czwartek, 10 listopada 2016

Gryplany ogrodowe jako antidotum na paskudną jesień

Rany  Boskie, posłuchać i pooglądać a nawet poczytać trudno  żeby na ryżego z Hameryki się nie napatoczyć. Strach lodówkę otworzyć. Jakby te wybory miały coś zmienić.  No może poza jednym -  rządzący powinni solidnie uważać na sondaże bo wysokie poparcie jak się okazuje wcale nie jest takie wysokie. Ryżawemu współczuwam resztką współczucia na jaką mnie stać dla starego dziada, pomylił bajki i  teraz z niego zrobią kiełbasę, dla przykładu rzecz jasna.






Szczęśliwie są rejony neta gdzie da się od tego harmidru uciec. Mnie pognało po raz kolejny do szkółki  Tempo Two bo przyszedł ostateczny czas wyboru irysów. Ściepka ma termin zgłoszeń i słusznie, bo niektóre odmiany trzeba sobie pozaklepywać ( mnie  to nie dotyczy bo  nie kupuję najnowszych introdukcji TB, ale inni  Irysowi tak ). No memlałam, memlałam ten katalog, różne za i przeciw były wyciągane, rodzice i inni antenaci wyszukiwani na TWiki. W końcu wybrałam i lista zakupowa obecnie przedstawia się tak: 'Tuscan  Glow' Blytha i 'Venita Faye' i 'Friendly Advice' Keppela. 'Tuscan  Glow' to stosunkowo świeżutka introdukcja, wprowadzona w sezonie 2013/14,  'Venita Faye' jest w handlu od sezonu 2008 a 'Friendly Advice' od 2012. Wszystkie są "Bubble  Ruffled" choć 'Venita Faye'  chyba najmniej. To pofalbanienie kwiatów nie bardzo pasuje do rabat, takie irysy zasadniczo lepiej wyglądają kiedy człowiek gapi się tylko na nie, a nie na to jak wpisują się w całą rabatę. Taki to jest problem ze współczesnymi irysami bródkowymi, przecywilizowanie. No ale co zrobić jak człowiek  falbanom nie jest się w stanie oprzeć? Można biadać tylko że po co przed sobą udawać, hipokryzja wyłazi uszami. Lubię urok dziczyzny ale jak widzę obłędną bródkę to mnie mięknie i sprowadzam roślinę ze względu na urodę kwiatu a nie ze względu na urodę ogrodu. Grzych ciężki kolekcjonerstwa. A tu Wam linki zapodaję żeby było widać jak  one odmiany wyglądają -'Tuscany Glow' ,'Venita Faye''Friendly Advice'.

Z planów różanych przyszłosezonowych też już została utworzona lista - obgadana wielokrotnie z Mamelonem, poprzymiarkowana do ogrodu. Oprócz tegorocznych zamówień realizowanych dopiero wiosną, zamiarujemy dokupić trochę angielek ( są najbardziej wytrzymałe ze "starych nowych" róż ). U mnie wlezą kolejne biele - 'Wollerton Old Hall' lub  'Generous Gardener', z różowych to zastanawiam się nad  odtworzeniem pięknej 'Sweet Juliet' lub zapuszczeniem 'Gentle Hermione', no i na 100% chcę mieć 'Janet' i 'William Morris' ( mam słabość do tych brzoskwiniowo- morelowych tonów ). Z mniej cywilizowanych róż chcę zaprosić różę Ayrshire - 'Splendens' i 'Suzanne'  należącą do mieszańców Rosa spinossisima. Wszystkie miejsca po berberysach zamierzam tym różanym dobrem obsadzić. Oczywiście róże mniej cywilizowane będą rosły w innej części podwórka, niezbyt dobrze wyglądają takie rabaty mieszane z róż ogrodowych  półdzikunów, to jest jednak inna różana opowieść. Jak to będzie z realizacją tych planów zakupowych  to dopiero zobaczymy, na razie to takie wytyczne czekające na obliczenia finansowe. W każdym razie pod  kolejnymi oknami kamienicy rośnie w moich marzeniach solidnych rozmiarów różanka a podwórkowe chynszory "na tyle" suchej rabaty zostają zastąpione krzewami "półdzikunów".





I tak sobie w tym hedonistycznym niby zakupowym szale przechodzę przez jesień, która pogodą nie rozpieszcza. Kolorowe zdjątka wyświetlające się na  monitorze mają właściwości terapeutyczne. Znów przestałam lekturować i przeszłam na filmowanie. Co prawda jakieś szmiry mnie się ostatnio udaje wynaleźć ale na kołysanki się nadają ( zasypiam jak facet, przy  włączonym monitorku - klasyka ). W piątek albo w sobotę zakupię kalendarzyki Gosiankowo - Białokureskie ( sorry, słowo kurskie mnie się teraz tak sobie kojarzy, kureskie jakoś  bardziej  przyzwoite ) dla się  i Cio Mary, zależy od tego kiedy mi się forsa na koncie wyświetli, mam nadzieję że się załapię. Najprawdopodobniej w sobotę urządzimy z Ciotką Elką  Wielkie  Pieczenie. Ciotka Elka marzy na jawie w związku z tym wydarzeniem, jej dłonie  jakieś wygibasy urządzają w powietrzu ( podobno trenuje formowanie  gwiazd, serc i róż - wszystko ciastowe ma być ręcznie bez foremek tworzone, ten przypominający orientalny taniec ruch dłoni to efekt  ciotczynego dorwania się do netu ). No dobra Tai chi  z ciastem francuskim i  jabłkami  będziemy uprawiać, zasłonię okna ciotczynej kuchni coby nikt nas przy tym ciastowaniu nie oglądał.


A co u kotów? Jak zwykle - są bardzo niedobre! Chyba martwić bym się zaczęła jakby było inaczej, niedobroć ich  charakterów utwierdza mnie w przekonaniu że są zdrowe, w dobrej  formie. Znoszę podgryzania Felicjana, jego nieustające kwękania na  tematy lodówkowe, paskudyzm Szpagetki, krnąbrność Sztaflika, złodziejstwa Lalka i  Okularii - masochistyczne usatysfakcjonowana ich siłą, dobrostanem pozwalającym na ciągłą upierdliwość i ciosaniem mi kołków na głowie. Dobre koty, dobre - no pogryźcie pańcię jeszcze żeby wiedziała  że się dobrze czujecie!
A co u Alcatrazu? - u Alcatrazu  jak na zdjęciach, szroniasto.

14 komentarzy:

  1. Jejku, ile Ty masz jeszcze miejsca w tym ogrodzie na tyle nowych zakupów... Chyba musisz coś wyrzucać, żeby te nowości upchnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. No żywy płotek z berberysów wiecznie przycinanych ( przynajmniej 3 razy w sezonie ) wyleciał. Poza tym chynszory obrzeżne się zmniejszają. Lepiej mi z różami niż z polem nawłoci.;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak koniecznie musisz wyrzucać to potrenuj rzut coby na Podkarpacie doleciało ;). Falbanki ładne wybrałaś a ja na szczęście odporna jestem na takie wdzięki, pewnie wśród przodków żadnej arystokracji nie posiadam jedynie mieszkańcy dzikich ostępów ;). Na wszelkie zamówienia też odporna jestem a ostatnio namiętnie siewstwo uprawiam :) To jest dopiero radość jak z malutkiego ziarenka wielki krzaczor wyrośnie :). A jesień fajna jest i basta tych barw nie zastąpi żadna pora roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, nawłociami jednak do mnie nie rzucaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he Pikutku, u mnie obecnie głównie nawłoć. Piękna, Kochana, piękna - w sam raz do "dzikawego" ogrodu, he, he. Małpę przysiewa zza płotu, tam niby niedobitki rosną, które powodują że ja mam wiosną plantejszyn nawłoci. Wrrrr! Z tymi irysowymi falbankami to jest tak że to nie one tak naprawdę głównie mnie skusiły. Powiedziałabym nawet że sfalbanienie jednej z tych odmian mnie nie powstrzymało, he, he. Falbanka to taki czynnik dodatkowy, smaczek na cieknięcie ślinki. Falbanki do mnie bardzo przemawiają o ile nie są tak "wybbublone rufflowato" że już normalnego kształtu kwiatów zza nich nie widać. Lecę na kolorek, falbanki niekiedy go tak upiększają że nie jestem w stanie się powstrzymać od zakupu. Światełko się na falbankach załamuje, kolorek błyszczy i w ogóle.

      Usuń
  5. Tabiczku, Twoje irysowe opisy powinny największego ascetę pobudzić do cieknięcia ślinki :) z każdego słowa wypływa irysowa miłość bez granic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, A-tka kiedyś mi powiedziała w żywe ślepia że moje opisy irysowe ocierają się o pornografię. Normalnie irysowe ciupciulindum.;-)

      Usuń
  6. Taaaa... niedobre te kociska. U mnie zabytkową lampę były uprzejme załatwić, bo tak się towarzystwo rozbrykało. Taaa... zdrowe, zdrowe kotki koteczki :)
    Czekam z utęsknieniem na wyniki Waszej kuchennej gimnastyki :)
    A kalendarze Kurze i Gosiankowe bardzo fajowe są. Mnie osobiście bardziej do gustu przypadł ten Kurzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot zły znaczy z kotem dobrze!;-) Prodakty na ciasto już są, Ciotka Elka trzaska garami i popija kawę za kawą co zwiastuje ostrą akcję ( wywalenie postronnych obserwatorów, zagarnięcie foremek mufinkowych i tym podobne działania ). Kalendarze najprawdopodobniej uda kupić się jutro, nieco bardziej pieniężna się już chyba netowo zrobiłam.:-)

      Usuń
  7. Cudowny ogród... cudowne poduszeczki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, szronek dodaje uroku! Żeby przy tym tylko nie musiało być tak zimno, he, he.;-)

      Usuń
  8. Iryski takie schludne wybrałaś. Faza brudasów mija, a te nowe niewinne, wręcz anielskie się zdają. To chyba dla odreagowania koteczków diablikowatych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Spokojnie, szmateksy mam upatrzone w hamerykańskiej szkółce.;-) Te nowe są takie uzupełniające i rozjaśniające moje brudy, tzn. chciałam napisać bródki, he, he. Koty nadal szczęśliwie w formie ( znaczy jestem podgryzana ).

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie oszronione roślinki:)

    OdpowiedzUsuń