środa, 15 czerwca 2016

Pogadanka o łąkach

Ten wpis jest z podpuszczenia Agatka, która jest w tym szczęśliwym położeniu że może sobie zapuścić łąkę albo coś co łąkę przypomina. Teraz o łąkach -  łąka to zbiorowisko roślinne tworzone przez byliny ze znacznym udziałem traw. Nie będziemy tu pisać o żadnych stepach i sawannach tylko o łąkach które występują u nas i tu jest tzw. zonk bo łąki w Polsce są efektem działalności człowieka ( tak, tak, stepowienie i tak dalej ). Jeszcze w średniowieczu Polska to był kraj zalesiony, puszcze, tury i niedźwiedzie - według obcych kronikarzy niemal Amazonia. Łąki się zrobiły bo drzewa wycinano, grunty uprawiano a na tych zostawionych odłogiem wypasano co się tylko dało wypasać.
Naturalne łąki to na naszych ziemiach występowały w dolinach rzek i wysoko w górach, no hale znaczy. Te w dolinach to były łąki zalewowe, bo wieloletnie rośliny zielne, byliny i trawy, w odróżnieniu od drzew znosiły coroczne wylewy rzek. W górach powyżej pewnego poziomu przyroda nie pozwala rosnąć drzewom, przetrwają tylko niskie i niezbyt głęboko się korzeniące rośliny. Rośliny które porastały łąki stworzone przez człowieka są w większości rodzime, wcześniej rosły na śródleśnych polanach, w lasach, nad rzekami czy na górskich halach. Teraz wielka prawda o takich "sztucznych" łąkach czyli będących dziełem człowieka - łąki nie porastają krzewami czy drzewami jeżeli są regularnie koszone lub jeżeli na nich wypasa się zwierzęta. W innym wypadku parę lat i jest po łące. Sama pamiętam łąki nad Nerem które były łąkami dopóki pasły się na nich krowy. Dziś spora część z nich zamieniła się zarośla wierzbowe, o ekspansji trzcinowatego trawska ledwie napomknę. A jeszcze dwadzieścia lat temu rosły tam kaczeńce ( znaczy knieć błotna ) i storczyki stoplamki. Jak pisałam wcześniej większość łąk w Polsce ma "ludzkie" pochodzenie, znaczy  są półnaturalne.



Łąkę w zależności od typu porastającej ją roślinności kosimy raz ( łąka jednokośna ) lub dwa razy ( łąka dwukośna ). Po koszeniu korzenie traw i bylin się wzmacniają, tworzą darń no i nie pozwalają na wysiewanie się zbyt wielu nasion. Tak to mniej więcej działa. Rola pasących się na łąkach zwierząt też chyba jasna - stada kosiarek, które przy okazji użyźniają glebę ( znaczy maszyny wielofunkcyjne, he, he ). Łąka półnaturalna to twór delikatny, zbyt intensywne użytkowanie ( koszenie bez opamiętania, jakieś tabuny bydełka w stylu corocznej afrykańskiej migracji zwierząt ) źle się dla łąki kończą. To zatem takie środowisko, które jest bardzo wrażliwe zarówno na zaniedbanie jak i przesadną eksploatacje. Takie łąki, które są bardzo intensywnie użytkowane wymagają dodatkowych zabiegów ( podsiewań na przykład ). Są one też uboższe w gatunki na nich występujące ( byliny po pewnym czasie takiego użytkowania wypadają ). Ponieważ na łąkach intensywnie użytkowanych dominują pojedyncze gatunki traw, nazywa się je od nazwy dominującej rośliny ( np. łąki trzcinnikowe, wyczyńcowe itp. ). Czasem gatunkowo łąki ubożeją ze względu na obniżenie się poziomu wód gruntowych, melioracja nie zawsze oznacza samą dobroć.


 Łąki w zależności od siedliska na którym występują  dzielimy na :

łąki  grądowe - to dość suche łąki, tyle na nich wody co z opadów,nie znaczy to jednak że ubożuchne i szata roślinna na nich mało ciekawa
łąki zalewne czyli lęgi - to takie łąki nadrzeczne albo powstałe w wyniku ukształtowania terenu ( rozłogi), czasem jest na nich bardzo wilgotno a czasem sucho
łąki bagienne i pobagienne - to podmokłe łąki, czasem z wiecznym chlupotem u korzeni roślin



 Wilgotne łąki w zależności od dominującej roślinności dzielimy na :

łąki trzęślicowe - bardzo ukwiecone, wspaniale prezentujące się w maju i czerwcu. Na łąkach trzęślicowych dominującą trawą jest trzęślica modra Molinia caerulea. Sianko z takich łąk nie było specjalnie wartościowe, kosi się takie łąki tylko raz. Łąki trzęślicowe powstają na siedliskach o zmiennych warunkach wodnych ( wiosną sporo wilgoci, później bardziej sucho ). Porasta je sporo bylin, które zawędrowały do naszych ogrodów - kosaciec syberyjski Iris sibirica, piękny goździk pyszny Dianthus superbus i świetny a jakże mało znany rodzimy mieczyk dachówkowaty Gladiolus imbricatus ( tu info dla Agatka - "dziki" mieczyk nie wymaga wykopywania, dawniej był traktowany jako chwast bo "właził"w uprawy jęczmienia i owsa ). Oczywiście oprócz "ogrodowców" łąki trzęślicowe porastają mniej spektakularnie kwitnące rośliny - przytulie, czarcikęs łąkowy i tym podobne "chwaściki".



łąki ostrożeniowe – bardzo wilgotne i mokre, nawożone, użytkowane jako łąki dwukośne. Nazwę otrzymały od masowego występowania ostrożenia łąkowego Cirsium rivulare i warzywnego Cirsium oleraceum ( tak, tak - osty ) , knieci błotnej Caltha palustris (kaczeńca), rdestu wężownika Polygonum bistorta , dzięgla leśnego Angelica sylvestris, czasem występuje też masowo pełnik europejski Trollius europaeus Na takich łąkach często rosną storczyki.



łąki selernicowe - występują w dolinach dużych rzek,  wilgotność zmienna z  powodu wylewania rzek ( tak, to poldery ) , kosi się je raz, dość późno. Występują na nich rzadkie rośliny – selernica żyłkowana Kadenia dubia, czosnek kątowy Allium angulosum itd.
łąki wyczyńcowe  –  łąki zalewowe z  dominującą rolą  wyczyńca łąkowego Alopecurus pratensis , zazwyczaj intensywnie  użytkowane łąki w dolinach dużych rzek. Roślinność bardziej pospolita niż ma to miejsce w przypadku łąk selernicowatych
łąki solniskowe  – prawie  u nas ten typ łąk nie występuje. To są łąki powstałe na terenach zalewanych przez wody morskie lub w miejscach wysięków wód zasolonych.



łąki rajgrasowe  – bogate ukwiecone, kolorowe łąki w których składzie  dominują miękkolistne trawy, głównie rajgras wyniosły Arrhenatherum elatius, z kwitnącymi bylinami takimi jak dzwonek rozpierzchły Campanula patula, kozibród łąkowy Tragopogon pratensis, złocień właściwy Leucanthemum vulgare . Najczęściej to są bardzo świeżutkie wiekowo łąki,  można je kosić raz  lub dwa razy.

Te  typy łąk podlegają ochronie siedliskowej w obszarach Natura 2000.

Rzecz bardzo ważna dla Agatka w podsumowaniu o "dzikich" łąkach - pasące się zwierzęta, o ile tylko nie są to tabuny i superstada są bardzo na łące pożądane.



To jest tak mniej więcej łąkologia w straszliwym, łopatologicznym skrócie ( ilustrowana fotkami z "dziczyzny" czyli łąk - malutko - i nieużytków - duuuużo -  z mojej okolicy ). A teraz będzie o "złąkowaceniu " ogrodów i nieużytków. Tak, tak,  nieużytków, bo nie każda powierzchnia zarośnięta trawką z kwitnącymi bylinami to zaraz łąka.  O  naturalizowaniu ogrodów czy też zamienianiu wielkopowierzchniowych  chynszorów  w "oceany kwitnień" możecie przeczytać  na stronce Łukasza Łuczaja , tam znajdziecie bardziej szczegółowe przepisy na zakładanie "dzikich" łąk. Najważniejsze to rozpoznać jaki typ łąki możemy u siebie zapuścić. Pod spodem umieściłam fotki nie tyle całkowitej  dziczyzny co łąki kwietnej którą parę lat temu założono w Cambridge University Botanic Garden. Na tej konkretnej łące kwietnej w zasadzie nie ma  traw, składają się na nią  główne jednoroczne rośliny "polne" - wicie- rozumicie - chabry bławatki, maki polne, facelia błękitna. Można dodać nagietki czy maczki kalifornijskie jeżeli chce się zapuścić coś w odcieniach żółci i pomarańczu.











Na  samo zakończenie tej długawej pogadanki o łąkach dodam że łąka na małej działce to nie jest najlepszy pomysł ( takie znaczy jest moje zdanie ) , że po koszeniu właściwie kończymy ogrodowanie łąkowe ( co jest nawet pożądane dla tych co mają warzywniki i sadki i w związku z tym ogrodniczo powinni się wyszaleć gdzie indziej ). Nadmieniam też że nasadzenia preriowe w stylu Pieta Oudlofa to nie jest zapuszczanie dzikiej łąki,  to nadal bylinowanie z dużym udziałem traw ale do pielęgnacji takiej  rabaty nie używamy kosy. Uff, mam nadzieję że Agatek  będzie zadowolona z łąkowej pogadanki.

11 komentarzy:

  1. a co ty nie masz co w ogrodzie robić, że trzy posty dzienne piszesz?
    Jako uzupełnienie polecam wpis o łąkach Bylinowego Pana: http://byliniarnia1.blogspot.com/2016/01/inspiracja.html. I w ogóle cały blog, inspirowany naturą, z pięknymi zdjęciami ze Wschodu.
    Łąka to także ogrodowanie, i to zaawansowane, powiadam ci. Nie wystarczy kosić ;-) może wyjść z tego fajny ogród bez glancu.
    W małym ogrodzie lepiej rzeczywiście założyć oudolfowską rabatę bylinową inspirowaną łąką (rabatę łąkową). Łąki to mój temat, jak wiadomo- dla Agatka: na moim blogu pod tagiem "murawy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie do ogrodu to ja nie mogę wejść tak jak bym chciała bo jak przyłażę z miasta to jest godzina z tych że tylko podlewanie szykować ( o ile nie pada ). Zostaje focenie na chybcika, pisanie postów późnym wieczorkiem, wklepuje je w net o różnych godzinach. One głównie te posty to z tęsknoty za ogrodową robotą. Szykuję się do ogroda na weekend, mam nadzieję że nic mi nie wypadnie pracowego.
      Agatek ma kozy, nawet nie wiem czy na jej łączce koszenie byłoby konieczne. W każdym razie Agatek lubi bardzo naturalne nasadzenia, rabaty owszem posiada ale mogą przechodzić w łączkę. Mam nadzieję że trzy blogi bardziej od mojego załąkowane dadzą Agatkowi materiał czyli bazę teoretyczną i jak znajdzie chwilę czasu ( Agatek też zalatana ) to sobie coś tam z tego wszystkiego dla się wyciągnie.

      Usuń
    2. trza mi napisać o kolejnych, tegorocznych łąkarskich doświadczeniach...
      "Zaawansowanie" łąkowego ogrodnictwa polega na tym, że do końca nie wiadomo, co wyjdzie i od czego to zależy. Dlategóż często trzeba reagować nie tylko na nieprzewidziane zmiany, ale i na fochy glancystów, dla których taka łąka bywa za mało czerwono- biało- niebiesko- kwitnąca. Łuczaj też o tym pisze na swoim blogu- jak dobrać mieszanki, żeby była długokwitnąca... i że jednak, w sumie, taka nie będzie, i co z tym zrobić (pogodzić się).
      A ty znowu zrobiłaś wpisa :-D

      Usuń
    3. A co ja miałam robić jako godzinie 18 z dużymi minutami wylądowawszy w chałupie. Deszcz lał a rodzina przeżywała nadchodzący mecz. Koty oporządziłam ( one olewają resztę rodziny i kochają tylko paniunię ) i uciekłam do neta w rejony ogrodowe.
      Co do kolorków łąkowych, upodobanie do kolorków mniej trzepliwo - krzykliwych ( pozwolę sobie użyć wyrazu - oczojebnych ) nigdy nie było szczerzepolską tradycją. My Sarmaty to zawsze czerwienie, niebiewskość, żółć skrzeczącą. Biel to już wyrafinowanie w naszym przypadku. Kolorek ładny to jest prawdziwie kolorowy, proszę cooleżanki Megi!

      Usuń
  2. Ten wpis cieszy i mnie bo łąki uwielbiam i pewnie załączę znaczną część ogrodu bo z bylinowaniem coś sobie nie radzę ;)
    A o murawach u Megi i łakach Bylinowego Pana zaraz sobie poczytam :0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I widzisz Pikutku jak się wpis przydał, jeszcze Megi podrzuciła dobrutki - tylko korzystać. Do Krainy Przodków łąkowanie by pasiło, takie wpisujące w krajobraz. Bezczelnie już widzę jak ogniste klimaty z rabaty niepostrzeżenie zamieniają się w łąkę, łagodne przechodzenie od "ogrodwowszczyzny" do "dziczyzny".

      Usuń
  3. I będzie wkrótce na Twoje Tabiczku, bo przez moje braki urlopowe z ognistej już zrobiła się łąka, na szczęście z przewagą polnych maków więc kolorystycznie jest na moje ;). Łąkę jednak planuję dużo wyżej i mam nadzieję na przeforsowanie tego planu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem brak czasu dla ogrodu otwiera tzw. nowe perspektywy. No i bardzo dobrze - mniej glancu, więcej oddechu Natury!

      Usuń
  4. I pewnie w tym kierunku muszę pójść bo będzie to z korzyścią i dla mnie i dla ogrodu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślę że łąkowanie jest najlepsze dla Krainy Przodków, tym bardziej że tam może dojść nie tylko do łąkowania ale jak pisałam do łączenia ogrodowszczyzny z dziczyzną. Łączenie najwyższą forma łąkowania, howgh!:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki Ci Tabi za utwierdzenie mnie w tym przekonaniu :)

    OdpowiedzUsuń