czwartek, 23 kwietnia 2015

Lekko spóźnione ogrodowanie w kwietniowym Alcatrazie

No i wreszcie zrobiło się  prawdziwie wiosennie. Lepiej późno niż wcale, jak  głosi stare porzekadło. W  Alcatrazie  prace ogrodowe  przyspieszyły, zastanawiam się czy w tym tygodniu nie wyciągnąć z kotłowni kosiarki i poszaleć co nieco z Tyrawnikiem.  Przydałoby się, bo mimo tego że suchawo jest ( wiatr nieźle  nas podsuszył ) to trawsko sporawe. Drzewa powoli zaczynają zielenieć,  brzozy kwitną  w związku z czym  Mamelon siąpi z nosa i ócz. Oprócz brzóz w ogrodzie daje czadu śliwa i zaczynają kwitnienie magnolki, "w przygotowaniu" wiśnie japońskie i jabłonie ozdobne. Przeglądałam prognozę  dwutygodniową, wszystko wskazuje na to że kwiaty magnolek będą  cieszyć moje oczy  właściwym kolorem płatków - przymrozków, powodujących "sherbacienie" magnoliowych kwiatów, metereolodzy nie przewidują.

Remanent ogrodowy po łagodnej zimie wcale nie wypadł tak dobrze jak bym tego oczekiwała. Nie obudził się  (  z przyczyn mi nieznanych ) jeden z powojników, zanikła część pierwiosnków ząbkowanych,  nie mogę znaleźć odmianowej ułudki (za to znalazłam nieciekawe kłączka perzu na przynależnym jej stanowisku ), po raz kolejny  zeszycikowe nasadzenia nie zgadzają się z realem. Nie jestem zadowolona z takiego stanu rzeczy, miałam nadzieję że po  kolejnej łagodnej zimie rośliny raczej będą się rozrastać a nie  zanikać. No cóż,  hodowlane porażki uczą nas  pokory. Przechodzę nad tymi  przykrymi niespodziankami do porządku ale gdzieś tam w głębi mnie gryzie, szczególnie ostre ząbki ma zanikający powojniczek. Z rzeczy milszych to uprzejmie donoszę że przybyły australijskie irysy. Mimo kryzysu, tradycyjnej lekkiej bryndzy finansowej i tym podobnych przeciwności losu z ryzykiem kursowym na czele, po raz kolejny podłączyłam się do zakupów irysowych. W lipcu pojawią się rośliny z Mid - America ( sama niemal w to nie wierzę ale zamówiłam mniej irysków SDB, za to przyjadą te wysokie), a w miniony poniedziałek odebrałam paczkę z Tempo Two, szkółki Barry Blyth'e.  Australijczyki to głównie irysy IB, z wytęsknionym  'Palaver' w charakterze spełnionego irysowego marzenia.

Ponieważ nie samymi irysami ogród stoi porozglądałam się i za innymi roślinami.W tym roku Alcatraz ma  wzbogacić się o dwa nowe krzewy - "podejrzaną" u Marty kalinę japońską  Viburnum plicatum var. plicatum 'Mary Milton'  i odmianową halesię ( oznaczoną jako  Halesia tetraptera, z oznaczeniami halesii są niezłe jazdy - systematyka szaleje, więc  podaję za sprzedawcą   ) 'Uconn Wedding Bells'. Obydwa krzewy ( no, halesia to właściwie drzewko ) przeznaczone są na byłe  Ciepłe Monstrum. Towarzystwo jak najbardziej pasujące do białokwietnych magnolek już na byłym rezydujących. Z rzeczy  prozaicznych ale jak najbardziej potrzebnych w Alcatrazie pojawiły się nowe widły  amerykańskie ( wraz z Mamelonem dałyśmy odpór Sławkowi, który usiłował  nam wcisnąć ciężkie jak  cholera, "niełamalne" narządko ) i nawóz do rodków. Na sobotę zapowiadają u nas lekkie opady, znaczy  zasilenie rodków  przewidywane jest na piątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz