Alcatraz jest na tyle dużym ogrodem że zmieściły się w nim dwa rododendronaria - pastelowe rodki i azlki posadzone są w okolicach oczka wodnego ( w tym miejscu jest też najlepszy klimat dla bardziej wrażliwych odmian ) a rodki o ciemnych fioletowych i czerwonych kwiatach, czyli przeważnie te twardsze odmiany, rosną w przeciwnym końcu ogrodu. Sadzenie rozpoczęłam od małej skarpki utworzonej dawno - dawno temu podczas kopania tzw. szczeliny przeciwlotniczej. Nie wiem czy używam fachowego terminu, nigdy z bliska tego "urządzenia" nie widziałam, z tego co wiem schrony na terenie mojej nieruchomości wybudowano w czasch II Wojny Światowej, czyli akurat wtedy kiedy pradziadki guzik miały do gadania w swojej nieruchomości a wieści co się na niej dzieje dostawali pocztą pantoflową. Po wojnie pradziadki i dziadki nadal sobie mogły pooglądać własność zza płota i sprawa schronów nie była wyjaśniona, nawet wtedy gdy komuna troszkę nam poluzowała ( zderzyliśmy się z tajemnicą dotyczącą obrony cywilnej ). Po tzw. przemianach tajemnica się odtajemniczyła i wyszło na to że mamy do czynienia z jakimiś ruinami dawnych schronów, których malutka część znajdowała się pod naszą działką.
Ruiny nie nadawały się do eksploatacji i w związku ze związkiem nie pełnią już funkcji obronnych, jakie miały pełnić. Ślady po nich jednak pozostały i południowo - wschodnia część Alcatrazu ma nieco podniesiony poziom gleby w stosunku do reszty ogrodu.W najwyższym punkcie owego wzniesienia, w czasach Alcatrazu pierwotnego posadziłam iglaki. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że takowa moda wtedy była, he, he. Tak naprawdę byłam wtedy osobą zaczynającą swoją przygodę z ogrodnictwem i budowałam dopiero szkielet ogrodu. Iglaki w tym miejscu okazały się nasadzeniem trafionym, dającym solidne oparcie dla oczu, osłaniającym nasadzenia wymagające lekkiego cienia. Nie posadziłam gatunków osiągających niebotyczne rozmiary a ich odmiany, rosnące znacznie mniej silnie. Swoje miejsce znalazły tam jałowce chińskie, pośrednie i skalne, sosna kosówka i dwa świerki gniazdowe. Większymi iglakami są choina kanadyjska ( starannie przycinana ) i sosna himalajska ( no bywam czasem nie najrozsądniej zauroczona ). Poniżej punktu zaiglaczenia utworzyła się od północnej strony mała nisza - spadek terenu wprost wymarzony dla rodków. Niestety praca nas tą skarpką okazała się drogą przez mękę, ilość gruzu w glebie skarpkowej była dobijająca. Odgruzowywanie i przygotowanie gleby pod nasadzenia z rodków zajęło mi sporo czasu, nie chodziło tylko o to żeby wszystko wyczyścić z odłamków cegieł, betonu i kamorów. Skarpka miała na tyle ostry spad że trzeba było troszkę pokombinować żeby nie spłynęła wraz z deszczami zanim rodki się dobrze na niej zakorzenią ( a system korzeniowy u nich to też nie z tych co to zwały ziemi podtrzymuje ). Trzeba było w dwóch miejscach trochę podmurować i posadzić trochę roślin, których korzenie poprzerastałyby glebę i uniemożliwiłby spłynięcie skarpki.
Nie wszystkie z nasadzeń "podtrzymujących" okazały się właściwe, z niektórymi "podtrzymywaczami" walczę do dziś. No cóż, błędy młodości się kłaniają. Obecnie kombinuje jak się pozbyć resztek "podtrzymywaczy" i zastąpić je roślinami mniej ekspansywnymi i przede wszystkim milszymi dla rodków. Oczywiście funkie ale nie tylko, widzę w tym miejscu całkiem niezłe stanowisko dla kokoryczek, tych większych a nawet bardzo dużych. Może też stanowisko dla paprotników, zaczynam powoli dochodzić do wniosku że paprotniki, podobnie jak nerecznice, są paprociami nie do zdarcia. Co do host to kolorki hostowe raczej niebieskie i zielone, żadnych neonów czy zapierających dech w piersiach "cudownych wzorków". Rozmiary też z tych słuszniejszych, wszak większość rodków na skarpce do nie karzełki. Co prawda na dole skarpki rosną sobie jakuszimanki i azalki japońskie ale większość rodków ma docelowo osiągać około 150 cm wzrostu. Rośliny towarzyszące nie mogą zatem być piciumiaste i mało widoczne.
Teraz trochę o odmianach rodków, które egzystują w tym kątku Alcatrazu. Kolorystycznie miało wyglądać to tak - w najciemniejszym stanowisku posadzić rodki o jasnych kwiatach, a w miejscach jaśniej oświetlonych odmiany o kwiatach czerwonych i fioletowych. Oczywiście życie zweryfikowało gryplany - część rodków o ciemnych kwiatach nie nadaje się nawet na półcieniste stanowiska, dotyczy to szczególnie odmian o kwiatach w odcieniach czerwieni. Zgroza i ból zęba z tymi odmianami - nie dość że kwiaty źle reagują na słońce to jakby było mało, zbyt zacienione miejsce nie sprzyja ładnemu pokrojowi krzewów. Wiele odmian o czerwonych kwiatach ma tzw. luźny pokrój. Przycinanie rodka niewiele pomaga, a w warunkach klimatycznych Alcatrazu przycinanie rodków w prawidłowym terminie oznacza brak kwiatów w przyszłym sezonie. Miłośnicy rodków czerwonokwietnych starannie wybierajcie odmiany, które sadzicie! Mniej stresu przy dobrej odmianie.
Z rodkami o kwiatach w odcieniu różu też bywa zabawnie. Prześliczna odmiana 'Progres' zaczyna kwitnienie jako ciemnoróżowo kwitnący rodek a kończy jako odmiana o kwiatach niemal czysto białych. Takie numery należy uwzględnić przy zestawieniach kolorystycznych. Dla mnie najtrudniejsze jednak okazało się zestawienie terminów kwitnień. Sporą część rododendronowych krzaczków kupowałam w czasach kiedy tak istotne info jak to o terminie kwitnienia nie miało dla mnie specjalnego znaczenia. Głupota boli i to mocno. Przesadzanie rodków na mojej skarpce nie należy do najłatwiejszych ale nie było zmiłuj. Może różowości atakowało z całą mocą. Przesadzanie nie do końca załatwiło sprawę, trzeba było dokupić trochę rodków w fioletach kwitnących wcześniej niż taki piękny 'Libretto'. Dokupienie nowych odmian wymusiło rozpełznięcie się rododendronów i azalek o różowych i czerwonych kwiatach na Podskarpek i Zabukszpanie. Rosną tam teraz odmiany 'Old Port', 'Purple Splendour', 'Erato', Ann Lindsay' i 'Prof. Horst Robenek'.
Przed nimi posadzone zostały małe azalki japońskie, wcześnie kwitnące rododendrony z grupy Repens - 'Baden - Baden' i 'Bad Eilsen' ( ta ostatnia miała zakwitać nieco później ale bezczelnie kwitnie w kwietniu ), a tuż za nimi rośnie wspaniała azalka 'Homebusch', niewątpliwie najobficiej kwitnąca z wszystkich moich azalek.
Przejściem do właściwego Rododendronarium skarpkowego jest część z tyłu Ciemiernikowszczyzny, za świerkami Picea abies 'Nidiformis' i sosną górską Pinus mugo 'Pumila' znalazło się na tyle dużo miejsca że można było posadzić dwa rodki. Standardowa 'Nova Zembla' i znacznie cieplejsze w odbiorze kwiaty odmiany 'Sammetglut' całkiem dobrze wyglądają w morzu zieleni. Nawet pasują do czerwonawych liści berberysa rosnącego nieopodal ( tylko lekki zgrzyt kiedy zbiega się kwitnienie - żółć berberysowych kwiatów to nie jest to przy czym zimna czerwień kwiatów odmiany 'Nova Zembla' wygląda najlepiej, ale da się przeżyć bo berberysowe kwiatki małe ).Za tym czerwonokwitnącym rodkowym miejscem rozciąga się Rododendronarium skarpkowe właściwe. Ale o nim, w właściwie o rosnących na nim odmianach rodków solidniej napiszę w następnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz