Viola to łacińska nazwa rośliny z rodzaju Violaceae , do którego zaliczamy fiołki i bratki. Brzmi dla ucha ta nazwa przepięknie, a rośliny nią nazwane równie pięknie prezentują się naszym oczom. Jak do tego dodamy zapach niektórych gatunków fiołków to mamy niemal roślinę doskonałą.Jej wielkość nie ma tu zbyt wielkiego znaczenia, fiołki są żywym potwierdzeniem tezy że "Małe jest piękne". W przypadku rabat ogrodowych to szczególnie wtedy jak małe występuje masowo. Nie dziwi człowieka że kwiat ten był poświęcony Afrodycie, najpiękniejszej z bogiń ( co prawda w czasie tzw. Sądu Parysa doszło do jawnej korupcji, łapówka została inteligentnie przemyślana i niewątpliwie najcwańsza z bogiń została tą najpiękniejszą, he, he ). Pochodzenie fiołka wg. wierzeń starożytnych Greków było hym....tego... krwawe i obłędne. Mity greckie przypisywały powstanie fiołków tajemniczej mocy krwi oszalałego samobójcy Ajaksa lub samokaleczeniu niemniej szalonego boga Attisa ( czegóż to ten biedny frygijski bożek nie poświęcił żeby człowiek mógł się cieszyć wiosennymi urokami fiołkowych łanów, strach się bać ). Jest jeszcze co prawda wersja z powstaniem fiołka z oddechu kochanki Zeusa, nimfy Io, niby mniej krwawa ale nie pozbawiona elementu szaleństwa. Małżonka Zeusa, zazdrosna Hera ( zero tolerancji dla związku otwartego, dla Zeusa rzecz jasna, he, he ), zesłała na biedną Io dokuczliwego owada który przyprawił nimfę o szaleństwo ( leczone szybką ewakuacją do Egiptu ).
Te antyczne echa związku fiołków z szaleństwem widać u Shakespear'a, to fiołki miały porastać grób Ofelii i robić za jeszcze jeden wyrzut sumienia u Hamleta ( wszak książęce uczucie było tak nietrwałe jak kwiaty fiołków ). No i dochodzimy do tej jakże niemiłej dla ogrodnika sprawy - długości kwitnienia. Viola odorata, jak większość roślin kwitnących bardzo wczesną wiosną, dla trwałości kwiatów wymaga odpowiedniej temperatury. Podobnie jak wiosenne cyklameny, przebiśniegi i krokusy źle reagują na tzw. wiosnę nagle rozbuchaną tak i fiołek wonny reaguje szybkim przekwitaniem. Sadzenie w cieniu niespecjalnie dużo daje, szczególnie jeżeli jest to taki "sezonowy" cień drzew liściastych jak ma to miejsce w przypadku Alcatrazu ( w marcu, kwietniu na fiołkowisku jest patelnia, co służy bardzo uwalnianiu fiołkowej woni ). Niestety w przypadku Viola odorata człowiek skazany jest na kaprysy wiosennej aury, pozostaje mu tylko zaklinać pogodę. Na szczęście jednak fiołki są nie tylko fioletowe ( nazwa barwy pochodzi od nazwy łacińskiej fiołków, oczywiście solidnie ją spolszczyliśmy ) i nie tylko wonne. Oprócz Viola odorata możemy uprawiać i inne fiołki, o późniejszym terminie kwitnienia, niemal pozbawione woni ale za to bardziej odporne na wiosenne przygrzewanie. Są nawet takie hardcory w tej rodzinie jak ogrodowe mieszańce Viola x wittrockiana czy Viola x williamsiana lub Viola cornuta, znane jako bratki ogrodowe, które spokojnie znoszą słoneczne stanowiska i kwitną długo i wytrwale. Jednak nie o bratkach jest ten post a o fiołkach które mają prawo do nazwy bylina tzn. nie wymagają wysiewania w takim cyklu jak rośliny dwuletnie. Pominę jedynie gatunek Viola odorata ( pierwsza fotka ), bo on jako mój ulubiony zasługuje na osobny wpis.
Jako pierwszego przedstawiam tu fiołka motylkowatego Viola sororia, roślinę pochodzącą z Ameryki Północnej, wdzięczną i na ogół niezwykle prostą w uprawie ( jak dla mnie jest jeden wyjątek od prostoty tej hodowli ). Chyba wspominałam już o niej w poście o roślinach pod leszczynę Magdzioła. Uprawiam pięć odmian co do których mam pewność że to fiołki motylkowate: 'Freckles' ( drugie zdjątko ), 'Albiflora' ( zdjątko nr 3 ), 'Rubra' ( fotka czwarta ) i odmiany których nie ma na zdjęciach - 'Variegata' i 'Priceana'. Najsłabiej rośnie mi odmiana 'Variegata' co mnie nie dziwi bo variegatowate odmiany roślin często wymagają większej staranności w uprawie. 'Variegata' musi mieć zdecydowanie bardziej cieniste stanowisko niż reszta odmian fiołków motylkowych, mam wrażenie że i gleba dla niej powinna być z tych solidniejszych. Tę odmianę trzeba często odmładzać, co jest dla mnie problematyczne, bo wolniej osiąga ona rozmiary kępy satysfakcjonującej moje ogrodnicze ego. Ledwie dorośnie toto do właściwej wielkości a już trzeba dzielić i "da capo al fine" czyli mam ten sam problem co z żurawkami. No cóż, nie jest to odmiana, która mnie powala , mimo że doceniam urodę i rolę rozjaśniacza cienia, którą świetnie grają jej piękne liście.
'Albiflora' to taki "fiołek podstawowy". Bardzo obficie kwitnie na słonecznych stanowiskach, na półcienistych też wcale nie gorzej mu idzie. Kwiaty rzeczywiście wyglądają jak białe motylki. Odmiana 'Priceana' robi na mnie jednak większe wrażenie. Jej kwiaty nie są już takie motylo lekkie, chabrowe oko splecione z wielu żyłek nieco je optycznie "dociąża". Tej odmiany nie sposób przegapić. 'Freckles' traktuję jako ogniwo łączące dwie wcześniej wymienione
odmiany. Mam wrażenie że kwiaty tego fiołka są nieco drobniejsze niż innych fiołków motylkowych. Ale może to tylko u mnie 'Freckles' tak ma. Największymi kwiatami jak do tej pory obdarzyła ogród odmiana 'Rubra'. Nie da się ich nie zauważyć, tym bardziej że kolorek z tych wyrazistych. Fiołki dość łatwo się rozsiewają ( słówko dość to jest eufemizm, jak im podpasi to nie ma zmiłuj - klasyczne ścierwo ogrodowe z nich wyłazi ), jeżeli jednak chcemy zachować w miarę powtarzalne cechy to lepiej fiołki dzielić. Co prawda niby siewki powtarzają cechy roślin matecznych ale po pierwsze primo to istnieje coś takiego jak słynna "zmienność w obrębie taksonu", po drugie secundo jak uprawiamy parę odmian "motylków" to można liczyć na niespodzianki.
Dla mnie takowe niespodzianki mają swój urok, choć genealogia raczej nie w stylu ciotkowo-makowieckim ( same enenki, z wkładem nie tylko fiołków motylkowych ale i innych przedstawicieli rodzaju ). Przypuszczam że takim niespodziankiem jest ten fiołek przywleczony z Szewczykowa. Jest uroczy i "dobrze rosnący", co przekonuje mnie do tego że ma sporo genów Viola sororia. Nie da się bowiem ukryć że moje fiołkowe sukcesy to głównie są odoratkowe i motylkowate, z uprawą innych fiołków to bywa w Alcatrazie bardzo różnie. O ile europejscy i amerykańscy przedstawiciele fiołkowej familii sprawują się bardzo dobrze, o tyle azjatyckie fiołkowe piękności bezczelnie grymaszą. Wszelkie chińskie, koreańskie, japońskie fiołki i ich mieszańce rosną wstecz, doprowadzając mnie do szału! Diabli wiedzą dlaczego gardzą alcatrazowymi stanowiskami, lekturę na temat ich uprawy odbębniłam starannie. Od paru lat wędruję z nimi po różnych miejscach w ogrodzie , mając nadzieję że w końcu im kiedyś dogodzę i doczekam się porządnych łanów fiołkowych azjatyckiego pochodzenia. Wiadomo czyją mamusia jest nadzieja, ale matkę kochać należy!
Ciekawym, dobrze rosnącym i miłym dla oka fiołkiem jest wszędobylski ( Azja, Północna Afryka, Europa i Grenlandia ) fiołek leśny czyli Viola reichenbachiana znany też jako Viola silvestris. Do Alcatrazu trafił z przyulicznego trawnika. Leśny dorasta w Alcatrazie do niemal dwudziestu pięciu centymetrów ( na trawniku bujał się w okolicach piętnastu ) i jest doskonałym wypełnieniem "fiołkowej martwej chwili", która następuje w Alcatrazie po przekwitnięciu odoratek. Zanim zakwitną fiołki motylkowe to fiołek leśny reprezentuje fiołkową familię. Pełnienie honorów wychodzi mu bardzo dobrze, chyba brak zapachu powoduje że ten fiołek nie jest powszechnie uprawiany w ogrodach. A szkoda! Kolejny fiołek jest dla mnie zagadką, nie pamiętam skąd go mam i czy w ogóle on jest "skądesiowy", czy też to tzw. wykwit Alcatrazu. Stawiałabym na to że to może oryginalny "czysty gatunek" motylkowatego, ale ponoć czysty motylkowaty ma kwiaty takiej sobie wielkości, mniejsze niż kwiaty odmianowych, a ten roślinek "wypracowuje" naprawdę duże kwiaty. Niewiele mniejsze niż odmiana 'Rubra'. Rośnie bardzo dobrze, w tempie charakterystycznym dla motylkowatych. Wygląda na to że to jakiś wesoły mutancik.
Viola jooi czyli fiołek transylwański to gość z cieplejszych rejonów Europy, roślina pochodzi rzecz jasna z krainy Draculi. Jak na południowca przystało ten fiołek lubi się wygrzewać, zdecydowanie bardziej niż półcień służą mu słoneczne stanowiska w Alcatrazie. W takich warunkach dobrze się rozwija i wręcz ekspresowo rozsiewa ( u Mamelona jego siewki powoli stają się plagą ). Kępy są w nasłonecznionych miejscach znacznie bardziej trwałe ( nie jest to roślina długowieczna ) niż te sadzone w półcieniu.. Fiołek transylwański jest rośliną znacznie mniejszą niż fiołki motylkowate, czy fiołek leśny - dorasta zaledwie do piętnastu centymetrów. Jednak mimo tego że niespecjalnie wyrośnięty Viola jooi przykuwa w maju wzrok. W bardzo mroźne zimy temu fiołkowi może się zdrowo oberwać, nie znosi numerów typu mróz bez śniegu! Jak dla mnie jednak ten fiołek jest must have. Do Alcatrazu trafił dzięki Markowi ( chwała mu za to ).
Pochodzący z solidnie północnej części Ameryki Północnej fiołek labradorski o purpurowych liściach czyli Viola labradorica 'Purpurea' jest fiołkiem "składkowym". Do mojego ogrodu zawitał za sprawą Mamelona, Doro - Danuty i Fafika. Podobnie jak w przypadku fiołka transylwańskiego bardziej mu u mnie paszą słoneczne stanowiska. Na nich liście tego niewysokiego fiołka ( na maksa dziesięć centymetrów ) wybarwiają się na niemal czarny kolor. Dzięki takiemu wybarwieniu liści fiołek labradorski 'Purpurea' to perełka wśród roślin okrywowych. Do dziś mam przed oczyma świetne zestawy z nim w roli głównej w RHS Roosemor.To jeden z tych fiołków, który jest piękny nie tylko w okresie kwitnienia ale niemal przez cały sezon. Niestety nie pachnie, no ale nie można mieć wszystkiego, i tak ten mały amerykański klejnocik jest bliski fiołkowego ideału. Jego stanowiska w Alcatrazie będą się rozrastać. On sam zresztą na to pracuje ładnie się siejąc. Ja wspomagam mnożenie dzieląc kępy. Niby powinno to się robić jesienią ale bez przesadyzmu, fiołki podzielone wczesna wiosną też dają sobie radę, choć kwitnienie nie jest wówczas zabójcze. Żeby wszystkie fiołki chciały tak ze mną i Alcatrazem współpracować jak labradorski 'Purpurea' to byłabym w fiołkowym niebie.
Ostatnim dziś prezentowanym fiołkiem jest Viola palmata. Nie wiem czy dorobił się już oficjalnej polskiej nazwy, wśród "ogrodowych ludzi" znany jest jako fiołek palmowy. Pochodzi ze wschodniej Ameryki Północnej. Do Alcatrazu trafił dwiema drogami, z Szewczykowa i z ogrodu Krysi, która strasznie na niego narzekała ( znaczy na fiołka, nie na ogród ). Rośnie u mnie całkiem całkiem, choć nie jest to taka ekspansja jak w przypadku innych fiołków ( może ma trochę za kwaśną ziemię ). Dorasta do piętnastu centymetrów wysokości ale kępy nie robią zbyt imponującego wrażenia ( przynajmniej na mnie, może to wina Alcatrazu ). Kwitnie mniej więcej w tej porze w której zakwitają pierwsze fiołki motylkowate ( u mnie 'Albiflora' jest najbardziej wyrywna ). Kwiaty ma interesujące, w ogóle to on jest z tych fiołków ciekawych, może niekoniecznie najpiękniejszych, he, he. Od niedawna zaczął się u mnie siać, jest więc szansa na większe ( bardziej widoczne ) stanowisko. W Alcatrazie ten fiołek zajmuje półcieniste stanowisko ale przyuważyłam że jego siewki wyłażą na nasłonecznionych miejscach. Być może w takich warunkach świetlnych jest mu lepiej, rozważam przesadzenie starszych kęp ( z podziałem ) w przyszłym sezonie ( najlepiej wiosną ).
Teraz troszkę o warunkach glebowych dla wszystkich przedstawionych tu fotkowo fiołków ( pomijam te azjatyckie, bo brak sukcesu hodowlanego uniemożliwia mi dzielenie się "dobrym doświadczeniem " ). Fiołki zniosą niemal wszystko o ile tylko będą mieć dobrą próchniczą glebę, w miarę wilgotną, o obojętnym lub lekko zasadowym odczynie. Nie są roślinami wymagającymi stałego nawożenia ale dobrze im robi od czasu do czasu coś dobrego "do jedzenia". Szaleją za podłożem podpieczarkowym, podejrzewam ze z powodu końskiej "zawartości" owego podłoża. Potrafią nieźle bujnąć po takim papu. No, i to by było na tyle!
Fiołki darzę miłością od początków mojego ogrodowania, a jeszcze i wcześniej ;) I ciągle mi mało, każdego napotkanego nowicjusza muszę ulokować w ogrodzie i widzę, że sporo jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńPikutku ja też spraszam skąd tylko mogę. Witam wszystkie bardzo chętnie, nieważne czy "psie" Viola canina czy "wyniosłe" Viola elatior. W tej chwili w Alcatrazie ma miejsce jesienne kwitnienie odoratek. Nie jest tak spektakularne jak to wiosenne, ale mały bukiecik zawsze można zrobić.
UsuńZ jesiennym kwitnienie jeszcze się nie spotkałam, podglądnę też swoje, a nuż...
OdpowiedzUsuńViola odrata kwitną u mnie jesienią regularnie, nawet przymrozki jakoś specjalnie im nie szkodzą. Kwitnie zarówno gatunek jak i część odmian ( te o różowych kwiatach czy 'Sulfurea' nie powtarzają chętnie kwitnienia ).
OdpowiedzUsuń