sobota, 6 grudnia 2014

Rododendronarium skarpkowe - część pierwsza

Alcatraz  jest na  tyle dużym ogrodem że zmieściły się w nim  dwa rododendronaria - pastelowe  rodki i azlki posadzone są w  okolicach oczka wodnego ( w tym miejscu  jest też  najlepszy klimat dla  bardziej wrażliwych  odmian ) a  rodki o ciemnych fioletowych i czerwonych kwiatach, czyli przeważnie te twardsze odmiany, rosną  w  przeciwnym  końcu ogrodu.  Sadzenie rozpoczęłam od  małej skarpki utworzonej dawno  - dawno temu podczas kopania  tzw. szczeliny przeciwlotniczej. Nie  wiem czy używam fachowego terminu, nigdy z  bliska tego  "urządzenia"  nie  widziałam, z  tego co wiem schrony na  terenie  mojej nieruchomości wybudowano w czasch II Wojny  Światowej, czyli akurat wtedy  kiedy pradziadki guzik  miały do gadania w swojej nieruchomości a  wieści co się  na niej dzieje dostawali pocztą pantoflową.  Po  wojnie pradziadki i dziadki nadal sobie  mogły pooglądać własność zza płota i sprawa schronów nie była  wyjaśniona, nawet  wtedy gdy komuna  troszkę nam poluzowała (  zderzyliśmy się z tajemnicą dotyczącą  obrony cywilnej ). Po tzw.  przemianach tajemnica  się odtajemniczyła i wyszło na to że mamy do czynienia z  jakimiś ruinami dawnych schronów, których malutka część znajdowała się pod naszą działką.

Ruiny nie nadawały się do eksploatacji i w związku ze związkiem nie  pełnią już  funkcji obronnych, jakie  miały pełnić. Ślady po nich jednak pozostały i południowo  - wschodnia część Alcatrazu ma nieco podniesiony poziom gleby w stosunku do reszty ogrodu.W najwyższym punkcie  owego wzniesienia, w czasach Alcatrazu  pierwotnego posadziłam iglaki.  Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że  takowa  moda  wtedy była, he, he. Tak naprawdę byłam wtedy osobą zaczynającą swoją  przygodę z ogrodnictwem  i budowałam dopiero szkielet ogrodu. Iglaki w tym miejscu  okazały się nasadzeniem trafionym, dającym solidne  oparcie  dla oczu, osłaniającym  nasadzenia  wymagające lekkiego cienia. Nie posadziłam  gatunków  osiągających niebotyczne  rozmiary a ich odmiany, rosnące  znacznie mniej silnie. Swoje miejsce znalazły tam jałowce chińskie, pośrednie i skalne, sosna kosówka i dwa  świerki gniazdowe. Większymi iglakami są  choina kanadyjska ( starannie  przycinana ) i sosna  himalajska (  no bywam czasem nie najrozsądniej zauroczona ). Poniżej punktu zaiglaczenia  utworzyła  się od  północnej strony mała nisza - spadek terenu  wprost wymarzony dla rodków.  Niestety  praca nas tą skarpką okazała  się drogą przez mękę, ilość gruzu w  glebie skarpkowej była dobijająca. Odgruzowywanie i przygotowanie gleby pod nasadzenia z rodków zajęło mi sporo czasu, nie chodziło  tylko o to żeby wszystko wyczyścić  z odłamków cegieł, betonu i kamorów.  Skarpka  miała na  tyle ostry spad że trzeba było troszkę  pokombinować  żeby nie spłynęła  wraz z deszczami zanim rodki się  dobrze na niej zakorzenią  ( a system korzeniowy u nich to też nie z tych co to zwały ziemi podtrzymuje ).  Trzeba było w dwóch  miejscach trochę podmurować i posadzić trochę roślin, których  korzenie poprzerastałyby  glebę i uniemożliwiłby  spłynięcie skarpki.



Nie wszystkie z  nasadzeń "podtrzymujących" okazały się właściwe, z niektórymi  "podtrzymywaczami" walczę do dziś. No cóż, błędy młodości się kłaniają. Obecnie kombinuje jak się pozbyć resztek "podtrzymywaczy" i  zastąpić je roślinami mniej ekspansywnymi i przede wszystkim  milszymi dla rodków. Oczywiście funkie ale nie tylko, widzę w tym miejscu  całkiem niezłe stanowisko dla kokoryczek,  tych większych a nawet bardzo dużych. Może też stanowisko dla  paprotników, zaczynam powoli dochodzić  do wniosku że paprotniki,  podobnie jak nerecznice,  są paprociami nie do zdarcia. Co  do  host to kolorki  hostowe  raczej niebieskie i  zielone, żadnych neonów czy zapierających dech w piersiach "cudownych wzorków".  Rozmiary też z tych słuszniejszych, wszak większość rodków na skarpce do nie karzełki. Co prawda na dole skarpki rosną  sobie  jakuszimanki  i azalki  japońskie ale  większość rodków ma  docelowo osiągać  około 150 cm wzrostu. Rośliny towarzyszące nie mogą  zatem być   piciumiaste i mało widoczne.

Teraz  trochę o odmianach rodków, które  egzystują  w tym kątku Alcatrazu. Kolorystycznie miało wyglądać to tak  - w najciemniejszym stanowisku posadzić rodki o jasnych  kwiatach, a w miejscach jaśniej oświetlonych  odmiany o kwiatach czerwonych i fioletowych. Oczywiście życie zweryfikowało gryplany - część rodków o ciemnych kwiatach nie nadaje  się nawet na półcieniste  stanowiska, dotyczy to  szczególnie odmian o kwiatach w  odcieniach czerwieni. Zgroza  i ból zęba z tymi odmianami - nie dość że kwiaty źle reagują  na słońce to jakby było mało, zbyt zacienione miejsce nie sprzyja ładnemu pokrojowi krzewów. Wiele odmian o czerwonych kwiatach ma tzw. luźny pokrój. Przycinanie rodka niewiele pomaga, a w warunkach klimatycznych Alcatrazu  przycinanie rodków w prawidłowym terminie oznacza brak kwiatów  w przyszłym sezonie.  Miłośnicy rodków czerwonokwietnych starannie  wybierajcie odmiany, które sadzicie! Mniej stresu przy dobrej odmianie.


Z rodkami o kwiatach w  odcieniu różu też bywa zabawnie. Prześliczna  odmiana 'Progres' zaczyna kwitnienie jako  ciemnoróżowo kwitnący rodek a kończy jako odmiana o kwiatach niemal  czysto białych.  Takie numery należy uwzględnić przy zestawieniach kolorystycznych.  Dla mnie najtrudniejsze  jednak okazało się zestawienie terminów kwitnień.  Sporą  część  rododendronowych krzaczków kupowałam w czasach kiedy tak istotne info jak to o terminie kwitnienia nie miało dla mnie specjalnego znaczenia.  Głupota boli i to mocno.  Przesadzanie rodków na mojej skarpce  nie należy do najłatwiejszych ale  nie było zmiłuj. Może różowości atakowało z całą mocą. Przesadzanie nie do końca załatwiło sprawę, trzeba było dokupić trochę rodków  w fioletach kwitnących wcześniej niż taki piękny 'Libretto'.  Dokupienie  nowych odmian wymusiło rozpełznięcie się rododendronów  i azalek o różowych i czerwonych kwiatach na Podskarpek  i Zabukszpanie. Rosną tam teraz odmiany 'Old Port', 'Purple Splendour', 'Erato', Ann Lindsay' i 'Prof. Horst Robenek'.

Przed nimi posadzone zostały małe azalki japońskie, wcześnie kwitnące rododendrony z grupy Repens -  'Baden - Baden' i  'Bad  Eilsen' ( ta  ostatnia miała zakwitać  nieco później ale bezczelnie kwitnie  w kwietniu ), a tuż  za nimi  rośnie  wspaniała azalka 'Homebusch', niewątpliwie  najobficiej kwitnąca  z  wszystkich moich azalek.
Przejściem do właściwego Rododendronarium skarpkowego jest część z tyłu Ciemiernikowszczyzny, za świerkami  Picea  abies 'Nidiformis' i sosną górską Pinus mugo  'Pumila' znalazło się na tyle dużo miejsca  że można  było posadzić  dwa  rodki. Standardowa  'Nova Zembla' i znacznie  cieplejsze w odbiorze  kwiaty odmiany 'Sammetglut' całkiem dobrze wyglądają w morzu zieleni. Nawet  pasują do czerwonawych liści berberysa rosnącego nieopodal (  tylko lekki zgrzyt kiedy zbiega się kwitnienie - żółć  berberysowych kwiatów to nie jest to przy czym  zimna czerwień kwiatów odmiany 'Nova  Zembla' wygląda najlepiej, ale da się  przeżyć bo berberysowe kwiatki małe ).Za tym czerwonokwitnącym rodkowym miejscem rozciąga się Rododendronarium skarpkowe właściwe. Ale o nim, w właściwie o rosnących na nim odmianach rodków solidniej napiszę w następnym poście.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz