Co to jest Off Piotrkowska? Jak to ładnie określa Wikipedia - "alternatywny kompleks wielofunkcyjny usytuowany w Łodzi na terenach dawnej przędzalni i tkalni Franciszka Ramischa, powstałej w końcu XIX wieku, przy ul Piotrkowskiej 138/140." Najważniejsze jest tu słowo alternatywny, OFF Piotrkowska nie ma w sobie nic z wygładzenia Manufaktury jak i surrealistycznego sennego chłodu Monopolis. No nie znajdziecie tu cegiełek pod kancik, choć pojawia się nowoczesny design. Macie za to graffiti, neonowe flamingi, leżaczki na sztucznej górce i mnóstwo piwa. Jeżeli myślicie ot, tanizna to się mocno mylicie - OFF Piotrkowska z jej sklepami i knajpkami nie należy do miejsc tanich. Znaczy owszem, znajdziecie cóś dla zwykłych ludzi ale są też różne takie artyzmy w zadziwiających cenach. W końcu to jednak Piotrkowska, mimo że off. Włodarze miast najchętniej pozbywają się strupa wyszukując dewelopera który po nowemu zabuduje ale w mieście Odzi ten numer nie uchodzi. Qurna to zabytek! W mieście Odzi, którego zabytki są głównie świeższej daty, na słowo zabytek uruchamiają się jakieś zdziwne procesy myślowe, zarówno w głowach urzędników miejskich jak i odzian. Nie będzie nam tu nikt zabytków rozwalał żeby nas potem przekonywać że nic tu nie ma. Nasze zabytki są piękne i mają tę wyższość nad warszawskimi ( w tym miejscu wyłażą nasze prowincjonalne brzydkie uczucia wobec stolicy, która nas nie kocha ), że są prawdziwe.
OFF Piotrkowska wygląda jak cała Ódź, to przedziwna mieszanina zapuszczenia z uładzeniem na tzw. wysokim poziomie. Trelinka sąsiaduje z cud bruczkiem, nieobrobione stare cegły ze szklanymi powierzchniami i licówką pod kancik, neony świecą przy kępach rozplenic i ostnic modnych trawiastych nasadzeń. Biznes się kręci, jakoś, bo czas jest kryzysowy. Na OFF Piotrkowska interesy są efemeryczne, jednego roku cóś jest a innego już nie ma. To chyba spuścizna czasów kiedy OFF Piotrkowska nazywała się po ódzku Chinatown, od skupiska budek z azjatyckim jedzeniem. Te budki pojawiały się i zanikały falowo, wraz z falową aktywnością Sanepidu. Pod koniec 2011 firma OPG Orange Property Group uruchomiła projekt Off Piotrkowska i budki się wyniosły na inne budkowe łowiska. Na Pietrynie zostali najwytrwalsi budkowcy a OFF Piotrkowska poszła w inszym kierunku. W starych murach fabryki pootwierano knajpki i kluby ( ymc, ymc, ymc ), sklepy, pracownie artystyczne. Klimacik się zmienił, choć OFF Piotrkowska nadal hałasuje jak za czasów kiedy pracowała tu przędzalnia ( za komuny, w czasach słusznie minionych, działała tu najsampierw Łódzka Przędzalnia Przemysłu Bawełnianego, którą przemianowano później na Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. gen. Waltera ). Ten nasz półstrupek ódzki żyje, sporo w nim ludzi bo stanowi też przejście do ulicy Sienkiewicza.
Znaczy OFF Piotrkowska robi też za pasaż a pasaże zawsze mają większą szansę na to że cóś się na nich biznesowo rozwinie. Ulica Sienkiewicza to nie jest jedyna możliwość komunikacyjna. Z OFF Piotrkowskiej można też wyjść na cud urody ulicę Roosevelta, gdzie detal architektoniczny nie ustępuje temu z Pietryny i dojść do kościoła akademickiego czyli kościoła pod wezwaniem Najświętszego Imienia Jezus, budynku z lat osiemdziesiątych XIX wieku zamykającego perspektywę u jej wylotu a potem dalej, wzdłuż kościelnych murów dotrzeć ulicą księdza Miecznikowskiego ( znałam osobiście staruszka ) dojść do przebudowywanego fragmentu ulicy Kilińskiego, gdzie wpisują stare fasady w nowoczesne konstrukcje. Tam wśród wysokich bloków ukryty jest budynek dawnego kina "Stylowy", które jeszcze wcześniej nazywało się "Resursa". Teraz zdawa się jest tam jakiś klub.
Oooo, lubię takie półstrupki! Co prawda dla mnie za dużo zawsze ymc-ymc-ymc i zadęcia, off-y nie są wolne od zadęcia, No jest, wyczuwam w każdym off, swoiste, ale jest. I z postów poprzednich,bto baaaardzo mi przypadła do gustu iluminacja codzienna,to coś ma jednorożca w nazwie i rozumiem że jest czymś w rodzaju dworca dla komunikacji miejskiej. Fantastyczny, o wiele fajniejszy on od katowickiego czy cz-wowskiego.
OdpowiedzUsuńTak, OFF Piotrkowska jest zadęty i nadęty, jak wiele innych gentryfikowanych miejsc. Cóś za cóś. Mła pamięta jak Stajnię Jednorożca straszliwie zjechał jeden krytyk architektury, że to konstrukcja pod publiczkę w guście "dla ubogich" i daleko jej do jakiegoś tam przystanku we Wrocławiu, któren został wzniesiony w pięknym, brutalisycznym stylu. Hym... miasto Ódź jest miejscami tak brutalistyczne i brutalne ze odjazdowy kicz nam odzianom się po prostu należy. ;-D
UsuńKicz? No pacz pani. Dla mnie to zabawa gotycką konstrukcją, na luzie co z kiczem wcale mi się nie kojarzy. On zawsze ma pretensje do czegoś.
UsuńTo taka gotyko - secesja, krytyk architektury twierdził że kicz. Na szczęście mła nie jest krytykiem. nie że mła pada z zachwytu ale wrosła ta Stajenka Jednorożca w miasto i odzianie uznają ją za swoją.
UsuńZaraz zaraz, a co tam za napis " Do Sopotu" widzę ? To w końcu Łódź czy Sopot to jest ? :) Bardzo mnie się miasto Łódź podoba, bardzo , nie wiem co tak wydziwiacie , architektura cudna, pomysły na zagospodarowanie jeszcze lepsze , atmosfera miejsca bije na odległość, tylko tego jednorożca nie znalazłam ? Kitty
OdpowiedzUsuńKitty jednorożec jest w "Prasówce na koniec września" na czwartym zdjęciu. Napis "Do Sopotu" a za tym napisem plaża na trawiastej górce, taka leżaczkowa, neonowe flamingi i muzyczka. U nas nie ma dużej rzeki więc plaże są w Manufakturze i na Pietrynie. ;-D Tak naprawdę to odzianie chodzą plażować nad stawy i na Zdrowie, do wielkiego parku. Co do tych pomysłów to mła ma tzw. mieszane uczucia, znaczy jest jak to w mieście Odzi wypada, narzekająca na własne miasto. Mła zauważa brzydką tendencję - trza wybudować dzielnicę apartamentowców, albo nowe albo żeby było że zabytki chronimy to urządzonych w odpicowanych kamienicach. Z tych kamienic lokatorzy won, sprzedajemy mieszkania takim, którzy potrzebują ich jako lokatę kapitału. Czynsz rośnie niebotycznie bo do opłat administracyjnych trza doliczyć jeszcze cenę najmu dla właściciela mieszkania. W takich designerskich loftach, pozwala się działać drogim galeriom, jakimś stowarzyszeniom lanserów czy modnym knajpom firmowanym przez znane nazwiska. Trochę to nie moje klimaty i jakoś słabe, nie tam na prawdę tworzy się to co w mieście Odzi robi klimacik. To jest taka skorupka dla turystów. Przyjeżdża turysta do Odzi i go buch do Manufaktury i na Pietrynę. Zobaczył? No to pa, pa. Mła ostatnio pisała z takim ze Szczecina, któren twierdził że w mieście Odzi nie ma parków. Taa... W Warszawie są, w Krakowie są, w Szczecinie i Wrocławiu a w Odzi nie ma. Fragmenty dawnej puszczy i ponad 400 dęby w miejskich parkach po prostu są w innych miastach tak liczne że ludzie się o nie potykają a w mieście Odzi ich nie ma. Największy w całej Europie las w obrębie miasta tyż nie istnieje. Ni ma. Ludziom nawet do głowy nie przychodzi że pałac Poznańskiego przy którym jest Manufaktura to nie jedyny pałac Poznańskiego w mieście, że witraży z górnej półeczki w tych pałacach i nie tylko w tych jest od cholery. O architekturze okresu soc cisza, o skansenie w mieście cisza, muzeum sztuki nowoczesnej za trudne i też cisza. Czasem jeszcze kogo zagna do EC1 ale generalnie Ódź to dla turysty takie gentryfikowane bliskie okolice Pietryny i Manufuck. Tak, to też jest Ódź, ale nie cała.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie już kiedyś wycieczkę do Łodzi. Nie wiem jak, kiedy i na ile ale chciałabym sobie spokojnie połazić, pozwiedzać
OdpowiedzUsuńZwiedzanie Łodzi to na kilka dni co najmniej... :) można rozplanować zależnie od pory roku oraz pogody..
UsuńWycieczkę do Łodzi odbyć należy, choćby po to żeby zobaczyć XIX fabryczne miasto, żywy dowód rewolucji przemysłowej, praktycznie słabo widocznej w infrastrukturze innych naszych miast. Właściwie poza Poznaniem, w dość nikłym stopniu industrializowanym w XIX wieku i Śląskiem, który jest specyficzny, nie występują u nas ślady tego procesu. Nie czarujmy się, w XIX wieku, jedynie na niemieckim wówczas Śląsku i w Łodzi, leżącej po epoce napoleońskiej w Królestwie Polskim a później w Kraju Priwislanskim, działo się coś co łączyło nas z resztą cywilizacji zachodniej. O ile na Śląsku industrializacja rozmyta po całej aglomeracji i tak se widoczna ze względu na jej specyfikę - kopalnie - , o tyle w Łodzi to wszystko było skupione i po prostu wali po oczach, bo szczęśliwie nie rozebraliśmy wszystkich fabryk. Zamieniamy się w wielkie muzeum industrializacji, rozsiane po mieście. Nie wiem czy miasto Ódź to takie na parę dni do zwiedzania, jest dość zwarte, no i młode ale przynajmniej dwa, trzy dni warto mu poświęcić. Jedyne przed czym Was dziefczynki przestrzegam, to przed wykopkami. Miasto Ódź jest nadal przepięknie rozkopane. ;-D
UsuńLodz jest odpowiednikiem angielskiego Manchesteru , obie miasta laczy podobna industrialna przeszlosc , tkactwo i ceglasta zabudowa. I niby podobnie upadly i powstaly w podobnej odslonie, z tym ze po miescie Manchester chodzic nie lubie i unikam jak moge , brudno , straszno, i ciemno ( nie chodzi o oswietlenie), za to do Lodzi to calym sercem mnie rwie , bo bardzo piknie to wyglada. Trzeba wpisac na Bucket List , zaraz po Boleslawcu 😅 Kitty
UsuńKochana, miasto Ódź slynie jak największa menelownia w Polszcze. Jeszcze na tym zarabiamy, bo szybciutko po tym kiedy pan Linda, któren za kołnierz nie wylewał, stwierdził że Ódź jest miastem meneli, na Pietrynie pojawiły się t - shirty z nadrukiem DUMNY ŁÓDZKI MENEL. Groza. ;-D Miasto Ódź ma swoją ciemną stronę, wiecznie żywą i czerpiącą z tradycji kiszenia dzieci w beczkach. To nie jest słodkie miasteczko. Mła opisze Tobie co widziała kiedy wracała w piątek w nocy do domu. Z pubu wyjechało przy pomocy ochrony dwóch okładających się karków. Za jednym z nich wybiegła dziewczyna i wtedy ludzie na ulicy przystanęli, żeby jakby co to interweniować. Ona się potknęła i upadła, jeden z karków, chyba jej chłopak, chciał pomóc. Wstała przy jego pomocy i tak go walnęła nie napiszę w co że się zwinął a drugi czym prędzej uciekł. Wtedy ona zaczęła lać tego zgiętego, ludzie na ulicy rechotali, bo ochrona z pubu też się zawinęła zamykając drzwi. Ona się zmęczyła wróciła do pubu, on pokuśtykał przed siebie, publiczność omawiała jakość walki, policji nie było. Wszystko to w środku miasta, gorączka weekendowa w wydaniu klasycznym.
UsuńWypisz wymaluj Manchester! 😂Jeszcze doloz rzygajace z pluskiem na chodniki dziewczyny zgiete w pol , z wystawiona czescia tylna, ubrana tylko do linii poldupka, mlodziencow wdziecznie obejmujacych latarnie badz siebie nawzajem , tlumy zalane w sztok i idace lawa przez srodek ulic w centrum miasta , ale doslownie lawa szeroka na dwa pasy plus wpadajace do brudnego kanalu jednostki snujace sie z metnym wzrokiem w poszukiwaniu dragow wspomagajacych zycie. Ta panienka z Lodzi moim zdaniem zdala egzamin z obrony wlasnej spiewajaco👍😅Kitty
OdpowiedzUsuńKitty zdaniem mła zabaw weekendowych Brytyjczyków to nawet odzianie nie są w stanie przebić, tu jak już się womituje to najczęściej dyskretnie w krzoczki i kfiotki. ;-D Ta laska która wrąbała swojemu chłopu, była co najwyżej leciutko podpita i zdawa się wkurzona na to że facet sobie sparing urządził. W mieście to czasem się snuje w okolicach bram maryśkowy zapaszek ale czasy oblewania moczem czego się da raczej minęły, za dużo ogródków i jazda by była za takie lanie. Narcos to raczej nie te okolice, co nie znaczy że po clubach nie ćpają. Jednakże do brytyjskich widoków to daleko, to nie lezie tak w ślepia. Mła czasem łazi po Pietrynie nocą ciemną, nie czuję że jest jakoś niebezpiecznie, choć menelstwo przeca u nas występuje. No i nie jest to też tak że u nas tylko po słowiańsku, jest coolorowo, choć nie tak jak choćby w Berlinie.
UsuńNie odwazylabym sie snuc wieczorem po Manchesterze , Berlinie, Londynie czy Paryzu . A jeszcze z 10-15 lat temu zdarzylo mi sie i nie mialam poczucia zagrozenia. Wypad z grupa znajomych byl jak najbardziej ok i fajnie wspominam. Wspolczuje mlodziezy , ktora w tym dorasta, a jeszcze bardziej rodzicom, w kazdy, doslownie w kazdy wikend ginie zadzganych lub pobitych na smierc kilka osob. Teraz dochodza maczety. I co? I nic ...Media glowne zgrabnie omijaja temat, albo ujmuja tak oglednie, ze w sumie nikt sie nie przejmuje. Do czasu. Ostatnio chodze ze skorzanym plecakiem zamiast torebki, tak w razie czego, aby mozna sie bylo zaslonic przed niespodziewanym ciosem, tudziez dac przez leb. I wcale mi nie do smiechu. Kitty
UsuńU nas jeszcze od czasu do czasu rodzimi z maczetami latajo ale horroru codziennego nie ma. Mła po nocy łaziła po Mediolanie i Rzymie, nie czuła się jakoś zagrożona, na Anderlechcie tyż nie. Bardziej mła w dzień musiała uważać, bo złodziejstwo krążyło. U nas wydawa mła się bezpiecznie, co nie oznacza że bandyterki nie ma. :-/
UsuńJa chyba już chcę do Łodzi... ;-)
OdpowiedzUsuńZachęcona opisem bójki? ;-D
Usuń