Strony
poniedziałek, 28 lutego 2022
Rozważania okołoukraińskie
piątek, 25 lutego 2022
Codziennik - kac po całości
Był sobie Tłusty Czwartek w który wybuchła wojna. Niby nie nasza ale tak naprawdę to nasza, bo u sąsiada. My też uczestniczymy, w mieście Odzi Ukraińców dużo, o poglądach różnych ale przeca każdy się o swoich bliskich martwi. Kiedy przez kraj jadą czołgi i spadają bomby to człowiek w dupie ma za przeproszeniem czy jest prorosyjski czy szczerzeukraiński, nikt nie chce żeby bliskim coś na głowę spadło, żeby dom spalili czy jeszcze co gorszego. Nasza cała chałupa zdecydowanie antywujkowowowowa, nie żeby my zaraz "antyruskie" ale władzy rosyjskiej to my nigdy nie lubilim. Wszytko u nas teraz wina Wujka Wowy. Dosłownie wszystko. Ciotce Elce pączuszki z powidłami się nie przewróciły same z się i nie miały klasycznego białego pierścienia, Wujek Wowa winien bo ona się zdenerwowała przez najazd na Ukrainę i źle ilość powideł wpychaną w pączuszka wymierzyła, dlatego pączuszek się nie przewrócił sam z się podczas smażenia ( Ciotka Jadzia, mama Ciotki Elki była Polką z Ukrainy i mimo różnych zaszłości to przeca Wujek Wowa "najechał i porządnych ludzi" ). Małgoś z nerwów wykonała cóś co nazwała chińską zupą a co mła bardziej przypominało ramen z grubo pokrojoną kapustą i sosem sojowym ( o Najwyższy, 93 lata na karku i zamiast owsianki eksperymenty kulinarne odwala ), nawet dobre - przepis wzięła z gazety. Nerwy oczywiście przez "tego drania co na ludzi wojsko puszcza" i "nosiło ją". Mamelon przerażona bo Wujek Wowa tak zaraz po srandemii a Mamelon jeszcze nie wypoczęta po tych srandemicznych mendialnych straszeniach a tu już całkiem nowe.
Cio Mary z kolei chodzi po ukraińskich znajomkach wypytując czy aby nie będą czego potrzebować ( mój boszsz... syn znajomki studiuje w Kijowie, sami widzicie że ludzie mają się o kogo martwić ). Mła z tych nerwów puściła kasę na roślinki i zasłonę z szala ( made in lumperionek ) mimo tego że dzięki Polskiemu Wałowi w tym miesiącu na oparach jedzie. Ech... nawet kotom się udzieliło, Pasiak w domu je mało ale dowiedziałam się że po ludziach żre. Większość czasu spędza na śledzeniu nowego kocura, który pojawił się w fabryce i usiłuje przychodzić do naszego ogrodu na gościnne występy. Pasiak się ze złości trzęsie jak widzi go na terenie który uznaje za swój. Ryk jest potworny i rzucanie się w kierunku obcego. Obcy tyż jest dobry, mignął mła ale nie tak płochliwie tylko raczej obojętnie mignął, bez strachu i nie szybciutko co cud tylko mignął dłużej niż migają wystraszone koty. Mam wrażenie że mła podglądał i uznał że nie jestem kotożerna czy cóś. Zresztą kto by miał siłę i na tyle pojemny żołądek coby zeżreć takiego olbrzyma, naprawdę duże z niego kocisko. O ile Pasiak znerwowany to Mruciu podchodzi do nowego sąsiada ze spokojem, twierdzi nawet że z nim rozmowy prowadził. Podobno nowy fabryczny ma na imię Kituchna, mimo tego że jest kocurkiem ma takie babskie imię.
Teraz trochę o moim lekarstwie na stres, czyli zakupionych roślinach. Mła kupiła grubosze Crassula, takie nieuzbrojone w ciernie sukinkulenty. Najbardziej popularnym jest grubosz owalny vel jajowaty Crassula ovata, tzw. drzewko szczęścia. Mła uprawia gatunek i odmianę 'Sunset'. Teraz nabyła odmianę 'Hobbit'. Skusiłam się też na grubosza drzewiastego Crassula arborescens, którego duże egzemplarze zrobiły na mła wrażenie. Mój nówek jest mały ale już mła go wyuprawia odpowiednio. Mam nadzieję że z czasem jego liście nabiorą tego szarozielonego odcienia jaki widziałam u starszych, rozrośniętych egzemplarzy tego gatunku. Trzecim zakupionym gruboszem jest grubosz nieznany, mła przeglądała net ale zawsze cóś się nie zgadzało kiedy oglądała fotki czy czytała opisy. Nic to, mła go na pewno z czasem wyczai. Na razie mła podlała, może nie bardzo obficie ale na tyle żeby substrat, w którym je uprawiano, z nich życia wraz z wodą nie wyssał. Będę musiała je troszki kole korzonków otrzepać i w przygotowaną dla sukinkulentów glebę posadzić. Doniczki już mam, znaczy są w robocie bo wymagały "opracowania". Na fotce powyżej jest mój zakup lumperionkowy, delikatny szal z bawełny, w sam raz na zasłonkę paszący.
Mła szuka na tzw. paletkach roślinek do swoich lisków, marzą mła się takie zwisające sukinkulenciki. Grubosz Crassula marnieriana 'Hottentot' w necie ma cenę zaporową jak dla mła ale czasem na tych paletkach z małymi sadzonkami całkiem fajne gatunki i odmiany można spotkać i one nie kosztują zbyt wiele. Podobają mła się też insze grubosze płożące np. Crassula rupestris czy Crassula perforata. Fajne też są niektóre rozchodniki z tych płożąco - zwisających, tylko mła wolałby w liskach posadzić cóś mocno zielonego a rozchodniki które widziała to raczej bardzo, bardzo jasna groszkowa zieleń. Sedum 'Buritto', Sedum morganianum 'Magnum' czy Sedum rubrotinctum 'Aurora' lub Sedum stahlii to zdecydowanie nie takie coolorki które mła paszą do cooloru lisich doniczuszek. Mła się przez chwilę zastanawiała nad Sedum nussbaumerianum o złoto rudym coolorze ale zarzuciłam ten pomysł. Rhipsalisy i dischidie mimo odpowiedniej barwy jakoś mła nie zachwycają, chemii nie ma między tymi roślinami a mła.
Mła postanowiła oderwać się od złych wieści, nie myśleć o tym co teraz dzieje się za wschodnią granicą, choć tak po prawdzie nie jest to do końca możliwe. Po prostu nie jest i już, mła nic na to nie poradzi że ma plastyczną wyobraźnię i sobie potrafi ludzki strach wyobrazić. Mła przeca tyż żadna bohaterka a zwyczajny ludź. Niezależnie od tego co sądzi o przyczynach dla których dopuszczono do wybuchu konfliktu jest mła po ludzku ciężko, Mła łaziła po ogrodzie który wiosennie się budzi, oglądała swoje wschodzące ciemierniki, kwitnące przebiśniegi, cyklamenki i oczary i jakoś nic bardzo specjalnie jej nie cieszyło. Jak człek czuje kłopoty to tak po całości, nie pomogą ani zakupy roślinkowe, ani traf w lumperionku, nie pomoże ogród a nawet bawiące się koty. Wojna prawie że w domu to jakby człek diagnozę nowotworu co go zżera otrzymał. O ile srandemię zarzundzoną przez politycznych z podpuszczenia kasiastych zniosłam wkarwiona ale z jako tako godnościo, o tyle pozwolenie Wujkowi Wowie na to na co sobie pozwolił mła dobija. Jednakże nie na tyle żeby nie widzieć pewnych opcji i szans. Chciałabym na ten przykład starannego rozliczenia z zarządzania polskim wywiadem i polską armią Antoniego Macierewicza. Oczywiście nieboski Antonii zapowiadał proces przeciwko Tomaszowi Piątkowi, który mało ciekawe sprawy mu z życiorysu wyciągał, ale nic z tego nie wyszło a służby olały temat bo polityczny parasol nad nieboskim był. A w stosunku do tego polityka padły poważne zarzuty. Co z tym dalej? A co z panem Falentą i opowiastkami kelnerów oraz otoczeniem Nadprezesa, które jak wiadomo jest naszpikowane dziwnymi ludźmi z dziwnymi powiązaniami? Hym... gdzie te caracale i forty Trumpy? Pińcet plusy i emeryci przejedli? A może w służbę zdrowia wpakowano? Jest parę pytań do zarzundzających. Ale nie tylko do nich. Cała klasa polityczna wg. mła nie szczędząc wysiłków dała dupy!
Mła czuje strasznego kaca, jakby to ona osobiście takich ludzi jak Macierewicz na czele służb i resortu obrony postawiła. Mła wprost wewnętrznie skręca kiedy pomyśli sobie o tych hełmach, które Niemcy tolerujący exkanclerza na stanowisku w rosyjskiej firmie uwikłanej w szantaże polityczne, podarowali Ukraińcom. Nie musieli darować broni, przecież chodziło o jej zakup. Niemcy są bardzo czuli na punkcie zachowania swoich dziadków wobec Rosjan, no cóż, wobec nas zachowali się bardziej paskudnie, procent obywateli polskich którzy zginęli w wojnie przez nich rozpętanej był cóś większy niż procent obywateli radzieckich. Jak się przyjrzeć jeszcze dokładniej to Rosjan zginęło mniej niż Białorusinów czy Ukraińców ( i SS Galizien to nie cały naród ). Jakoś Niemcy się aż tak straszliwie wobec tych nacji zobowiązani nie czują. Te tłumaczenia niemieckie z okazji gazociągu czy SWIFT są takie żenujące. Zupełnie na poziomie Węgier i Cypru, dwóch krajów uzależnionych od Rosjan. Największa, quźwa , gospodarka Europy. Czy oni sądzą że cud domu brandenburskiego nastąpi i że Rosjanie nie pamiętają że stacjonowali już w Niemczech? Wujek Wowa może nie jest wieczny ale następcy mogą wyrosnąć zapatrzeni w jego metody, może im się zamarzyć połączenie krajowe Königsberg - Berlin. Wydawa mła się że ludzie zaczynajo troszki trzeźwieć i widzieć zarzundzających w całej ich krasie, srandemiczne dupki uzależniające wszystko od interesu pieniężnych, gotowi nie stawiać satrapie tamy coby wojną przykryć własną bezprawną działalność. Odnoszę wrażenie że Wujek Wowa ich wychujał, jak mawia lud polski i teraz na tempo szukają jakiegoś wyjścia, nadal licząc że uda się, Panie tego, bezproblemowo. A na ludzi takich jak my rakiety spadają. Rzygać się chce!
Dziś muzycznika nie będzie, nie mam nastroju na żadną muzykę. Powklejałam Wam za to trochę zdjęć, dla oderwania się od tej rzeczywistości zgotowanej nam przez ludzi których wybraliśmy żeby zapewniali nam bezpieczeństwo i jaki taki dobrobyt. Okazali się równie przewidujący jak syryjscy politycy parę lat temu, nóż się mła w kieszeni otwiera. Na tych sankcję nakładających, "przywódców" w krajach których opracowywano, wytworzono i sprzedano broń dla rosyjskiej armii. Hipokryzja smrodem pod niebiosa wali! A pieniężne teraz będą zarabiały na wojnie!
P.S. Ludzie pomagajcie ludziom, pomagajcie zwierzętom, organizujcie się ! Dla tych ludzi z Ukrainy i dla nas samych, bo my na jednym wózku teraz jedziemy. Nie liczcie na polityków bo tak Was poświęcą jak poświęcili kiedy trzeba było portfele pinieniężnym nabijać z powodu covid. Pamiętajcie że ta wojna jest wynikiem ich działań i w dupie miejcie żółte tulipanki od nich.
środa, 23 lutego 2022
Covid zdycha na wojnę - z karnawału w karnawał
Jeżeli kraj gospodarczo nie zwiąże się z system w taki sposób że utrata jest cinżka dla systemu to musi być uzbrojony po zęby, tak żeby nie opłacało się go najeżdżać. Mła to pisze bo w kraju mamy różnych mitomanów ćwierkających o sojuszach i kompletnie ignorujących rzeczywistość. Jest ich mnóstwo po prawej stronie, żyją w krainie zniewalającej UE ( pewnie że zniewala ale zakresu suwerenności w układzie nie zmienisz z niego wychodząc, to jest tylko wyjście z gry ). Zamiast wyprodukować polityków na tyle silnych żeby mogli zmieniać system, przede wszystkim przez wzrost roli gospodarczej kraju dla wspólnoty za która idzie wzrost roli politycznej, produkujemy dziewczęta i chłopców, którzy albo konik i szabelka albo biere zabawki z piaskownicy i se idę i nie ważne że Wowa już tam czeka z łopatko i przede wszystkim z grabkami. Mam wrażenie że dla całej naszej kasty politycznej, tych z lewa, prawa i centrum, słowa starego kanclerza "Polityka jest sztuką tego, co możliwe, nauką tego, co relatywne." to jest tureckie kazanie. Żyją w Nibylandii, w kraju w którym chcenie staje się realem. Unia dławi gospodarczo, taa... głównie tych co się dławić pozwalają. Gąszcz unijnych przepisów pozwala krajom na takie ich obchodzenie że jak się bardzo chce to da się postawić na swoim. Tylko że się nie chce.
O lewicy mła za dużo nie napisze bo z nich tacy euroentuzjaści że za piniądz z UE wyszarpany każdo głupotę podpiszą która zrodziła się w brukselskich gabinetach. Spolegliwi i w zachodni tyłek wszystkich całujący nie z czystych przekonań tylko z mniłości do mamony. Gdyby UE nagle zaczęła skręcać w prawo to razem z lewico, taka to jest "czystość ideowa" naszej lewicy. Jak nie jesteś członkiem modnej w brukselskich gabinetach wojującej LGBT ( bo jest też to niewojujące, znaczy normalsi o innej orientacji ), ani jesteś równie modnie polakierowany na zielono ( tylko polakierowany, biada jak jesteś człeku naprawdę zielony ), ani nie masz macicy o której wyłączną wolność lewica walczy ( bo reszta organizmu ma się karnie czepić ) to nie masz człeku czego szukać na lewicy bo poza okrągłymi słówkami na temat "sprawiedliwości społecznej" przykrywającej zamordystyczne zapędy i mniłości do korporacyjnej kasy niema tam nic.
A co nam zostaje robić w sprawie ukraińskiej? Współczuć, bo nic innego praktycznie zrobić nie możemy. I niech nam to współczucie nie przesłania zagrożeń związanych z destabilizacją. Nie jesteśmy silnym państwem a kiedy słabe państwo pozwala osiedlić się niekontrolowanej liczbie uchodźców z sąsiedniego kraju to prosi się o kłopoty, patrz Liban i uchodźcy z Izraela. Jeżeli zaczną się walki o Mariupol i Ukraińcy będą go bronić to nie mam złudzeń że nie ruszy uchodźcza fala a nas nie stać na destabilizację i tak kiepskiego stanu państwa. Jak Rosjanie tylko wlezą oficjalnie tam gdzie do tej pory byli nieoficjalnie to dla zwykłych Ukraińców, nie tych od polityki, nie zmieni się właściwie nic. Problem będzie polityczny głównie. Mój Ty Najwyższy, mądrość nam ześlij to poradzimy sobie jakoś i z tymi w lewicowe szatki z zielona podszewką ubranymi zamordystami z zarzundów Zachodu i z własnym złodziejskim zarzundem i z Wujkiem Wową. A nawet z Chińczykami, którzy z jednej strony kombinują jakby tu Wujka Wowę na jaką minę naprowadzić i jednocześnie dopieprzyć USA, a z drugiej strony którzy wydają się mieć większą ochotę na dogadanie się z Zachodem, przynajmniej z Europą, niż z Wujkiem Wową .
Dobra, teraz o ozdobnikach tego wpisu. To są obrazki weneckich mistrzów - Tiepola, Longhi czy Gaurdiego. Wenecja była tako właśnie niby wesołą republiką w której panował niezły zamordyzm, więc mła pasiła do tego wpisu w którym porusza kondycję Zachodu. Na obrazkach karnawał, który w Wenecji trwał w sumie około czterech miesięcy. Przygrywka karnawałowa rozpoczynała się już 5 października, później, po krótkiej przerwie na Boże Narodzenie, karnawał zaczynał się na nowo, by zakończyć się wraz z początkiem Wielkiego Postu. Ale spoko, zaraz po Wielkanocy karnawał powracał na wiosnę jeszcze na dwa tygodnie i trwał do święta Wniebowstąpienia. Powszechne było w czas karnawału noszenie maseczek, he, he, he, i gry hazardowe w słynnym kasynie Il Ridotto, w których licytowano ponoć najwyższe kwoty w Europie. Podczas karnawału działał system policyjny oparty na donosicielstwie i tajnych agentach.Taa... W muzyczniku żwawe XVIII wieczne rytmy.
niedziela, 20 lutego 2022
Pitu pitu okołopolityczne, bardziej o sposobie podania niż o samym daniu
Mendia zarzundowe majo przekaz dwutorowy ale to nie chodzi o treść tylko o jej zapodanie. Jest przekaz dla idiotów oraz przekaz dla pożytecznych idiotów. Jednych od drugich odróżnia poziom wykształcenia. Mła się nie będzie nad nim specjalnie pochylać bo mła jej Mamusia mówiła żeby się z żadnymi idiotami nie zadawała. Przykro mła że słowo na i padło ale mła ma drgawki kiedy słucha tego zestawu koronawirusowo - polskowałowego. Jeden grzybek w barszcz OK, człek ma jakieś tam poglądy czy zawierzenia ale oba naraz to jest dla mła potrawka z muchomora sromotnikowego, któren w dodatku wcale niezasromany tylko bezczelny, pełen hucpy. Mła wystarczy popatrzeć na samego funkcyjnego Niedzielskiego i zanim ten otworzy usta mła już zna przekaz dnia i to wcale nie dlatego że mynister od cinżkiej choroby ma zdolności telepatyczne a kole mła niedaleko maszty telefonii. Na temat Polskiego Wału lecą albo nieustające komplementy albo tłumaczenia dziwnie do tych komplementów niepasujące. Znaczy w zarzundowych mendiach oprócz tradycyjnej covidowej paranoi mamy polskowałową schizofrenię. Media pozamainstreamowe, mimo tego że zapodajo normalne info bez cenzury to lubio podkreślić jakie to one zawierzające. Jak tak zawierzajo to po co podkreślajo,Najwyższy przeca wie. Co inszego jak to portal religijny a co inszego jak czysta polityka, mła nie lubi mieszania polityki z religią a już tym bardziej z ludzką wiarą. Zawsze to się kończy tak że "w krysztale pomyje'". Od razu mła się przypomina ksiądz Tischner z tym "Religia jest dla mądrych" a ludzie mediów do najmądrzejszych nie należą. Politycy to w ogóle szorują po dnie i "religią przykrywają głupotę". Prawicowych medialnych zdaniem mła należałoby przeszkolić w temacie mniej opowieści "kremówkowych" więcej z tomizmu bo serwis prawicowy to nie jest kruchta czy obyczajowy skansen.
Jak widzicie mła jest typowo staro ruro, wszystko jej się nie podobie i wszystkiego się czepia. Taki już jest hym..."urok" tych w poprzek myślących. Najbardziej drażni ją napastliwy ton tego jazgotu, ta wieczna napiendralanka o rację najmojejszości. Żadna relacja medialna jej nie zadowala, znaczy ido nowe czasy i nie ma co tęsknić za staro, poczciwo BBC. Teraz będzie wielogłos i tylko od nas samych będzie zależało co i w jakim stopniu przyswoimy sobie z tej nowej informacyjnej rzeczywistości. Mła postanowiła za wszelko cenę unikać propagandy, na szczęście komuna ja przetresowała w wykrywaniu onej. Dlatego ze spokojem powędruje do kuchni gdzie przygotuje sobie koszmarnie nieekologiczne kakao. Co prawda onemu jeszcze trochę brakuje do oleju palmowego więc mła na razie wypije bez strasznych wyrzutów sumienia. Dzisiejszy wpis ozdabiajo ściągnięta z netu memy i fotka autorstwa Małgorzaty Moryc. Długo się zastanawiałam co Wam tu dziś w muzyczniku zapuścić. Po tych wichurach to przydałoby się cóś na wyciszenie, z drugiej strony ludzie jacyś senni się przez tę pogodę robią. Wyszło na to że Georg będzie na dziś najlepszy. Tytuł pierwszego utworu też jakby paszący - "Wild is Wind".
sobota, 19 lutego 2022
Codziennik - przysobotnik
Święto, święto i po święcie. Rozbajdanie kocie za to takie samo jak zawsze. Mła wczoraj do domu wieczorkiem wróciła padnięta, kotom w miseczki nakładła co lepszego żeby pamiętały że święto jest co dzień a nie tylko raz w roku a sama zamierzała zasiąść do nielegalnych frytek które z fast foodu przywlokła ( mła czasem czuje potrzebę upodlenia się śmieciowym żarłem ). Jeszcze przed zasięściem do tego nielegalu postanowiła sprawdzić czy Małgoś już poszła spać i czy jej czego nie trzeba, jeżeli jeszcze oko ma otwarte. Małgoś słodko chrapała więc mła powróciła do chałupy zastanawiając się ile to kalorii ma taka porcja frytek i jak to wpłynie na hodowlę podbródków u mła. Mła wchodzi do pokoju a tu zonk! Pojemnik termiczny otwarty, rozbebeszenie pudełka i czyjaś drobna sznupa w moich frytkach! Mła jest typową kocią madką, pańcią zafiksowaną na kocim zdrówku, pierwsze co pomyślała to - Jak dobrze że niesolone! Uff... Potem, po chwilce oszołomienia, do niej doszło że to złodziejstwo bezczelne. Kontrolnie spojrzałam na miseczkę, 3/4 żarła zniknęło więc to nie głód ani brak apetytu na własne żarcie popchnął trzyłapego potworka w stronę moich frytek. Nie zastanawiałam się dłużej bo z pojemnika dobiegały paszczowe odgłosy i przystąpiłam do akcji odzyskiwania śmieciożarła. No i wtedy złodziejstwo zamieniło się w wymuszenie rozbójnicze. Pazur został na mła podniesiony!!! No, tego to mła tolerować nie będzie. Złapałam dwa kilo kota i zrobiłam oklep doopki po stronie zdrowej "nóżki". Wielki Kotowy jakie bulgoty wydobywały się z tego kociego gardła! Zagryzłaby mła ta mała małpa za to odebranie możliwości częstunku. wiem że niepedagogiczne, wiem że niezdrowe dla ludzi a co dopiero dla kotów, ale z tej części pudełka wybrałam parę frytek i położyłam w jej miseczce. Myślicie że tknęła? Tyłkiem się do mła odwróciła i pół nocy tak siedziała przy tej misce co bym ją widziała i wyrzuty sumienia odczuwała. Kiedy tylko mła powieka opadała to skrzek się wydobywał żebym nie spała, śpiąc nie odczuwałabym przeca jak ukrzywdziłam. Co za francowaty charakter sie po tych jej przejściach zdrowotnych zrobił. A takie to było słodkie , kochane kociątko!
Dopiero kole drugiej nad ranem zostało mła przebaczone, przykuśtykano na trzech łapach, ułożono się na mła i Szpagetka spokojnie usnęła. Młą nie spała, frytki jej spać nie dały za karę. Na cholerę je wieczorem jadła! Sobota znaczy zaczęła się piątuniowym nadmiarem w żołądku i mła powzięła twarde postanowienie dotyczące frytek - dla zdrowia kota i własnego frytek do domu przynoszonych nie będzie. Tak w ogóle to koty interesują się wszystkim co mła pije i zjada, na fotce obok Sztaflik kontroluje zapach herbatki od Kocurrka, czy aby właściwy. Gdyby herbatka była choć odrobinę chłodniejsza to nie mła by ją podchłeptywała. Mój Ty Wielki Kotowy, dobrze że one tylko przy mła taki brak wychowania prezentują, gościom mła szczęśliwie do tych wyparzanych na wszelki wypadek filiżanek czy talerzy nie zaglądają. Jak któś u mła jest to stado udaje dobrze wychowane, niektórzy robią nawet za płochliwych. Z domownikami się tak nie obcyndalają, zaglądanie do toreb a czasem nawet szpera odchodzi, bezczelne pchanie się na kolana, przymuszanie do zabaw i pieszczot, od czasu do czasu to zaczepne podgryzki. Szczególnie lubio tresować Cio Mary, która ustępuje im na każdym kroku. Każda jej wizyta obfituje w kocie występy, na szczęście Cio Mary jest całkowicie pod pazurem - gdyby koty miauczały "Skaułcz" Cio Mary pytałaby "Jak wysoko?".
Mła znów poczyniła zakupy roślinne, zarówno takie domowe jak i ogrodowe. Porobiła bo wszystko jej mówi że wiosna idzie wielkimi krokami, gna do nas z tym cholernym wiatrem, który mła łeb rozwala. Co prawda nie wzięłam przeciwbólowych bo mła nie z tych co się łatwo poddają katując wątrobę co ledwie frytki przerobiła, ale łażę z opaską na głowie jak Geronimo bowiem wydawa mła się że obwiązania łba mła troszki pomaga. Pewnie siła sugestii bo jakichś zdroworozsądkowych przyczyn znaleźć nie mogę. Dobra, do roślinków przechodzę. Przyszedł mail od Roberta o nadwyżkach irysowych, mła się skusiła i szybko odpisała. Niestety nie na tyle szybko żeby się zdążyła załapać na dwie odmiany, które miała w planach. No cóż, zdarza się. Za to kupiła insze iryski, z dużych czyli TB przyjedzie odmiana 'Dragonborn' i 'Ballet Master', z karzełków czyli SDB przyjedzie 'Colargol', 'Absolem', 'Prego' i 'Ważniak'. Zastanawiam się też nad jedną droższą odmianą TB, wydaje się młą na tyle urocza że chętnie by zakupiła. Z drugiej strony mła będzie miała w tym roku sporo wydatków i musi troszki się powstrzymywać jeśli chodzi o roślinne dobro. Jak na razie dzięki silnym wiatrom jedna z szop składowych uległa od dawna upragnionej samodegradacji i mła będzie mogła w tym miejscu umieścić samochody lokatorów. Niestety po wcześniejszym uporządkowaniu terenu, mam nadzieję ze średnio kosztowym. Z roślinków domowych to mła naszła w IKEA transporcik nowy kaktusów i dopadła wymarzonego Ferrocactus stainesii. Mła sobie teraz ogląda namiętnie swoje dwa czerwonocierniste kaktusy i zastanawia się jak tu je ładnie zaprezentować. Wychodzi mła na to że żardinierka jest nowym meblem , którego mła potrzebuje. Już widzę jak Mamelon będzie głową kiwała i ćwierkała - A nie mówiłam że to się tak skończy! dobra, tyle na dziś, fotki domowe a w muzyczniku bardzo łagodnie. Z wiadomego powodu - łeb mam jeden.