Znerwowałam się o niedzierlnym poranku czytając info z tyźnia przy kawie i zamiast opowiastki podróżnej serwuję Wam to czyli swoje przemyślenia po najeździe Pani Janki na obecny zarzund że tako samo paskudny jak ten stary. Mła ma problem, nie ten z zarzundem, bo mła za żadnym zarzundem nie przepada, inszy. Taki z tych serce mówi inaczej a rozum swoje. Uchodźcy a tak naprawdę migranci. Mła nie ma jeszcze takiej sklerozy żeby zapomnieć co działo się w roku 1980 i 1981, mła pamięta ludzi skaczących z promów i płynących w kierunku demokracji, takich, którzy włazili do ciężarówek i byli przemycani przez granicę, takich, który kombinowali z porywaniem samolotów. Prawda, większość emigracji wyjeżdżała na zaproszenie do rodziny albo na wycieczki, dla których normą było to że połowa uczestników zostawała na stałe w odwiedzanym kraju. Czy rzeczywiście komuna prześladowała tych wszystkich Polaków? Oczywiście że nie, większość to była emigracja chlebowa. Klepali ci ludzie formułki o azylu ale nie czarujmy się, chodziło o jakość życia. Potem zmienił się ustrój a my dalej wyjeżdżaliśmy od polskiej beznadziei lat 90. Nie były to już numery z przechodzeniem przez zieloną granicę ale zostawanie w krajach wydających czasowe wizy pobytowe. Przez lata zasilaliśmy w ten sposób gospodarki Stanów czy zachodniej Europy. W 2004 zaczęliśmy przekraczać granice na legalu i tak ją przekraczaliśmy że staliśmy się wygodnym chłopcem do bicia w czasie brexitu. W ostatnich pięćdziesięciu latach wyjechało nas z kraju parę milionów ludzi, więc w kwestii migracji to raczej nie powinniśmy za bardzo rozdzierać paszczy ale jednak rozdzieramy. Z różnych pobudek. A to dlatego że migranci samo zło bo zasiłkowi, bo obca kultura, bo getta, bo niższa jakość pracy i przywiezione niskie standardy i wogle, albo dlatego że wojna hybrydowa trwa w najlepsze i wiemy że migranci przekraczający nielegalnie granicę to broń, której można użyć do destabilizacji państwa. Miotamy się słysząc historię o dzieciach w zimowym lesie pomiędzy współczuciem i chęcią odcięcia się od problemu, zwalanego nam na głowę przez nieprzyjazny nam reżim.
Nie jesteśmy jako społeczeństwo bardzo nieczuli, empatii wystarczyło nam na tyle żeby dwa lata temu przyjąć Ukraińców, za którymi przeca wcale masowo nie przepadaliśmy i nadal nie przepadamy, mając na uwadze nierozliczoną kwestię wołyńską. Do Polski wcześniej trafiali Czeczeńcy, Ormianie czy Gruzini. O ile opowiastki o tym że Ukraińcy to na tak, bo oni kulturowo nam bliscy, to przeca jakoś wchłonęliśmy wcale niemałą bo oficjalnie szacowaną na 40 tysięcy a nieoficjalnie to przynajmniej dwa razy tyle, grupę bardzo od nas różniącej się ludności wietnamskiej. W Polsce przebywa też cóś ponad 50 tysięcy Hindusów, tyż oficjalnie bo nieoficjalnie, jest jak w przypadku Wietnamczyków. Jeżeli będziemy posługiwać się badaniami opierającymi się na danych liczbowych dotyczących telefonów komórkowych zarejestrowanych w krajach poza UE, to będziemy mówili o setkach tysięcy migrantów różniących się zarówno fizycznie jak i mentalnie od typowej ludności Polski. Oczywiście to prycho przy tych oficjalnych prawie 700 tysiącach ludzi z Białorusi czy 140 tysiącach z Rosji, mających autentyczną podkładkę azylową w postaci ojczyźnianych reżimów. Polska nie jest wyspą rodzimości na oceanie migracji, jest krajem posiadającym wielomilionową rzeszę migrantów. Narzekania ludności rodzimej słyszy się wobec największej grupy migrantów, w naszym wypadku Ukraińców, co jest normą. Co jest więc nie tak z migracją z Białorusi? Że muzułmanie? No tak, bo Czeczeńcy to sami katolicy byli i nigdy nic nie wysadzali. Ich odbiór nie był taki jak Syryjczyków, którzy często byli chrześcijanami i bombardowała ich ta sama Rosja, która bombardowała Grozny w Czeczeni.Mła wie że w nas, tak samo jak i w inszych nacjach drzemią brzydkości, co strasznie mła wkurza bo nie znosi tępej ksenofobii, która się potrafi jak ten chwast w narodzie rozsiewać. Mła wie że całkiem sporo Polaków wywaliłoby dziecko na mróz, gdyby miało inny niż oni kolor skóry, nie mam złudzeń że są tacy którzy uwielbianej Maryji z rodzącym się Jezuskiem w ramach dobroci dla Żydów wskazaliby ogrodową szopkę, jednakże jako społeczeństwo nie jesteśmy wcale aż tak bardzo impregnowani na inność jak to nam usiłuje się nieraz wmawiać. O co więc tak naprawdę chodzi z "uchodźcami", dlaczego uważamy że cóś jest nie kaman i bronimy się rękami i nogami przed narzucaniem nam nakazów przyjmowania czy płacenia za nieprzyjmowanie? Dlaczego współczując tym dzieciakom z granicy polsko - białoruskiej uważamy że pushbacki to OK? Zdaniem mła chodzi tu o sprawczość, jesteśmy w stanie wchłonąć w ciągu pół roku ponad dwa miliony ludzi o ile ich tylko sami zaprosimy. Wchłaniamy w zasadzie bezproblemowo bo jakimś cudem unikamy tworzenia się gett, nasze największe przejścia typu skupisko emigrantów to Wólka Kosowska. Dajemy kasę ale oczekujemy że migranci będą pracować, przymykamy oko kiedy organizują sobie pracę poza systemem o ile pracobiorca jest Polakiem, tak boimy się mafii ze wschodu że nagłaśniamy każde przestępstwo popełniane przez migrantów za wschodniej granicy, żremy się o rozbijanie klas w szkołach by migranckie dzieci uczyły się mówić po polsku. Hym... przyjmując te tysiące migrantów jesteśmy przy tym cholernie niepoprawni politycznie za to bardziej szczerzy wobec samych siebie, artykułujemy z się że Angela Merkel otwierając niemieckie granice otworzyła przy okazji granice UE i to nie pytając nikogo o zdanie i że nie podobią nam się skutki polityki integracyjnej migrantów z jakimi teraz boryka się Szwecja, Niemcy czy Francja. Polityczne to zarówno te z prawa jak i te z lewa histerycznie piejo - ci z prawa tradycyjnie w tonie Polska już umarła pod naporem dzikich hord, ci z lewa że trza przyjmować wszystkich a Ahmed wcale nie chciał wysadzić koszarów tylko prawilnie kościół i to taki katolicki. Ludzie myślą swoje, czując że prawica przesadza ale lewica to zupełnie odjechała, tak że peron już nawet nie majaczy w oddali. Ludzkie współczucie jest zabijane przez tę polipoprawność w wykonie lewicy, przez to moralne wzmożenie na pograniczu głupoty nierozpoznającej niebezpieczeństwa, choć ono jest na tyle wyraźne że i Stasiek, Antek i Pani Cela je widzą. Przez tę dobroczynność, która zdaniem mła przypominać zdziwnie zaczyna "dokarmianie Murzynków w Afryce", najbardziej zdaniem mła upokarzającą dla człowieka z Afryki "pomoc" jakiej udziela zadowolony ze swej wspaniałej moralnej postawy Pierwszy Świat, sprawiającą że problem zamiast niknąć pęcznieje. Jak te organizacje pomagające migrantom a często oskarżane o współpracę z mafiami handlującymi ludźmi wyobrażają sobie jednoczesną pomoc migrantom i ochronę granicy państwowej, będącej zarazem granicą UE? Mła do tej pory jakoś się nie doczytała jaki jest pomysł działaczy w tej sprawie. Czyta że pushbacki złe, że dzieci po lasach ale co zrobić z tłumem młodych mężczyzn napierniczających kamorami w SG nie czyta a wydawa jej się że im wincyj tych kamorów leci tym mniej w społeczeństwie empatii dla dzieci po lasach. Może niech organizacje pomocowe zaczną od propagowania w krajach migrantów wiedzy że napieprzanie kamorami kończy się postawieniem płotu, który z czasem mogą pod prund podłączyć, bo pomysły rzundzących to takie zdziwne so. Jeżeli to służby białoruskie napieprzajo to może ten płot rzeczywiście podłączyć i natentychmiast wysłać tych z organizacji pomocowych żeby uświadamiali - ambasada, wiza pobytowa, staranie się o pobyt stały, legalizacja, obywatelstwo.Tak to działa prawidłowo, na sianiu wiedzy o tym powinni się ci od pomocy migrantom skupić. Tak jak i na uświadamianiu tego że dostając się z terytorium Białorusi do Polski ludzie nie są już uchodźcami, dostali legalnie białoruskie wizy, legalnie tam przylecieli, legalnie mieszkali w białoruskich hotelach a dostając się nielegalnie do Polski z terytorium Białorusi automatycznie zamieniają się we wroga. Jak będzie groźnie i płot nie starczy możemy do nich strzelać, o czym ci ludzie powinni wiedzieć. O tym trzeba rozmawiać w Bagdadzie czy okolicach Kabulu i Mogadiszu, na tym się skupić jak legalnie ludzi przez granice przeprowadzać a nie robić za idiotę w wojenkach, bo to nie aktywiści za to obrywają, tylko ci biedacy chcący wyrwać się z nędzy i płacący tą uciułaną kasą za taką możliwość. Nikt nie mówi o pieniądzach a nie ma migracji bez kasy. Można to sobie przedstawiać, zresztą słusznie, jako pomaganie ludziom w potrzebie ale jak wziąć to na rozum a nie serce, to jest to nic innego tylko wspieranie mafii żyjącej z przemytu ludzi, często tymi ludźmi wręcz handlującej. Wspieranie systemu ze wzniosłymi hasłami na ustach. Inna rzecz że rzeczywiście spora liczba z tych organizacji przestałaby nagle aktywistom płacić za aktywność, bo tak się dziwnie składa że im większy przemyt ludzi tym organizacje bardziej doposażone. Ta pomocna dłoń wyciągana w kierunku tych biednych ludzi to tak naprawdę często - gęsto łapa ze szponami. Tak, tak, migranci w szponach organizacji pomagających migrantom to nie rzadkość. Tak całkiem na marginesie. Największy ruch migracyjny to nie to co działo się po wojnie w Syrii w Europie. Nie te tłumy pod południową granicą Stanów. Największą wędrówką ludów ostatnimi czasy była ucieczka około 10 milionów ludzi w Sudanie ogarniętym wojną domową. Tam jest taka bida że nie ma z czego opłacać przemytników ludzi, więc z tych 10 milionów niewielu trafi do Pierwszego Świata, w związku z czym za wiele organizacji tam nie organizuje. Te co są to nijak się nie przebijajo przez mendia ze swoim przekazem. Dobra, dzisiejszy wpis ozdabiają prace Kate Baylay, tak mi jakoś klimatem pasiły do treści. W Muzyczniku muzyka z "300 mil do Nieba", żeby nam się przypomniało jak to jest.
No i znów mi poukładałaś w głowie, bo niby osobno to wszystko wiedziałam, ale raczej spychałam problem na margines, a nie próbowałam go zanalizować . No cóż, nie bardzo lubię te aspekty rzeczywistości i mnie denerwują, więc staram się o tym wszystkim nie
OdpowiedzUsuńmyśleć.
Pewnie słyszałaś o dzisiejszym pożarze w Warszawie, właśnie między innymi Wietnamczykom się mocno dostało. A raczej może przeciwnie, nie dostało, ale straciło, jeśli tak można powiedzieć.
Jako dziecko i bardzo młoda nastolatka wierzyłam w opowieści o wspaniałym świecie, w którym ludzie żyją w dostatku, przyjaźni i wzajemnym szacunku. Wszyscy ludzie. Ale im byłam starsza, tym bardziej otwierały mi się oczy i teraz nie wierzę, żeby to w ogóle było możliwe.
Sama musiałam sobie poukładać bo się miotam między współczuciem a tym że zdaję sobie sprawę że migracja na hurra to problemy dla wszystkich, migrantów takoż. Real to niestety nie tylko motylki i kfiotki, także takie sprawy o których nie lubimy myśleć i które jak wydaje nam się, wcale nas nie dotyczą. Lepiej mieć rozeznanie w sytuacji zanim okaże się że dotyczą i to mocno. Ludzie ja to ludzie, różne so. Dlatego na powszechną szczęśliwość raczej bym nie liczyła. Mła by obstawiała coś w rodzaju paktu o nieagresji. Co do pożaru to śmierdzi on z daleka i to wcale nie dymem.
UsuńRacja, racja. To zapaszek całkiem innego rodzaju.
UsuńPakt o nieagresji byłby ok.
Pakt o nieagresji to i tak dużo, dla niektórych to nawet zdecydowanie za dużo. Ech...
UsuńZ organizacjami pomocowymi jest tak samo jak z tymi ratującymi źwierzomtka. Te małe, jednoosobowe, to faktycznie tyrają z empatii, a te duże no cóż. Na biedzie ludzkiej i zwierzęcej można miliony kosić (patrz Viva, Ada czy DIOZ).
OdpowiedzUsuńGeneralnie uważam, że my nie mamy problemu z imigrantami wszelkiej maści. Wielu znam innastrańców, którzy podkreślają, że straszono ich polską ksenofobią i zacietrzewieniem, a wylądowali w kraju spokojnym, bezpiecznym, gdzie jakieś rasistowskie sytuacje są incydentami a nie regułą a ludzie są otwarci i serdeczni. Natomiast opór wobec Ukraińców (i to nie tylko ze strony Polaków, ale również innych nacji migrujących do Polski!) budzi obdarzanie ich przywilejami, jakich autochtoni nie doświadczają... Tu temat rzeka, ale ja to widzę w najbliższym otoczeniu - żłobki, przedszkola, uczelnie, akademiki, emerytury. Jednym słowem co za dużo, to niezdrowo. A co najistotniejsze podejrzliwi z natury rodacy mają brzydkie wrażenie, że jest to działanie nieprzypadkowe...
Co do granicy z Białorusią mam mieszane uczucia. Niby te dzieci po lasach i w ogóle... ale czemu nie pójdą normalnie na przejście graniczne? Ilu tak naprawdę prosi o azyl w Polsce? Oni nie chcą tu zostać tylko przedostać się dalej na zachód. A znakomita większość to naprawdę dziećmi nie jest. Ja osobiście czuję się jak ten Sudańczyk, bo mnie nie stać na tydzień we Władysławowie, a jak przeczytałam ile te ludzie płacą, żeby się tu dostać, to ja się pytam skąd tyle mają? Bo gdyby razem z tymi piniądzami zostali we własnym kraju i tam je zainwestowali oraz mądrze zabrali się porządki w swoich zarządzających, to my byśmy stali na ich granicy, a nie oni na naszej.
Z Ukraińcami i oporem społecznym to jest tak że ów opór jest w jakichś 75% wypadkową działań polityków, nie tylko polskich. No polityki już tak majo że czego się nie tkno to spieprzo. Co do białoruskiej granicy to do nas jakoś dochodzi że to wojna ale słabo kumamy że tyż ekonomia. Na migrantach się zarabia, państwa tranzytowe koszą kasę jak marzenie, stąd mła się zalęgł był w łepiszczu pomysł że migrantów w busy i nach Berlin gdzie ich herzlich willkommen. Białoruś kombinowała jak Turcja ale słabo wyszło z powodu Wujka Wowy, któren miał inne plany. Zarabiają nadal ale to nie są te miliardy od Zachodu na które liczyli, poza tym wnerwili Turków, którzy się poczuli jakby im kto chleb od ust odbierał. Białorusinom zostało jedynie dogadać się z naszą prywatną inicjatywą i uprawiać przerzut ale tu pojawia się premier Matołżesz a zaraz po nim płemieł Tusku, którzy całkiem przytomnie uważają że kasę za pilnowanie by migracja była legalna powinniśmy dostać my, jako państwo graniczne UE. To jedno z tych nielicznych działań w których mła dostrzega u polityków ślady myślenia o naszym interesie. Kiedy jako państwo mamy robić za Cerbera to nie ma miejsca na żadną prywatną inicjatywę, przerzut ludzi to kontrabanda i szlus. To jest przestępstwo, państwo będzie tępiło zarówno z przyczyn ekonomicznych jak i dla zapewnienia stabilności społecznej. Działacze coś słabo rozumieją że są już po niewłaściwej stronie prawa, żyją w świecie idei często zasilanym nielegalną kasą. Migranci nie zgłaszają się na przejściach granicznych bo Białoruś jest krajem do którego emigrowali, Polska nic tu nie musi bo migranci w Białorusi bezpieczni. Trzeba przekroczyć nielegalnie granicę by móc w Polsce prosić o azyl. Na zdrowy rozum przestępstwo nie powinno popłacać i w związku z tym ci ludzie lądują ponownie na Białorusi, w państwie z którego przyszli i które nie jest dla nich niebezpieczne, skoro starali się o wizy. Działacze się pultają ale pod niewłaściwym adresem. Ci ludzie nie szarżują granic białoruskich od strony Rosji czy Ukrainy, tak naprawdę są sprowadzani i wypychani z terytorium tego państwa, do którego zresztą przyjeżdżają jako do państwa transferowego. Przyczyną ich migracji jest zapewnienie przez kraje zachodu Europy że będą mogli się osiedlać i przede wszystkim, że otrzymają od tych państw pomoc socjalną umożliwiającą im życie na poziomie zachodnioeuropejskim. Zbierają kasę całymi rodzinami, wysyłają najbardziej gramotnego z familii w nadziei że wyciągnie resztę z "gównianych krajów". Zatem działacze powinni pultać się pod adresem tych, którzy obiecywali a potem im się odwidziało. Mła się nie dziwi migrantom że wędrują, popacz ilu naszych rodaków uznało że "tu się nic nigdy nie zbuduje". Beznadzieja to beznadzieja, człowiek nie jest przywiązany siłą do miejsca, ma prawo szukać dla siebie czegoś lepszego. Problemem jest to że szukanie lepszego nie powinno łamać prawa kraju w którym chce się osiedlić i destabilizować go w takim stopniu że zaczyna przypominać kraj z którego ci ludzie uciekają. A organizacje pomocowe na ten problem ślepe. :-/
Usuń