Strony

piątek, 3 grudnia 2021

Codziennik - cóś jakby zima

 
No i mamy zimę, nieważne  że nie jest  to zima kalendarzowa czyli astronomiczna, zima jest  bo jest grudzień i meteorologia twierdzi że u nas jest zima. Przez okno wygląda że cóś w tym jest  bo nawet jakby białego przybyło. Mła się rusza, co prawda jak mucha w smole  ale się rusza, koty w dzień  śpio za to w nocy urządzajo brewerie. Sztaflik przyniosła do domu żywą myszkę, o drugiej w nocy mła musiała ścigać koty i ich zwierzynę coby mysie życie ratować.  Sztaflik ma zapowiedziane że  jeszcze jeden  taki numer a zostanie nadana paczką świąteczną do Agniechy ( mysz nie  w jej zagrodzie, ona   jej nie zna,  to się nie będzie tak sumitować  jak Pi ). Mła postanowiła mieć z nadejściem grudnia lepszy humor i jej chciejstwo zostało spełnione. Wicie rozumicie  wirus na O straszny bardzo i wszystkie państwa  odwołujo odloty  do Afryki Południowej i przyloty z onej. No zakaz jest. My też zakazaliśmy i nie ważne że od nas nic tam  nie latało już od  dłuższego czasu. Serio, zakazaliśmy  lotów których nie było. Mła  po raz enty się przypomniał film Mela Brooksa pod  tytułem "Blazing Saddles", tam jest taka scena kiedy sznur wozów jadących go west napadają Indianie. Rodzina czarnych łobywateli,  którzy musieli jechać swoim wozem w odpowiedniej  odległości za wozami białych obywateli bo segregacja i te sprawy,  nie może stworzyć kręgu z wozów zza którego by się mogła ostrzeliwać, więc kręcą się tym swoim wózkiem w kółko. Indianie stają zdumieni, po czym wódz rozeznawszy sytuację ryczy "Schwarze!". Cóż, sztuka  czasem wincyj  mówi  o życiu  niż byśmy byli w stanie założyć.


Mimo że grudzień i wielkie chujinkowe oczekiwanie  Małgoś cóś gorzej się czuje. Nie że przeziębiona czy zacovidowana, pogoda ją dobija. Mła musiała dziś z rana  wysłuchać kolejnych  dyspozycji pogrzebowych - jest cóś nowego, po poprzedniej "najświeższej" zmianie garsonki na kostiumik,  tym razem to biała  bluzka wylatuje z trumny, ma być ta popielata. Reszta zostaje, włos ma być naprawdę porządnie nalakierowany. Mła zmierzyła Małgoś  ciśnienie i cukier, zrobiła mocnej kawy i zapodała biszkopty lady fingers, pomogło o tyle że miałam przypiąć skórzano - pierzastą broszkę i dopilnować żeby najmłodsze pokolenie spadkobierców Małgoś nie pobiło się o ceramiczne pieski grające na instrumentach ( znaczy zostałam spadkobierczynią ). Po południu troszki lepiej, Małgoś nawet do lektury zasiadła.  W okolicach podwieczorkowych wywaliła z trumiennej kreacji broszkę "bo niepoważna".  Potem były narzekania że do kremacji ( Małgoś preferuje spopielanie  ) okularów nie można wziąć. Mła miała na końcu języka pytanie po co? Ugryzła się w ten jęzor bo Małgoś miała po prostu ochotę ponarzekać. Jest nadzieja że wieczorem będzie oglądając polityków w telewizorni  wyzywać ich od złodziei i krwiopijców. Hym... po tym wszystkim mła wie jedno - we własnej trumnie mła wystąpi nago!
 

Koty w związku  z nastaniem zimy robio się namolne. Mruciu żąda co najmniej półgodzinnych sesji głaskomasaży , najlepiej to ze trzy razy dziennie powinny się odbywać, Pasiak ma ochotę na pogaduchy ( nadaje i trąca  mła nosem ) a dziefczynki po prostu na mła zalegajo. Pokotem zalegajo tak że mła się we własnym wyrku ruszyć  nie może bo oburzenie jest okazywane. Takie zalegania odbywajo się nad ranem, mła ma utrudnione wstawanie bo koty zmęczone  nocnym życiem ani myślą wstawać w porze kiedy mła się musi  ruszyć. Mła w zasadzie  nie powinna się dziwić swojej  chęci przyspania w dzień, w nocy polowania a potem jeszcze przyduszenia. Mła jutro pakuje łozdobnie ( bardzo  to lubię robić ) nagromadzone prezenty i nadawa  w poniedziałek, nie że jakieś wymyślności czy cóś, drobiezgi i takie tam. Przyszły tyzień mła ma  cinżki bo musi ogarnąć współwłaściciela, któren najsampierw  starannie rozpierniczył budynek którym zarządzał ( ruina taka że nasza starsza o 70 lat i ledwie  stojąca kamienica to  przy tym dramacie Ritz ) a teraz kombinuje co by tu. Mła przytnie jadowicie i krótko przy tyłku, no niestety, czasem tak  trzeba. Najgorsze że to tzw. przedsiębiorca unijny, wicie rozumicie , dojenie dotacji i pieprzenie o wolnym  rynku. Dżizuuu, kocham takie klimaty jak salowa pełne baseny i kaczki ale co robić, jak nie dopiendrole z grubej  rury to będzie mendzenie a mła nie ma ani czasu ani ochoty  na takowe zabawy.

W niedzierle mła miała zrobić babkę ziemniaczaną z grzybowym nadzieniem  ale za Małgoś strasznie chodzi groch z kapustą, znaczy  jutro nastawiamy gar.  Przy okazji Panu Dzidkowi cóś tam  skapnie. Szczerze pisząc w weekend zamierzam się byczyć, chyba że coś z Fantą wypadnie ( kotka sąsiadki, słabuje ostatnio ). Dzisiejszy wpis ozdabiają prace Vladimira  Dunjicia, serbskiego  malarza, tak bardzo elegancko malowane damy ze źwierzętami. W muzyczniku piosenka którą podśpiewywała Mama mła.


17 komentarzy:

  1. Co za niezwykłe obrazy! Współczesna kompozycja i technika co naśladuje starych, bardzo starych mistrzów. Piękne.
    Strasznie jestem ciekawa piesków grających na instrumentach, czy Małgoś nie zgodziłaby się na sesję?
    A może chciała by przygarnąć jeszcze ceramiczne małe cztery pieski? Nie grają na instrumentach, ale figlują.
    U mnie też duża namolność futerkowa, jednak odpukać! życie nocne polega na spaniu, niestety też na mnie😀
    Ja w tym roku odpuszczam z prezentami. Owszem, coś tam skapnie rodzinnemu Dziecku, ale ogólnie odpuszczam. Owszem, jest parę u mnie drobiazgów, co to wydaje się że mają swoich właścicieli i to nie jestem ja😀. Dla Cię mam doniczkę😀. Ale wstrzymam się, jeśli będę wysyłać to po nowym roku 😀.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła wzięła sobie wczoraj troszki wolnego od netu, nie tak całkowicie ale do się nie zaglądała. I tak wystarczyło bo się trzęsę razem z Kocurrkiem nad Skrzeczkowską Nicolettą. Jutro idą pierwsze paki, bądźcie czujne. Mła można obdarować nawet na Wielkanoc, będzie jak znalazł doniczka na wiosenne rozsadzania. Pieski so głęboko schowane, Mła może wyciągnie przy okazji porządków świątecznych u Małgoś. Może bo Małgoś cóś porządkom niechętna ostatnio tak samo jak mła. Co do figlarnych to mła ma takie zasoby ze strach się bać - piesków, kotków, oraz inszych. Co nie oznacza że odmawia przyjęcia następnych pensjonariuszy szafkowych, he, he, he.

      Usuń
  2. Chcę ten z białym kotem....
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty i damy mają to samo spojrzenie ......
      Rabarbara

      Usuń
    2. Mła podobnie jak Tobie, Romince i Mariolce te obrazy się podobią, tyle jest w nich spokoju. A wogle to wszystkiego naj Rabarbaro. Przypowieść o śniętej Rabarbarze jest taka. Rabarbara była zwolenniczką naturalizmu daleko posuniętego, permakultura i te sprawy. Jej srogi ojciec zażądał od niej stosowanie okrutnych ilości nawozów sztucznych, szczególnie podo rabarbar zalecał sypać azoty. Rabarbara tradycyjnie traktowała rabarbar obornikiem i smród się niósł po okolicy i przeszkadzał jej ojcu kontem pluć. Nie pluł tym kontem w kierunku Rabarbary, więc nawet jakby chciała to by na azotowe nie miała i się wzięła i sprzeciwiła. Ojciec w ramach msty zapodał jej tabletki nasenne z udziałem kozłka lekarskiego ale wzion i przesadził. No i odtąd Rabarabara jest śnięta i spogląda na ogrody z witraży, co ogrodom robi dobrze tylko wieczorem, kiedy budynki są oświetlone. Przedstawia się ją z rabarbarowym pędem w dłoni, i stopą depczącą ziele kozłka.

      Usuń
    3. :D, :D !! Nie deptam po kozłkach !!! Rosną sobie u mnie bujnie, jak chcą i gdzie, siejąc uspokojenie ;)). Toteż nie tyle śnięta co kojąca ;).
      Oj, żeby tak ktokolwiek zechciał mi kontem pluć...... zaraz bym to plucie łapała ;).
      Rabarbara

      Usuń
    4. He, he, he Rabarbara od ukojenia kozłkiem. Do ukojonej to o wstawiennictwo w sprawach wymagających ukojenia. Tak mła wychodzi, co do plucia kontem to mła zaraz wypluje. Tam gdzie trzeba jak najbardziej i niestety tam gdzie nie trzeba tyż. ;-?

      Usuń
    5. Wiesz, bo tak myślę, że to kozłkowe ukojenie to takie na czasie by.....
      Podesłać Ci kawałek korzonka ;))?
      No ja też żem zmuszana do plucia kontem coiraz.... :(
      Rabarbara

      Usuń
    6. Błagam nie, już widzę ten napad na kuriera i rozwalanie papierów z prychaniem i miaukami! ;-)
      Nikt nie lubi kontem pluć wtedy kiedy to przyjemności nie sprawia, no ale cóż robić? Rachunku chujunki, jak mawia Włodzimierz Ciotki Elki.

      Usuń
  3. Muzycznik dzis lepszy dla mua od obrazków, pamietam te pioseneczki zdziwne, śpiewane też bywały przez roznych znajomych , brzdakajacyxh na gitarze.

    Milego zalegania z kotostwem, bez myszkófff biegajacych po domostwie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę piosenkę to Mama mła szczególnei sobie upodobała przy zmywanku śpiewać. Dziś to pewnie zmywarka by mruczała. Mła wczoraj zalegała, takiego komara przycięła w dzien w kocich objęciach że aż jej wstyd.

      Usuń
  4. Dalas mi po uszach ta piosenka :) Normalnie az mnie ciarki przeszly ale przyjemne ciarki wspomnien. Dzieki:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawne dobre czas, dzieciństwo mła. Prawie zapomniałam o tej piosence, tak przypadkiem naszłam kiedy szukałam piosenek Wandy Warskiej.

      Usuń
  5. Obrazy fantastyczne! Tylko czemu mój Tusio w obcych objęciach?
    Małgoś musi się wyszumieć w doborze toalety trumiennej. Każda kobieta lubi przymierzać się garderobanie do wielkiego wyjścia. A jeśli już wielkie wyjścia kobiecie nie grożą, to zawsze pozostaje nie mniej doniosłe zejście. Teściowa mojej ciotki, zacna kobieta, też długo trenowała ubiór na wielki dzień. Poprosiła nawet o sweterek, gdyby było chłodno...
    Pff, mysz. Cóż jest mysz? Jogi, ten mały zbój, przyniósł ostatnio sikorkę. Jeszcze ciepłą! Ale już bez łapek. Ponieważ zdobycz odebrałam mu bez ceregieli, teraz nie przynosi tylko zżera na miejscu. W efekcie krztusi się pierzem po nocach. Ostatnio Jogi słabuje i ma powiększone węzły chłonne. Wyszło na jaw, że dziecko właśnie ząbkuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, he, nawet poza jest Tusieczkowo - Lalusiowa. Na mła te obrazy działajo uspokajająco, ostatnio jej tego bardzo cza. Małgoś na tzw. ostatnie wyjście to co i raz dyspozycje zmienia. Szczegóły takie jak coolor lakieru na paznokciach są opracowywane. Sprawa konieczności posiadania sweterka zostanie u nas rozwiązana posiadaniem szala, jakby co. ;-)
      Jogi rośnie na bandytę, wygląda że będziesz miała choć przez pewien czas kogoś w typie Mrutazego ( Mruciu kocha - nienawidzi gołębi, inne ptoszki olewa ale gołębiom nie odpuszcza ). Ząbkowania nie zazdraszczamy.

      Usuń
  6. Niesamowite obrazy, współczesne Madonny i Mony Lisy , to światło, te oczy- nie wiem, czy bardziej hipnotyzują kocie, czy kobiece. Dziękuję za ich pokazanie :)
    Małgoś niech jeszcze przemyśli sprawę tej popielatej bluzki, przy takich kolorach cera może wyglądać niezdrowo . Może jakaś apaszka w cieplejszych barwach poprawi ogólne wrażenie ? Jest czas przemyśleć sprawę jeszcze nieraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, one maja takie ukryte światło w sobie. Mła zauroczyły.
      Z tą cera to dobry pomysł masz, bedę musiała Małgoś na to zwrócić uwagę. Spodziewam się nowej koncepcji, apaszka to może być dla Małgoś za mało. ;-)

      Usuń