Strony

poniedziałek, 24 lutego 2020

Marsjanie uprowadzają zwierzęta domowe czyli świat w okowach paniki



Jak  wiecie  drogie Blogoczytaczki  i  drodzy  Blogoczytacze ulubionym  powodem do  paniki  dla  mła   są  wiosenne  przymrozki w  kwietniu, sytuacja  naszej  energetyki  oraz  postępujące  od  lat  stepowienie  kraju. Wszystkie insze strachy  nie  mieszczą się w zjawisku  pod  tytułem  panika. Rządowe ustawki, opozycyjne  gierki, teatrzyk wystawiający   przedstawienie "Polityka  dla  mas i intelektualnie sprawnych inaczej" kręcą  mła  tyle  o  ile, tzn. mła  jest  świadoma że  tak  naprawdę  wszystkie  primadonny  i  inne  primabalerony politycznego teatrzyku   pograją  sobie   na  tyle  na  ile  będzie  pozwalała  im  cena  chlebka  i  cena czegóś  do  tego  chlebka. Jak   będzie  za  wysoka   to  publiczka zdejmie  przedstawienie  i zażąda zmiany  obsady albo żeby  było  weselej,  wystawienia inszej  sztuki. Mła  się  czasem populta kiedy  aktorzy  teatrzyku  zaczynają  wierzyć że  oto nie  grają  a są   Juliuszem  Cezarem, Hamletem  czy Henrykiem IV na  łowach, ale  w  głębi  duszy  mła  wie że  tylko  para   z  niej  ujdzie  bo  dla  przedstawienia  nie  ma  to  znaczenia.  A  nie ma  dlatego że cud rozmnożenia  chleba w  Kafarnaum  jest tak  naprawdę nie  do  opanowania przez  politycznych mimo tego że  są oni od  podaży i popytu  na  chlebek zależni.  Polityczni jak  niby opanowują mnożenie  chlebka  to  zawsze  na  krótko i  to  żaden  cud  bo  odbywa się  czyimś  kosztem. Niestety  wiara  w  to że  się  jest  Juliuszem  Cezarem przedstawieniu nie służy, kończy  się  szkodami  dla  widzów, teatrzyku oraz wszechświata i dlatego  wszelkie  przejawy  podejścia  do  granej  postaci  w  stylu szkoły  Stanisławskiego powinny  być  natychmiast tępione  przez  inspicjenta  i  suflera. Dla  dobra  przedstawienia. Wracając do paniki, mła  znaczy spektakl  polityczny ogląda, nawet  przeżywa ale  ciągle  wie  że to  nie jest  tak bardzo naprawdę. a  jak  nie  jest  naprawdę to  panika  nie ma  się  gdzie  zaląc. Może lekki straszek co najwyżej i to  taki ustępujący fali  wkurzenia.



Za to mendia  usiłujo  mła straszyć na poważnie. Współczesne mendia  cóś nie  lubio myślenia, one  się  trochę  robią  jak  ten  teatrzyk. Emocje, emocje i  jeszcze raz  emocje. Nieważne  czy  to  co je  wywołuje  ma  podstawy  w  faktach  czy  nie, przekaz  ma  być  emocjonalny. Jak polityk  wygłosi  przemówienie  wyciskające  łzy z ócz  to  mendia  będą  z   nim  płakać zamiast  odrzeć  je  z  emocji  i  przedstawić "na  czysto", bez  szumów  uczuciowych. Jak  młodziutka  aktywistka walczy  w  słusznej  sprawie to  mało  cóś  głosów że słuszność  sprawy nie  usprawiedliwia  w  niczym wciągania dzieci w politykę. Mła z  doświadczenia  wie że  każda indoktrynacja  dzieci  jest  zła, każda. Wychowanie  a  indoktrynacja    to  nie  jest  to  samo, Hunwejbina się  nie  wychowuje do  samodzielnego  bytu tylko  indoktrynuje  w  określonym  celu. Niestety  prawdziwe jest to że  każda  słuszna  sprawa  w  którą angażowano  dzieci okazywała  się  wielkim  ludzkim  syfem.  Mła to  wie  a  mendia  jakoś  nie  chcą  wiedzieć i  grecizm  się  szerzy  zamiast  myślenia.   Emocje  po  raz  kolejny a  nie  choćby cień  próby  intelektualnego  zmierzenia  się  z  tematem. Tylko czekać aż się wytworzy antygrecizm z jakimś inszym cudownym dzieckiem, z bezmózgą emocjonalnością w tle. Obecnie na  tapecie mamy  zarazę.  Mendia  kwiczą ze  szczęścia -  dyskretnie  wplecione  fake  newsy, dane  z  dupy, słuszne  skądinąd  podejrzenia  wobec  chińskich  władz przeplatają  się  z  informacjami typu "wymarli  wszyscy  oprócz  naszego  korespndenta", zdroworozsądkowymi zaleceniami  WHO, rzetelnymi  statystykami. Mój  boszsz... to  nie  przypomina w  niczym normalnego  obiegu  informacji, to  natłok info bez  selekcji podawany  ludziom  z  których  większość  tej  selekcji  sama  z  się  zrobić  nie  umie. Mła  to  zaczyna  przypominać  horror ale  nie  ten  zarazowy  tylko  ten  o niebezpieczeństwach  epoki  informatycznej. Mła  czeka  kiedy  mendia  głównego  nurtu  zapieją że  Marsjanie  uprowadzajo zwierzęta  domowe, to  będzie  dla  niej  znak  że  należy  się  odciąć  od  sieci, wynieść do lasu  i  żyć  zbierając  runo leśne i  polując  na  myszy.



Dzisiejszy wpis jest ozdobiony karnawałowo, wszak to ostatki. Włoski artysta Giandomenico Tiepolo ( 1727-1804 ) był jednym z dziewięciorga dzieci wielkiego XVIII-wiecznego mistrza weneckiego, Giovanniego Battisty Tiepolo ( 1696-1770 ). Pierwszą połowę życia spędził u boku ojca, ucząc się rzemiosła. Gdzieś tak po roku 1770, kiedy jego ojciec zmarł w Madrycie, sztuka Domenico stała się wyjątkowa, szczególnie dzięki trzem wielkim seriom lawowanych rysunków piórkiem. Za arcydzieło uchodzi "Divertimento per li regazzi" ( "Rozrywka dla dzieci" ), znany również jako seria "Punchinello". Cykl składa się ze 104 podpisanych i ponumerowanych stron (oraz strony tytułowej przechowywanej obecnie w Muzeum Sztuki Nelsona-Atkinsa w Kansas City ). Powstał w latach 90 XVIII wieku, opowiada o życiu Punchinello, garbatego ktosia z długim nochalem, postaci rodem z commedia dell' arte. Punchinello było inspiracją dla brytyjskiej postaci marionetkowej Punch, z duetu Punch i Judy.

8 komentarzy:

  1. Dlatego wyrzuciłam telewizor z domku. Internet ogaraniam tylko tam gdzie lubię. I świat jest piękniejszy i spokojniejszy. Jest to jakaś opcja :)
    Dlaczegoś pierrotów nie lubię...nie mam pojęcia skąd, od dziecka mnie przerażają i straszą, gorzej niż klauni...Jakaś trauma nieuświadomiona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem z polityką to jest taki że jak człowiek się nią nie interesuje to ona interesuje się człowiekiem. Tylko co mła ma zrobić żeby przewidująco pozyskiwane info ( nigdy nie wiadomo co polityczni wymyślą ) miało gwarancję rzetelności? Mła niby się przyzwyczaiła do szumu medialnego ale teraz, gdy ona wybiera się do Italii to jednak chciałaby wiedzieć. Wiedzieć a nie czytać z jednej strony komunikaty o gotowości a z drugiej historię o przenośnych krematoriach w Rosji. Mła jest skazana na domysły bo zawód dziennikarza jakby cóś podupadł, tzn. większość użytkowników neta chyba sadzi że dziennikarzem może być każdy z dostępem do sieci. Dla mła która jest starą rurą różnica między informatorem a weryfikatorem faktów jest nadal spora. Najgorsze że mła nie może nie lubić dziennikarzy tak jak polityków z tego prostego powodu że tych pierwszych jakby nie ma. Na wymarciu są. Mła lubi jeździć po świecie bo dusiła się za komuny i to wymaga od niej uczestnictwa wzmożonego w tym światku, w którym informacja jest podstawą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jakoś teraz kiepsko z wyjazdami, Italia niech poczeka.

    Obrazki fajne a jednoczesnie jakos strasznawe .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Italii to zdaje się przebadali ładne parę tysięcy ludzi, we Francji i Reichu po 500, u nas cóś kole 100, w myśl zasady nie chcesz mieć gorączki to stłucz termometr. W Stanach od początku sezonu grypowego w wyniku powikłań zmarło ponad 40 000 osób ( tak, tak , nie pomyliłam danych, tyle zeszło mimo szczepień i inszych akcji ) a światowe mendia nie donoszą że zgroza i w ogóle. Chiny to jednak nadal kraj Trzeciego Świata, w dodatku z zamordystycznym reżimem i śmiertelność będzie u nich wysoka. W Europie jak dotąd umierają na nowe świństwo ludzie w wieku 70 - 88 lat, podobnie jak najczęściej padający z powodu znanych nam lepiej form grypnego wirusa. Mła to wszystko co się dzieje wokół zarazy coraz bardziej wygląda na solidnie nakręcaną panikę. Przypomina mi się jak na szczepionkach na ostatnią zarazę oszczędziliśmy bo Kopaczka zastosowała się do wytycznych WHO a nie do tego co w mendiach mówili i pisali tzw. "eksperci".

      Usuń
  4. Pozdrowienia zostawiam. U mnie świeci słońce od rana aż mnie zdziwiło, a jak jest u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lekka lejnie, niestety. Znaczy dla ziem okolicznych dobrze dla mnie osobiście cóś nie bardzo. :-/

      Usuń
  5. Nie oglądam wiadomości, strasznie mnie nerwy biorą, ale odciąć się nie idzie. Najlepsze na te nerwy jest wzięcie do ręki torebki z nasionami i ... sianie. Tylko na takie duże nerwy gruntu i doniczek zabraknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tak całkiem poza obiegiem żyć się nie da i człowiek zaraz ma wnerw. Mła będzie siała dopiero kiedy przyjdzie czas na sianie gruntowe, dziefczynkom kocim można w sprawie sadzonek zaufać ale Mruti to inna bajka. ;-)

      Usuń