środa, 1 marca 2017

O różach dla początkujących ogrodników słów kilka - róże czepne


Róże czepne to róże o długich pędach, należące do różnych różanych grup. Znaczy kategoria róża czepna lub też róża pnąca jest  podoba  do kategorii róży parkowej - na upartego do róż parkowych da się zaliczyć wysokie floribundy, mieszańce piżmowe, mieszańce niesklasyfikowane i tak dalej. Do grupy róż czepnych można zaliczyć gatunki wytwarzające długie pędy, mieszańce Ayrishire, mieszańce Wichuraiana, niektóre mieszańce Moyesii, zmutowane odmiany odmian róż historycznych i mutanty powstałe z nowoczesnych róż. Prawie każda grupa róż wydała z siebie jakiegoś długopędowca.
Powszechnie róże długopędowe dzieli się na ramblery i climbery, poniżej wyjaśniam o co kaman.

Ramblery - grupa róż długopędowych o stosunkowo wiotkich pędach, osiągających często duże lub nawet bardzo duże rozmiary. Przeważnie  są to róże starych grup, na ogół raz kwitnące ( dlatego produkują tak długie pędy ). Wytwarzają dużą ilość pędów, samopas zostawione, bez podpór, podpinania i tak dalej, pędy te "pełzają" po glebie i jak się uda to bezczelnie się ukorzeniają ( lubię taką bezczelność, he, he ). Stare  odmiany ramblerów, uprawiane  na własnych korzeniach ( czyli nieszczepione na podkładce ) mają tendencję do "łażenia" po ogrodzie  za pomocą odrostów korzeniowych. Silnie się też zagęszczają. Z mrozoodpornością jest różnie, np. mieszańce z udziałem Rosa brunonii potrafią niemile zaskoczyć, natomiast niektóre pnące formy róż historycznych wydają się niezniszczalne ( no niby podmarznę ale wiosną się zazielenię ). Problemem jest to że ramblery na ogół kwitną na starszych pędach więc to że odbiją po zimie nie oznacza zaraz cudownego kwitnienia ( sytuacja w której co roku mamy  zieloną  różę bez śladu kwiatów może  wkurzać ). Dlatego w cięższych warunkach ramblery warto na zimę przygruntować i na wszelki wypadek co wrażliwszym okryć pędy.

Climbery vel Klimbery ( tak z polska ) - grupa róż długopędowych o  sztywnych pędach, najczęściej to mutacje pędów nowoczesnych grup róż ( sporty ). Rosną znacznie niżej  są bardziej niż ramblery wrażliwe na warunki atmosferyczne ( w końcu to skompilowane  hybrydy są ), wymagają okrywania zimą. Za to kwitną na jednorocznych pędach i powtarzają kwitnienie ( choć na ogół nie jest to spektakularna sprawa ).

Pillar roses czyli róże kolumnowe -  czyli co wymyślić jak róża nie jest ani ramblerem ani climberem, tylko czymś pośrednim. Zdarza się to najczęściej w przypadku starych historycznych róż, burbonek i remontanek. Pędy za wiotkie na climber ale zbyt małe  na to żeby dochrapać się nazwy rambler. No i wymyślono to określenie. Pasuje też do niektórych austinek czyli róż angielskich o długaśnych ale nie dość sztywnych pędach. Po mojemu to takie trochę pitu - pitu, po prostu na "kolumnach" czy tam innych "obeliskach" ( ażurowe podpory w kształcie zbliżonym do  prostopadłościanów, walców czy innych ostrosłupów ) rozpina się pędy wysokich  krzewów. Cała tajemnica pillar roses, he, he.


Mieszańce Ayrshire czyli mieszańce Arvensis - grupa róż pochodząca od róży polnej Rosa arvensis, gatunku w sumie jednak dość  ciepłolubnego ( u nas występuje sporadycznie na południu kraju, natomiast w rejonach cieplejszych aż po Maroko,  jest pospolita ), o małych białych, silnie pachnących kwiatach. Co prawda są tacy którzy twierdzą że coś jest nie  halo z tym pochodzeniem bo szkockie róże z Ayrshire  są jak to się mawia - hardy. Mieszańce ponoć znoszą z godnością spadki temperatur i nie najciekawsze warunki klimatyczne, jak to naprawdę w tym wypadku z tym pochodzeniem od  Rosa arvensis jest rozstrzygną zapewne badania genetyczne. Co prawda szkockie zimy a nasze to jednak inna bajka, więc może odporność na szkockie warunki klimatyczne nie przekłada się  na odporność tych róż w warunkach centralnej Polski. Cóż, przetestować by trzeba. U nas w handlu wyhaczyłam jedną odmianę z tej grupy róż - 'Ayrshire  Splendens' ( znana przed 1837 rokiem ). W zasadzie mieszańce Ayrshire powinny zaliczać się do róż czepnych, dorastają bowiem do ponad  6 metrów  wysokości ( no rambler klasyczny czyli  róża długopędowa z tych największych ), jednak ze względu  na to że daje odrosty które pokładają się na glebie niektórzy zaliczają ją do róż okrywowych ( z różami okrywowymi  jest trochę tak jak z czepnymi - po prostu pędy niektórych gatunków są wiotkie i się pokładają, jeżeli nie są zbyt długie to bach, i mamy różę okrywową ). 'Ruga' ( 1830 ) , 'Dundee Rambler' ( 1837 ), 'Venusta Pendula' ( 1928 ), 'Bennet's Seedings' (1953 ) i przede wszystkim słynna 'Ayrishire Queen' do kupienia w zagranicznych szkółkach. Róże dla miłośników naturalnych klimatów, jakie w uprawie nie wiem ale zamierzam przetestować.

Mieszańce i sporty Rosa filipes  - gatunek róża cienkoszypułkowa vel nitkowata  pochodzi z zachodnich  Chin, do Europy sprowadzono ją dopiero w 1908 roku. Na rynku jego forma  'Kiftsgate' ( w Kifsgate  Court Gardens rośnie od 1938 roku, opisana w 1951, wprowadzona w 1954 roku, nie wiem czy to  mutacja występująca w naturze czy też dopiero  gatunek zmutował w ogrodach Kiftsgate  Court ) jest tą najpopularniejszą. Są też mieszańce Rosa filipes o kwiatach  z większą ilością płatków w inych  niż biały kolorach -  w niemieckich szkółkach można nabyć  'Kiftsgate Violett' ,  w Anglii istnieje odmiana  o jasnoróżowych kwiatach, pięknie pachnąca 'Brenda Colvin' ( 1970 ). Róże filipes to prawdziwe potwory ( widziałam żywcem słynny egzemplarz w Kifsgate Court ) doratsją do ponad piętnastu metrów ( wg. najnowszych doniesień różanych pędy moga być jeszcze dłuższe ). Są niestety dość ciepłolubne, podobnie jak niżej opisane "himalajki".

Mieszańce  Helenae - róże czepne mające w rodowodzie Rosa helenae, gatunek wywodzący się z Chin, Wietnamu i Tajlandii. Gatunek odkrył Ernest Henry Wilson podczas swojej pierwszej podróży do Chin w 1900 roku i nazwał odkrycie imieniem swojej żony Heleny. Nad hybrydami z udziałem Rosa helenae pracował na początku wieku XX duński hodowca Axel Olsen. Jemu zawdzięczamy odmianę
'Lykkefund' ( wprowadzenie w 1930 roku ), podobno krzyżówkę Rosa helenae z czepną różą  burbońską 'Zéphirine Drouhin'. Inny Duńczyk, Valdemar Petersen "wyuprawiał" odmianę 'Sempilena'. Zarówno gatunek jak i  mieszance to ramblery o długości pędów dochodzących do 7- 8  metrów ( w optymalnych warunkach, u nas  aż tak dobrze nie będzie ). Na ogół mrozoodporne ale mrozów poniżej -30 stopni Celsjusza nie zdzierżą.


Mieszańce himalajskie, mieszańce z udziałem Rosa brunonii - Rosa brunonii pochodzi z Himalajów ( Afganistan. Kaszmir, Nepal ), odkryta została przez Johna Lindleya w 1820 roku.  Jest pełnym wigoru krzewem, którego pędy mogą  osiągać ponad 10 metrów długości. Pędy są z lekka paskudne bowiem uzbrojone są one w  haczykowate kolce za pomocą których potrafią się przyczepić dosłownie do wszystkiego (  np. do drzew, co jest pożądane , ale i do człowieka co pożądne nie jest ).  To jest prawdziwa róża czepna. Gatunek ma liście są szare, pokryte meszkiem, niestety  łatwo ulega uszkodzeniom mrozowym. Różę tę nazwano na cześć Roberta Browna, lekarza który miał tak solidnego botanicznego fioła że porzucił swoją profesję ( co wyszło chyba na dobre, w końcu to ten facet botaniczne zakręcony stwierdził że każda żywa komórka ma jądro, pewnie dlatego że nie musiał nikogo zszywać ani  nóżek czy rączek amputować ). Kiedyś "himalajskie ramblery" zaliczano do grupy róż piżmowych z powodu dawnej łacińskiej nazwy Rosa brunonii Rosa moschata var. nepalensis, dziś ten "piżmowy" rodowód nie jest już tak często przypominany. W Polsce  w handlu spotyka się z grupki "himalajskiej" odmianę mieszańcową 'Paul's Himalayan Musk', w Anglii popularnością cieszy się odmiana 'La Mortola' ( podobna do gatunku ale o większych kwiatach, liczniej zebranych w  klastry, za to z dużą podatnością na mączniaka ).

Mieszańce Wichuraiana -  róża  Wichury Rosa  wichuraiana dziś zwana Rosa luciae pochodzi z tej najdalszej  Azji - wschodnie Chiny, Tajwan, Japonia, Półwysep Koreański a  nawet Filipiny to miejsca naturalnych siedlisk  gatunku. Różę tę opisał po raz pierwszy niemiecki adwokat i botanik z zamiłowania ( kolejny przykład ciężkiego fioła ) Ernst Wichura ( he, he, he, takie typowo niemieckie nazwisko ). Wypatrzył ją w Japonii, gdzieś koło roku 1856. W roku 1891 roku różę przywieziono do Stanów Zjednoczonych, gdzie z uporem sadzono ją na cmentarzach ( tzw. Memorial Rose z niej się zrobiła ). Chyba głównie zdrowotność liści zaważyła na jej popularności. Gatunek ma pędy dochodzące do około pięciu - sześciu  metrów, liście drobne, pięknie ciemnozielone zielone, mocno lśniące, kwiaty niewielkie zebrane w klastry, białe z lekkimi różowymi przebarwieniami. jedne z pierwszych i chyba  zarazem najpiękniejsze mieszańce wichuraiana powstały w szkółce Barbiere & Freres. Firma działała  pomiędzy rokiem 1900 a 1930 i to jest złoty okres tych róż. Ze wszystkich mieszańców z azjatyckimi gatunkami właśnie te róże długopędowe są najodporniejsze na chłody ( co nie znaczy że są totalnie mrozoodporne ). Moim zdaniem są bardziej odporne  niż mieszańce Helenae. Przeważnie mieszance mają pędy długości powyżej trzech metrów, są zdrowe i tolerancyjne  zarówno w stosunku do gleby jak i świetlistości stanowiska. Bardzo lubię tę grupę róż, moja ukochana 'New Dawn' do niej należy.

Dzisiejszy wpis ozdabiają prace Paula de Longpré . To był francuski malarz i wielki rosoman. Tworzył głównie w Stanach Zjednoczonych i był jednym z pierwszych mieszkańców Hollywood. Zanim w  do południowej Kalifornii przybyli filmowcy w Hollywood uprawiano prawdziwe gwiazdy - w ogrodzie posiadłości Paula de Longpré rosło ponad cztery tysiące różanych krzewów. Ogród był na tyle znany że stał się z atrakcją turystyczną. Tak, tak, na początku XX wieku turyści w Hollywood zupełnie nie interesowali się przedstawicielami tak podrzędnej profesji jak aktorzy filmowi lecz zjeżdżali się w to miejsce głównie dla różanych widoków. Niestety, a może na szczęście, nic nie trwa wiecznie. W roku 1911, po śmierci Paula w wieku  56 lat, jego rodzina powróciła do Francji. W 1924 roku nie było już ogrodów różanych a w 1927 domu w którym mieszkała rodzina  de Longpré - gwiazdy filmowe wygryzły róże!
 

7 komentarzy:

  1. Jakoś nie gustuję w tych czepnych różach. Chyba dlatego, że w naszym klimacie rzadko się udają. Tyle razy już próbowałam sadzić... I zawsze jakieś toto rachityczne było.
    Obrazki - jak zwykle - prześliczne wybrałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzewiej to się mawiało że są rośliny które udają się do tzw. linii Wisły. Klimat nam się taśta i w związku z tym pojawiły się wśród ogrodniczej braci pewne złudzenia na tematy co gdzie można, he, he. Po mojemu to w miarę bezproblemowo można uprawiać róże historyczne o długich pędach, szczególnie galijskie i niektóre mchowe i alba z tych wyższych. No nie będą to ramblery ale na takie pillar rose spokojnie się załapią niemal na całym terenie Kraju Kwitnącej Cebuli.:-)

      Usuń
  2. w moich okolicznościach Paweł Himalajski szaleje :) wlazł na bza i trupa jabłonki (trup ale kwitnie). mam wiec potrójne kwitnienie :)
    pozwalam se podać dalej post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym się zapoznała z tym postem...

      Usuń
    2. Paweł Himalajski szaleje bo mu wilgotnawo i ciepło i o mrozach prawie syberyjskich cóś nie słyszał. W takich okolicznościach przyrody to można nawet długopędową wersję 'Félicité-Perpétue' czy Cecylkę Brunner w odsłonie long zapuścić. A my tu biedne żuczki zimą obstawiamy co przeżyje a co odfrunie z królikami.;-)

      Usuń
  3. Hmm ... Ramblery są wysokie i mają dość wiotkie pędy a climbery niższe i ze sztywnymi pędami ... Hmm.... Nie znam się specjalnie na różach, mam tylko 3 pospolite odmiany kupione kilkanaście lat temu w markecie. I chyba one nie potwierdzają tej zasady. 'Paul's Scarlet Climber' buja przewieszającymi się (dość wiotkimi wydaje mi się) pędami na 4-5 metrów (bezproblemowa, kwitnie raz ale baaardzo obficie). 'Dorothy Perkins' - wg jednych źródeł climber, wg innych rambler. Nie wiem skąd ta rozbieżność, u mnie pędy są bardzo sztywne, do 2,5 metrów (również bezproblemowa, choć zapach jak dla mnie dużo za mocny). I wreszcie 'Golden Showers', ponoć climber, hmm ..., no nie wiem. Tylko jej zdarzyło się wymarznąć. Odtworzyłam, bo ją lubię. Tamtym dwóm hardcorom mróz nic nie robi (Zachodnia Polska, ale takie zagłębienie terenu, że przymrozki już w październiku, a w bezchmurne zimowe noce temperatura niższa o 5-10 st. niż kilkanaście kilometrów dalej)

    OdpowiedzUsuń
  4. No bo tak to jest - książkowe mądrości książkowymi mądrościami a życie sobie. Co ogród to klimat. 'Paul's Scarlet Climber' to mieszaniec wichuraiana, jak pisałam niektóre z tych mieszańców to twardziele, padają nawet zdania wśród znawców że wichuraiany potrzebują "prawdziwej zimy' do lepszego kwitnienia ( i on jest niby climber ale do sześciu metrów potrafi dobić jak mu warunki podpaszą - świetna odmiana ). Luba Dorotka także wichuraiana, ma prawo być hardcorem, nie wypominać jej twardzielstwa. Natomiast 'Golden Showers' to krzyżówka 'Charlotte Armstrong' x 'Captain Thomas' - nie wymagaj od niej zbyt wiele, he, he.;-) Czegóż to można wymagać od pnącego mieszańca herbatniego?

    OdpowiedzUsuń