wtorek, 26 kwietnia 2016

Rośliny cienia budzą się do życia ( baaaardzo zdziwnie )

Powolutku, bez oszołomień i spektakularnych wybuchów zieloności budzi się w tym roku cienista strona Alcatrazu. Taka pogoda  kwietniowa to ostatnio  Ódź i okolice nawiedziła gdzieś tak w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku ( pamiętam jak polazłam na kinowe "Konfrontacje" ubrana w kożuszek, "Ostatni Cesarz" Bertolucciego był wtedy oglądany ). Rychłego ocieplenia nie ma się co spodziewać, prognoza na tzw. długi weekend jest taka że tylko do gawry wleźć i starannie się zagrzebać. Dzisiejszy obchód ogrodowy uświadomił mi co prawda że da się w ogrodzie co nieco zrobić, ale pracka w swetrzyskach i innych bubach to nie jest najfajniejszy sposób ogrodowania. W szmatach na cielsku nagromadzonych nie przychyla się człowiekowi lekko, to się zgrzeje zanadto , to go wiaterek podstępny szybko ochłodzi - no nie jest optymalnie. Rośliny cienistej strefy też się zachowują jakby nie było im optymalnie, część wylazła i pokazuje dojrzałe liściory i kwiaty, a część dalej "w powijakach" że się tak wypiszę. Jakoś nie ma to specjalnie nic wspólnego z rarytetnością rośliny czy stanowiskiem, np. bardzo blisko siebie rosnące brunnery 'Jack Frost' prezentują różny stopień rozwoju. Przy całkiem dużych okazach z kwitnącymi kwiatami i sporymi liśćmi rosną sobie dopiero startujące bylinki. Głupio to wygląda.

Podobnie jest z fiołkami motylkowymi, ułudkami, disporopsisami i funkiami. Na zdjęciu powyżej startuje ogromna  'Empress Wu', ale większość moich funkii ledwo wychyla kły z ziemi. przez to wszystko zdrowo mi się kręci, nie wiem czy roślina przeżyła zimę tylko jeszcze nie wylazła, czy coś jest naprawdę nie halo czy też to tylko taki powolny rozruch. Przyczyny  takiego stanu rzeczy upatruję nie tyle w chłodnej wiosennej aurze, ale przede wszystkim w  zeszłorocznej suszy i prawie bezśnieżnej  tegorocznej zimie  ( dobrze że choć średnio mokrej ). Niezależnie od przyczyn obecnych "dziwów natury" nic innego mi teraz nie pozostaje tylko cierpliwe wypatrywanie wschodzących roślin. Przy okazji zastanawianie się dlaczego jedna rodgersja już wylazła a druga w ogóle się nie pokazała, tudzież oddychanie z ulgą że przy okazji wyrywania wrażej trawki  nie uszkodziło się wychodzącego z gleby astilboidesa.

Szczęśliwie oprócz oczekiwania na wychynięcie tarczownicy, czy danie znaku życia przez malutkie rutewki,  można nacieszyć oczy roślinami, które już się zameldowały.  Człowiek zazwyczaj zachwyca się kwiatami przylaszczek, w tym roku jednak bezczelnie zachwycam  się ich liśćmi. Powolutku z malutkich kępek robią się kępki większe, za rok czy dwa to już będą solidne kępy. Przyglądanie się przylaszczkowym wiosennym jasnym listkom, czasem marmoryzowanym, to pieszczenie wzroku. Urodziwe jak rzadko te "potrójne" listeczki. Przylaszczki transylwańskie mają liście bardziej okazałe, ich kępki są może bardziej widowiskowe ale mnie bardziej  łapią za serducho te nasze leśne pospolitości, swojaczki znaczy. Rosną sobie w nieposprzątanych liściach i wyglądają prawie jak w lesie.  Niemalże jak w lesie wyglądają też paprociumy, większość z nich zaczęła wypuszczać już pastorały. Chciałabym  tę zaczynającą się nierówno wegetację roślin cienia jakoś wyrównać, podlać, nawieźć czy co! Najbardziej kusi mnie żeby podlać moje cienioluby ale  boję się przymrozków. Podlewanie i mróz to nie jest dobre połączenie. Sama sobie zalecam cierpliwość, staram się ignorować cieniste zakątki, omijać je wzrokiem. Wychodzi mi średnio, najpierw się zapieram a potem jednak lezę żeby sprawdzić jak tam kły funkiowe i czy wylazły już piciumiste rutewki.

3 komentarze:

  1. Jak u Ciebie chłodnawo było to szczęściara z jesteś. U nas dość ładnie, słonecznie, ciepło w porywach letnio a zapowiadają obniżenie temperatury :( A wiem, że w innych regionach było jeszcze cieplej... drzewa owocowe kwitną, oj nie wróży to dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ,,znów nadajesz" :)))))

      Usuń
    2. U mnie był mróz, taki z -3 stopnie. Magnolie zrobiły się herbaciane.:-( Z nadawaniem to chyba będę się musiała trochę ograniczyć, mnóstwo roboty przede mną a komp to złodziej czasu jakich mało.

      Usuń