końcu mamy XXI wiek i nie ma żadnego powodu dla którego osoba z takim schorzeniem nie mogłaby liczyć na wyrozumiałość inszych politycznych.
Mła by chętnie posłuchała na żywo transmisji z takich zagramanicznych wystąpień, ma już nawet w głowie listę polityków i gremiów międzynarodowych których i które jako premier mógłby pan O. odwiedzić. Mła jednak martwi czy aby na pewno koprolalia pana O. jest związana z zespołem Tourette'a, wiecie możliwość sprawowania urzędu premiera przez schizofrenika to jest bardzo postępowa postawa ale nie wiem czy suweren jest już na to gotów. Ostatnia osoba z wyraźnymi defektami psychiczno - neurologicznymi piastująca wysokie stanowisko, niejaki Donald z Hameryki, opuściła urząd w niesławie. Podobno tamtejszemu suwerenu ostatni wyskok Donaldinio się jednak nie podobał. Mła by tego nie chciała dla Cebulandii, woli na stanowisku premiera zwyczajnego kłamczucha i kombinatora. Jedyne głosy jakie nasz obecny premier słyszy i czuje że musi im być posłuszny pochodzą z gardła Pana Jareczka, dość przewidywalne są. Chorzy może lepiej niech się zajmą zdrowiem własnym i nie narażają na stresy, które wzmagają objawy schorzenia. Tyle na temat choroby, która przeca od człowieka najczęściej niezależna (
bo psychoza alkoholowa przy której też występuje koprolalia zależna
jednak jest ).
Natomiast na temat bezczelności no to mła sobie myśli że pan O. to absolutne podium. A tak w ogóle to właśnie dzięki panu O. nasi drodzy mało i wielkorolni czekali z utęsknieniem na dopłaty unijne do hektara. Pan O. swoją karierę w ARiMR zaczął do czystek i potem nie miał kto robić tych dofinansowań bo krewni królika nie opanowali tematu. Miszczu! Na szczęście pan O. z "zawodu jest dyrektorem" i poszedł pastwić się do Energi. Mimo tego że to w gruncie rzeczy takie smutne to jest jednocześnie cholernie wesołe i mła jest wdzięczna panu O. za tę chwilę rozrywki w ciężkim dla niej tygodniu. Co prawda nie on jeden się stara, nasz premier walnął taką mowę przy okazji budowy tunelu pod Świną, robionego zresztą za pieniędze unijne i samorządowe, że mła poczuła się znów młoda. Miazmaty komuny to sprawiły. No ale nie ma się co dziwić, naszego premiera od jedenastego roku życia
SB porywało i torturowało to mu się wzięło i utrwaliło gadanie w
komuszym stylu. Choć i tak wiertło na miarę naszych możliwości nie
przebije tej chwili kiedy nasz premier raz przypadkiem prawdę powiedział
( "Dzisiaj nasza polityka, polityka Prawa i Sprawiedliwości, polityka
Zjednoczonej prawicy w Europie i Polsce doprowadziła do tego, że nasza
polityka nie jest ani biała czyli uległa, ani czerwona czyli
postkomunistyczna. Jest biało-czerwona!" - kocham ten cytat ).
Z drugiej strony barykady politycznej mła postanowił rozśmieszyć były przewodniczący Schetyna, który zamierza budować nowy kompromis aborcyjny. Mła się zastanawia na czym ten kompromis miałby polegać? Pomysły takie się jej pod czachą roją że ho, ho i jeszcze bardziej. Czasem mam wrażenie że zajęci polityką panowie ( i niestety panie tyż ) przegapili info o rozwoju nauk wszelakich. Żyją w świecie w którym zygota za łaskawym politycznym "postępowym" zezwoleniem może być implantowana ale broń boszsz fiolki w której się znajduje na glebę upuścić boby się człowieka zabiło. Patrząc na to od inszej strony swego czasu prof. Zoll and his band nadali jakąś tam formę osobowości prawnej komórkom więc kontynuacją prawa komórek do życia ( pewnie o tym prof. nie pomyślał ) będzie stwarzanie im takiej możliwości poza organizmem matki. Inkubator przeca dozwolony jak najbardziej, trza tylko udoskonalić urządzenie coby podtrzymywało życie i zapewniało dobrutki mamine od jak najwcześniejszego stadium rozwoju. Zdaniem mła prof. Zoll i były przewodniczący Schetyna wyprzedzajo znacznie swoje czasy, he, he, he. Przez przypadek ale wyprzedzajo. Kiedyś produkowane fabryczną metodą dzieci z inkubatorów będo się uczyć o tych dwóch światłych mężach. Ciekawe co na to ich coolega Szymon? No bo ten... no... epidiaskop powinien być zadowolniony, w końcu ochrona życia od poczęcia byłaby zapewniona! A że nie tradycyjnie dziecioróbstwo tylko fabryczne? Sztuka jest sztuka. A dziś na całym świecie ludzie odchodzo od rzemiosła, same operatory guzika. Mła cóś o tym wie. No i inkubator zawsze można poświęcić.
Dobrze że mła może w dziedzinie rozrywki czyli wytchnienia od smutków życia liczyć na cóś innego niż tylko głupoty wyprawiane i wygadywane przez politycznych. Na szczęście mła dorwała komiks muminkowy. A teraz czyta o tym co tak ją śmieszy w wykonaniu politycznych - czyta o tym jak to Muminek nie przewidział długofalowych skutków własnego działania, czyli zaproszenia do domku niejakiego Bobka. Ryjek, którego swego czasu podejrzewałam tylko o pełną niemocy pazerność i zauroczenie materializmem okazał się niezłym kombinatorem. Książka jest pięknie wydana, niestety cena z tych zaporowych ( mła dostała ją w prezencie, znaczy kupiła za pozwoleństwem ). Mła czuje bliską pokrewność duchową z Muminkami, niekiedy czytając opowiastki widzi siebie ( np. mła podobnie jak Włóczykij nie jest w stanie się dorobić z powodu ciągot romantycznych, problem pomocy domowej jest u niej palący, a życie domowe często odpowiada wyobrażeniom Tatusia Muminka o życiu właściwym ).
Nawet rozmowy z Panem Dzidkiem na temat dźwigania przez niego wiader z węglem cóś mła przypominajo szantaże rodem z Doliny Muminków. Taa... z rzeczy odfajkowanych to mła zamontowała wreszcie, znaczy cóś po roku i sporym kawałku, te uchwyciki do robionych mebelków co sobie wyplanowała. Trwało jak to zwykle u mła ale z drugiej strony to przeca mła na mebelki codziennie patrzy a nie dzikie tłumy, jej nie przeszkadzało dłuuugo, jeść nie wołało więc problemu nie ma. Teraz uchwyciki są, cudnie mosiężne i mła ma za co szufladki chwytać. Za to nie ma już żadnego pretekstu żeby z robieniem pozostałych mebelków czekać. Czasu co prawda poświęcić zbożnej działalności mebelkowej za wiele nie może ale kto ma tyle czasu ile mu naprawdę potrzeba? Znaczy mła się będzie chyba w kwietniu spinać i wogle bo ogród, bo Piesa ma nawiedzić, bo chałupa, bo jej zwierzyniec i jej staruszki. No się dzieje!
Przykro z powodu kiciuni, no i te wszystkie inne zdrowotne , a i zawodowe klopoty to prawda, z tych wyczerpujacych.
OdpowiedzUsuńCo do fachowcow to jest okropnie i moja Mlodsza sie wlasnie uzera, bo domek jej się buduje, i niestety nie do konca tak jak chcą jest zrobione, co mocno wkurza.
Co do amerykanckiego Donalda to nie taki on glupi, zly i w ogole jak go mendia malujo, a nowy to staruch do wypieprzenia, juz amerykancom daje w żyć, a to marionetka , za nim czeka taka jedna co dopiero jak sie rozbisurmani to bedzie wesoło.
Kupilabym Muminki, oj kupiła, ale szlaban na kasiurę mam, sle moze kiedyś kupię.
OdpowiedzUsuńMła by nie kupiła gdyby nie Pan Dzidzio. Co do Donalda to uwierz - on jest durny. Tylko PR robio mu lepsze cwaniaki, choć mła nie sądzi żeby doszło do powtórki z rozrywki - za dużo mostów popalonych, no i lezie nowe i nienażarte. Mendia go nie lubio bo wyczuwajo że to taka sama "chodząca uczciwość" jak i one. Znaczy konkurencja bo Donaldo nie gra z nimi w salonowca wg. ich zasad tylko oszukuje po swojemu. Co do tego drugiego staruszka to przeca się nikt cudu nie spodziewał, wiadomo było że to stara pierdoła. Co do Kamali to jak na razie to niewiadoma, choć mła ma złe przeczucia bo amerykańska machina wyborcza cóś nie promuje ludzi z wizją a raczej promuje tzw. marzenie lobbystów. Budowania domku Twoim dzieciom współczuwam, to jest droga przez mękę.
UsuńNie jest durny, sero, serio, no ale niech każda zostanie przy swoim, nie będę sie spierać, lewica tam dązy do duzych zmian, ktore dla Amerykanow nie są korzystne, rudy jaki byl to byl, ale sowje wiedzial i nie dopuszczal do wielu przekrętów, i roznych zdziwnych machlojek, to mu przycieli grzywkę, mają cel i dążą, w podobie jak nasze krajowe mędrcy, co wiedzo najlepiej i tworza kraj miodem plynacy , jak oni dzielnie walczą, to az plakac się chce, tacy dbajacy o nas, swoj lód....
UsuńLód?o mamuniuuuu, lud oczywiscie.
UsuńDonald to zjawisko które nie ma nic wspólnego ani z lewicą ani z prawicą, facet jest oszustem a podpiął się tylko pod tę stronę która załatwiła mu możliwość robienia kasy i utrzymania się na powierzchni ( to jest taki biznesmen w stylu Art - B, od parudziesięciu lat handluje głównie "powietrzem" bo system mu na to pozwala, nie on pierwszy zresztą i nie ostatni ), o nic więcej w jego wypadku nie chodzi. America great again to tylko hasło do otwierania skarbonki. Nie byłby on to postawiono by na kogoś do niego podobnego, mendialne zwierze podatne na sterowanie ( Donald nie do końca był sterowalny, stąd problemy GOP ale o dziwo cóś brak obrazy sponsorów którzy dopiero na ostatniej prostej się od niego odwrócili bo widzieli jak to inny konik wyprzeda go w drodze do mety ). Koncerny zresztą obstawiajo zarówno lewice jak i prawice, dopóki amerykanie nie zmienią naprawdę a nie na niby systemu sponsorowania kampanii wyborczych będo głosowali na cyrk. Mam stryja w Stanach, który jest wielkim zwolennikiem Trumpa, jednakże stryj dziwnie się gubi kiedy od ogólnikowych hasełek w stylu zmieńmy to czy tamto bo przecież jesteśmy wspaniali przechodzi do realu, czyli tego co rzeczywiście zrobiono by była America great again. Tłumaczenie że to urzędniczy sprzeciw tak te reformy trumpowskie kosił nie wytrzymuje krytyki kiedy mieszka się w stanie rządzonym od lat przez republikanów. Na poziomie realu a nie hasełek stryj zmienia temat. Prawdą jest że w Stanach jest masowa mendialna nagonka na Donalda T., on jest kozłem ofiarnym chorego systemu. Łatwo go skazać i wytknąć mu głupotę ( jakby to było cóś nadzwyczajnego wśród polityków ) i wrabiać prawackie odchyły choć sam Donald to człowiek wyprany z idei jak mało kto. Demokraci w Hameryce są równie chorzy jak republikanie, moim zdaniem szukajo zmian w ten sposób aby nie naruszyć mitu o kraju nieskrępowanej wolności, co jest z góry skazane na porażkę bo wszelkie bronienia mitów są na nią skazane. To co obecnie mendialnie prezentują demokraci jest taką samą papką jaką karmił Donald, jak tak dalej pójdzie to lud zlodowacieje na umizgi tych z prawa i tych z lewa i będzie nieczuły i jakby ciut bardziej wybredny, co na pewno wyjdzie onemu ludowi na dobre. Tyle w kwestii Donalda szczepiącego się po cichu.
UsuńSzczęsciem to juz koncowka , moze w maju sie wprowadzą, a moze i szybciej,nie wiem.
OdpowiedzUsuńKońcówki zwane tużprzedmeciem to są niestety rozciągliwe, mła cóś na ten temat wie. Miejmy nadzieję że wprowadzą się jak najszybciej.
UsuńNoo,to juz jest wlasnie termin po terminie wlasciwym.
UsuńNo tak, znaczy proces postępuje normalnie. :-/
UsuńKomódka super, fachowo wyszło. Do dzieła z resztą 😀. Gratulacje z powodu dorwanego zastępcy pana Krzysia (jak się robi przesłuchanie fachowców? Podłoga mi żebrze o wymianę).
OdpowiedzUsuńCo do elementów dekorujących nam żywot, to zestaw herbaciany rzeczywiście żrąca ekstrema normalności, a Muminki wymiatają. Już się nie dziwię, że poważni skandynawscy panowie w krawatach w Muminki. Taką fotę widziałam, z elegantami intelektualnymi. A Ryjek szuja.
Kłopoty z życiem i jego utrzymaniem w dobrej formie, a także z jego wyłączaniem to dokopują. Te z wyłączaniem z życia szczególnie. Żal kociny - choc ona już nie cierpi, żal pańci kociny. Nie poradzimy, dramaty są i będą, oby jak najdłużej i jak najdalej się od nas i naszych trzymały. Więc Szpageton do wetowania, za nią i za Gienię trzymam kciuki. Egoistycznie to piszę, lubię, jak się dobrze dzieje.
Przy komódce pomagały wszystkie koty i pewnie dlatego się z nią udało. ;-) Przesłuchanie na fachowca zaczyna się od solidnego przygotowania z teorii, znaczy trza wiedzieć cóś niecóś na temat wykonywania robót. Chodzi mi o zakres podstawowy bo podstawa jest to grunt a grunt to pieniądz. Na fachowca wydany. Nie ma co fachowcu z jakimiś niesamowitymi osiągnięciami teoretycznymi wyjeżdżać, prawdziwy fachowiec doceni już naszą umiejętność opanowania podstaw i to że należycie oceniamy w tym zakresie jego fachowość. Z poszukiwaniem fachowców jak z poszukiwaniem skarbów, oprócz właściwych przygotowań dobrze mieć i łut szczęścia.
UsuńHerbacianie mła jest tradycyjna jak brytolska socjeta,he, he, he. Muminki wymiatajo a Ryjek szujowaty, ale mła go lubi bo z niego troszki nieudacznik a mła ma słabość do takowych jak Sugar Kane Kowalczyk miała słabość do saksofonistów.
W przypadku Cleo był problem z tym kiedy wyłączyć Doro i jej mąż po trzeciej w nocy wylądowali u veta z nieprzytomną już na szczęście kotą. Kota odeszłą na ich rękach ale oni są rozwaleni emocjonalnie co mła rozumie bo pamięta jak odchodził Danuś, którego mła ledwie dowiozła i którego trza było wentylować w oczekiwaniu na diagnozę. To daje po całym człowieku. Mła ma umówionego Dohtora na wtorek i Szpagetka już jest obrażona. Moje opowieści że to dla jej dobra ma głęboko pod ogonem i pomiata mła na całego. Młą jej oczywiście ustępuje co powoduje u koty zwyrodnienie charakteru. No cóż, niech już będzie skrzywiona psychicznie byle tylko zdrowe dziąsła miała. Z Gienią jest średnio, mła się martwi bo mimo tego że Gienia nie wygląda na swoje osiemdziesiąt trzy lata to jej organizm tyle lat ma. No i Gienia jest po licznych przejściach, gwoździowaniach, drutowaniach i wogle. Ciotka Elka jest na nasłuchu a mła cóś spać nie może.
No właśnie po porze wpisu widzę, że ze snem było nie bardzo. Ale niedziela, u mnie wietrzna, zimna i bardzo szara, wymarzoną do odpracowania zaległych zalegiwań, może skorzystasz. Czego życzę, niech kłopoty se pójdą i dadzą pospać. A czy ja dobrze widzę, że za pierwszym kloszem jest drugi, z różowym siatkowatym morskim stworem?
UsuńMła sobie chrapnęła do ósmej a potem po oblookaniu kontrolnym całego przychówku i staruszków mła zaległa do niemal wpół do jedenastej. Prawdziwa niedzierla znaczy, bo mła powieka opada. Za pierwszym kloszem jest tylko wazon, różowego siatkowego morskiego stwora mła nie posiada jeno tylko szklane meduzy. :-)
UsuńWiadomo, też paluchy trzymam, niech się dzieje dobrze!
OdpowiedzUsuńNo i komodka przysrojona w galeczki i szklo i swieczniki, symetrycznie.
OdpowiedzUsuńDoruś ja wiem że trzymasz, kociarskie madki tak majo że trzymajo. Mła ma nadzieję że Szpagetka i Gienia jakoś zmogą złe, ze swojej strony będzie robiła co może żeby im pomóc. Mła tak specjalnie nie przystrajała komódki, samo wylazło bo mła pracuje nad kloszowaniem koralowców i na komódce ma poczekalnie dla onych ( kloszowanie jest cóś skomplikowane bo mła musi piramidki z koralowców i muszelek budować coby pod klosz wchodziły ).
UsuńKiedy wy sobie dyskutujecie o Donaldzie z Grzywką, albo o panu Omajtku, to mnie ogarnia regresja, mam zamiar zwinąć się w kłębek za regałem i zmienić w kłębek kurzu. I nawet za bardzo bym nie musiała zmniejszać swoich wymiarów, bo domowe kurze ostatnio jakoś bardzo urosły. I jak się fajnie kulają po podłodze, gdy nastąpi przeciąg... A i struktura im się wzbogaciła, bo to już nie tylko kurz, psie i końskie włosie, ale i siano i słoma, więc konstrukcja się wzmacnia i może jeszcze tylko jakaś lewoskrętność ( przeciąg to załatwi ) i życie w nie wstąpi i zaczną nas atakować. Albo co. Może jednak będą to stwory miłe i spolegliwe. Grzeczne i uczynne. Inteligęęęęęętne i odpowiedzialne. Kto wie. Jeszcze trochę trzeba będzie poczekać i się stanie, cud kurzostworzenia.
OdpowiedzUsuńMy tu teraz z drżeniem czekamy na dwa następne wyźrebienia, paranoicznie macamy przyszłe matki po cycach, oglądamy z boku, z tyłu i z przodu, masujemy brzuchy próbując wyczuć ruchy.
Dużo zdrowia potrzebującym.
Dużo siły Tabaazie do ogarniania tematów.
PS.Fachowców przesłuchiwać należy używając rozgrzanego do czerwoności pogrzebacza.
Nie zmniejszaj się szanowna Agniecho. Dopada taka chęć każdego (nawet pocieszycielskie Muminki), powstały stwór też miałby doły, a jego kto by pocieszał? Jakbyś była taka malutka, to pewnie wzbogacilabyś jego strukturę, jako któryś tam element niekoniecznie serca czy mózgu. Miałby ten mózg? Lepiej nie sprawdzać. Ty masz do czynienia ze sprawami podstawowymi, gdzie musisz być wielka, choćbyś chciała być malutka. Po tak paskudnym numerze z umarłym konisiem, też bym obsesyjnie macała, sprawdzała. Więc za Twoje stado też trzymam kciuki, statystyka też jest po stronie Twojej i konisiowego życia.
OdpowiedzUsuńZrobiłam sobie dobrze na szybko ( wiem, strasznie to prostacki sposób ) zamawiając olejki eteryczne. No i leżąc na fakirzej macie. Skusiłam się i nabyłam polecane przez parę zaufanych osób cudo Pranamat, i chyba to jakoś działa. Będę wytrwale testować.
UsuńZa wsparcie dziękuję.
Działa mata, Sylwik mła mówiła. Co do kurzostworzenia - kłęby kociej sierści majo w sobie sporo życia, mnożo się. Przed moimi stworkami zmiana ubabranek na letnie więc jest i będzie jazda. Agniecho, kurze to jest podkategoria a nie kwestia z tych najważniejszych. Oby konisie gładko się rodziły, cała reszta to szczegół. Romana ma rację, do ogarniania masz sprawy poważne i trza trzymać kciuki. A rozpieszczanie się olejkami to po prostu nabieranie sił przed zadaniami typu sprzątanie po koniach itd. . Konieczność znaczy. :-)
UsuńTabaazelo, podziwiam twoje ciemierniki. U mnie tylko zwykle, biale, I sa ladne tylko w doniczkach. Po wysadzeniu do gleby zdychaja :(((
OdpowiedzUsuńO kurzach dobrze mowisz, to podkategoria, a u mnie wlasciwie podpodkategoria. Albowiem problemem u mnie jest niezliczona ilosc rzeczy, mniejszyxh i wiekszych, ktore sie samodzielnie rozmnazaja na kazdej tzw. powierzchni plaskiej.
Z tego tez powodu dekoracji nie miewam, bo nie ma gdzie ich stawiac....
A bombki Bozonarodzeniowe sobie wisza...... jeszcze pare miesiecy i beda aktualne :))))))
Wieczne święta to jest pewna opcja. Była taki komik który w swojej hollywoodzkiej rezydencji miał chujinkę zamontowaną na stałe, Harold Loyd się nazywał. Ciemierniki muszo mieć glebę niezbyt ciężką i najlepiej taką o odczynie troszki zasadowym, w takich warunkach sobie dobrze radzą. A co kurzu - mła rozważa zakloszowanie czego się da. ;-)
UsuńTeż powoli sobie odgracam. Ale nie chcę się. Oj nie chce....
OdpowiedzUsuńPewnie że się nie chce ale czasem trzeba. :-/
Usuń