wtorek, 4 października 2016

Św. Franio dziś patronuje - Święto Zwierząt!

Czy Wy wiecie, czy wiecie że dziś Franciszka jest. Tak, tak, na pamiątkę biedaczyny z Asyżu, najsympatyczniejszego ( dla mnie ) katolickiego świętego. Facet rozgawory prowadził z ptactwem, wystosował mowę napominającą do wilka z Gubbio, który z krwiożerczej bestii zmienił się w radośnie wałęsającego się od gospodarstwa do gospodarstwa  użytkownika resztek kuchennych - "Żył potem wilk wspomniany dwa lata w Gubbio, chodził poufale po domach od drzwi do drzwi, nie czyniąc zła nikomu i nie doznając go od nikogo. A ludzie żywili go uprzejmie. W końcu brat wilk umarł ze starości, nad czym mieszczanie ubolewali wielce." To z dziełka "Kwiatki Świętego Franciszka", tam też można znaleźć historię o tym "Jak Święty Franciszek oswoił dzikie turkawki". Przyjemnie poczytać, tym bardziej że język przekładu  polskiego  piękny,  Leopold Staff  przekładał.

Moje bestie zawsze wyczuwają kiedy jest ich święto, życzenia żarciowe się zwielokrotniają, brzydkie zachowania względem innych domowników takoż ( ktoś dziś rano  nalał na wycieraczkę Małgoś - Sąsiadki i ten ktoś był kotem - podejrzewam Lalka, wyraźnie unikał mojego wzroku kiedy zabierałam wycieraczkę do czyszczenia ) a do tego jeszcze dochodzi pragnienie grzania tyłków na  moim wyrku, w godzinach szczytu, że  tak ten czas nazwę. Zaleganie przestępcze, całkowicie nieuprawnione - na cholerę stoją koszyczki, budki i inne spanka? Nie, najlepiej uwalić się centralnie na poduszkach, na moim miejscu! Tak jeszcze raz to powtórzę, moim! No, tyle mojego że to powtarzam, na słówko "zejdź" reakcja zerowa. Kiedy przestępca jest zdejmowany z miejsca przestępstwa, następny uzurpator włazi na poduszki. I tak w koło Macieju. A nie będę spryskiwacza używać w dniu ich święta, choć przyznam że mnie kusi. Ta bezczelność kocia mnie z lekka rozjusza i  tak na pokuszenie wodzi - najlepsze miejsce w wyrku! Jak mogą?! Ciekawe  czy pogadanka Frania miałaby wpływ na moje koty z Odzi? Jakby wypaliła to byłby dopiero cud!

Wszystkim Waszym zwierzakom - Najlepszego Bestie w dniu Waszego święta! W prezencie dzieło mistrza nad mistrzami - Giotto di Bondone. Technicznie rzecz ujmując tempera na desce, data powstania około 1300 roku, miejsce przechowywania Louvre. "Dżewko" ucięte na tej fotce, no trudno. Jakoś bardziej lubię tę wersję "Kazania do ptaków", ta z  Asyżu jest dla mnie zbyt monumentalna.

18 komentarzy:

  1. przecież oni mają Dzień Kota. Ile można świętować. Ptaki by im się spodobały, lubiejo oglądać "Dziobem i pazurem", "Królestwo" ich znudziło i posnęli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają wszystkie święta , te koty. Obchodzą nawet Dzień Wojska Polskiego. Z fąforami! Na ptaszki się pasące to wszyscy popatrzeć lubiejo, nawet inne ptaszki, które przy okazji tego pasania majo swojo zwierzynę na celowniku jaszczembich ócz.

      Usuń
  2. To można tak po prostu powiedzieć "złaź"? Nie obrażą się? Ja zawsze próbuję się wężowym ruchem wśliznąć pod kołdrę wyginając śmiało ciało, by wpasować się między pluszaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie że by się obraziły, gdyby tylko nie udawały że śpią i nie słyszą. Wężowy ruch w tę gęstwinę kocich ciał, zazdrośnie rozpierających się na każdym centymetrze kwadratowym mojej ( podkreślam m o j e j ) poduszki? Ciężkowykonalne. A tak mnie dziś po południu plecy bolały. Przyłożyłabym się na trochę. Co za małpy z tych kotów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj ja kikuję na krzesełku, bo pluszaki cały tapczan okupują... Czy ja jakaś głupia jestem, albo i nienormalna?
      No chyba jednak jestem...

      Usuń
    2. U mnie koniec rozpusty! I "godzinki" miauczeć a nie na poduszkę się ładować. Jeszcze mnie Felicjan wkurzył bo włamanie do szafki z żarciem zrobił, nachalnik jeden!

      Usuń
  4. Ja tam lubieję to rozpasanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię rozpasanie gdy ono nie dotyczy mojej poduszki tylko "dołu" wyrka. Na poduszce to nie jest rozpasanie tylko grzych ciężki.

      Usuń
    2. Moje poduszki nie tykają. Moszczą się tylko pod pachom.

      Usuń
    3. Moje dopiero dzisiaj osiągnęły szczyty bezczelności, prychały na mnie jak je usiłowałam z poduchy wysadzać. Ściera poszła w ruch i spryskiwacz - święto, święto i po święcie!

      Usuń
  5. dzieki za przypomnienie sylwetki Świętego, mam duże braki w tym względzie. Kot je coraz więcej. Nie wiem czy to za sprawą zimy czy sterylizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franio jest wart przypomnienia, zdecydowanie do mnie bardziej przemawia niż taki Szymon Słupnik na ten przykład, czy Joanna od Głosów. Kot je za sprawą jednego i drugiego, może zbezczelnieć do tego stopnia że zacznie zaglądać do miski Baronego.

      Usuń
  6. Nigdy nie podchodziłam w ten sposób to świeta franciszkowego. Piękną masz tradycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kościele w podłódzkich Łagiewnikach święcenia się odbywają, bracia mniejsi uczestniczą.

      Usuń
    2. Oj, to tam musi być niezła zadyma, jak się zejdą bracia mniejsi. No, chyba że poświęceni zamieniają się w baranki...

      Usuń
    3. Jest "lekki" harmiderek, he, he.

      Usuń
  7. A ja nie wiem, czy te K. nie poczują się dotknięte życzeniami z okazji Święta Zwierząt. Przynajmniej te domowe, rozpieszczone do niemożliwości, za zwierzęta się nie uważają, ani zachowanie, ani ich dążenia zwierzęco nie wyglądają. To nie koty, to raczej kosmici kolonizujący nasz bezbronny świat: poduszek, zawartości lodówek - najniewinniejsze, ale myśli - to już brzmi niepokojąco. Co, nie zdarza Wam się odrywać nagle od pasjonującego zajęcia i jak lunatycy zmierzać w niewiadomym kierunku, a po chwili okazuje się, że kierunek naszego marszu telepatycznie wyznaczył kot, i tak zmierzamy albo napełnić miskę, albo otworzyć drzwi, czy tam inną zachciankę kota spełniać? I kto tu ma w łapie pilota?
    A w sprawach łóżkowych, mój sprawdzony sposób to wślizgiwanie się wężowym ruchem z obowiązkowym maleńkim jasieczkiem, szybciutko ukrytym pod głową. I to moja odrobinka komfortu, do czasu, gdy i ten przyczółek wygody nie zostanie zdobyty przez podstępnego K.
    Tak to łapka po łapce, po odrobince, codziennie o szerokość wąsa zaledwie, oddajemy pole zdobywcom. A Wy tu o zwierzętach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, nadrasa nadkotów, tak to właśnie wygląda. Kolonizacja jest podstępna, najpierw jest niewinnie wyglądające zasiedlenie przez "biednego kotka", kotek cium -cium i sprowadzamy inne "biedne kotki", a potem, nie bardzo wiadomo właściwie jak to się dzieje, jest "biedna pańcia" lub "biedny pańcio" ( facetów też tresują ). Znamienne jest że nasze najbardziej powszechne wyobrażenie o alienach to humanoidalne istoty z kocimi cechami twarzy.
      Mózg wiecznie sfalowany w trybie alfa, moduł mruczący, nieprzystawalność do ludzkich stadnych norm, ledwie maskowana drapieżność - siedzi taki obcy na poduszce i eksperymenty na człowieku przeprowadza.;-)

      Usuń