Strony

niedziela, 31 października 2021

Halloween à la Czarnek ( znaczy z rusztu diabelskiego z sosem głupio - kruchciano - zaściankowym )

Znów przetacza się fala grozy, w polskich szkołach mynister Czarnek walczy z satanistycznym świętem. Jakbyśmy żadnych poważnych problemów w oświeceniu  publicznym nie mieli.  Na upartego to i w noszeniu chryzantem na groby można się dopatrzeć antychrześcijańskich miazmatów. A w ogóle  co to za łażenie we  Wszystkich Świętych na cmentarze, do kościoła się chodzi w ten dzień, dla zmarłych  to są zaduszki - Commemoratio Omnium Fidelium Defunctorum. Dzień  zaduszny to taki ukłon katolicyzmu w stronę wierzeń prekatolickich, w tym bowiem czasie ( na przełomie października i listopada ) Celtowie, Germanie i Słowianie obchodzili własne święta ku czci "drugiej strony życia".  Jakby się jeszcze głębiej pogrzebało to wychodzi że termin dnia  Wszystkich  Świętych  tyż  jest zawłaszczony. Pierwotnym chrześcijańskim świętem ku czci Wszystkich Świętych i zmarłych była Wielkanoc, niosąca obietnicę zmartwychwstania. Tylko chęć rozładowania nadmiernego oblężenia Rzymu przez pielgrzymów w okresie  wielkanocnym jak i polityka synkretyzmu religijnego prowadzona przez papiestwo,  spowodowała że mamy święto w tym a nie innym terminie. Mynistru Czarnku walczącemu z miazmatami satanistycznymi mła  może podpowiedzieć jeszcze parę fajnych rozwiązań. Na początek wypieprzyć  chujinkę, wraże  drzewko z germańskim rodowodem ( Sieg Heil! ). Mła to już kiedyś na blogim  postulowała z okazji wiadomych świąt i co?! Zero odzewu ze strony czynników sprawczych! Chujinka nadal straszy po szkolnych świetlicach!

Paskudnie magiczna, ubierana w zabawki sugerujące różne nieprzyzwoitości, owoce ( kto  to widział jabłka i orzechy na iglaku, dzieciakom się w głowach  mętlik zrobi i nici z wysiłków nauczycielstwa  "od przyrody" ),  w ciasteczka (  w czasach w których walczymy z otyłością i cukrzycą   jako  chorobami społecznymi, groza! ) a w niektórych rejonach to w opłatki ( no, to już tylko  krok i będzie profanowanie  hostii ).  Mikołajki szkolne odpadajo, historię biskupa z miasta Mira uznano za legendę hagiograficzną, to  w zasadzie  fejk. W dodatku taki godzący w istotę wiary, bowiem fejkowy św. Mikołaj w  wydaniu popkulturowym zagarnął dla się Boże  Narodzenie, zasypując  żłóbek i Narodzonego tonami  prezentów, spod których tej istoty świąt już nie widać.  Absolutny zakaz  dla kolędników, takich co  chodzą z Turoniem od razu relegować ze szkół ( dla drugiej "postępowej" strony ustępstwo zrobić, wywalić czarnego Kacpra bo się z powodu cech etnicznych może rasistowsko  kojarzyć i wstawić  zgodnie z przekazem jakiegoś Persa, w końcu to Aryjczyk, więc  wszyscy powinni być zadowolnieni - oczywiście poza tymi którzy wiedzą  co  pisał   w swojej  ewangelii Mateusz ). Mła jest za stara na przebieranki, święta importowane się jakoś  jej nie czymajo ( świętowanie w którym wyrosła też już jej nie rusza ) ale zadziwienie mła bierze że duszek be a Turoń to cacy a mynister Czarnek nie  dopilnowuje! No właśnie, mynister  Czarnek czyli wracamy  do naszych  baranów, mła uważa że trza się zabrać za koszyczek ze święconką i wywalić z niego kurczaczki i zajączki ( baranek może zostać, choć między Bogiem a prawdą  - he, he, he - to nie powinna  być  żadna  figurka a po prostu  baranina ) i przede wszystkim usunąć  te cholerne pisanki.

Zdobione jajka  mają taki rodowód  że aż wstyd  że pojawiają się na  katolickich stołach, magia taka że Harry Potter się chowa. Kto to słyszał dzieci z takim badziewiem magicznym do kościoła wysyłać! Potem jeszcze tatarak zielonoświątkowy  wyrąbać i w zasadzie mamy załatwione jako tako "bezpieczne" świętowanie dla tych  biednych dzieciów.  Jako  tako, bo głębiej nadal lepiej  nie zaglądać. Jak bowiem wytłumaczyć  dziecku że spożywa w czasie komunii macę?  To właśnie ona podstępnie się ukrywa pod nazwą przaśny chleb.  Przaśny  czyli bez kwasu i drożdży.   W noc wyjścia z Egiptu zaczyn nie zdążył sfermentować i Żydzi na pamiątkę tego wydarzenia w święto wyjścia  czyli Paschę nie jedzą innego pieczywa  niż przaśne,  czyli jedzą macę. Jezus w  wieczerzę sederową w święto Paschy wziął macę i wypowiedział   pamiętne słowa.  Inne pamiętne słowa  wypowiedział przy  kielichu kiduszowym. No niby nie tak magicznie ale tyż nie po czarnkowemu. Takie  to żydowskie ten cały  wieczernik!  Jak żyć Panie Mynistrze, jak  żyć? Jak nie magia i satanizm to maca przemieniona w hostię.  Zewsząd atakujo wraże siły. Nie po czarnkowo  chrześcijańskiemu to jest! A tak  w ogóle to powinno się zakazać spożywania w szkołach bułek i rogali! Tylko krojony chlebek. Czy mynister Czarnek zdawa sobie sprawę jakie świństwa dzieci na przerwach jadajo! Symbole płodności tymi niewinnymi  ustami dotykajo, pogańskie! No cóż, mła podsumuje  to czarnkowanie starym powiedzonkiem - nadgorliwość gorsza niż faszyzm. Ale  jak ładnie ten nadgorliwy kretynizm  przykrywa prawdziwe  problemy, nieprawdaż?!

W muzyczniku to w zasadzie  powinno dziś  być  cóś w stajlu Black Sabath ale mła nie za bardzo jest w stanie zdzierżyć metalowe granie. Rzadko co jej  pasi a jak  już pasi to jest to granie z Teksasu i troszkę insze klimaty. No to mła zapoda wesołe piosnki Macieja Zembatego, dwie  nawet jakby promujące wartości rodzinne, he, he, he.


12 komentarzy:

  1. U mnie też wjechał wpisik halloweenowy. I są obiecane Romance koty. Po czytaniu o wilkołakach będzie chyba oglądane. Wpiszemy halloween i zobaczymy co Netflix zaproponuje. Są wiśniowe żelki, jest wiśniowy sok. I są chrupki duszki. Więc powiedzmy, że strasznie. A i jest opaska z pająkiem, bo Mlody mi dał, bo sam ma rogi diabełka 🕷️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, he, mały rogaty satanista. No a jakby turoniował po kolędzie to satanista koncesjonowany. ;-D U mła zwyczajna kolacyjka była, Małgoś wpatrzona w telewizór w jakowyś film wcale nie straszny a mła podczytuje. Koty kolacyjnie zebrane, Szpagetka dosypia. Mła się straszyć dziś nie będzie, mła nadal będzie podczytywać. Jutro tyż mła się nigdzie nie wybiera więc luzik ogrodowo - domowy. :-)

      Usuń
    2. No mnie Mefi wystarczająco nastraszył. Bo takiego czegoś u niego nie było, żeby się zatkał przestał jeść i kropkowal wszędzie kupa. Chyba mam dość wrażeń. Ważne, że Triss je i nie kupczy aż tak często. Zastrzyki działają. Ale Mefi to naprawdę w tym roku ...

      Usuń
    3. Mefi zaholloweenował? Podejrzewasz go o takie niecności, Czarrrnego Kocurrra? ;-)

      Usuń
  2. Ja to sama sie straszę zerkając w lustereczko, wiec taaaak.. Pobuszowałam natomiast po lesie, krótko, ale dobre i to.
    Idiotyzmy panow co im sie zdaje, że im wszystko wolno, omijam szerokim łukiem i jak dobrze, że nie jestem teraz matką dzieci w wieku szkolnym. Kiedy moja Starsza była w 6 klasie miala swietną pania wychowawczynię.Odbylo sie pierwsze helolinowanie, a do przedstawienia mlode czarownice, malowalam i pomagalam im sie przebierać. Nasza koteczka byla rowniez aktorka, wszak była czarnym kotem😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój boszsz, gdyby przebieranki szkodziły dzieciom to kolędnicy powinni od wieków na drogach rabować. Przeca tam i śmierć i turoń i diabły co Heroda majo zapędzić wiadomo gdzie. A tymczasem podstawa programowa w szkołach jest realizowana na pół gwizdka, poziom nauczania jest tak niski że mówi się wprost że czeka nas fala młodych ludzi "do przyuczenia". I to zdawa mła się snu z powiek mynistra Czarnka nie spędza.

      Usuń
    2. Gupków im trzeba , a nie wyksztalconych ludzi.

      Usuń
    3. Nie, nie, oni lubiejo wykształconych tylko po ichniemu ( znaczy ponad własną inteligencję ). Potem masz dohtorów mniemanologii stosowanej plotących androny. ;-)

      Usuń
  3. Halloween jest zabawny i malowniczy. Jeśli ktoś ma ochotę - proszę bardzo. No czemu nie? Zalety świętowania Halloween da się dostrzec gołym okiem, bez specjalnego upierania się.
    Natomiast minister czarnek...... ech. Aż mi się nie chce pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła lubi dynie i kocha czarne koty. Co prawda dynie przegrywajo z chryzantemkami, ale mła docenia ich urodę. Nie tylko w Halloween bo dynie u niej w chałupie pojawiajo się już w końcówce września a mła zasusza je na piecyku Małgoś w okresie okołobożonarodzeniowym. Mynister Czarnek to jest świętszy od papieża, przy czym mła odnosi wrażenie że to klasyczny wykształcony ponad inteligencję. ;-)

      Usuń
  4. Czarne koty oczywiste że kochane! U mnie dynie mniej, tak jak strachy wszelkiego rodzaju. Ale ogólnie święto jest radosne, barwne i mimo tego że przyszło z tradycji anglosaskiej nawiązuje z przewrotnie do naszych tradycji. Gdzie strachy choć w święto pokazane i oswajane.. Dla mnie prywatnie, skoro monstra łażą po ziemu bezkarnie, wiedźmy rozmaite też, to jest od jakiegoś czasu święto godzenia się i uczczenia wewnętrznego potwora i wewnętrznej wiedźmy. Części nas, z którymi niezbyt chętnie się godzimy. Bo raz w roku to im się należą i cukierki i uznanie zasług. Reszta roku może być wypełniona wyrzutami pod ich adresem i próbami wychowania. Nie chcę dociekać co też przeszkadza czarnkowi, dla mnie coraz bliższy czas dla rodziców, by zastanowili się poważnie nad tajnymi kompletami. Mądrzejsi rodzice już stosują.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szpagetka twierdzi że ona i Sztaflik są naprawdę popielate za sprawą podszerstka. Niech im będzie. ;-) Święto wiedźmy to dla mła mogłoby trwać cały rok, mła nie ma najsłodszego charakteru. Nie żeby była straszliwie wredna ale nie jest do strawienia dla wszystkich. We mła się czasem brzydkie budzi, bez kuli, magicznej różdżki i tajemnych naparów. ;-)

    OdpowiedzUsuń