Bla, bla, bla i pitu, pitu a tu się dzieje w naszym blogowym kółeczku. Jazdy z pracą Romany, kulanka Agniechy ( naprawione ) i Kocurrka ( świeżo rozwalone ), mła rozmówki brzydkie z Fabrycznym. Jedno co dobra że tfu, tfu, tfu! - jakby zwierzęco ciut lepiej. U Małgosi Zapapilotowanej jest nawet przychówek, mały piesek się pojawił ( będzie, będzie się działo ). Poza kółeczkiem blogowym to wygląda tak że Ciotka Elka będzie wyprowadzana na spacery przez mła bo zauważyłam że cóś mało wychodzi co wyraźnie jej nie służy. Nie dlatego że Ciotka Elka jakoś straszliwie srandemii się boi, po prostu nam się zasiedziała a to nie służy osobom znacznie od Ciotki Elki zdrowszym a co dopiero jej. Mła postanowiła wyciągać Ciotkę Elkę na zakupy włóczkowe, Ciotka Elka jako zagorzała druciara na ten lep się przylepi i będzie robić tup, tup, tup. Może to nasze ódzkie powietrze nie jest najlepsze ale zawsze to jakaś wentylacja.
Roboty ogrodowe ciągle się coś tuż przed a nie w trakcie albo i po. Nie wiem dlaczego tak jest że mła się cały czas nie składa, co się usiłuje zabrać to albo pogoda czy Najwyższy Ogrodowy albo jakie insze sprawy jej czas zabierajo. A mła planowała w tym roku, dokonać roszady marcinków na Suchej - Żwirowej. Floksy wiechowate też chciała z tyłu rabaty posadzić bo te jej zdechławe pastele, znaczy takie bardzo jasne floksy w nieoczywistych coolorach na tyle się porozrastały że mogłaby z nich zrobić większe kępy ( bo to co przeniosła w zeszłym roku to jakoś tak zaginęło w masie zieleniny na Suchej - Żwirowej ). Do przesadzenia ma też parę różanych krzewów, które rosną nie tam gdzie powinny ( na szczęście mła doszła do takiego wniosku zanim te róże zamieniły się w potwory ). Ze spraw różanych to powinna się jeszcze z Mamelonem namówić na wybór róż odszkodowawczych ( bo dostałyśmy nie takie jak zamawiałyśmy, znaczy cześć kwitła inaczej - nawet o tym nie pisałam bo w czasie ich kwitnienia insze problemy mła głowę zaprzątały ).
Jak sami widzicie gryplany są, żeby tylko jeszcze było jak się zebrać i w spokoju popracować. Mła zauważa u się zniechęcenie, może nie tyle ogrodowaniem tylko tym co się przy tym jej ogrodowaniu dzieje. Teraz o takich okolicznościach ogrodowania które ją ostatnio mocno zniechęcajo do wyłażenia na Podwórko. Jak tylko mła wychodzi do ogólnie dostępnej części nieruchomości to się natychmiast koło niej materializują sąsiedzi, którzy koniecznie chcą zażyć towarzystwa. Mła się trochę czuje jakby salon towarzyski na tym Podwórku prowadziła. Co gorsza jak insi widzą u nas zebranie podwórkowe to czym prędzej do nas na Podwórko włażą i mła czuje się w łobowiązku jakieś rozmówki uskuteczniać. Pogoda była taka piękna a mła nie wiedziała jak się ludziów grzecznie pozbyć żeby w spokoju popracować. Mła wie że to stęsknienie za rozmowami, nawet takimi o odwłoku Maryni, to dlatego że ludzie, zwłaszcza starsi, siedzieli cięgiem w domu przez ponad rok. Jedno co dobre mła w tym widzi, to zmniejszający się wśród nich poziom strachu przed nieznanym. Ale za to gadajo jak najęci! Spróbujcie cóś robić jak Wam któś nad głową stoi i jeszcze do tego rozmówki uskutecznia.
Mła jak jej już mocno doskwierają te dobrosąsiedzkie stosunki to ewakuuje się do Alcatrazu, gdzie też ma roboty huk, jednakże nerwuje się bo chciałaby przede wszystkim zrobić porzundek na Suchej - Żwirowej. No i nacieszyć się w spokoju kwitnącymi marcinkami i kotami w nich buszującymi zamiast wysłuchiwać w kółko jakie to marcinki i kokoty piąkne. Mła przez pewien czas myślała że to z nią cóś nie tak i że po prostu przez te durne lockdowny zdziczała. No ale potem jej się przypomniało że przeca mła miała gdzieś te lockdowny i cały czas kursowała, natomiast niektórych sąsiadów to przez parę miesięcy nigdzie nie było widać. Znaczy to nie tak że z mła wychodzi odludek tylko że "przymusowo" zamknięci nadrabiają wyposzczenie. Taa... jeszcze jeden denerwujący mła skutek srandemii. Trudno, trza znieść z godnościom osobistom, w końcu dobrze że ludzie wracają do normalnego życia.
Pewnie macie już dość widoków marcinków z motylami i bez motyli, czy też inszych pszczółek i trzmieli. Będzie troszki fotek z jesienniejącego październikowego Alcatrazu. Nasz duży ogród nie jest jeszcze w fazie ognistej, liście klonów dopiero nabierają coolorów, troszke bardziej coolorowe sa liście oczarów. Jesienność zdecydowanie lepiej widać wśród warstwy podszytu. Powoli żółkną i zanikają liście kokoryczek i funkii, kwitną jesienne kfiotki ale tak jakoś wybiórczo ( cyklameny tak, pluskwice nie ). Wśród paproci kończy się czas wietlic, za to w pełnej krasie prezentują się nerecznice i języczniki. Bardziej niż na Podwórku w Alcatrazie pachnie jesienią, mła myśli że to z powodu opadających liści i miejsc pokrytych mchem. Czekamy jeszcze na ptasie migracje, kiedy jest ciepło gdzieś tak w połowie października ( jak zimno to wcześniej ) Alcatraz zazwyczaj nawiedzają szpaki, cały ogród wówczas śpiewa a w domu mła słucha kocich koncertów wykonywanych na parapetach ( no nie jest to czas kiedy koty mogą swobodnie się poruszać, mła wypuszcza je dopiero wieczorami i przed świtem musi zgarnąć z powrotem do domu ). Nie posadziłam jeszcze cebul hiacyntów, bezczelnie się przyznam że czekam na marketowe przeceny cebul żeby troszki ich dosadzić, znaczy dokomponować. Głównie myślę o krokusach i hiacyntach, w tym roku odpuszczam cebulowanie wyczynowe czyli akcję ze śnieżyczkami ( może polepszy się choć troszki materialnie w przyszłym roku, to cóś się uda nowego zakupić z rarytetnych śnieżyczkowych cebul ).
Ze spraw nieogrodowych to mła korzysta brzydko na cudzym nieszczęściu. Znaczy nie wiem do końca czy tak brzydko i czy na nieszczęściu, na pewno jednak na biznesowym częściowym niepowodzeniu. Ulubiony sklepik mła z piendrołami właśnie kończy działalność, egzystował sobie jako tako, sprzedając w necie i żywcem, a panie ze sklepiku jeszcze robiły oprawę uroczystości. Oprawa uroczystości mimo srandemii się utrzymała ale sklepik już nie. Mła się dogadała z paniami ze sklepu i odłożyła sobie doniczki i zające wielkanocne cud urody na które nie było jej kiedyś stać i po dziesiątym wniesie opłatę za one dobra. Kupuje je za ceny hurtowe, znaczy takie dające się przeżyć. Kolekcja aloesów mła znajdzie godną oprawę a święta wiosenne zostaną przyprawione urodą figurek do których mła się śliniła od ponad dwóch lat ( naprawdę drogie były, więc się ostały ). Mła się jeszcze bardzo ślini do kieliszków jajkowych, tylko tu już sknerstwo się w niej odzywa.
Wiecie, mła ma tych kieliszków jajkowych całkiem sporo, szczerze pisząc to trochę zbyt dużo w stosunku do zżeranych jajek. bardziej oczy jedzo niż żołądek jest zapychany. No ale wicie jak to jest, jesienny zestaw herbaciany na stół to człowiek zaczyna durnie myśleć a może by tak cóś zapodać jeszcze do tej herbatki? No a potem się karci w myślach za rozbuchanie konsumpcyjne! Mimo tych tanich ( w miarę ) zakupów mła żal bardzo że z listy jej ulubionych sklepów znika kolejny. Nie ma już naszego spożywczaka na rogu, tak świetnie zaopatrzonego w towary wyższej jakości niż marketowe, zaniknęła pasmanteria a teraz ten sklep. W mojej okolicy w ciągu pięciu lat zniknęło na odcinku jednej przecznicy sześć sklepów. Część jeszcze przed srandemią. Mamy za to w byłym mięsnym Żabkę z gównianym towarem i pralnie piniąchów z akcesoriami do e - papierosów ( na miejscu naszego sklepu lekstrycznego ). Tak zarzund popierał te rodzinne sklepiki, tak kochał tych sklepikarzy aż tą mniłością starannie wykończył. Zdaniem mła dyskonty miały świetnych lobbystów! Zamykanie sklepów mła się tak jakoś zgrało z tym jesiennym zamieraniem przyrody. Ech...Wieczorami mła zalega z kotami przed monitorem ale smętnie zauważa u się chęć powrotu do "starych, dobrych fimów". Zamiast najnowszego koreańskiego hitu stacji na N mła znów katuje brytolskie kryminałki sprzed dwudziestu lat. Hit stacji na N ją po prostu nuży, ileż można oglądać odzierania z godności bohaterów opowieści. Dla mła to emanacja epoki społeczniaków, znaczy zajrzyjmy do flaków i pocieszmy się z tego jacy to insi głupi i chciwi albo zmuszeni okolicznościami do brania udziału w durnotach, zabawmy się tym "czelendżem" który jak mu się przyjrzeć wcale nie jest zabawny. Mła tak z wysokiego C ale mła w tym serialu zobaczyła cóś czego ludzie wydawa jej się że nie widzą, to straszliwe szyderstwo z nich samych. Cóż, większość widzów odbiera koreański serialk bardzo płasko, na poziomie dziecięcym, że tak to zjawisko określę. Co do samego tworzywa - jakoś mła nic w odkrywczego w treści nie widzi a forma jest cóś mła męcząca.Zdaniem mła hitem to się zrobiło bo trafiło w gusta urobione społeczniakami, brzydota tego serialu ginie w wycinaniu ciasteczek i zamieraniu kiedy Baba Jaga patrzy i w tej całej "memologii" która buduje się w necie wokół koreańskiej produkcji. Dla mła to jak latynoskie telenowele, bardziej ciekawe społecznie niż artystycznie. Hym... koreański hicior to na pewno nie jest cóś takiego jak pierwszy sezon "Dark". Po paru odcinkach nic właściwie mła nie mogło w warstwie scenariuszowej zaskoczyć, mła wypytała takich co dobrnęli dalej niż mła w oglądactwie i zyskała potwierdzenie że Wróżka Edna rację miała - nic nowego pod słońcem, kalka goni kalkę ale za to jak marketing działa! Teraz tak zupełnie z inszej beczki o fotkach Szpagetki, to na nich widać jasny podszerstek. Szpagetka twierdzi tyż że widać anemię z powodu zbyt małej ilości wołka zapodawanego do najsłodszych ust. Moim zdaniem to nie anemia tylko wyrudzenie na słoneczku złapane.
W muzyczniku dziś muzyka Vladymira Martynova, na pewno słyszeliście ale nie kojarzycie ( ścieżka filmowa "La Grande Bellezza" .
Kotunia wymiata, cesarzowa na włościach ❤️😀❤️
OdpowiedzUsuńZnudzenie marcinkami?!! Przenigdy!
Wiesz co? Ławeczka tym spragnionym konwersacji by się przydała, tak nie w samych kwiatach, a ciutkę dalej, coby nad głową nie wisieli i po zielonym nie deptali, widoczki mieli i trochę wygody przy pogwarkach. Takie coś jak twoja kamieniczka, to przecież rzadkie, tu miejsce dla pogwarek ma sens. Po Alkatrazie nie widzę jesieni, ale po kubeczkach tak, sezon herbat nadchodzi!
Sklepiki i dobra po odleciałych... Dobra łap, sklepików szkoda, nie ma szans na powrót z odlotu, więc Ciotkę wyciagaj póki jeszcze jest gdzie iść. Będą zapewne inne sklepiki, nie takie fajne, tu też się przyda rekonesans, nawet one jako pretekst przydatne..
Są krzesełka ale nikt na nich nie siada bo trza mła nad głową stać ( nawet jak się stoi na tzw. ostatnich nogach i na lasce się cinżko opiera ). Mła robi za plaster miodu do którego misie lezą, sama nie wiem dlaczego bo ja nie jestem ani specjalnie miła ani jakoś szczególnie towarzysko uzdolniona. Przypuszczam że jestem tym plastrem bo mła można dopaść, nie zmywam się bo już zaraz praca i wogle. No i konwersacje odchodzo. W Alcatrazie jeno oczary cóś tak bardziej październikowo ale i tak nie na maksa jeszcze. Mła po dziesiątym zanabędzie też swojego ulubionego earlgreya na jesienne popołudnia i wieczory. Kotunia rulez, mła jej rozpuchała siorstkę żeby było widać cesarską okrywę. Kocurrek powinna czuć się ostrzeżona, są na jej małej wyraźne oznaki przynależności do cesarskiej rodziny ( Szpagetka twierdzi że to oznaki boskości ).;-) Ciotka Elka cóś twardo odpór daje, nie najlepiej się czuje przy tych huśtawkach pogodowych. Mła dobra będzie łapać, zawsze to cóś zostanie po sklepikach. Cóż, świat się zmienia - trza brać na klatę! :-/
UsuńNie no już czuję te Cesarska grozę 🙀
UsuńStrzeż się bo to tak z cicha pęk, najsampierw sama słodycz a dopiero później sruuuu! Choć u Ciebie to właściwie sru już było. ;-D
UsuńPlanuję wybrac sie do hurtowni ogrodniczej , podgladnac co tam procz chryzantem,starców i wrzosow sprzedają.
OdpowiedzUsuńMarcinki są super, u szefostwa wlasnie zaczynają kwitnąć wysokie białe.
Jej Umiłowana Szpagietkowość potrzebuje sie dofutrować, zima idzie😃
No a po za tym coż, trza brac na klatę, to prawda, nawet jak się bardzo nie chce.
No, nie ma zmiłuj, cza brać. Marcinki to dla mła najbardziej urodziwe jesienne kfioty, chryzantemki są takie bardziej wazonowo - doniczkowe w warunkach ogrodu mła, na wrzosy za cinżka gleba a piochy wykorzystane przez irysy, starce jako dwuletnie jakoś jej nie pociągają. A marcinki się udają, bezproblemowe są! :-)
UsuńSzpagetka dziś się obżarła i teraz zaleguje na poduszce mła, tyłek ruszy dopiero kiedy melodyjkę serialu krymi usłyszy - wówczas myk pod kordłę i mruczące oczekiwanie na mła! Mła oczkami serial śledzi a łapska przy kocim futerku pracują, Szpageton wygłaskana i jak ten aksamit miękka. ;-)
Nie no ja Dark kocham. Ja wiem, że tam dalej pomieszali, ale to wszystko złożyło mi się w całość - mitologia tutaj wyszła. Jonas i Marta. W necie wystarczy poszperać. Serial uwielbiam.
OdpowiedzUsuńA ten koreański jeszcze nie widziałam. Dzisiaj oglądałam Sprzątaczkę. No nawet, nawet. Temat przemocy psychicznej i takie obyczajowe seriale czasem można obejrzeć. Potem oglądałam dokumentalny o tym gościu co ma 24 twarze. No i też mieszane odczucia czy to nie był oszust.
Szpagieton cudowny!!! Czyli to taki prestiż mieć biały podszerstek a tu ciemna noc! Nie no ten brąz to może być taki z natury. U mnie Mefisio i Szerlock na słońcu to właśnie taki poblask mają. A te co mają białe i czarne (Emry i Luna) to choćby nie wiem jakie światło czarna noc ciemna i nie ma ani połysku w brązowy. Nic. Czorne kurki z białym normalnie.
Koreański mła sobie odpuściła po czterech odcinkach, nie zaiskrzyło kompletnie. Dokument o którym piszesz mła sobie tyż odpuściła bo o dołujących kwestiach a mła ma ostatnio dosyć dołowania więc nie śledziła czy krwawy zbir konfabulował chcąc ocalić skórę czy nie. Mła jest widać za stara na tego typu produkcje. Teraz mła wybrałaby się do kina ale musi o tych testach doczytać bo teraz to cholera wie gdzie można chodzić a gdzie nie. Sanitaryzm krąży, choć u nas zaraz pewnie się skończy bo kasy nie widać a żyć z czego trza. To jest akurat ta dobra strona braku kasy z UE, he, he, he.
UsuńSzpagetka tyż uważa że jest cudowna, doskonałe samozadowolenie! Umaszczenie krówek jest zupełnie insze niż kotów jednolicie czarnych, jakby nie ten siorstek to był. Mła widzi u Okularii, a przedtem widziała u Lalusia i Wiktorka. Tam podszerstek inszy i zero szans na wyrudzenie.
Jak tam kulanko?
Niewygodnie się śpi w tej ortezie. Nie wiem jak się ułożyć jak już mam dość na plecach. Kotki mnie okładają, a jak one obloza to już wygodniej i ciepłej. Poza tym dziwne uczucie. Nigdy nie miałam nic złamanego. Skręcona kostkę tak, ale kolano jakoś tak 2 w 1 to jest dziwnie. Ale biorę Opokan przeciwzapalnie. I modlę się, żeby to nie było odpryśniecie na tej kości, bo operować by musieli. A to już mi słabo i w ogóle. Lepiej niech się dobrze zrasta. Żeby nic nie łamali i nic nie operowali. Jak nikogo nie ma w domu sikam w słoik taki duży. Reszta się zajmuję kuwetami i daje kotom jeść. Ja tylko pytam czy wszystkie miski pełne i mówię, gdzie karma stoi. Zaraz będę zamawiać dwa worki na zimę Smilli bezzbożowej jakaś nowość się pojawiła kaczka i łosoś dla szlachty.
UsuńA właśnie a jaki to Earl Grey polecasz? Bo ja herbatek mam od groma, a już wiem od znajomych z prscy i samej pani BHP że muszę się nastawić na cierpliwe nawet pół roku. Ja pierdziu. Oszaleje.
Młą lubi z tego co w Polszcze dostępne to Ahmada. Zwyczajny, żaden tam breakfast bo mła lubi bergamotkę wyczuwać. Mła preferuje sypanego, bo z czajniczka to cóś zupełnie inaczej herbatka smakuje.
UsuńBiednaś Ty z tym złamaniem, mła będzie czymała kciuki w temacie odprysków. Nawet Szpagetona nastawi, ona sama po złamaniowych przejściach więc fluidy mogo być bardziej skuteczne.
A bo u mnie jedzie na raz Remsey z Biedry taki czarny zwykły, real Grey i breakfast :) promocja iedys była to kupiłam zapas jak na wojnę.
UsuńNo właśnie ja coś z liściastymi herbatami się nie mogę dogadać. Niby mam zaparzacz ale kurczaki. Teraz to muszę kogoś wrabiać w robienie mi picia i serca nie mam 🤣 Młody za mnie kuwety robi, miski napełniają. Wodę do poidełek dolewają. Ja nie wiem jak wytrzymam te pół roku nadzorowania.
Ahmad i w torebkach niezły, spróbuj, jest w sumie w wielu sklepach bo nie jest niebotycznie drogi. Mła smakuje, może zasmakuje i Tobie. Mła generalnie woli zaparzane w czajniczku ale jak się nie da to tyż torebkuje bez jakiegoś bólu. Z bergamotką tylko może być różnie, breakfasty majo jej znacznie mniej niż klasyczny earl grey. Mła akurat lubi ten aromat ale nie wszystkim on pasi. :-)
UsuńJa prawie nie mam węchu więc mi wszystko pasuje 😹
UsuńNajważniejsze w tym wypadku mieć smak! :-)
UsuńCzyli ogólnie jest nieszczególnie...
OdpowiedzUsuńNiby ładna jesień, niby kotostwo ciepłe i książki są. Herbata jest, głodu jeszcze nie ma, a te szpilki tu i tam przygnębiają mnie okrutnie. A to sklepy pozamykane i zlikwidowane (w małych miejscowościach jeszcze się trochę ostało, bo nie ma alternatyw w postaci sieciówek), a to na targowisku niegdyś tętniącym życiem jak arabski suk trzy stragany na krzyż i babiny ze smutną nacią, a to cena paliwa na stacji szybuje w górę z prędkością naddźwiękową. Jeszcze się dobrze sezon grzania nie zaczął, a już się przykręca i robi oszczędności. I jakoś tak niefajnie się robi i przez skórę się czuje tę niefajność, która gdzieś się jeszcze czai i nadejdzie. Koty, herbata i książki to już nie beztroska radość ale pocieszacze.
Szpagetka słodziak puchaty, kruchutki :) Jak ładnie wyglądają jesienne ceramiki w jelonki! I wole oczko - mój ulubiony motyw :)
Nie martw się Piesko, ponieważ jest coraz bardziej niefajnie to z hukiem piendrolnie. W naszym konkretnym przypadku trza tylko pilnować żeby jakieś cwaniaki czy oszołomstwo do władzy się za mocno nie przyssało. Mła ma uczulenie na "postępowych", "ciepłą wodę w kranie" ( leniwych w najlepszym wypadku ), "patriotów" i "wymyślaczy" ( antysystemowców chcących być częścią systemu ). Mła jest zdecydowaną zwolenniczką federalizacji EU w myśl zasady że trza odchudzać parlamenty krajowe. Z drugiej strony uważa że należy starannie odchudzić Parlament EU i zmienić rolę KE ( to jest chore żeby instytucja przed nikim nie odpowiadała, reforma jest potrzebna od zaraz albo się twór rozleci ). Dlaczego u mła taki pogląd? Największą zmorą jest obecnie zawłaszczenie demokracji przez korpo ( przekupstwa i zawłaszczanie instytucji są na porządku dziennym, właściwie się już tego nie ukrywa - patrz lista sponsorów WHO ), tylko bardzo silne organizmy polityczne są w stanie ukrócić to karestwo i to z przytupem. Drobnice się przekupuje i "dobroczynność" korpo wchodzi do takich słabych krajów. Problem w tym że obecna forma EU wyraźnie temu nie służy bowiem partykularne interesy narodowe ( głównie niemieckie - patrz numer VW ) są w niej zbyt mocno rozgrywane. Mła widzi problem tak - bardzo silne struktury samorządowe i federalne, natomiast państwowy cycek to w dziedzinie kultury ( tożsamość ) i szeroko pojętej ochrony dziedzictwa. Władza sądownicza, ustawodawcza na poziomie federalnym ( prawo federalne ), prawo krajowe bym zjechała na korzyść prawa terytorialnego związanego z samorządami ( problem autonomii wielu rejonów w Europie by to rozwiązało ). W takiej EU marzy mła się ograniczenie wielkości kapitału firm dopuszczonych na rynek i przede wszystkim porządne ustawodawstwo na temat wolności słowa i jego ochrony w społeczeństwie informatycznym. Przy wolności słowa i zmniejszeniu możliwości wpływania przez kapitał i politycznych na treść przekazu w necie ( kochane algorytmy ) znacznie ciężej byłoby handlować takim emisjami na ten przykład.;-) Mła tak sobie chodzi po tych zamykanych sklepach i rozmyśla nad urządzaniem federacji. ;-D
Usuń