"Historia uczy że ludzie nie wyciągają z niej wniosków." To nie mła, to Warren Buffet, ale mła by się mogla pod tym podpisać. Dlaczego tak się dzieje? Bo w programach nauczania na "przyczyny powstania" od zawsze jest kładziony mniejszy nacisk niż na mitologie narodowe. Mła ostatnimi czasy rozmyśla sobie jak widzimy historię i dochodzi do wniosku że ona ją jednak widzi inaczej niż większość jej rodaków, to pewnie przez ten jej niby z historią niezwiązany akademicki epizod, kiedy musiała zakuwać o ekonomicznych podstawach folwarku i wpływie gospodarki folwarcznej na jestestwo chłopskie. Kiedy historia przestaje być historią a zaczyna być socjologią czy ekonomią, która się kiedyś zdarzyła, wszystko zaczyna wyglądać nieco inaczej. Mła oczywiście jak i insi płynie w nurcie wydarzeń ale od czasu do czasu cóś ją kusi żeby zajrzeć pod powierzchnię. Na ogół takie zaglądanie kończy się tym że mła dochodzi do wniosku że klasa polityczna jest zbyt duża i należy ją ograniczyć w jakiś mało humanitarny sposób i że pieniężne są bezczelne jak zawsze. Jak wiecie mła za wszelką praprzyczynę ludzkich działań politycznych uznaje chęć nieograniczonego dostępu do kaszanki, to miazmaty pełzającego marksizmu ukształtowały spojrzenie mła na rzeczywistość, także tę która minęła - o ile coś mija rzeczywiście. Być może stąd takie krwawe wnioski mła wysnuwa. Czasem jednakże mła widzi historię jako nieustanny przepływ mocy, integrację i dezintegrację, szlak wodny w którym co i raz inne fragmenty obfitują w życie podczas kiedy inne zamierają by za jakiś czas ponownie się odrodzić i dziać się w innych konfiguracjach. Przejawy tego życia są jej zdaniem niezmienne ale często zmieniają nazwy. Tak mła to widzi.
Napiszę Wam jedno - z takim podejściem jak u mła to człowiek cóś poza grupą, się nie nadawa np. do irracjonalnej naszości ( choć po prawdzie to ona nigdy nie jest irracjonalna ), cinżkiego poszanowania dla jednostek, które same z siebie zmieniły dzieje ( zamiast kulturalnie być wbrew pozorom masową odpowiedzią na niewydolność systemu ) i tym podobnych spraw, które powszechnie uznajemy za przyczynę zdarzeń. Tak więc to co dla wielu rodaków mła uchodzi za zwycięstwa czy klęski dla mła ma drugie, trzecie, czwarte a jak dobrze pójdzie i piąte dno i jest dla niej nieco inne ( czasem całkiem inne ) i mła jak ta sierota zostaje z tym swoim zdaniem. Jedną z takich kwestii w której mła nieco się różni od swoich jest kwestia wolności narodu. Daleko mła do tych mitów narodowych, gdzieś tam one pewnie podskórnie w niej żyją ale na tym świadomym poziomie to mła widzi całą ich nieprawdziwość, sztuczny konstrukt mający spajać itd. Mła uwielbia to poczucie kiedy może jako jednostka czuć się w miarę wolna, tak samo ma kiedy czuje że ta grupa której jest częścią tyż takie poczucie wolności posiada. Czasem ma wrażenie że grupa do ktorej niby przynależy nie czuje już tego dobrego wolnego. Nie czuje bo system uwiera tych swoich. Tak było za komuny, tak jest teraz, kiedy my już na Zachodzie. O co kaman? No system zrobił się opresyjny, coś zaczyna przypominać komusze podejście a nasze doświadczenie mówi nam że komuny nie da się reformować. Mamy jako państwowość pięćdziesiąt lat raptem doświadczeń życia w nowoczesnym systemie zachodnim i to z przerwą na pięćdziesiąt lat komuny, więc trudno żebyśmy wyciągali inne wnioski. Jest to dla nas niebezpieczne bo będziemy uciekać w miraże, pamiętając że ostatnia ucieczka nam się opłaciła.
Miało to miejsce w 1989 roku kiedy odzyskaliśmy podmiotowość i płynnie przeszliśmy z jednego systemu do drugiego, tego który nam się bardziej podobał. Teraz okazuje się że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma i czujemy jakieś nostalgie. Widzimy pewne zbieżności z tym od czego udało nam się wykręcić, pamięć już nie ta więc coolorujemy przeszłość i czujemy że może by tak cóś zmienić, bryknąć na wolność. I tu się kłania patrzenie na powierzchnie zdarzeń bo owszem, mieliśmy wolność wyboru ale cóś słabo do nas dotarło że to jest wybór między dwiema opcjami. Leżymy na największej w Europie nizinie stanowiącej dogodną drogę z Azji do reszty kontynentu europejskiego, na takim uskoku tektoniczno - politycznym, jeżeli chcemy mieć państwo niezależne od konkurencyjnych systemów politycznych proponuje przenieść je na sztuczną wyspę na południowym Atlantyku i zadeklarować że w życiu nie będziemy mieli żadnych bogactw tylko korzonki będziem wtranżalać i odsalaną wodą popijać. Mła bardzo lubi opowiastki o naszym umiłowaniu wolności ale zdawa sobie sprawę że robienie na ich podstawie politycznych planów cóś abstrahuje od układu odniesienia, bo albo będziemy w systemie zachodnim albo w systemie wschodnim albo góry sobie wybudujemy. No bo jak je będziemy mieli to sobie możemy być Szwajcarią. Jak jeszcze wymieciemy wszystkie surowce, to możemy. Wiecie dwa państwa skandynawskie chciały być neutralne podczas II Wojny Światowej ale tylko jedno sprzedawało rudę Rzeszy. I tylko jedno zostało neutralne. No to pogadalim o neutralności. No więc wolność od systemu zachodniego i co dalej? Oby nie numery w stylu samostijnej czy Bałkanów Zachodnich. Bo na "wolność" w stylu Norwegii, Szwajcarii czy jak się okazuje niezwykle "samodzielnego" UK bym nie liczyła. Mła czeka na ten moment kiedy do Brytyjczyków dotrze jak to jest z tym ich niezależnym sądownictwem.
Zresztą srowid dość wyraźnie pokazał jak to jest z tą wolnością, najbardziej racjonalnie podeszli niby mocno proeuropejscy Szwedzi, Skandynawia trzeźwiała szybciej ale to nie niezrzeszeni Norwegowie byli tam motorem zmian. Przypominam tyż że to sami Szwajcarzy przegłosowali istnienie na ich terytorium green pass, także formalne niezrzeszenie nie załatwia wszystkiego. Tak nawiasem pisząc to Parlament Europejski przegłosował green pass jako dokument ułatwiający przepływ osób między państwami, reszta to radosna twórczość polityków krajowych. Mła już pisała że zauważyła zależność - im państwo bardziej zinfiltrowane przez ludzi Wujka Wowy, im więcej polityków siedzi w kieszeni a przemysł bardziej uzależniony od nośników energii ze Wschodu tym obeszczenia większe a nacisk na czepienie przechodzi w obowiązek. No bo przeca jedne firmy mają pakiety akcji inszych, nieprawdaż? Jakby któś ten sznurek do wisielczej pętli kapitalistom sprzedawał, he, he, he. Demokracja jest kupowana przez Wschód. Nie ma co udawać - grupie kupowanej zarówno przez Rosję jak i Chiny, przewodzą kraje z najsilniejszymi gospodarkami - Niemcy i Francja, to w przykróceniu ich zapędów przywódczych nasz interes. Nie tylko ten narodowy, przede wszystkim interes jako ludzi wolnych, obywateli. Po tym blamażu z rurociągiem gazowym wywołującym wojnę mamy swoje 5 minut. Nie na piendrolenie o niepodległości w stylu zdziadziałego Korwina tylko na takie skonstruowanie prawa unijnego żeby żadne durne pomysły na własny wzrost gospodarczy kosztem krajów unijnym nikomu do głowy nie przychodziły. Sorry, takich rzeczy nigdy w historii nie robiło się przez osłabianie struktur sojuszy. W dobie grupowania się w bloki wojskowo - gospodarcze opowiastki o niepodległości totalnej są odgrzewaniem bajek, jeżeli kraje posiadające broń jądrową budują bloki to chyba jest dość jasnym sygnałem że to jednak nie jest czas na samotnego wilka. Dla nas problemem nie jest zrzeszenie jako takie ale to że w tym zrzeszeniu są równi i równiejsi i układ konserwujący nierówności. Bo UE z jednej strony rozdaje kasę na wyrównanie poziomu życia ale z drugiej w myśl jak najbardziej zrozumiałej zasady przepływu osób i kapitału nie prowadzi działań osłonowych wobec państw z których drenuje się ludzki kapitał, powodując powstawanie pustyń demograficznych. Wyjście z UE tej sprawy nie załatwi tylko ją pogorszy, patrz Ukraina z której od paru lat emigruje kupa luda. To samo dotyczy innych państw niezrzeszonych o słabej gospodarce. Jak się okazuje to nawet gospodarka tak silna jak brytyjska ma problemy z udźwignięciem samodzielności i brexit to obecnie szereg zgniłych kompromisów, ma tyle wspólnego z tym co było zapowiadane co kruk z biureczkiem. No a trzymanie się ze Wschodem to my już mamy przećwiczone, w XX wieku jak dobrze policzyć to prawie 70 lat pozostawaliśmy w orbicie jego wpływów, nawet za broń musieliśmy w 1920 chwycić coby jednak w niej nie być. Prawda zatem jest taka ze gdyby UE nie było to trzeba by ją wymyślić.
Z tego mojego podejścia do historii wynika też inne odczytywanie zjawisk takich jak pauperyzacja zachodnich społeczeństw czy też wielki głód, który ma nam na Zachodzie grozić. Mła napisze wprost - jaki wielki głód? Wielki głód w Europie to był w getcie warszawskim, w oblężonym Leningradzie i w latach 30 na Ukrainie. Tylko ten ostatni był głodem masowym. Wszystkie te przypadki miały przyczyny polityczne - celowe głodzenie określonych grup w celu eksterminacji. To co ma być teraz wielkim głodem to jest raczej urealnienie kosztów produkcji żywności i odchudzenie spasionych społeczeństw Zachodu, spasionych do tego stopnia że problemem medycznym nr 1 tych społeczeństw są choroby cywilizacyjne typu cukrzyca. Obecny "wielki głód" wynika z tego że doszliśmy do ściany ekstremalnie marnując żywność z jednej strony a z drugiej usiłując zmodernizować rolnictwo na wzór przemysłu i to źle zarzundzanego bo rozwalanego dopłatami, które z jednej strony ma być wysoce wydajne z drugiej promujemy obniżenie wartości produkowanych płodów rolnych i potworne koszty dla środowiska i nie chodzi tu mła o pierdzące krowy. W krajach rozwiniętych wyrzucamy 1/3 kupowanego jedzenia, sorry to nie wielki głód nam grozi tylko ograniczenie strefy komfortu. To samo dotyczy pauperyzacji, to tylko urealnienie kosztów pracy. Cały problem w tym że ci którzy albo mają środki produkcji albo pośredniczą w przepływie dóbr przyzwyczaili się do olbrzymich zysków z których nie chcą rezygnować i kombinują jakby za pomocą ograniczenia demokracji zachować swoją strefę komfortu w całości a nie rozłożyć proporcjonalnie koszty tej zmiany. Mła czasem ma wrażenie że ludzie Zachodu, w tym i my, nie bardzo wiedzą jak wygląda reszta świata i pitulą przed siebie że oto koniec z końcem będą musieli wiązać a publiczność złożona w dużej części przez ludzi zapieprzających całe życie za kromkę chleba wyjść nie może z zadziwienia. Na dokładkę zdrowo wpieprza publisię pouczanie przez Zachód na temat "Jak prawilno żyć oszczędzając planetę". Mła się nie dziwi, każdego by wkarwiło jak najbardziej rozżarta, śmiecąca, prokonsumencko nastawiona część ludzkości poucza innych jak żyć mniej żrąc, nie śmiecąc i we względnej ascezie zakupowej. No litości.
Mła inaczej też reaguje na wieści o wielkich spiskach. Wielkie spiski w historii okazywały się wieloma małymi spiskami. Żydzi, jezuici, cykliści, ukochani masoni i wszelkie inne tajne stowarzyszenia są produktami do straszenia. Deep State - hym... pokażcie mła epokę i państwo w którym nie funkcjonował deep state. To żadne novum, zawsze tak było. Mła nie przeczy że są koncepcję zakładające wprowadzenie takiego a nie innego ładu światowego czy czegóś w tym guście, to też nic nowego, uczyliście się o przyczynach XX wiecznych wojen więc temat nie powinien być obcy. Świat jest pełen sprzecznych interesów, to nieustające związywanie i rozwiązywanie koalicji w celu ich realizacji. Spisek bogatych przeciw biednym? Jako potomkini bardzo majętnych ludzi żywiąca w ruinie informuje Was że majętność nie jest stanem danym raz na zawsze i przypisanym do nazwiska, potomek ostatniego króla Anglii z rodu Plantagenetów jest stolarzem na jakimś zadupiu. Wielkimi fundacjami czasem zarządzają mali ludzie o nikomu nieznanych nazwiskach. Na ogół tylko pierwsze pokolenie bogaczy jest tak durne żeby afiszować się z bogactwem ponad miarę. Pieniądz i jego upadek - he, he, he, Mikołaj Kopernik stwierdził że pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy, w XVI wieku tak twierdził. Walka o światową walutę? Kto ma technologie ten ma władzę, mła słucha bajań o gospodarce i leniwie zastanawia się nad instrumentami mierzenia jej siły. Przypomina sobie brzydkie pieniężne praktyki Starego Fryca, sposoby XIX wiecznych Brytyjczyków na siłę funta i wraca do rozmyślań nie nad gospodarką a nad możliwościami rozwoju technologii w systemach autorytarnych. Mła jest jakoś sceptycznie nastawiona do zdania tych niektórych zachodnich ekspertów wieszczących triumf feudalizmu nad kapitalizmem ( mła jako wychowana w komunie stoi bezczelnie na stanowisku że żadnej komuny w warstwie realnej nie było, system w którym żyła miał wszelkie cechy systemu feudalnego ). Otóż system feudalny ma swoje ograniczenia, zazwyczaj wali się niby niespodziewanie z powodu wewnętrznych niespójności, jest bowiem systemem nastawionym na trwanie a nie na zmiany a świat jest płynny. Historia to rzeka.
Przykład
pierwszy z brzega - radziecka kosmonautyka, technologia na przełomie
lat 50 i 60 XX wieku nie do pobicia. Cóż takiego się stało że 20 lat
później to Reagan a nie Breżniew robił plan gwiezdnych wojen? Odbyła się
konserwacja systemu, tak go zakonserwowali że 30 lat po skoku
technologicznym rozpierniczyło państwo. Teraz są snute opowieści o Chinach pierwszej gospodarce świata, ciekawe czy ona taka pierwsza jak rosyjska armia druga? Mła przypomina sobie historie XV wiecznych Chin, to dopiero była gospodarka. To co jest teraz, przewaga technologiczna nad innymi, to prycho w porównaniu z tym jak stały Chiny na przełomie wieku XIV i XV. W Portugalii budowano karawele a w Chinach łodzie oceaniczne o długości 120 metrów. Z czym do gości? Nie do uwierzenia jak szybko to padło i się zwinęło. Tylko dlatego że kasta urzędnicza nie mogla pozwolić sobie na utratę znaczenia. Nagle im się konfucjanizmem odbiło nie w tę stronę co trzeba. Teraz też zaczyna, mła nie może patrzeć i słuchać o tym co się wyprawia w Szanghaju z okazji nawrotu srandemii - komuna czy zarządzający cesarz jest niereformowalna, trza się modlić o tajwanizację Chin, inaczej będzie z tego nieszczęście w stylu rosyjskim. Mła się wpatruje, zastanawia się co ukryte przed jej ślepiami bo gdzieś blisko dna, czego nie dostrzega mimo tego że na powierzchni, narzeka na jakość wod tej rzeki bo ma wrażenie że podtrute i stąd słaba widoczność i na tym przemyśliwaniu spędziła tydzień wypełniony aż nadto zajęciami. W ramach ozdóbstw powklejała odstresowującą modę z przełomu wieków XVIII i XIX ( istniały już wówczas pisma modowe ) i filmiki nie takie jak zwykle. Dziś zamiast muzycznika mam dla Was niesamowitą historię.
I jak kogoś interesuje jak to jest z dzisiejszą nauką to proponuje wykład profesora Łukasza A. Turskiego, żaden z niego oszołom. Politycznie wszyscy łykną bo to i wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego co jeży na głowie włos lewicy i człek co otarł się o Fundację Batorego co wywołuje drgawki u prawicy. Wykład dotyczy oszustw naukowych a miejsce miał przed tym zanim ktokolwiek z nas małych żuczków pomyślał o pandemii i został "trollem Putina" i "zajadłym antyszczepionkowcem".
Jak dobrze, że juz jesteś! Myślałam, ze wyjechałaś i słoneczkiem tudzież drinkiem z parasolką na rajskiej plaży się delektujesz, a Ty nam taki kawał strawy umysłowej przygotowywałaś! Ja za to snuję sobie odwieczne depresyjne rozważania, ile człowieka jest w człowieku i jakie warunki powodują, że z człowieka skurwysyństwo wychodzi. Albo wprost przeciwnie.
OdpowiedzUsuńTaba,na wyjeździe, ale zostawila dwa ostatnie wpisy.
UsuńSkurwysyństwo w ludziach jest przykryte zazwyczaj tak cieniutką warstwą cywilizacji że wychodzi przy byle obtłuczeniu czy otarciu. Niestety. Mła przeczytała swego czasu troszki książków Hannah Arendt, z "Eichmanem w Jerozolimie" jako lekturą musową. Tam w musowej lekturze jak krowie na granicy Hannah wytłumaczyła mła dlaczego tak łatwo w człowieku budzi się złe, złe po prostu nie wymaga tyle wysiłku, jest łatwiejsze bo bezrefleksyjne. Na szczęście ciągle w nas nadzieja.
UsuńRzeka historii jest jak zupa , albo za rzadka, albo za gesta , albo za slona…Nigdy nie doprawisz tak, aby wszystkim smakowala, ale każdy lubi w niej mieszac …
OdpowiedzUsuńZycze ci pięknego odpoczynku i cudnego wygrzewania się w słonecznej krainie pomarańczy:)!
Zupa jest zawsze w sam raz, to ludzie twierdzo że nie halo i mieszajo. Wyraźnie to lubio. ;-D Odpoczęłam choć nasze dupki robiły co w ich mocy żebym tego odpoczynku nie miała za dużo. Podłe gnoje.
UsuńA wiadomo kiedy Tabazella wraca?
OdpowiedzUsuńNie pisala,,no ale pewnie wyjechala na tydzien mniej wiecje.
UsuńJuż jestem, nawet cala i zdrowa. :-D
UsuńPrzeczytałam. Ech
OdpowiedzUsuńNo kiedy wraca ta Tabazella
Net bez niej niemrawy ten koci kącik usycha a Mrutek na pewno schudł!!!
Upasiony!
UsuńPrzecież wszyscy po kolei go pocieszają. 😊
Futra Tabaazelli pod Jej nieobecność szaleją jak myszy przy braku kota. Potrafią. Pamiętacie? Męski dubler Okularii usiłował się zagnieździć, smrodząc. Myszki były składowane w chałupie hurtowo, trwałej pamięci Felicjan zamarkował zaginięcie.
UsuńPost przeczytałam kilkukrotnie. Profesora posłuchałam w kilku innych filmikach, historię o dobrym esesmanie też. I czekam na Tabs.
Też czekam!!! Gdzie różowa koperta? To jest zagadką!
UsuńMrutek rozbestwiony, Szpagetka tradycyjnie rozbajdana, Sztaflik napastliwie obrażona, Okularia rozwydrzona a Pasiak roszczeniowy. Tak jest rezultat wspólnej opieki nad kotami w wykonie Cio Mary i Małgoś - Sąsiadki. Grube i kombinujące, mła macki opadajo. A kłótliwość w stadzie taka że strach się bać, mła będzie musiała troszki tyłki przetrzepać. Niestety różowej koperty nie ma. Zaginęła. :-(
UsuńNie no Mrutek to się dla zasady obrazić musi. 🐱
OdpowiedzUsuńSerio nikt nie wie kiedy wraca?
OdpowiedzUsuńBo martwim się nieco
Mła już jest a Mrutek jest odobrażany.
OdpowiedzUsuń