Właściwie ten wpis powinien być zatytułowany Jaśnie Państwo Kotostwo, bowiem kociszony zachowują się jak francuska arystokracja na dworze Ludwika XV ( tak, tak, po nich to też tylko potop ). Nieuświadomione historycznie bestie nie czują jak kiełkuje we mnie myśl rewolucyjna ( wybudowanie kociej budki na podwórzu - no zawsze to lepsze niż gilotynka, he, he ). W mijającym tygodniu dały mi popalić jak rzadko, byłam uziemiona w domu ( od czego przybyło wpisów ) i uwięziona z nimi 24 godziny na dobę. Wiedziałam że mieszkam z bandą egoistów i szumowin, jednak zaskoczył mnie stopień bezwzględności w egzekwowaniu żądań. Choćbym na ryj upadła nie mam prawa odstąpić od odpowiedniego poziomu usług świadczonych Jaśnie Państwu. Jaśnie Państwo w ramach wyrażania dezaprobaty dla mojego powolnego grajdania się przy obsłudze jaśnie pańskich tyłków posunęło się do pazuro i zęboczynów. Zdaje się że przed nami solidne pranie Jaśnie Państwa i grupowa sesja socjalizująca w zamkniętej łazience. Nie dość że żądają ciągłych usług to jeszcze rzadkie chwile spokoju wcale nie są spokojne. Czarne dziewczynki są na etapie Xeny, wojowniczej księżniczki - mam gdzieś ich walki o ile nie odbywają się one na mojej leżącej osobie. Niestety, czarnule uważają że bitwa beze mnie występującej w charakterze pola bitwy to nie jest dobrze prowadzona kampania. Stąd tzw. przypadkowe rany będące moim udziałem. Jeszcze gorzej jest z Felicjanem, który jak wiadomo zawsze miał coś z główką. Tak przynajmniej do tej pory uważałam zwalając winę za jego odloty na kocie ADHD i tym podobne zaburzenia ( koci zespół Tourette'a! ). Teraz jednak skłaniam się ku poglądowi że Felicjan jest po prostu złym kotem, charakter u niego wredny jak u kiplingowskiego Shere Khana. Wszelkie żądania w stosunku do mojej osoby Felicjan okrasza bitewnym prychaniem, apogeum tej ekspresji wojennej następuje przy otwieraniu okien ( na jego nieustające żądania, że się tak wypiszę ). Prychanie, rzucanie się na moje ręce, na klamkę, ataki na parapet - normalnie wścieklizna. Dodatkowo podgryza moje palce jak ładuję żarcie do misek, bynajmniej nie przez pomyłkę! Na tym tle nielegalne podżeranie w wykonaniu Lalka i Okularii zwanej obecnie Chomikiem to prycho, choć jestem wściekła jak ktoś się po chamsku dobiera do mojej jajecznicy ( ta dwójka jest wszystkożerna, pewnie dobrałyby się i do suchych pyrów ). Energia rozsadza moje stadko, ostatnio grupowo atakowały padający śnieg, Lalek i Okularia czyniły to z wdziękiem mastodontów. Małgoś - Sąsiadka, która też zauważyła wzrastającą falę kociej upierdliwości, twierdzi że to wina diety, krótko pisząc za dobry futer dostają. No nie wiem - głodzić je wychowawczo? Nie dostają wielkiej ilości żarcia, karmię dobrze ale bez przesady. Na szczęście szykuje się wyzwolenie z domowych pieleszy, więc nie będę skazana na ciągłe przebywanie z tą bandą. Może rozsądne dawkowanie kociego towarzystwa pozwoli złapać oddech ( qrcze, normalnie matka wielokotna przed wymarzonym końcem urlopu macierzyńskiego ).
Na koniec podzielę się smutkiem - niespodziewanie odszedł koci kolega Jantarek. Piszę niespodziewanie, choć rudy Jantarek żył w pożyczonym czasie.W zeszłym roku zimą przeszedł poważną operację. Doszedł do siebie w miarę szybko i w bardzo dobrej formie przeżył ten rok ( też radośnie lubił czasem przykatować swoją pańcię ). Niestety parę dni temu Jantarek przeszedł wylew i odszedł do Wielkiego Kotowego. Bardzo kibicowaliśmy Jantarkowi, lubimy jego panią i jest nam cholernie przykro. Na szczęście w potrzebie ( wiem że to głupio wygląda ) okazała się niejaka Milenka, kocica, która potrzebowała domu. Będzie dyżurowała na stanowisku Jantarka.
Ja nie mogę...jak Ciebie czytam, to chichoczę. Talent masz ! Co do kotów to drugi rok rozważam przygarniecie, ale boję się, że mój buldożek się obrazi,bo do tej pory już czwarty rok był jedynakiem. Proszę przekazać pozdrowienia Jaśnie Państwu i podrapać ode mnie za uszkiem. Cmok
OdpowiedzUsuńZ jedynakami jest problem jak w nieco późniejszym wieku dostają rodzeństwo. Trzeba trochę czasu poświęcić na dopilnowanie żeby relacje układały się prawidłowo( prawie 7 letnia prawwnuczka Małgoś - Sąsiadki, do niedawna jedynaczaka, stwierdziła ostatnio że jej malutki braciszek jest od czapy - ryczy albo śpi, żadnego pożytku, powinni zwrócić ten towar do szpitala i wziąć coś lepszego, najlepiej dziewczynkę w jej wieku ). Buldożki są jednak tak miłe że lody mogą zostać dość szybko przełamane.
OdpowiedzUsuńNiezła zabawa u Ciebie z tą kociarnią! Ale wiadomo - są koty i kociska... U mnie też egzystuje jeden egzemplarz kociego rodu - wielki spryciarz i mądrala, zwany pospolicie Nicponiem. Dodam tylko, że - poza naszym - mieszka jeszcze w około trzech domach...
OdpowiedzUsuńTaa...... trzy domki, jakbym czułej pamięci Danusia i Wiktora widziała. A w każdym domku żarciucho!
OdpowiedzUsuń:)))) Fajnie się Ciebie czytało :)))
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że jak się zwolni miejsce i jest ku temu sposobność to raz dwa ją zapełnić kolejną potrzebą, bo tych potrzeb biednych jest ciągle za dużo :)))) Uściski :D
No właśnie, potrzeb ciągle mnogo.:-(
OdpowiedzUsuńCo Ty się Kotostwa czepiasz. Człowiek ogrodowy wariuje od tej zimy, a co dopiero taka dzika, wolna natura, jak kot. Wolna to nie znaczy spragniona budy na dworze zimowym, atrakcyjnym tylko przez szybki ciepłego domku. Nawet mój NKPS - Najgrzeczniejszy Kot Pod Słońcem, Fabio z pawianim wdziękiem galopuje po chałupie, wskakuje w dziwne miejsca i udaje, że nie udało mu się wyhamować przed kwietnikiem. Tylko te cwane rozbiegane oczka go zdradzają.
OdpowiedzUsuńMy zawsze możemy wyskoczyć do krainy Internet i zapolować na nowości roślinne, poczytać blog Tabazelli, a taki kot..., żeby nie popaść w modną depresję, desperacko dręczy otoczenie.
Wytrwałości Tabi, idzie wiosna, jeszcze nie widać, ale idzie i Kotostwo zajmie się swoimi sprawami, a nie dręczeniem Pańci.
Udawanie że się nie udało wyhamować to Felicjan ma opanowane do perfekcji!Tylko że jemu nie udaje się wyhamować przede mną. Znaczy Fabio naprawdę NKPS.:-) Ja też czuję że niedługo już luty, słoneczko nawet dzisiaj mamy ( kocie france wylazły na dwór, hurrrra! ).
OdpowiedzUsuń24 stycznia musiałam się rozstać z moim najstarszym i najbardziej domowym Zdzisiem. I mimo, że ciągle bardzo smutno - to nawet się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczujemy z powodu odejścia Zdzisia.:-(
Usuń