'Wedding Belle' to odmiana autorstwa Keitha Keppela zarejestrowana w 2007 roku i wprowadzona do handlu rok później. Wysoka, dorasta do 117 cm wysokości, kwitnienie zaczyna na początku środka sezonu, czasem zalicza się tę odmianę do odmian wcześnie kwitnących. 'Wedding Belle' powstała w wyniku krzyżowania odmian 'Fogbound' X 'Heaven'. Irys Keppela otrzymał Honorable Mention 2010 i Award of Merit 2013. To piękny irys o paskudnym charakterze. Podchodziłam do niego dwa razy, choć bardziej właściwie byłoby liczyć to jako dwa razy i pół. Pierwsza próba sprowadzenia 'Wedding Belle' ze szkółki ( boszsz... jaka mam sklerozę, nie pamiętam bez notatek czy to było z Mid - America czy z Tempo Two ) spełzła na niczym. Rok gdzieś tam w świecie był ponoć deszczowy i nasadzenia odmiany trza było ratować a nie dzielić do sprzedaży. Już samo to powinno mnie ostudzić, skoro najlepsi w branży majo z francowatym iryskiem problem to u mnie na pewno nie będzie lepiej. Jednak czasem budzi się we mnie demon uporu, robię się głucha i ślepa na tzw. rozsądne argumenty i brnę. Przyznaję bez bicia że tak było w tej konkretnej irysowej sprawie. Następne zamówienie ściepkowe i 'Wedding Belle' przyjechał do miasta Odzi.
Przyjechał jako sadzonka na tyle duża że postanowiłam zmniejszyć ryzyko nieudania się uprawy. Podzieliłam kłącze na dwie części i wyznaczyłam Mamelona na drugą uprawiającą. Stąd podejścia do uprawy odmiany liczę jako dwa i pół. Mamelon zniosła zaszczyt z godnością mamiona wizją różowo - złotawych kwietnych łanów. Początkowo uprawa szła jej dobrze, znacznie lepiej niż mnie. Po dwóch miesiącach jednak okazało się że kłączko w ogrodzie Mamelona podstępnie wygniło od spodniej strony mimo przeraźliwie suchego lata. Moje dychało ale nie był to oddech głęboki i "szerokopierśny". Rosło sobie i aklimatyzowało się w najcieplejszej części Podwórka przez długi czas balansując na granicy zanikania. Kiedy wreszcie zdecydowało się na życie przyszła zeszłoroczna mokra jesień a ja przerażona stanem liści odmiany namiętnie drenowałam okolicę stanowiska coby woda arystokracie nie zaszkodziła. W tym roku 'Wedding Belle' wreszcie zakwitł. No tak, warto było choć prosty w uprawie nie jest. Francowatość i paskudyzm przypisuje genom tatusia - 'Heaven' to irys Jo Ghio, irysy tego hybrydyzera najlepiej udają się w cieplejszym niż ódzki klimacie ( oczywiście nie wszystkie odmiany Ghio są delikatesami, ale sporo z nich rośnie lepiej gdy w kłączko ciepło a deszczu tak sobie ).
Jaka piękność :)
OdpowiedzUsuńFakt, jest piękny! :-) Rośnie przed różami na tzw. trasie widokowej, znaczy przy wejściu do kamieniczki. Wśród sąsiadek zdobył tytuł króla sezonu irysowego.;-)
UsuńCześć, jestem fanem irysów ;) Ta odmian jest niezwykle piękna ...zachwyciłam się ;) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńŻebyż była tylko łatwiejsza w uprawie!;-)
Usuńcukiereczek :)
OdpowiedzUsuń"Miś, miś! Świńska rura nie miś!" - podobnie w temacie "cukiereczka" wypowiada się Mamelon.;-) Zaniosłam jej wczoraj kwiat do oglądu żywcowego, Mamelon gapiła się na urodziwego, sapała ze złości na wspomnienie paskudnego kłącza i planowała nasadzenia z tej odmiany w najbardziej suchej części Mamelonoison. O ile rzecz jasna podłe kłączko czegoś nie odwali i nie zaniknie tylko się będzie rozmnażało jak przyzwoity irys.
Usuń