U mła w ogrodzie prawdziwa jesień, w tym roku znacznie spóźniona z powodu sierpnia we wrześniu. Mła popatruje na liście swoich brzóz, one jeszcze wszystkie zielone. Za to klony i lipy w jesiennych barwach, dają solidnie po oczach. Po tygodniu przekropnym, że tak eufemistycznie nazwę to parokrotne oberwanie chmury, którego to zjawiska doświadczyliśmy w minionych dniach dwukrotnie, przyszło nagle miłe ciepełko. Takie babie lato tuż przed listopadem. Mła wykorzystała ten czas na uprawianie grobingu, w tym roku ma nowych swoich po tamtej stronie, więc grobing taki jakby bardziej emocjonalnie obciążający. Mła postanowiła że miejsca obecnego zakwaterowania wszystkich bliskich jej sercu odwiedzi przed pierwszym listopada, mła nie lubi cmentarnych spędów i wystawań przy nagrobkach, pisałam o tym nie raz i nie dwa. No, nic się nie zmieniło, Dzień Wszystkich Świętych mła zamierza świętować w chałupie, a jeżeli pogoda nadal będzie sprzyjała ogrodowaniu to w ogrodzie.
Mamelon mimo obtłuczenia ( cóś zdziwnego się dzieje bo się znajomki obtłukują, Mamelon zaliczyła lot nad chodnikiem, potknąwszy się o wystającą płytę przykrywającą studzienkę kanalizacyjną, Romi zaliczyła podłogę siadając na nieistniejącym stołku, dobrze że Kocurrek zalega bo ona tyż wywrotna ) namiętnie przesadza rośliny w ogródku. Mła zazdraszcza, no i chciałaby i boi się! Boję się bo jeszcze pokasłuję i charczę, nie że zapalenie oskrzeli ale upierdliwy i wkurzający kaszelek, który pojawia się przy większym wysiłku. Piotruś straszy mła że to tak parę tygodni mła jeszcze pokaszle, usuwając z organizmu nieżytowiznę. To są podobno radości po tegorocznej grypie. Mój boszsz... dwa lata nazad to mła by się musiała samoizolować, he, he, he. No i modlić się o miejsce przy respiratorze, he, he, he. Teraz może się spoko zastanawiać czy za zakupy tzw. respiratorów ktoś beknie. Hym... mła zdecydowanie woli na wolności pokasływać i wykonywać takie rozmyślanka o odpowiedzialności za to złodziejstwo respiratorowe niż samoizolację uprawiać.
Po Alcatrazie mła się porusza z pewną taką nieśmiałością, że tak sobie zacytuję reklamową klasykę. Tak, tak, chodzi o to że mła jest pewna że w Alcatrazie nadal przebywają Posrywki. Nie jeden Posrywek a stado. Jeżeli to byłby tylko jeden Posrywek to byłby najbardziej jazgotliwym jeżem na świecie. Pan Dzidek podejrzewał że w Alcatrazie odbywa się libacja, dzwonił do mła z zapytowywaniem czy nie potrzeba pomocy przy usunięciu nielegalnie wtargniętych. Mła poszła do ogroda nasłuchiwać i oblookać, oczywiście nikogo nie zobaczyła w świetle latarki ale odgłosy rozpoznała bezbłędnie. To było fukanie i to takie z tych wściekłych i ono się rozlegało z różnych miejsc. Mla poszła do chałupy i powiadomila telefonicznie Pana Dzidka że to Posrywek i pokrewni szaleją w ogrodzie i natentychmiast usłyszała że ma nie ingerować w dziką przyrodę i że decybele nie mają prawa nikomu przeszkadzać i że Pan Dzidek jest za tym żeby Natura 2000 była za oknem. Po czym skołował lekko mła bo oświadczył że mła w ogrodzie powinna mieć żabią orkiestrę. Mła skołowana dlatego że oczko wodne jakby nieobecne w jej świadomości, poza tym mła podejrzewa kotostwo o chęć katowania żab i niespecjalnie jest chętna pobytowi płazów w ogrodzie, usuwa je z myśli i zdziwnie jej się robi jak kto o nich wspomni. Mła na szczęście wróciła do przytomności i oświadczyła Panu Dzidkowi że na razie w ogrodzie są jeże i nietoperze, odgłosy nocnego życia i loty koszące ( opowieści o świetnym zmyśle echolokacji są z lekka przesadzone o czym przekonał się sąsiad Maciek ) już sprawiają że sąsiedztwo wie że ogród żyje, żabie rechoty to mogłaby być kropelka przepełniająca czarę, zwłaszcza że na sąsiedniej działce od rana skrzeczą sroki.
Pan Dzidek twardo odpowiedział mła że woli takie odgłosy niż ten cholerny jazgot silników i te okropne dźwięki wydawane przez hamujące tramwaje. Musiałam się z nim zgodzić, mła też woli odgłosy wydawane przez dziczyznę. Dlatego mła dziczyźnie w Alcatrazie ustępuje, nawet ustaliła z sąsiadem Maćkiem że pod kasztanowcem zostawimy sporo drobnych gałązek z tegorocznych przecinek, to chyba będzie jednak bardziej zachęcające niż budki do zimowania, bliższe natury. Mła się przyzna że pod kasztanowiec podciągnęła też troszki konarków, w końcu ta drobnica musi się na jakiejś konstrukcji opierać. Dobrze że sroki nie mieszkają już na kasztanowcu, przeniosły się i bardziej zainteresowane są "swoją" działką. Prawie nie zaglądają do ogrodu, mła ma teraz stadko sikorek, przecudnie błękitno - złotych, które przy srokach by się pewnie nie uchowały. Szczęśliwie koty nie są specjalnie zainteresowane ptakami, Mrutek uważa że ptaki zaczynają się od gołębi, Pasiak oczywiście uważa tak samo jak Mrutek i jest przekonany że tego gołębia to Mruti powinien upolować i mu przynieść. Dziefczynki zainteresowane głównie gryzoniami, na ptaszki lubią popatrywać z parapetu i grożąco ćwierkać w ich kierunku, to wszystko na co się w stosunku do skrzydlatych zdobywają. Mła za to bardzo sikorkami zainteresowana, lubię pogapić się na sikorkowe podfruwania na berberysowych gałązkach za oknem. Oczy rwą te kolory piórek na tle przebarwionych jesiennie liści berberysu. Niestety, co mła ruszy po aparat to sikorki tajemniczo znikają.
Nie tylko ogrodowe przyjemności były udziałem mła w minionym tygodniu, jak widzicie na fotce obok mła odwiedziła las. To tylko część łupów, były też koźlarze i trafił się rydz. Mła odpoczęła po nerwach z powodu Szpagetki. Nasza gwiazda dochodzi do siebie, znaczy obżera się obecnie do nieprzytomności. Mła daje jej żarełka ile tylko Szpagetka chce, bowiem mła wie że po zrobieniu porządku z zębami troszki minie zanim Szpagetka się znów rozeżre. W ostatni dzień października idziemy na kontrolę, jak będzie OK to ustalimy termin zabiegu. Mła oprócz antybiotyku w zastrzykach i pryskania sznupki usiłowała krotamitonować antyświerzbowo uszka Szpagetki. Szpagetka uznała że zniesie na raz tylko jedną terapię i mła ugryzła. Mła jest w związku z tym dobrej myśli, jakby ząbki bolały to by się mami do krwi nie użarło, nieprawdaż? Prawdaż, prawdaż. No dobra, to by było na tyle. Mła kończy pisanie i słuchanie Radia Naukowego. Fotki ogrodowo - domowe, w Muzyczniku Anne Bancroft i Mel Brooks śpiewają po polsku "Sweet Georgia Brown".
Oprócz wszystkiego innego pięknego do obejrzenia, urzekła mnie powłoka na kołderkę z motywami jesiennymi włącznie ze stadem Posrywków. Oraz słodki pyszczek Szpagetki.
OdpowiedzUsuńSkąd wzięłaś taki fajny tekstyl?
Z wysortów, Sweety, z wysortów. Mła uchodziła w Home and You przecenioną satynową pościel w muchomorki i Posrywki, Mamelon orzekła krótko - "Przedszkole". W listopadzie idzie do prania, mła zakłada inszy wysort żeby słodki pyszczek zalegał w świeżym.
UsuńI u nas podobna pogoda. Czasem słonce, czasem deszcz, a jednego i drugiego bardzo dużo. I też w ogrodzie roboty nadal sporo czeka do zrobienia, a umęczone mięsnie i kości aż piszczą, gdy o tym pomysle. Z tego wszystkiego, to już mi sie zimy chce i poządnego odpoczynku!:-)
OdpowiedzUsuńPiekne kocie zdjęcia pokazałaś Tabo!:-) Ach, jak dobrze tym kotom wylegiwać się beztrosko. Też tak chcę!:-))
A mła do zimy nie tęskno, pewnie dlatego że wirusidło zabrało mła kawałek jesieni. Mła by jeszcze pohasała po ogrodzie. Kotowskie ostatnimi czasy to się rozbyczyły, jak pada to one uwielbiają zalegać i nawet kusząco mruczeć żeby mła się tyż na zaleganie zdecydowała. ;-D
UsuńTez sie czuje przez to chorowanie okradziona z pazdziernika, wiec bede sobie zapodawac jesienne tla chyba do polowy grudnia
UsuńDziś było ładnie ale mła siadło ciśnienie. Usiłowałam się ruszać ale słabo to szło. :-/ Może poczekam aż ten cyklon przejdzie.
UsuńPościel rewelacja. Kotusiom w pościeli do pyszczków. Żabka wśród kniei ogrodu też ładniuchna, taak, robią klimat te kolorowe listki, a jeszcze jak pogoda rozpiesci ciepłem i słonkiem, to sie taką jesien lubi bardziej.
OdpowiedzUsuńCzyli jeżuś założył rodzinkę?
Mła tak ucieszyło to babie lato przedlistopadowe jak rzadko, po prostu w tym roku przez tzw. okoliczności mła specjalnie nie ogrodowała. Żabka jest stary wysort, pilnuje paproci od lat. Będę musiała porozsadzać i poprzesadzać te paprociumy żeby miała wincyj do pilnowania. Pościel tyż wysort, mła grasuje tylko w przecenionych. Co do Posrywka to mam nadzieję że to nie familia, bo jeżeli to by była rodzina to Posrywkowi czym prędzej trzeba by założyć Niebieską Kartę. ;-D
UsuńWszystko świetne, ale muzycznik mnie rozwalił.
OdpowiedzUsuńMnie zaskoczył😃
UsuńW życiu bym się nie spodziewała tak czerniakowskiego tekstu i takiego wykonania😀.
UsuńDziekuja, dziekuja, dziekuja! ;-D
UsuńMuzycznik ekstra klasa ! 👍😅Bylam pewna , ze Mel Brooks ma polsko- zydowskie korzenie, ale sprawdzilam, a on ma korzenie niemiecko- zydowskie i w dodatku rodzony w Ameryce. Za nic nie zgadne czemu tatus nauczyl go polskiego :)) Ale tez dziekuja, dziekuja :)) Super ten duecik zrobili z zonka 👌
OdpowiedzUsuńMoże dlatego że nazywał się pierwotnie Kaminsky 🤣.
UsuńHe, he, he, Kaminsky, Kaminsky, typowe niemnieckie nazwisko. ;-D
UsuńMła znalazła, tata Mela pochodził z Kallwen w Prusach Wschodnich, maleńkiej wioszczyny położona nad rzeką Memel, na ówczesnej granicy między niemieckimi Prusami Wschodnimi, a Rosją ( to jest Litwa ). Mama Mela była gdzieś spod Kijowa. Znaczy rodzina to byli polscy Żydzi z czasów I Rzeczypospolitej, których przekroczyła granica.
Usuń