poniedziałek, 28 lutego 2022

Rozważania okołoukraińskie

Wszystko co dzieje się na wschodzie nam przysłoniła nam sprawa uchodźców. Wojnę widzimy w jednej z  najsmutniejszych perspektyw, z perspektywy ludzi których  wojna i panika z nią związana wygnała z domu.  Przysłania nam to co dzieje się na Ukrainie i wokół Ukrainy.  W tym ukraińskim kociołku wszystkim ciężko się zorientować bo nasze media poczuły się w obowiązku robić za gazetę frontową i ilość propagandy jaką nam usiłują wcisnąć jest porównywalna z tą covidową sprzed 2 lat. Ponadto współczesne wojny  to  gry pozorów, żadnej ze stron nie należy wierzyć bo każda walczy informacją. Przy okazji to nasze mainstreamowe dziennikarskie dupki usiłują coś upiec przy tym ogniu od rakiet, antyczepionkowcy to proputinowcy, taa... ponadto chronią obywateli przed wrogą propagandą, już nie ma komentowania na wielu portalach info, obywatel chroniony przed wrażym myśleniem. Macki opadajo. To żadna wojna z propagndo Wujka Wowy, to kaganiec, kto tego nie widzi ten głupi - innego określenia nie ma. Mła oczywiście stara się  śledzić co się w bliskim sąsiedztwie dzieje, mimo tych wszystkich utrudnień przebić przez szum informacyjny. Zobaczyć jak ta wojna wygląda i jakie niesie zagrożenia.  Po nałożeniu  filtrów wygląda to dla mła tak  - problem z Wujkiem Wową polega na tym że Wujek sobie wyobraził tzw. ruski świat, składający się z państw historycznie i kulturowo związanych z Rosją. Tylko wyobrażenia minęły się z realem i zrobiło się nieprzyjemnie. Gdyby Wujek Wowa zadowolił się jak pan Bóg przykazał terenami na których mieszka ludność rosyjska lub prorosyjska, po czasie wcielił je nawet do Rosji to wszyscy  by  uznali  "No dobra Wowa, twoje i się zmywaj."  i przystąpiliby do głośnego wyrażania  oburzenia  jaki to Wujek Wowa paskud. Wszystkim tym, którzy naiwnie sądzą  że Ukraina by na to nie poszła pragnę uświadomić że to jest państwo jak  każde inne, kalkuluje itd. 

Dla Ukrainy te tereny byłyby kulą u nogi, przeca wiadomo że wyborcy tamtejsi zawsze głosowaliby na ludzi  reprezentującymi interesy Moskwy.  Wujek Wowa zgodził się w tzw. porozumieniach mińskich żeby Donieck i Ługańsk formalnie należały do Ukrainy a miały status republik autonomicznych. Hym... co mu szkodziło w 2014 uznać ich  niepodległość? Nic, za to Niemcom dawało alibi na handelek i budowę  gazociągu. Francji zresztą też. A za to porozumienia mińskie  Ukrainie dały 8 lat destabilizacji i ten pozytyw że poczuli swoją odrębność. Teraz miał być dil, mieliśmy się trząść z oburzenia, Wujek Wowa miał jeszcze wchłonąć  Białoruś a u nas byliby uchodźcy i wszyscy o covidzie złym i o tym co z tej okazji wyprawiano byśmy zapomnieli. Tylko że ani Wujek Wowa ani Ukraińcy nie trzymali się scenariusza, Wujek Wowa w 2014 roku został ojcem narodu ukraińskiego, świetnie wpisując się w bandycką tradycję ukraińskich ojców założycieli a Ukraińcy okazali się patriotami potrafiącymi walczyć o swoje. Wyszło na to, ku zdumieniu Wujka Wowy,  że oni są trochę innym ruskim światem, co w przyszłości może okazać się dla zamordystycznej Rosji czynnikiem dekomponującym ją samą. Wiecie można  bujać w obłokach i wyobrażać sobie Rosję jako demokratyczne państwo ale nie należy swoich wyobrażeń uważać za rzeczywistość bo popełnia się taki błąd jak Wujek Wowa. Rosja będzie albo zamordystycznie prowadzona albo będzie państwem średniej wielkości i o średnim znaczeniu. To jest problem zmiany mentalności na który też  już zaczynają cierpieć Hamerykanie, którzy  mają jeszcze bardziej pod górkę niż Rosja, bo rozbuchany konsumpcjonizm czyli american lifestyle,  wymaga utrzymania pozycji światowego mocarstwa  a koszty tego utrzymywania  mam wrażenie będą trudne  do przełknięcia  dla przeciętnego  hamerykańskiego wyborcy, który wyraźnie nie kojarzy tej zależności. 

Wujek Wowa zderzył się z rzeczywistością znacznie wcześniej niż nam to pieją  mendia. Rosjanie mają dobry wywiad i o tym że Ukraińcy  fikną na całego Wujek Wowa wiedział wcześniej i  tu  zrobił potężny błąd. Wujek Wowa zamiast trzymać  się starej komuszej tradycji czyli  piendrolić o pokoju a swoje robić, która zawsze dawała dobre rezultaty w przeciwieństwie do walenia w mównicę  butem  przez Chruszczowa, "poleciał Trumpem" czyli pozwolił sobie na emocje. To przypominało seppuku, nie zmobilizowało  Rosjan ale na tyle przestraszyło Zachód  że ten się zaczął mobilizować. Hamerykanie przypomnieli sobie czym jest dla nich Europa a tu zonk.   Bo Europa po epoce Ryżego w Białym Domu jest już inna, jak ta wierna dotychczas żona, która odkryła że na świecie oprócz jej męża są jeszcze inni interesujący faceci. Mła stosując filtr nr. 45 czyli nie słuchaj co  pieprzą w eter, przyjrzyj się co robią i jakie są efekty ich działań, z lekkim zdumieniem odkryła że oprócz nas i pribałtiki, jedynie Hamerykanie są tak naprawdę zainteresowani utrzymaniem  NATO, reszta ma wylane. Uczestnictwa prawdziwego w sojuszu domagają się tylko państwa graniczące z Rosją, nawet  ci z Półwyspu Skandynawskiego się zainteresowali, reszta ma to w dupie, doskonale pamiętając numery jakie wycinali Hamerykanie zmieniając status sojuszu z obronnego na ofensywny bo trza było prezydenckie dziedzictwo Clintona w Kosowie wykonać, robić ekspedycję do Iraku coby broni chemicznej szukać czytaj dać zarobić hamerykańskim korporacjom.  Ba, po nalotach na Libię, które wyjęczeli Francuzi a które  spowodowały że w Libii mamy stanowisko  do odpraw pontonów i po "genialnej" syryjskiej zagrywce Ryżego, która przyniosła  tyle zmian  na Bliskim Wschodzie że Turcja zaczęła  się zastanawiać  czy sojusz jeszcze się jej opłaca, wszyscy  z Rosją niegraniczący tak naprawdę zaczynali drgawek dostawać na widok skrótu NATO. Taa... Oczywiście w naszych prawicowych portalach opowieści co by było jakby Trump był i że do wojny by nie doszło. Pewnie że by nie doszło, bo by nie musiało. Ryży jest ulubionym partnerem Wujka Wowy, zawsze daje mu wygrywać i nawet  jest zadowolniony bo nie zdaje sobie sprawy że przegrał. Opcja w stylu i wilk syty i owieczka fragmentarycznie nadgryziona.

Tak nawiasem pisząc  to nasze medialne prawiczki w tym uwielbieniu dla Ryżego są  podobne  do mieszkańców Donbasu  uwielbiających Wujka Wowę. Zero realizmu, święci  obrońcy wartości  te dwa typki, taa... dopóki rakieta komu  na łeb  nie spadnie. Wtedy to już nie  jest kochany święty Wujek Wowa tylko ruski skurwensyn, strach pomyśleć  coby  było jakby redahtory prawicowe w końcu się zderzyły z rezultatem  "pokojowej" polityki Ryżego, jak np. Kurdowie w Syrii. Na razie jednak  Hamerykanie odbudowują sojusz coby samym nie zostać na placu  boju z Chinami. Dla naszego państwa  to dobrze bo Wujek Wowa  po tych wszystkich przeżyciach z ruskim światem, który wcale nie chce mieć jednego centrum, zrobił się nerwowy. Oczywiście pojawiają się jakieś piendrolenia o tym że  dobrze byłoby mieć armię europejską. Taa... A kto by nią zarządzał? Niedemokratycznie wybierana Komisja EU, nad którą z mocy unijnego prawa nie ma kontroli? Jest to tak durne jak sama  Ursula, której  dla spokoju mła któś wreszcie powinien zatkać jadaczkę. Koncepcja którą głoszą ludzie stojący za Ursulą, na szczęście  nie ma prawie żadnych szans na zrealizowanie, w ogóle jedną z rzeczy dobrych które obudzenie Europy przez Wujka Wowę spowodowało  jest odrzucenie merkelowskich koncepcji rozwoju, co dla nas, naszego państwa,  jest błogosławieństwem. Zresztą nie tylko dla nas, każdy klin wbity pomiędzy apetyty korporacji a politycznych jest dobry dla wszystkich społeczeństw i państw.  Mła zresztą złośliwie straszyłaby zarzund w Berlinie możliwością odrodzenia się jakichś państwowych  ciągot w krajach federacyjnych, quźwa, należy im się to za to pieszczenie korporacji, zboczenia  zamordystyczne i mniłość do imperialnej Rosji, którą odziedziczyli po Prusach i krajach mocno z nimi związanych.

Jak to się wszystko skończy? Nikt tego nie wie. Ukraina jest zbyt dużym kęsem dla Wujka Wowy, może się nią udławić. Tak jak Ługańsk, Donieck czy nawet  Krym byłyby dużym obciążeniem politycznym dla  Ukrainy,  tak okupowana Ukraina czy  Ukraina z marionetkowym zarzundem, który do utrzymania się potrzebowałby stałej obecności rosyjskich wojsk,  będzie elementem destabilizującym Rosję, kosztownym jak diabli i powodującym nieustanne problemy. Jakby było mało Wujek Wowa niechcący pokazał fragment rzeczywistości  swojemu społeczeństwu, naopowiadał bajek o tym jacy to Rosjanie z tych Ukraińców a teraz się okazuje że Rosjan musi rakietami ostrzeliwać  coby do  Rosji ich przyjąć. To się przeca przebija  przez propagandę, jeżeli Ukraińcy to Rosjanie to dlaczego Wujek Wowa ich zabija? To przemówienie z czwartku to nie był strzał w kolano, to może  być strzał w głowę. Wszyscy gracze patrzą co się dzieje, każdy karty liczy a ludzie tacy jak my giną, zostają ranni,  uciekają. Czy cóś można zrobić? Trzeba ludziom pomagać i to z szeroko otwartymi oczami żeby nie pominąć kogoś bardzo tej pomocy potrzebującego a jednocześnie nie dać się naciąć różnej maści szumowinom, które będą się chciały z tej okazji nachapać. Trzeba robić wszystko żeby zmusić zarzundzających coby oni zechcieli zmusić Wujka Wowę do zasięścia przy stole do rozmów i pogodzenia się z rzeczywistością. Na jego głowie teraz  jak z tego wyjść z twarzą przed swoim społeczeństwem, za dużo mu w tym pomagać nie można bo Wujek Wowa musi znać swoje miejsce.  Najlepiej byłoby żeby mu to wytłumaczyli cooledzy z Chin dla których konflikt w tym rejonie jak najszybciej powinien się przestać opłacać. Bo dzielenie tortu dzieleniem tortu a ludzie i zwierzęta cierpią i nawet okruszka nie dostaną.

piątek, 25 lutego 2022

Codziennik - kac po całości

 

Był sobie Tłusty Czwartek w który wybuchła wojna. Niby nie nasza ale tak naprawdę to nasza, bo u sąsiada. My też uczestniczymy, w mieście Odzi Ukraińców dużo, o poglądach różnych ale przeca każdy się o swoich bliskich martwi. Kiedy przez kraj jadą czołgi i spadają bomby to człowiek w dupie ma za przeproszeniem czy jest prorosyjski  czy szczerzeukraiński, nikt nie chce żeby  bliskim coś na głowę spadło, żeby dom spalili czy jeszcze co gorszego.  Nasza cała chałupa zdecydowanie antywujkowowowowa, nie żeby my zaraz "antyruskie" ale władzy rosyjskiej  to my nigdy nie lubilim. Wszytko u nas teraz wina Wujka Wowy. Dosłownie wszystko.  Ciotce Elce pączuszki z powidłami się nie przewróciły same z się i nie miały klasycznego białego pierścienia, Wujek Wowa winien bo ona się zdenerwowała przez najazd  na Ukrainę i źle ilość powideł wpychaną w pączuszka wymierzyła, dlatego pączuszek się nie przewrócił sam z się podczas smażenia ( Ciotka Jadzia, mama Ciotki Elki była Polką z Ukrainy i mimo różnych zaszłości to przeca Wujek Wowa "najechał i porządnych ludzi"  ). Małgoś z nerwów  wykonała cóś co nazwała chińską zupą a co mła bardziej przypominało ramen z grubo pokrojoną kapustą i sosem sojowym ( o Najwyższy, 93 lata na karku i zamiast owsianki eksperymenty kulinarne odwala ), nawet dobre - przepis wzięła z gazety. Nerwy oczywiście przez "tego drania co na ludzi wojsko puszcza" i "nosiło ją". Mamelon przerażona  bo Wujek Wowa tak zaraz po srandemii a Mamelon jeszcze nie wypoczęta po tych srandemicznych mendialnych straszeniach a tu już całkiem nowe.

Cio Mary z kolei chodzi po ukraińskich znajomkach wypytując czy aby nie będą czego potrzebować ( mój boszsz... syn znajomki studiuje w Kijowie, sami widzicie że ludzie mają się o kogo martwić ). Mła z tych nerwów puściła kasę na roślinki i zasłonę z szala ( made in lumperionek ) mimo tego że dzięki Polskiemu Wałowi w tym miesiącu na oparach jedzie. Ech... nawet kotom się udzieliło, Pasiak w domu je mało ale dowiedziałam się że po ludziach żre. Większość czasu spędza na śledzeniu nowego kocura, który pojawił się w fabryce i usiłuje przychodzić do naszego ogrodu na gościnne występy. Pasiak się ze złości trzęsie jak widzi go na terenie który uznaje za swój. Ryk jest potworny i rzucanie się w kierunku obcego. Obcy tyż jest dobry, mignął mła ale nie tak płochliwie tylko raczej obojętnie mignął, bez strachu i nie szybciutko co cud tylko mignął  dłużej niż migają wystraszone koty. Mam wrażenie że mła podglądał i uznał że nie jestem kotożerna czy cóś. Zresztą kto by miał siłę i na tyle pojemny żołądek coby zeżreć  takiego olbrzyma, naprawdę duże z niego kocisko. O ile Pasiak znerwowany to Mruciu podchodzi do nowego sąsiada ze spokojem, twierdzi nawet że z nim rozmowy prowadził. Podobno nowy fabryczny ma na imię Kituchna, mimo tego że jest kocurkiem ma takie babskie imię. 

Teraz trochę o moim lekarstwie na stres, czyli zakupionych roślinach. Mła kupiła grubosze Crassula, takie nieuzbrojone w ciernie sukinkulenty. Najbardziej  popularnym jest grubosz owalny vel jajowaty Crassula ovata, tzw. drzewko szczęścia. Mła uprawia gatunek i odmianę 'Sunset'. Teraz nabyła odmianę 'Hobbit'. Skusiłam się też na grubosza drzewiastego Crassula arborescens, którego duże egzemplarze zrobiły na mła wrażenie. Mój nówek jest mały ale już mła go wyuprawia odpowiednio. Mam nadzieję że z czasem jego liście nabiorą tego szarozielonego odcienia jaki widziałam u starszych, rozrośniętych egzemplarzy tego gatunku. Trzecim zakupionym gruboszem jest grubosz nieznany, mła przeglądała net ale zawsze cóś  się nie zgadzało kiedy oglądała fotki czy czytała opisy. Nic to, mła go na pewno z czasem wyczai. Na razie mła podlała, może nie bardzo obficie ale na tyle żeby substrat, w którym je uprawiano,  z nich życia wraz z wodą nie wyssał. Będę musiała je troszki kole korzonków otrzepać i w przygotowaną dla sukinkulentów glebę posadzić. Doniczki już mam, znaczy są w robocie bo wymagały "opracowania". Na fotce powyżej jest mój zakup lumperionkowy, delikatny szal z bawełny, w sam raz na zasłonkę paszący.

Mła szuka na tzw. paletkach roślinek do swoich lisków, marzą mła się takie zwisające sukinkulenciki. Grubosz Crassula marnieriana 'Hottentot' w necie ma cenę zaporową jak dla mła ale czasem na tych paletkach z małymi sadzonkami całkiem fajne gatunki i odmiany można spotkać i one nie kosztują zbyt wiele. Podobają mła się też insze grubosze płożące np. Crassula rupestris czy Crassula perforata. Fajne też są niektóre  rozchodniki  z tych płożąco - zwisających, tylko mła wolałby w liskach posadzić cóś mocno zielonego a rozchodniki które widziała to raczej bardzo, bardzo jasna groszkowa zieleń. Sedum 'Buritto', Sedum morganianum 'Magnum' czy Sedum rubrotinctum 'Aurora' lub Sedum stahlii to zdecydowanie nie takie coolorki które mła paszą do cooloru lisich doniczuszek. Mła się przez chwilę zastanawiała nad Sedum nussbaumerianum o złoto rudym coolorze ale zarzuciłam ten pomysł. Rhipsalisy i dischidie mimo odpowiedniej barwy jakoś mła nie zachwycają, chemii nie ma między tymi roślinami a mła.

Mła postanowiła oderwać się od złych wieści, nie myśleć o tym co teraz dzieje się za wschodnią granicą, choć tak po prawdzie nie jest to do końca możliwe. Po prostu nie  jest i już, mła nic na to nie poradzi że ma plastyczną wyobraźnię i sobie potrafi ludzki strach wyobrazić. Mła przeca tyż żadna bohaterka a zwyczajny ludź. Niezależnie od tego co sądzi o przyczynach dla których dopuszczono do wybuchu konfliktu jest mła po ludzku ciężko, Mła łaziła po ogrodzie który wiosennie się budzi, oglądała swoje wschodzące ciemierniki, kwitnące przebiśniegi, cyklamenki i oczary i jakoś nic  bardzo specjalnie jej nie cieszyło. Jak człek czuje kłopoty to tak po całości, nie pomogą ani zakupy roślinkowe, ani traf w lumperionku, nie pomoże ogród  a nawet bawiące się koty. Wojna prawie że w domu to jakby człek diagnozę nowotworu co go zżera otrzymał. O ile srandemię zarzundzoną  przez politycznych z podpuszczenia kasiastych zniosłam wkarwiona ale z  jako tako godnościo, o tyle pozwolenie Wujkowi Wowie na to na co sobie pozwolił mła dobija. Jednakże nie na tyle żeby  nie widzieć pewnych opcji i szans. Chciałabym na ten przykład starannego rozliczenia z zarządzania polskim wywiadem i polską armią Antoniego Macierewicza. Oczywiście  nieboski Antonii zapowiadał proces przeciwko Tomaszowi Piątkowi, który mało ciekawe sprawy mu z życiorysu wyciągał, ale nic z tego nie wyszło a służby olały temat bo polityczny parasol nad nieboskim był. A w stosunku do tego polityka padły poważne zarzuty. Co z tym dalej? A co z panem Falentą i  opowiastkami kelnerów oraz otoczeniem Nadprezesa, które jak wiadomo jest naszpikowane  dziwnymi ludźmi z dziwnymi powiązaniami? Hym... gdzie te caracale i forty Trumpy? Pińcet plusy i emeryci przejedli? A może w służbę zdrowia wpakowano? Jest parę pytań do zarzundzających. Ale nie tylko do nich. Cała klasa polityczna wg. mła  nie szczędząc wysiłków dała dupy!

Mła czuje strasznego kaca, jakby to ona osobiście takich ludzi jak Macierewicz na czele służb i resortu obrony postawiła. Mła wprost wewnętrznie skręca kiedy pomyśli sobie o tych hełmach, które Niemcy tolerujący exkanclerza na stanowisku w rosyjskiej firmie uwikłanej w szantaże polityczne,  podarowali Ukraińcom. Nie musieli darować broni,  przecież chodziło o jej zakup. Niemcy są bardzo czuli na punkcie zachowania swoich dziadków wobec Rosjan, no cóż, wobec nas zachowali się  bardziej paskudnie, procent obywateli polskich którzy zginęli w wojnie przez nich rozpętanej był  cóś większy niż procent obywateli radzieckich. Jak się przyjrzeć jeszcze dokładniej to Rosjan zginęło mniej niż Białorusinów czy  Ukraińców (  i  SS Galizien to nie cały naród ). Jakoś Niemcy się aż tak straszliwie wobec tych nacji zobowiązani  nie czują. Te tłumaczenia niemieckie z okazji gazociągu czy SWIFT  są takie żenujące. Zupełnie na poziomie Węgier i Cypru, dwóch krajów uzależnionych od Rosjan. Największa, quźwa , gospodarka Europy. Czy oni sądzą że cud domu brandenburskiego nastąpi i że Rosjanie nie pamiętają że stacjonowali już w Niemczech? Wujek Wowa może nie jest wieczny ale następcy mogą wyrosnąć zapatrzeni w jego metody, może im się zamarzyć połączenie krajowe Königsberg - Berlin. Wydawa mła się  że ludzie zaczynajo troszki trzeźwieć i widzieć zarzundzających w całej ich krasie, srandemiczne dupki uzależniające wszystko od interesu pieniężnych, gotowi nie stawiać satrapie tamy coby wojną przykryć własną bezprawną działalność. Odnoszę wrażenie że Wujek Wowa ich  wychujał, jak mawia lud polski i teraz na tempo szukają jakiegoś wyjścia, nadal licząc że uda się, Panie tego, bezproblemowo. A na ludzi takich jak my rakiety spadają. Rzygać się chce!

Dziś muzycznika nie będzie, nie mam nastroju na żadną muzykę. Powklejałam Wam za to trochę zdjęć, dla oderwania się od tej rzeczywistości zgotowanej  nam przez ludzi których wybraliśmy żeby zapewniali nam bezpieczeństwo i jaki taki dobrobyt. Okazali się równie przewidujący jak syryjscy politycy parę lat temu, nóż się mła w kieszeni otwiera. Na tych sankcję nakładających,  "przywódców" w krajach których opracowywano, wytworzono  i sprzedano  broń dla rosyjskiej armii. Hipokryzja smrodem pod niebiosa wali! A pieniężne teraz będą zarabiały na wojnie!

P.S. Ludzie  pomagajcie ludziom, pomagajcie zwierzętom, organizujcie się !  Dla  tych ludzi z Ukrainy i dla nas samych, bo my na jednym wózku teraz jedziemy. Nie liczcie na polityków bo tak Was poświęcą jak poświęcili  kiedy trzeba było portfele pinieniężnym nabijać z powodu covid. Pamiętajcie że ta wojna jest wynikiem ich działań i w dupie miejcie żółte  tulipanki od nich.

środa, 23 lutego 2022

Covid zdycha na wojnę - z karnawału w karnawał

 
Mła wreszcie napisze co jej zaczęło wychodzić z obrazka  ukraińsko - rosyjskiego. To jej wyszło że wojna trwa  od lat paru a to z czym mieliśmy obecnie do czynienia  to była faza ja cię postraszę  i cię będę jeszcze dłuuugo straszył bo to mniej kosztuje niż najazd, potem sobie zabiorę co planowałem i co uzgodniliśmy jak się  przy okazji spotkaliśmy  z coolegami z którymi się dawno nie widzieliśmy, bo im tyż się teraz takie spotkanie przydało bowiem na chybcika potrzebują czegoś co zajmie ich społeczeństwa. Wszyscy będziemy zadowolnieni, no może Ukraińcy cóś nie bardzo ale kto by się tam  nimi przejmował, przeca broni atomowej nie mają. Nie mają  bo w latach dziewięćdziesiątych państwa zachodnie w zamian za  uznanie samostijności Ukrainy wymusiły na niej zrzeczenie się arsenału jądrowego na rzecz Rosji. Sojuszniki demokratyczne, he, he, he, gwarantowały między innymi nienaruszalność ukraińskich granic w zamian za oddanie 1747 głowic atomowych. W 1994 roku Ukrainie obiecali ochronę a teraz obłożyli sankcjami wszystkich trzech coolegów Wujka Wowy i zatkali rurę gazową z  której i tak nikt  nie korzystał. Wiarygodność to wolni demokraci tako majo jak w 1939 roku.  Najbardziej rzucajo się ci z zarzundu Kanady no ale to nie dziwota, Konwój Wolności miał cóś zbyt wielkie poparcie, trzeba im na tempo ludzi wdrażać  w nowo wojenno retorykę zarzundu i mendiów, coby nie chcieli  w rozliczenia swojego mniejszościowego zarzundu z korporacjami popatrzeć.

No bo jak się bliżej przyjrzeć to wszystko jest dęte że hej, ani to demokraci, ani wolnościowcy ci nasi politycy z  Zachodu. To jest tylko mniejsze zło, przynajmniej do niedawna było bo teraz upodabnia się na całego do satrapii.  Wraz  z kolejnymi kryzysami: terrorystycznym, zdrowotnym, ekologicznym,  wdarł się nam i rozgościł  na  Zachodzie zamordyzm. Pełzający, nic gwałtownego tylko gotowanie żaby. Obecnie marzeniem korporacyjnych i zarzundów jest cóś na kształt korporacyjno - zarzundowej satrapii, wicie rozumicie, patrycujsze będo kraść a reszta patrzeć i podziwiać.  Różnym  możnym tego świata i opłacanym przez nich politykom się wydawa że będzie działał na Zachodzie  chiński model. Takie jest to nasze mniejsze zło ale przynajmniej cóś tam  jeszcze możemy, nawet  zarzundy postraszyć i korporacyjnymi potrząsnąć. A teraz rodacy patrzcie w stronę Ukrainy, bardzo uważnie patrzcie, jak wychodzi się na gwarancjach międzynarodowych kiedy nie ma silnych gospodarczych powiązań. O swój rynek to się walczy,  o nic więcej.

Jeżeli  kraj gospodarczo nie zwiąże  się z system w taki sposób że utrata jest cinżka dla systemu to musi być uzbrojony po zęby,  tak żeby  nie opłacało się go najeżdżać. Mła to pisze bo w kraju mamy różnych mitomanów ćwierkających o sojuszach i kompletnie ignorujących rzeczywistość. Jest ich mnóstwo po prawej stronie, żyją w krainie zniewalającej UE ( pewnie że zniewala ale zakresu suwerenności w układzie nie zmienisz z niego wychodząc, to jest tylko wyjście z gry ). Zamiast wyprodukować polityków na tyle silnych żeby mogli zmieniać system, przede wszystkim przez wzrost roli gospodarczej kraju dla wspólnoty za która idzie wzrost roli politycznej, produkujemy dziewczęta  i chłopców, którzy albo konik i szabelka albo biere zabawki z piaskownicy i se idę i nie ważne że Wowa  już tam czeka z łopatko i przede wszystkim z grabkami. Mam wrażenie że  dla całej naszej kasty politycznej, tych z lewa, prawa i centrum,  słowa starego kanclerza "Polityka jest sztuką tego, co możliwe, nauką tego, co relatywne."  to jest tureckie kazanie. Żyją w Nibylandii, w kraju  w którym chcenie staje się realem. Unia dławi gospodarczo, taa... głównie tych co się dławić pozwalają. Gąszcz unijnych przepisów pozwala krajom na takie ich obchodzenie że jak się  bardzo chce  to da się postawić na swoim. Tylko że się nie chce.

Nazwijmy rzecz po imieniu, nie chce się bo się bierze za to pieniądze. Unia jest systemem w którym  korupcja ma się świetnie, oficjalnie się z nią walczy a nieoficjalnie się kasę lewą bierze, znaczy np. sprzedaje się zakłady produkcyjne konkurencji, która je następnie zamyka. Czy to jest problem UE? Przeca nie byliśmy w UE kiedy rozwalono cukrownictwo. To nasi politycy są pazerni, napieprzamy na UE zamiast pogonić u siebie złodziei. Czy UE jest święta?A widzieliście tuczarnię świnek w której one są na diecie odchudzającej? Złodziejstwo trza tępić wszędzie a zacząć od siebie. Do ludzi jakoś nie chce dotrzeć że ani państwo ani UE to nie jest plac zabaw dla polityków  tylko system organizujący społeczeństwo, to jest dla ludzi i to od ludzi zależy kiedy politykom czy nawet pieniężnym  zabiorą zabawki.

Mam nadzieję że to co się dzieje na Ukrainie otrzeźwi polską  prawicę  na tyle że pojmie  iż jej rolą nie jest  robić za policję światopoglądową. Od polityków ludzie wymagają  budowaniem systemu gwarantującego obywatelom  wolności i prawa, możliwość zaspokojenia potrzeb i bezpieczeństwo. Od światopoglądu obywateli  to się politycy prawicy powinni odpiendrolić, inaczej będą niezmiennie mieć  kole  10% elektorat w czasach mocno im sprzyjających. Szczerze pisząc mam w dupie czy Polska będzie katolicka i czy będzie chronić  płody, zależy mła na tym żeby już urodzeni ludzie w tym kraju mogli stanowić o sobie, prowadzić życie które nie będzie zapiendralaniem za miskę ryżu i nie będą się bali że im rakiety na łeb spadną. Martwienie się o  światopogląd katolików  to jest zadanie Kościoła Katolickiego a nie państwa. Do tego ma Kościół  Katolicki taki instrument jakiego  prawica nie posiada, ten instrument  nazywa się ewangelizacja. To jest podstawowe zadanie Kościoła, zalecam lekturę Nowego Testamentu co bardziej mylącym porządek prawny  z  porządkiem sumienia. Dopóki prawica będzie dbała o tożsamość katolicką bardziej  niż o tę obywatelską  będzie miała pod  górkę bo żyjemy w społeczeństwie błyskawicznie wręcz się laicyzującym. Jak pisałam, ta laicyzacja  jest zadaniem do rozwiązania przez KK nie państwo, na myleniu porządków traci i wyręczające KK państwo i sam KK. Co do drugiej obsesji prawicy, obrony tożsamości narodowej - kiedy  państwo jest silne gospodarczo, kulturalnie  i militarnie to  niczego bronić  nie trzeba, samo się broni i żadnych rycerzy na konikach broniących "wartości i tożsamości" nie potrzebuje.

O lewicy mła za dużo nie napisze bo z nich tacy euroentuzjaści że za piniądz z UE wyszarpany każdo głupotę podpiszą która zrodziła się w brukselskich  gabinetach. Spolegliwi i w zachodni tyłek wszystkich całujący nie z czystych przekonań tylko z mniłości  do mamony. Gdyby UE nagle zaczęła skręcać w prawo to razem z lewico, taka  to jest "czystość ideowa" naszej lewicy. Jak nie jesteś  członkiem  modnej w brukselskich gabinetach wojującej LGBT ( bo jest też to niewojujące, znaczy normalsi o innej orientacji ), ani jesteś równie modnie polakierowany na zielono ( tylko polakierowany, biada jak jesteś człeku naprawdę zielony ), ani nie masz macicy o której wyłączną wolność lewica  walczy ( bo reszta organizmu ma się karnie czepić ) to nie masz człeku czego szukać na lewicy bo poza okrągłymi słówkami na temat "sprawiedliwości społecznej"  przykrywającej zamordystyczne zapędy i mniłości do korporacyjnej kasy niema tam nic. 

A co nam zostaje robić w sprawie ukraińskiej? Współczuć, bo nic innego  praktycznie zrobić nie możemy. I niech nam to współczucie nie przesłania zagrożeń związanych z destabilizacją. Nie jesteśmy silnym państwem a kiedy słabe państwo pozwala osiedlić  się niekontrolowanej  liczbie uchodźców z sąsiedniego kraju to prosi się o kłopoty, patrz Liban i uchodźcy z Izraela. Jeżeli zaczną  się walki o Mariupol i Ukraińcy będą go  bronić to nie mam złudzeń że nie ruszy uchodźcza fala a nas  nie stać na destabilizację i tak  kiepskiego stanu państwa. Jak Rosjanie tylko wlezą oficjalnie tam gdzie do tej pory byli nieoficjalnie to dla zwykłych Ukraińców, nie tych od polityki, nie zmieni się właściwie nic. Problem będzie polityczny głównie. Mój Ty Najwyższy, mądrość nam ześlij to poradzimy sobie jakoś i z tymi w lewicowe szatki z zielona podszewką ubranymi zamordystami z zarzundów Zachodu i z własnym złodziejskim zarzundem i z Wujkiem Wową. A nawet z Chińczykami, którzy z jednej strony kombinują jakby tu Wujka Wowę na jaką minę naprowadzić i  jednocześnie dopieprzyć USA,  a z drugiej strony którzy wydają się mieć większą ochotę na dogadanie  się z Zachodem, przynajmniej z Europą,  niż z Wujkiem Wową .

Dobra, teraz o ozdobnikach tego wpisu. To są obrazki weneckich mistrzów - Tiepola, Longhi czy Gaurdiego. Wenecja była tako właśnie niby wesołą republiką w której panował niezły zamordyzm, więc mła pasiła do tego wpisu w którym porusza kondycję Zachodu. Na obrazkach karnawał, który w Wenecji trwał w sumie około czterech miesięcy. Przygrywka karnawałowa rozpoczynała się już 5 października, później, po krótkiej przerwie na Boże Narodzenie, karnawał zaczynał się na nowo, by zakończyć się wraz z początkiem Wielkiego Postu. Ale spoko, zaraz po Wielkanocy karnawał powracał na wiosnę jeszcze na dwa tygodnie i trwał do święta Wniebowstąpienia. Powszechne było w czas karnawału  noszenie maseczek, he, he, he, i gry hazardowe w słynnym kasynie Il Ridotto, w których licytowano ponoć najwyższe kwoty w Europie. Podczas karnawału działał system policyjny oparty na donosicielstwie i tajnych agentach.Taa... W muzyczniku żwawe XVIII wieczne rytmy.

niedziela, 20 lutego 2022

Pitu pitu okołopolityczne, bardziej o sposobie podania niż o samym daniu

Mła zrobiła sobie delikatny prasóweczkowy  przegląd  tyźnia mijającego, delikatny bo mła słabowita, znaczy jej się nie chce. No i znów poczuła się jak ten fragment układanki, który do niczego ani nikogo nie pasuje. Mła tak lubi chodzić środeczkiem a naród  nasz miota jak pijanym od jednego krańca drogi do drugiego. Ciekawe kiedy zaliczymy glebę?  Wszystko, Panie tego,  przez politykę. Coraz mniej  u nas spraw polityką niepodbarwionych, niedługo  to  mła się  będzie bała poranną kanapkę  zeżreć bo wiecie jak z jakim  mięsem to mła jest nie tylko antyweganin, mła jest przeciw ochronie klimatu a jak  jest przeciw ochronie  klimatu to pewnie zaraz będzie przeciwko prawom kobiet,  bo to jest połączone  i wogle prześladuje LGBT żrąc ten kawałek  pieczonej wołowiny.  Mła  przeca nie  je, mła deklaruje, opowiada się za lub przeciw całą swoją postawą. Nie ma zwyczajnego  żarcia jest demonstracja postaw pro i anty bo tego...ten... walka klasowa trwa a nawet się zaostrza. Przynajmniej tak to  usiłujo wgrać jej korporacyjne mendia zwane obecnie  wolnymi. 

Mendia zarzundowe majo przekaz dwutorowy ale to nie chodzi o treść tylko o jej zapodanie. Jest przekaz dla idiotów oraz przekaz dla pożytecznych idiotów. Jednych  od drugich odróżnia poziom wykształcenia. Mła się nie będzie nad nim specjalnie pochylać bo mła jej Mamusia mówiła żeby się z żadnymi idiotami nie zadawała. Przykro mła że słowo na i padło ale mła ma drgawki kiedy słucha tego zestawu koronawirusowo - polskowałowego. Jeden grzybek w barszcz OK, człek ma jakieś tam poglądy czy zawierzenia ale oba naraz to jest dla mła potrawka z muchomora sromotnikowego, któren w dodatku wcale niezasromany tylko bezczelny, pełen hucpy. Mła wystarczy popatrzeć na samego funkcyjnego Niedzielskiego i zanim ten otworzy usta mła już zna przekaz dnia i to wcale nie dlatego że mynister od cinżkiej choroby ma zdolności telepatyczne a kole mła niedaleko maszty telefonii. Na temat  Polskiego Wału lecą albo nieustające komplementy albo tłumaczenia dziwnie do tych komplementów niepasujące. Znaczy w zarzundowych mendiach oprócz tradycyjnej covidowej paranoi mamy polskowałową schizofrenię.  Media pozamainstreamowe, mimo tego że zapodajo normalne info bez cenzury to lubio podkreślić jakie to one zawierzające. Jak tak zawierzajo  to  po co podkreślajo,Najwyższy przeca wie. Co inszego jak to portal  religijny a co inszego jak czysta polityka, mła nie lubi mieszania  polityki z religią a już tym bardziej z ludzką wiarą. Zawsze to się kończy tak że "w krysztale pomyje'". Od razu mła się przypomina ksiądz Tischner z tym "Religia jest dla mądrych" a ludzie mediów do najmądrzejszych nie należą. Politycy to w ogóle szorują po dnie i "religią przykrywają głupotę". Prawicowych medialnych  zdaniem mła należałoby przeszkolić w temacie  mniej opowieści "kremówkowych"  więcej z tomizmu bo serwis prawicowy to nie jest kruchta czy obyczajowy skansen.

Jak widzicie mła jest typowo staro ruro, wszystko jej się nie podobie i wszystkiego się czepia. Taki już jest hym..."urok" tych w poprzek myślących.  Najbardziej drażni ją napastliwy ton  tego jazgotu, ta wieczna napiendralanka  o rację najmojejszości. Żadna relacja medialna jej nie zadowala, znaczy ido  nowe czasy i  nie ma co tęsknić za staro, poczciwo BBC. Teraz będzie wielogłos i tylko od nas samych będzie zależało co  i w jakim stopniu przyswoimy sobie z tej nowej informacyjnej rzeczywistości. Mła postanowiła za wszelko cenę unikać propagandy, na szczęście komuna ja przetresowała w wykrywaniu onej. Dlatego ze spokojem powędruje do kuchni gdzie przygotuje sobie koszmarnie nieekologiczne kakao. Co prawda onemu jeszcze trochę brakuje  do oleju palmowego więc   mła na razie wypije  bez strasznych wyrzutów sumienia. Dzisiejszy  wpis ozdabiajo ściągnięta z netu memy i fotka autorstwa Małgorzaty Moryc. Długo się zastanawiałam co Wam tu dziś w muzyczniku zapuścić. Po tych wichurach to przydałoby się cóś na wyciszenie, z drugiej strony ludzie jacyś senni się przez tę pogodę robią. Wyszło na to że Georg będzie  na dziś najlepszy. Tytuł pierwszego utworu też jakby paszący - "Wild is Wind".



sobota, 19 lutego 2022

Codziennik - przysobotnik

Święto, święto i po święcie. Rozbajdanie kocie za to takie samo jak zawsze. Mła wczoraj do domu wieczorkiem wróciła padnięta, kotom w miseczki nakładła co lepszego żeby pamiętały że święto jest co dzień a nie tylko raz w roku a sama zamierzała zasiąść  do nielegalnych frytek które z fast foodu przywlokła ( mła czasem czuje potrzebę upodlenia się śmieciowym żarłem ). Jeszcze przed zasięściem do tego nielegalu postanowiła sprawdzić  czy Małgoś już poszła spać i czy jej czego nie trzeba,  jeżeli jeszcze oko ma otwarte.  Małgoś słodko chrapała więc mła powróciła do chałupy zastanawiając się ile to kalorii ma taka porcja  frytek i jak to wpłynie na hodowlę podbródków u mła. Mła wchodzi do pokoju a tu zonk! Pojemnik termiczny otwarty, rozbebeszenie pudełka i czyjaś drobna sznupa w moich frytkach! Mła jest typową kocią madką, pańcią zafiksowaną na kocim zdrówku, pierwsze co pomyślała to - Jak dobrze że niesolone! Uff... Potem, po chwilce oszołomienia,  do niej doszło że to złodziejstwo bezczelne. Kontrolnie spojrzałam na miseczkę, 3/4 żarła zniknęło więc to nie głód ani brak apetytu  na własne żarcie popchnął trzyłapego potworka w stronę moich frytek. Nie zastanawiałam się dłużej bo z pojemnika dobiegały paszczowe odgłosy i przystąpiłam  do akcji odzyskiwania śmieciożarła. No i wtedy złodziejstwo zamieniło się w wymuszenie rozbójnicze. Pazur został na mła podniesiony!!! No, tego to mła tolerować nie będzie. Złapałam dwa kilo kota i zrobiłam oklep doopki po stronie zdrowej "nóżki". Wielki Kotowy jakie bulgoty wydobywały się z tego kociego gardła! Zagryzłaby mła ta mała małpa za to odebranie możliwości częstunku. wiem że niepedagogiczne, wiem że niezdrowe dla ludzi a co dopiero dla kotów, ale z tej części  pudełka wybrałam parę frytek i położyłam w jej  miseczce. Myślicie że tknęła? Tyłkiem się do mła odwróciła i pół nocy tak siedziała przy tej misce co bym ją widziała i wyrzuty sumienia odczuwała. Kiedy tylko mła powieka opadała to skrzek się wydobywał żebym nie spała, śpiąc nie odczuwałabym przeca jak ukrzywdziłam. Co za francowaty charakter sie po tych jej przejściach zdrowotnych zrobił. A takie to było słodkie , kochane kociątko!

Dopiero kole drugiej  nad ranem zostało mła przebaczone, przykuśtykano na trzech łapach, ułożono się na mła i Szpagetka spokojnie usnęła. Młą nie spała, frytki jej  spać nie dały za karę. Na cholerę je wieczorem jadła! Sobota znaczy zaczęła się  piątuniowym nadmiarem w żołądku i mła powzięła twarde postanowienie dotyczące frytek - dla zdrowia kota i własnego frytek do domu przynoszonych nie będzie. Tak w ogóle to koty interesują się wszystkim co mła pije i zjada, na fotce obok Sztaflik kontroluje zapach herbatki od Kocurrka, czy aby właściwy.  Gdyby herbatka była choć odrobinę chłodniejsza to nie mła by ją podchłeptywała. Mój Ty  Wielki  Kotowy, dobrze  że one  tylko  przy mła taki  brak wychowania prezentują, gościom mła szczęśliwie do tych wyparzanych na wszelki wypadek filiżanek czy talerzy  nie zaglądają. Jak któś u mła jest to stado udaje dobrze wychowane, niektórzy robią nawet za płochliwych. Z domownikami się tak nie obcyndalają, zaglądanie do toreb a czasem nawet szpera odchodzi, bezczelne pchanie się na kolana, przymuszanie do zabaw i pieszczot, od czasu do czasu to zaczepne podgryzki. Szczególnie lubio tresować Cio Mary, która ustępuje im na każdym  kroku. Każda jej wizyta obfituje w kocie występy, na szczęście Cio Mary jest całkowicie pod pazurem - gdyby koty miauczały "Skaułcz"  Cio  Mary pytałaby "Jak wysoko?". 

Mła znów poczyniła zakupy roślinne, zarówno takie domowe jak i ogrodowe. Porobiła  bo wszystko jej mówi że wiosna  idzie wielkimi krokami, gna do nas z tym cholernym wiatrem, który mła łeb rozwala. Co prawda nie wzięłam przeciwbólowych bo mła nie z tych co się łatwo poddają katując wątrobę co ledwie frytki przerobiła, ale łażę z opaską na głowie jak Geronimo bowiem wydawa mła się  że obwiązania łba mła troszki pomaga. Pewnie siła sugestii bo jakichś zdroworozsądkowych przyczyn znaleźć nie  mogę. Dobra, do roślinków przechodzę. Przyszedł mail od Roberta o nadwyżkach irysowych, mła się skusiła i  szybko odpisała. Niestety nie na tyle szybko żeby się zdążyła załapać na dwie odmiany, które miała w planach. No cóż, zdarza się. Za to kupiła insze iryski, z dużych czyli TB przyjedzie  odmiana 'Dragonborn' i 'Ballet Master', z karzełków czyli SDB przyjedzie 'Colargol', 'Absolem', 'Prego' i 'Ważniak'. Zastanawiam się też nad jedną droższą odmianą TB, wydaje się młą na tyle urocza że chętnie by zakupiła.  Z drugiej strony mła będzie miała w tym roku sporo wydatków i musi troszki  się powstrzymywać jeśli chodzi o roślinne dobro. Jak na razie  dzięki silnym wiatrom jedna z szop składowych uległa od  dawna upragnionej samodegradacji i mła będzie mogła w tym  miejscu umieścić samochody lokatorów.  Niestety po wcześniejszym uporządkowaniu terenu, mam nadzieję ze średnio kosztowym. Z roślinków domowych  to mła naszła w IKEA transporcik nowy kaktusów i dopadła wymarzonego Ferrocactus stainesii. Mła sobie teraz ogląda namiętnie swoje dwa czerwonocierniste  kaktusy i zastanawia się jak tu  je ładnie zaprezentować. Wychodzi  mła na to że żardinierka jest nowym meblem , którego mła potrzebuje. Już widzę jak Mamelon będzie głową kiwała i ćwierkała  -  A nie mówiłam że to się tak skończy! dobra, tyle na dziś, fotki domowe a w muzyczniku bardzo łagodnie. Z wiadomego powodu - łeb mam jeden.