Mła nawet nie pisała Wam o jej gryplanach weekendowych związanych z wyjazdem bo cóś czuła że nie damy z Mamelonem rady pojechać do Ewandki i Krzysia w niedzierlę. Wykrakałam bo Sławencjusz nam się rozłożył, zachorzała chłopina i to boleśnie. Dopadło go to co mła od dawna prorokowała, znaczy podagra, bo Sławencjusz z tych którzy lubią podjeść. Nie trzeba być grubasem żeby sobie zapalenie stawu od brzydkich kryształków wyhodować. Mła nawet nie czuła jadowitej satysfakcji z wyprorokowania czym to się skończy namiętna miłość Sławencjusza do boczusia i golonki, bo stopa wyglądała paskudnie, Sławencjusz ledwie chodził co i raz postękując a Mamelon miała z nim urwanie głowy bowiem Sławenjusz jako prawdziwa mężczyzna potrafi umierać z powodu kataru. No a teraz to go naprawdę mocno BOLAŁO! Zatem Mamelon i mła w weekend posiedzą w domu a Ewandkę i Krzysia postraszą sobą przy inszej okazji. Mła niedzierlę zamierzała i nadal zamierza wykorzystać ogrodowo, ma nadzieję że ciśnienie jej nie dobije czyli nie będzie skakać ze zwyczajnego dla mła poziomu 90/60 do niebotycznego 135/85, które mła rozwala a lekarzy śmieszy, znaczy kiedy mła im zapodaje że czuje jakby nadciśnienie spore miała to rechot słyszy. No dobra, może rzeczywiście nadciśnienie to w tym wypadku nie jest odpowiednia nazwa, mła po prostu dobijają skoki ciśnienia a pogoda cóś im sprzyja. Mamelon będzie doglądać zachorzałego ale też snuła opowiastki o dyskretnym wyjściu "na chwilkę" do ogrodu. No bo ogród kwitnie. U mła na zapuszczonej Suchej - Żwirowej właśnie zakwitły lawendy i czosnki główkowate.
Mła nadal w szale sukinkulentowo - kaktusowym, postanowiła zidentyfikować ulubieńca Romany. Mła nie jest za dobra w rozpoznawaniu gatunków kaktusów ale wydawa jej się że ten któren się Romanie podobie to jakiś notocactus, mła nie jest pewna jaki. Za to rozpoznała swojego ulubieńca jako Echinopsis oxygona var. brevispina. Niejako przy okazji tych poszukiwań mła udało się zidentyfikować kolejnego malucha przygotowującego się do kwitnienia, Gymnocalycium quehlianum var. kelinianum u mła w doniczce porasta. A tak w ogóle to muszę się zacząć pilnować z sukinkulentami i kaktusami bo jak tak dalej pójdzie to mła parapetów zabraknie a niektóre z parapetów są zimą niezbędne do zalegiwania kotów nad kaloryferem. Poza tym zimą kaktusy nie powinny mieć ciepło więc tak po prawdzie mła zostają tylko dwa solidne parapeciszcza do zastawiania donicami. Wczoraj mła udała się z Mamelonem do naszego centrum handlowego w celu nabycia promocyjnej kawy. Tak przy okazji zahaczyłyśmy o Leroya i sklep dla nas czyli dla ludu, znaczy Pierdonkę. Pierdonka okazała się być porządną kwiaciarnią bo mła po raz drugi trafiła w niej na przyzwoite sukinkulenty, znaczy takie w odpowiednich rozmiarach za jeszcze bardziej odpowiednią cenę. Mła się nie mogła powstrzymać i w domu ma obecnie haworsję 'Savanna' i niebiewskawego Myrtillocactus geomentrizans . Z Leroya Mamelonowi udało wyprowadzić się mła tylko ze skromną Mamillaria plumosa i jedno szczęście bo mła ma "prawdziwe wydatki" i nie czas się teraz jej tarzać w sukinkulentowo - kaktusowej rozpuście. Na szczęście lipiec i mła mięcho kupuje tylko dla kotów, mła i Małgoś - Sąsiadka będą jadły bezmięsnie coby nie podzielić cierpień Sławencjusza. Czego to mła dla zdrowia nie robi!
Nasze polityki ostatnio zajmujo się sobą. Mieliśmy wybory mistera universum w dwóch największych partyjach. Oczywiście pan w wieku emerytalnym był bezkonkurencyjny w "swojej" partii a pan w wieku przedemerytalnym wygryzł w partii konkurencyjnej w trymiga młodych aspirujących, co nikogo nie powinno dziwić, ponieważ jeden z młodych gapiowaty a drugi jakby nie znał mundrości redaktora Ciszewskiego ( mła w zamierzchłych czasach, kiedy piłka nożna była jeszcze czymś na kształt sportu oglądała czasem rozgrywki ) - "Mszczą się niewykorzystane sytuacje" . Mła z rozbawieniem poobserwowała sobie jak nerwowo na powrót starego wygi zareagowały partie od prawa do lewa, wysłuchała w jego wykonaniu prostego przemówienia do ludu i stwierdziła że na tzw. tle to pojawiło się cóś konkretnego. Zdaniem mła to niestety jest tak że to tylko na tle bo samo w sobie to bardzo, bardzo tak sobie, ale na bezrybiu i rak ryba. Niech się lepiej młode ogarniajo bo wyraźnie czas na zmianę pokoleniową, choć może nie taką jak się marzy niechtórym redahtorom, którzy sami politykę uprawiajo. Zagramanico ludzie żyjo klimatem, co się nam zmienia i końcówko pandemii, któro zarzundy usiłujo przedłużać coby pytań niechcianych unikać. U nas przekłada się to na obronę wszystkiego zielonego czego jeszcze zarzund główny i samorządy nie zdążyły wyciąć i straszeniem deltą i zapewnianiu o mocy czepionek. W mieście Odzi , szczególnie narażonym na susze z powodu bliskości Dziurwy Bełchatowskiej, zawiązują się oddolnie komitety w obronie pojedynczych drzew na osiedlach i ulicach. Tak, tak, pięć lat po uchwaleniu lex Szyszko, tej radości deweloperów. Miasto ćwierka teraz przy każdej możliwej okazji o tym jak to dżefka będzie nasadzać, przy konkretach zaś prezentuje wizualizacje przyprawiające o migrenę wszystkich mających cóś tam z zielenią zawodowo wspólnego. Hym... wg. urzędników najbardziej ekotrendy jest dziurwa w betonie obsadzona małym dżefkiem i malutkimi krzoczkami. No cudnie, "Jak na Panią szyte" jak to wmawiajo na ódzkich rynkach grubym babom mierzącym przyciasne ciuchy.We wtorek przychodzi kabelek, mła wówczas porobi więcej zdjęć ogrodowych. Te kilka dziś zamieszczonych zgrywała prawie czterdzieści minut, to nie jest na jej cierpliwość zadanie. W muzyczniku piosenka pasząca pod polityczny temacik, he, he, he.
Łebeczki małego Światowida!!!😀 Bardzo przyjemne, takie z lekka obombane😀. Czy to kwiatek mojego upodobańca? Jak dla mnie śliczny, rozumiem, że podczas cykania jeszcze do końca nie rozwinięty. Pewnie też będzie fajny rozwinięty, ale ten pąk na kształt egrety, to ach. Ma mi się za co podobać.
OdpowiedzUsuńSławencjuszowi współczuję, już go z lekka żałując, że musi odpuścić ulubionemu. Kawę ograniczyłam, nawet jako tako to poszło, ale dlatego że nie ma całkowitej rezygnacji. Może Sławencjuszowi też by taka forma wyrzeczenia przeszła ulgowo?
Koń na białym rycerzu T, powoduje, że rycerz ledwo człapie. Koń sam nie pobiegnie, mowy nie ma, wymaga noszenia, a oręż-hasło bojowe noszącego coś słaba, siła nośna samego rycerza jak dla mnie wątpliwa.
Światowidy były przecenione, choć mła uznaje je i tak za bardzo drogie. No ale mła urodziny będzie miała, he, he, he. Tak, ten piękny kfiotek to Twój ulubieniec wyprodukował i nie chcę dużo ćwierkać coby nie zapeszyć ale nie jest to jego "ostatnie słowo w temacie".
UsuńSławencjusz wie że będzie musiał zrezygnować z kawy, z herbaty i ... tu był ryk protestacyjny - ze słodkiego. No nie ma lekko, Sławencjusz obecnie jest gotów do wyrzeczeń byle nie bolało, jak to będzie potem to zobaczymy. Mamelon jest cóś sceptyczna ale mła wierzy w Sławencjusza, wszak palił a nie pali od lat.
Co do Tuskiego to mła się wydawa że będzie dokładnie tak silny jak słabi będą jego przeciwnicy. Hym... zdawa się że zdanie elektoratu to i tak polityczne majo gdzieś, bo zdaniem politycznych to elektorat nie ma własnego zdania tylko takie które mu się w usta włoży. Niestety, może być to jeden z nielicznych przypadków w których polityczni majo rację, co mła martwi. Pożyjemy, zobaczymy. Dla mła dość smutne jest to że nasza scena polityczna tak marnie wypadła przy "gwiazdorze z zagramanicy", strach u tyłków od lewicy do prawicy. No a sama przeca widzisz, rycerz bynajmniej wcale nie cinżkozbrojny, kobyła rozkapryszona i jakby utyta ale kto tu chce stawać na ubitej ziemi i o przywództwo łopozycyjne zawalczyć? Przemykania po kątach i niewiara że wzion i wrócił. No i co teraz? Mój boszsz... one polityczne so marne, same nic - wyczekujo, może zaprosi, może zarzundzi. Cinżko obrażone sobie gdzieś tam na boczku ujadajo cichutko ale zaraz zaczną kontredanse. Żenua. Druga strona sporu, obecny zarzund, wyczekuje i to niespokojnie bo rycerz mordziaty, potrafi ośmieszyć. A my tu na dole piniądze liczymy, z efektami zamykania wielokrotnego gospodarki się borykamy, podwyżki nas dobijajo i tak byśmy chcieli żeby ktoś wreszcie za to nasze bordello wziął odpowiedzialność. Hym... mła by się nie zdziwiła jakby ludziska zatęskniły do ciepłej wody w kranie, w końcu zaraz mogą im w ogóle wodę wyłączyć.
Co do dolegliwości Sławencjusza. Musiałam się upewnić u Bobusia, on ma baaardzo licznych kolegów, w tym jak się okazuje i podagryków. Żadna pigwa, ona w stanie nie przerobionym niejadalna, a przerobiona może służyć jako mniej szkodzący zamiennik słodkości i alkoholowosci. Sławencjosz jest proszony o jak najszybsze wprowadzenie w jadłospis ananasa. Ekstremiści-podagrycy z Bobusiowego grona żrą ananasa nie rezygnując ze szkodliwego menu, bywa że przegryzają ananasem golonkę. Ograniczenie szkodliwego bardzo zalecane, ale ananas działa także wśród idiotów-hedonistów co nie ograniczają, i to jest bardzo popularny owocek wśród motocyklistów ok. 50 roku życia. On po prostu rozpuszcza te kryształki co się osadzają gdzie nie trzeba, z lekka odchudza i ogólnie samo zdrowie, co net potwierdza.
UsuńPoczytałam o pigwie. Ona samo zdrowie, fakt, ale jak dla mnie, to owoc niejadalny bez przetwórstwa z dużym dodatkiem cukru. Ogólnie, to jak się czyta opisy działań owocowo-zielarsko-roślinnych, to dziw że ludzie chorują 😀. Ale fakt, ananas skuteczny, nawet jeśli w necie na pierwszy plan wysunięte inne, korzystne dla panów działania 😀
UsuńBędzie pożerał ananasa z pigwą przegryzając podagrycznikiem. Ananas już zresztą został zapodany. Ze Sławencjuszem może być jak z tymi hedonistami, Mamelon czuje że walka o golonkę to będzie święta wojna. Info podzieliłam się też z Panem Dzidkiem, któren już karnie ananasa nabył po południu i zamierza przekąszać z truskawkami. Oczywiście przyświeca mu wizja zjadanego bezkarnie salcesonu, nie mam złudzeń. Ciotka Elka i Małgoś tyż chcą ananasy "bo zdrowe", przy czym zaczęło się urabianie mła coby przetwory z pigwy były robione w tym roku. Ja bym im wszystkim miseczkę sałatki z młodego podagrycznika zaproponowała ale obawiam się że nie wzbudziłabym entuzjazmu.;-D
UsuńEjże. A pesto z podagrycznika? Mniam. Na tfudziałce miałam i jadałam, klnąc jednak na chwaścidło. Upiornie się rozrastało. Co do pigwy, to nie znosiłam pestkowania owocków, ani pigwy, ani pigwowca. Krojenia twardzizn. Jak dla mnie przetwarzanie ich to sport ekstremalny. Czasem w Biedronce bywają pigwy, jakiś inny gatunek mniej kamienny. Może z takich?
UsuńNajgorsze krojenie ale można przemrozić i idzie lepiej. Da się przeżyć choć u mła zawsze kończy się pęcherzami na łapie. Za to aromacik dla podniebionka miły. :-D
UsuńCzytam Tabazo i oglądam ale jakoś do wypowiadania się energii mi brak....
OdpowiedzUsuńRabarbara
Jak rozumiem w temacie pana B. cisza. Koło nas szukają kotki Mambki, też wyszła podczas upałów. Ech... U mła z energią również krucho, znaczy mła się zbiera bo musi ale cóś jej zdrowie zaczęło szwankować. Mła zwala na klimakteryzm bo na cóś musi ale mła tak naprawdę to wie że to przez brak odpoczynku czyli oderwania się od codzienności.
UsuńŁadnie zakwitł, wygląda jak słońce z gorącą plazmą w środku.
OdpowiedzUsuńNa szybkie obniżenie mocznika tylko pigwa.Pod każdą postacią,dżemu,konfitury,galaretki,soku,nawet na surowo.Zrób przetwory w sezonie.
I zdrówka, zwolnij obroty PaniT;)
Zdjęcia nie oddają uroku tego złotego słoneczka. O pigwie mła nie pomyślała, na razie mła tylko na szybko postraszyła Sławencjusza podagrycznikiem spożywanym pare razy dziennie. No a pigwa przeca aromatyczna. Co do zdrówka to mła dziś zapadła po południu w sen parogodzinny, głęboki i taki z marzonkami. A ogród odłogiem leżał kiedy mła chrapała. No ale chyba potrzebne to było bo się lepiej czuję, nie znaczy to że jestem rześka jak skurwonek. Po prostu czuję że swoje zaległości odespałam ale wiem że za jakąś godzinkę oko się mła przymknie. :-D
UsuńPodagrycznik jest smaczny.
UsuńZastanawiam się, czy może też mam dnę. Boli mnię mały paluszek u nogi. I główka.:-D
Mały paluszek się nie liczy, to musi być ten duży. No i nie ma boleć tylko ma napiendralać. Na główkę bolącą możesz pojeść, na paluszek się nie kwalifikujesz. Zresztą madamy ponoć rzadko na podagrę zapadajo, facecka choroba.
UsuńMeine Mutter ma podagrę zdiagnozowaną. Dietę trzyma, bo nie lubi, jak ją boli. Także ten, mogłabym mieć.
UsuńHym... mła myśli że Słąwencjusz tyż będzie dietę trzymał kiedy będzie bolało. No a jak przestanie... No może i mogłabyś mieć jakbyś się postarała, bo zdawa mła się że o podagrę to się trzeba postarać. ;-D
UsuńGłówka to i mnie dziś pobolewa,cosik z ciśnieniem chyba się dzieje.
OdpowiedzUsuńPaniT, wyguglaj sobie św.Hildegarda a pigwa i poczytaj.Ja mam książki Strehlowa o leczeniu metodami Hildegardy.Pigwa działa,od razu mocz czuć wydalanym amoniakiem 😉
Mła straszy Sławencjusza na przemian z Mamelonem, Sławencjusz na szczęście karny i dietę stosuje. Z tym że w stylu Dziadka Czesia, któren radośnie zapodawał mojej Babci Wiktorii - "Wiciu już zjadłem obiadek, teraz daj tę dietę". ;-D No ale dobre i to.
UsuńPodagrycznik, młode pokrzywy i co tak jeszcze wpadło mi pod rękę (gwiazdnica, kurdybanek itp.) służyły mi do przyrządzenia smacznego dania, które nazwałam "zemstą ogrodnika"- zielska z czosnkiem przesmażam jak szpinak, mieszam z fetą, a potem tą masą smaruję naleśniki i składam w aliganckie kopertki. Pyszne i na ciepło, i na zimno. Polecam nie tylko podagrykom :)
OdpowiedzUsuńZemsta Ogrodnika cóś wygląda smacznie już przy czytaniu składników. Zemsty kulinarne na ogół są ciekawe, Cio Mary od czasu do czasu zakupuje albo pichci cóś co nazywa się "Truskawkową Zemstą". Choć jeśli chodzi o nazwanko to dla mła powalające jest ciasto pod tytułem "Wieczór z Hiszpanem". Prawie tak ładne jak "Karaibka". Tylko ze to wszystko jakby nie dla podagryka, w przeciwieństwie do "Zemsty Ogrodnika". ;-D
UsuńZjadlabym, alexjakos mam opory przed zbieraniem zielska z nieznanych źrodeł, więc obejde sie smakiem.
UsuńNi niestety, przy zbieraniu takowych zieloności trza zachować ostrożność. Ludziska cierpią na manię opryskiwania wszystkiego zielonego.
Usuń"Karaibkę" i "Truskawkową Zemstę Teściowej" znalazłam w necie, ale o "Wieczorze z Hiszpanem" internety nie słyszały, możesz napisać, co to ? Chociaż poczyta sobie człowiek... A moją ogrodnikową zemstę polecam, szczególnie tym, którzy do podagrycznika dostęp mają niemal nieograniczony, jak ja i Sąsiadka latoś :(
OdpowiedzUsuńA z ciast niepoprawnych politycznie to robię czasem "Cycki Murzyna", podobne do "Karaibki"- na dole "piegus", czyli biszkopt z białek z makiem, nasączony czymś, potem masa karpatkowa, a na to małe okrągłe biszkopciki, zanurzane lekko w brandy , na koniec udekorowane gorzkawą czekoladą. Pyszota !
OdpowiedzUsuńHym... przepisy z netu mają się nijak do wersji Cio Mary. Jej truskawkowa zemsta jest lżejsza i jakby bardziej prosta- to biszkopty typu lady fingers ułożone wokół brzegów tortownicy a w środek tejże tortownicy wlana jest masa śmietanowo - truskawkowa a na wierzchu so ułożone same truskawy bez garaletki. Wieczór z Hiszpanem to kombinacja bezy, kremu z bitej śmietany z kakałkiem, rodzynkami nasączonymi alkoholem i posypki czekoladowej. Cio Mary wykonywa proste przepisy ale ostatnio cóś w ogóle nie wykonywa bo walczy z Wujkiem Jo, któren zamiast nielegalnie ćwiartkę zakupywać w osiedlowym, zakupuje tam jeszcze bardziej nielegalnie chałwę a potem poziomu cukru we krwi nie chce mierzyć. Wujek Jo, podobnie jak Sławencjusz, kocha słodycze. Wujek Jo co prawda nie ma podagry ale poziom cukru sobie starannie podnosi i mimo tego że słodkości Cio Mary nie są ulepkowe, Cio powzięła ciężką decyzję. Hym... Małgoś twierdzi że takie postępowanie to jest pastwienie się nad nieszczęsnym Wujkiem Jo, Cio Mary twardo obstaje przy tym że profilaktyka zdrowotna.
UsuńDzięki, to zmałpuję w niedzielę, ten truskawkowiec mię kusi bardziej, niż ognisty Hiszpan :)
UsuńTruskawka, biszkopt gurgulowy, znaczy bez pieczenia, śmietana + lodówka, cukru minimalnie i da się nawet w upał pochłonąć.
UsuńZaproponuj erytrol w miejsce cukru, my uzywamy i jest ok, ttlko zeby bylo slodko trzeba troche wiecej dać niz cukru, a tak to sie innego smaku nie wyczuwa.
OdpowiedzUsuńTylko że Wujek Jo po erytrolu ma tzw. sensacje. Cio postanowiła że Wujek poogląda cista w internecie. ;-D
UsuńKolejny kwiat - jakże miło! :-)
OdpowiedzUsuńRzowija się, rozwija. :-D
Usuń