piątek, 22 kwietnia 2016

Kwitnące sady nad Wełtawą

Zdjęcia nie są najlepsze, czymś upaćkałam obiektyw, wrrrrr.  Jednak coś tam na nich z tego uroku praskiego kwietnia zostało. Co prawda zimno jak i u nas, ale kwitnienia troszkę bardziej zaawansowane. Nadwełtawskie wzgórza w kwitnących jabłonkach i gruszach urzekające, szczęśliwie można  po nich podreptać bez towarzystwa "zaliczających" miasto turystów. Większość odpada po wdrapce na poziom hradczańskiego wzgórza na którym usadowione są katedra św. Wita i Złota Uliczka. Od czasu do czasu jakaś szczególnie zawzięta grupka zwiedzających dotrze do położonych nieco wyżej budynków sanktuarium  Lorety czy do klasztoru na Strahovie, ale wzgórze Petřín  mniej kusi "zaliczających" Pragę. Wystarczy unikać rejonów słynnej  Petřínská rozhledna, czyli wieży widokowej wybudowanej w  1891 roku na wzór  paryskiej wieży Eiffla,  żeby swobodnie, bez towarzystwa dzikich tłumów,  cieszyć się młodą wiosną.  W przeciwieństwie do Ogrodów Królewskich na Hradczanach,  w ogrodach na wzgórzu  Petřín raczej nie spotka się  panów w wojskowych i policyjnych mundurach, starannie uzbrojonych w broń długą, spacerujących  "prewencyjnie" alejkami wśród jabłonek i grusz. Widok takiej broni nie nastraja mnie relaksująco, unikam jak mogę, więc polecam spacerek po tej części Pragi, wszystkim pragnącym ją odwiedzić a mającym podobnie jak ja broniowstręt ( nie żeby tam w ogóle, ale "łostentacyjne" prezentowanie "kałaszków" budzi niemiłe wspomnienia ). Wędrując po ogrodach położonych na nadwełtawskich wzgórzach, oprócz widoku świeżej, młodziutkiej zieleni liści i bieli i różu kwitnących drzew owocowych, możemy nacieszyć wzrok panoramą Pragi, naprawdę wspaniałą! O tej porze roku to na Petřín, Kochani, na Petřín.







4 komentarze:

  1. Pięknie, aż się zamyśliłam, bo sama kiedyś tam byłam... lata temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Pragę, mimo tłumów przewalających się przez Stare Miasto i Hradczany. Oczywiście w tzw. sezonie turystycznym nikt by mnie do tego miasta nie zagnał, ale wiosenną czy jesienną porą chętnie szlifuję praskie bruki.

      Usuń
    2. Gdybym mieszkała bliżej granicy też pewnie często bym do nich zagląda, miło tam jest, chociaż o Polakach mają niekorzystne zdanie i trochę denerwujące, przynajmniej mnie :))

      Usuń
    3. Bez przesady z tym niekorzystnym zdaniem, zależy na kogo się trafi. Ja miałam tylko jedną nieprzyjemność z tamtejszym autochtonem, znaczy lepiej mi poszło niż z rodakami.

      Usuń