poniedziałek, 27 marca 2017

O różach dla początkujących ogrodników słów kilka - rad parę na temat pielęgnacji róż


Co zrobić żeby różane krzewy nie sprawiały  kłopotów. Olbrzymia rzesza ogrodników ma na to pytanko jedną odpowiedź - najlepiej nie sadzić. Niektórzy z nich są po różanych przejściach, inni nasłuchawszy się opowieści o opryskach boją się tzw. upierdliwości uprawy wymagającej rośliny, jeszcze inni po prostu róż nie lubią. Z tymi ostatnimi jest najprościej - nie ma przymusu uprawy róż w ogrodach i jak  ktoś nie  czuje do róży mięty to nikomu nic do tego. Gorzej jest z tymi co chcieliby a boją się a najgorzej jest z tymi z nieciekawą różaną przeszłością w życiorysie. No oni czują że fajnie byłoby mieć róże w ogrodzie i chcieliby i w ogóle ale ona róża straszna jak wilk ciężkozębaty i kapryśna jak  książniczka Tabazella. Jak się takiego ogrodnika przesłucha to najczęściej wychodzi jak Szydło z Jarosława że ogrodnik w chwili różanego zakupu nie bardzo wiedział co kupuje. Znaczy wiedział że różę i na tym szlus, koniec i the end. A róża róży nierówna, jak się chce uprawiać "błękitnie" kwitnące mieszańce herbatnie w okolicy Suwałk to trzeba sobie przygotować chochołki  na zimę i  popitkę wysokoprocentową, którą zapijemy czarną rozpacz jak coś pójdzie nie tak. W okolicy Suwałk sprawdzą się inne róże, twardzielki którym długie zimy i syberyjskie mrozy niestraszne.

Podstawą udanej uprawy róż jest dobranie odpowiednich gatunków lub grup róż do warunków naszego ogrodu.

Taa, tylko tyle  i aż tyle. Dlatego stara Tabazella przynudzała w  wielu postach z cyklu "O różach dla początkujących słów kilka" ( Róże dzikie i półdzikie Róże historyczne - część pierwsza , Róże historyczne - część druga Róże historyczne - część trzecia , Mieszańce herbatnie, Pernetiany , Polianty, Floribundy i mieszańce piżmowe , Hybrid Kordesii, róże kanadyjskie, róże angielskie, Hultemias , Róże czepne ). Oczywiście zdaję sobie sprawę że mnóstwo rzeczy pominęłam pisząc o różach i ich historii, słówkiem nie wspomniałam o Hybrid macrantha, nie przyłożyłam się do tego jak to naprawdę z  żółtymi różami w tym XIX wieku było, w ogóle nie wyliczyłam grup róż Austina, pominęłam tzw. róże  chińskie  itd. itp. . Myślę jednak że mocno różami zainteresowani  poszukają typowo różanych blogów i znajdą tam wszystko co udało mi się chcąco - niechcący pominąć. Znaczy doczytają. Natomiast zainteresowani różami tyle  o ile  po tych moich wpisach pokumają że muszą szukać róż odpowiednich dla swojego ogrodu a nie tylko takich których kwiaty im się podobają.

Jeżeli znajdziecie różę o której marzycie a coś czujecie  że nie specjalnie nadaje się ona dla klimatu Waszego ogrodu to dont panic! Poznajcie szczegółowo jej wymagania znaczy  kochajcie net. Być może będziecie w stanie stworzyć jej lepsze warunki  ( polecam różane blogi i fora ) i uprawa Wam się powiedzie, nie należy się podłamywać  tylko korzystać z wiedzy braci ogrodniczej.

Cięcie pielęgnacyjne różanych krzewów polega na wycinaniu starzejących się pędów, żeby krzew nie miał zbyt wielu części słabych, które łatwo poddają się chorobom czy szkodnikom. Co drewnieje należy usuwać. Usuwamy również  pędy zbyt cienkie a przede wszystkim pędy krzyżujące się i  "zagęszczające koronę" ( ważne przy różach nowoczesnych ). I teraz będzie rzecz najważniejsza jeśli chodzi o cięcie:

Róże kwitnące na dwuletnich pędach przycina się inaczej i w innym terminie niż róże kwitnące na pędach jednorocznych.

Przy gatunkach i starych, historycznych odmianach róż zostawiamy więcej pędów niż przy różach nowoczesnych. Mamy wtedy do czynienia z morzem kwiatów na krzewach, może nie są one zbyt wielkie ale uroda gatunków i  historyczek nie leży w  wielkości samych kwiatów a w ich mnogości. Nie tniemy zbyt silnie - zbyt silne cięcie może spowodować że w przyszłym sezonie   w ogóle nie zobaczymy kwiatów - gatunki i galijki, damascenki, alba i centifolie - najlepiej to skracać ich pędy o 1/3 długości.  Burbonki, portlandki, remontanki możemy ciąć troszkę  mocniej. Cięcie wykonujemy zaraz po kwitnieniu, nie ma zmiłuj!

W przypadku gatunków lekko  prześwietlające cięcie wykonujemy w zależności od tego jak krzew sobie radzi raz na rok - dwa lata. Radykalne prześwietlenia raz na parę lat. Teraz uwaga - radykalne  odmłodzenie przeprowadzamy po majowym lub czerwcowym kwitnieniu, roślina wypuści  pędy które staną się twardsze przed nadejściem zimowych  chłodów a w przyszłym roku krzewy zakwitną.

Róże nowoczesne a szczególnie mieszańce  herbatnie i floribundy wymagają zostawienia najwyżej paru pędów z niewielką ilością oczek. Tnąc różane krzewy nowoczesne skracamy pędy tym bardziej im  krzew słabiej rośnie ( uzyskamy wtedy większe kwiaty ),  skracamy  mniej im więcej pra­gniemy mieć kwiatów.  W naszym klimacie podobnie traktujemy sekatorkiem  róże nostalgiczne i angielki

Róże pnące tniemy po kwitnieniu ( ramblery ) i po zimie ( climbery ).

Uwaga - oczko do którego skracamy różę  krzaczastą czy  pnącą powinno być skierowane  na zewnątrz korony krzewu!

Róże szczepione na pniu czyli  tzw. róże sztamowe wymagają odpowiedniej opieki ( czytaj trzeba być solidnie zaróżankowanym żeby taką różę prawidłowo prowadzić ). 

Ich krzewy  żyją krócej i są słabsze niż rośliny szczepione  na korzeniu lub uprawiane na własnych korzeniach! Najwięcej jazdy jest z nimi na jesieni, podczas przygotowania do zimowego snu - pacior trzeba przyginać, miejsce szczepienia przysypywać ziemią. Zanim wydacie kasę na pienną różę  przemyślcie kwestię  "Czy jesienią będzie mi się chciało?".

Sadzenie  i dbanie  o róże 

Róże lubią gleby żyzne i przepuszczalne, najlepiej bogate w próchnicę, żyzne piaszczysto - gliniaste (  pH w przedziale 6,0-7,0 ). Nie znaczy  że nie urosną na glebach słabszych, trzeba jednak wówczas trochę im pomóc. Wykopujemy dół którego rozmiar jest uzależniony  od typu sadzonej róży ( potężne krzewy będą miały solidne korzenie, miniaturki - wiadomo - dołek zawsze musi  być  większy o jakieś 2 do 3  razy od rozmiarów bryły korzeniowej ) , wsypujemy dobrą ziemię ogrodową, najlepiej taką która była zasilona obornikiem parę miesięcy wcześniej  ( zero świeżego obornika przy sadzeniu  bo źle to się skończy dla róży ) i sadzimy różę. Najłatwiej sadzi się róże doniczkowane i balotowane, wyjmujemy z opakowania, umieszczamy w dołku, obsypujemy dobrą ziemią podlewamy i szlus. Róże na tzw. nagim korzeniu wymagają nieco innego podejścia - przycinamy korzonki do długości około 20 cm, rozkładamy je w dołku szeroko i ...lejemy wodę, duuużo wody, Następnie wsypujemy lepszą ziemię, tak żeby zrobiło się  błoto, odczekujemy aż trochę siądzie  i dosypujemy znów  lepszej ziemi. Miejsce szczepienia zawsze musi  wystawać ponad grunt ( jesienią przykrywamy je  kopczykiem z gleby, który wiosną rozgarniamy - to jest właśnie tzw. kopczykowanie róż ). Posadzone róże możemy wyściółkować przekompostowaną korą ( znaczy taką, która zbytnio nie zakwasi gleby ) ale nie jest  to konieczne. Natomiast konieczne jest odchwaszczanie i podlewanie ( i już wiecie po co to   ściółkowanie ). Róże na  nagich korzeniach mogą być sadzone zarówno jesienią ( termin uchodzący za lepszy, bo roślina szybciej wchodzi w okres wegetacji - mniej stresu ) jak i wczesną wiosną ( kwiecień ). Róże lubią na ogół stanowiska słoneczne ( większość róż wytwarza  więcej kwiatów na słonecznych stanowiskach ) i takie  w świetlistym cieniu ( bo są róże których kwiatom słońce wcale nie służy - znów się kłania netowe info o roślinie ).  Uważajmy na odstępy podczas sadzenia ( znaczy posiadajmy wiedzę o docelowej wysokości krzewu ) , pamiętajmy  że róże urosną a liście zbyt gęsto posadzonych krzewów mogą paść ofiarą  chorób  grzybowych.

Nawożenie - róże nawozimy tylko do połowy lipca, potem basta! O nawożeniu powiem tak - każdy robi jak  uważa, ja  nie szaleję z nawozami sztucznymi ale pod róże daję raz na rok niewielką dawkę nawozu długodziałającego ( nie będę tu robiła reklamy ) - to robię wczesną wiosną. Potem w porze pierwszego kwitnienia nawożę suszonym obornikiem ( też  bez przesady ), po kwitnieniu w lipcu nawożę trzeci  i ostatni raz biohumusem. "Wszystko można byle wolno i z ostrożna" - nie szalejcie z nawozami, można zrobić sporo szkody zamiast pomóc roślinie.

Podlewanie - taa... węże i zraszacze fajna rzecz ale jak już podlewać róże to mechanicznie kropelkowo albo dygać koneweczkę albo zdjąć  nakładkę z węża ogrodowego. No bo róż lepiej nie podlewać "po całości", choróbska grzybowe mogą się przypałętać - trza lać pod listki, w korzonki.  Od czasu do czasu można zrosić ale ciągle podlewanie całych krzewów szczególnie w przypadku wysoce "cywilizowanych" róż jest mocno ryzykowne.

Siarczan miedzi - oprysk jak najwcześniej po zimie na wszelki wypadek przy odmianach  lubiących podłapać grzybka lub posadzonych  w warunkach sprzyjających łapaniu  grzybka.
Poza tym na tzw. szkodniki stosuję własnej produkcji trucizny z ziółek, chemii nie używam bo zauważyłam  że dopiero po niej to mam kłopoty z niszczycielami róż. Niektórych w ogóle nie truję bo przy okazji mogłabym wytruć takie biedronki na przykład ( a ja je lubię, choć małpy gryzą ). Domowych sposobów na pozbycie się paskud jest mnóstwo, zanim sięgniecie po gaz bojowy zastanówcie się a potem jeszcze usiądźcie na rączkach i poczekajcie - może  Wam zapał do walki  minie i zobaczycie Wasz  ogród nie tylko jako miejsce do uprawy róż ale taki mały zielony świat. Bądźcie trucicielami na miarę Borgiów, nie róbcie "wojny w Wietnamie". Trucie wybiórcze świadczy o subtelnej naturze, he, he.

Obcinanie kwiatów przekwitłych róż -  przy różach o ozdobnych owocach jak najbardziej niewskazane, przy tych  które maja głównie piękne kwiaty wskazane jak najbardziej. Floribundy, angielki itp. kwitnące wiechami tniemy przy pierwszym oczku przed rozgałęzieniem się pędów kwiatowych, mieszance herbatnie ponoć powinny być podcinane tuż pod  kielichem pąka ( nie wiem czy to tak do końca powinno być, ale to stare info przekazane mi w czasach wczesnej młodości przez osobę która namiętnie róże  uprawiała ).

Przed sezonem zimowym delikatne róże ( czytaj głównie nowoczesne i co bardziej rarytetne  historyczne ) kopczykujemy czyli obsypujemy  bryłę korzeniową z miejscem szczepienia   kopczykiem ( solidnym ) z ziemi. Pędy odmian  wrażliwych na mrozy róż historycznych okrywamy stroiszem lub chocholimy.

Uff, i to by było na tyle. Tematu nie wyczerpałam ale jakieś tam pojęcie  zyskaliście, oby Wasze róże  na tych moich wypocinach też zyskały!

8 komentarzy:

  1. Podobno sztamowe róże wymyślono po to, żeby takie pańcie w gorsetach i fiszbinach mogły je sobie wąchać bez schylania się. No, i proszę - jaka ładna ilustracja tego historycznego faktu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rże sztamowe to róże mojego dzieciństwa. Gorsetu nie było za to konieczny był stołek, he, he. Fascynacja trwała dopóki sama nie spróbowałam ich uprawy. No cóż, aż tak zaróżankowana żeby te róże uprawiać to ja jednak nie jestem.;-) Zaciekawił mnie uwidoczniony na tych francuskich obrazkach sposób podsadzania róż pelargoniami. Tak, w końcu to Geranium, he, he. Tak w ogóle to po dzisiejszym przycinaniu róż i innych robotach ogrodowych czuję potrzebę gorsetu ortopedycznego.;-)

      Usuń
  2. A skąd ja niby mam wiedzieć co jest ramblerem, a co climberem? Co różą historyczną, a co angielską? Kartki się pogubiły. Może powinnaś przyjechać do mnie, zdiagnozować, poradzić oraz przyciąć?
    Itd. itp.
    Posadziłam róże na brzegu łąki. Bardzo jestem ciekawa, co wyjdzie z tego eksperymentu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty mnie do podróżyyyy nie namaaawiaj, ja zawsze jestem na nią chęęętnaaaaa! ( śpiewać na nutę cygańską, laj,laj i w ogóle ). Pogubienie labelek jest normą, sama uskuteczniam. Dlatego boską sprawą jest mapka zeszycikowa z nazwami ( o ile nie masz tendencji do gubienia zeszycików, ja mam ;-) ). W sytuacji gdy nie ma labelek ani zeszycików zostaje Ci obserwacja pędów. Pędy róż nowoczesnych różnią się nieco od staruszek ( większe a rzadsze kolce ), na ogół się różnią bo są historyczne które z pędów takie jakby całkiem nowoczesne, he, he. Zostaje Ci poczekać do kwitnienia i dać foty kwiatów do rozpoznania ( z info czy powtarzane jest kwitnienie ). Róże na brzegu łąki - a czemu nie?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najprościej zapamiętać, że ramblery to róże pnące o wiotkich pędach, ładnie i łatwo naginających do wszelkich podpór i dlatego doskonałych do formowania ścian kwiatowych - taką różą jest np. Ghislaine de Feligonde - zobacz sobie jej pędy na zdjęciach w necie. Ramblery nie podwiązane będą się tarzać po ziemi, nie dadzą raczej rady utrzymać pędów nawet w formie parasolowatej kaskady. Natomiast klimbery mają długie i sztywne jak drewniana noga pędy, które szybciej złamiesz, niż wygniesz w pętelkę. Pędy klimberów można puścić po prostu wzwyż lub lekko ukośnie, żeby było więcej kwiatków. Klimberom można pozwolić rozrastać się w formie krzewu,jeśli dysponuje się wielką przestrzenią. Ale czy ten podział ma dla nas jakiekolwiek zastosowanie? Może i tak, jeśli dysponujemy ograniczoną powierzchnią a chcemy mieć różę bezproblemową pod tym względem - wtedy wybierzmy ramblera.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Truciciele na miarę Borgiów" versus "wojna w Wietnamie" :)) Jak ja lubię te Twoje oryginalne przenośnie i porównania! Uwielbiam ten typ inteligentnego humoru i jestem pełna uznania dla szerokiej wiedzy ogólnej (która przebija z wielu postów) nie mniej niż dla wiedzy ogrodniczej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie obrazy :)

    Kurcze jakie ja mam braki w twoich postach. Niby czytam sobie codziennie w podróży a jednak umykają :/

    OdpowiedzUsuń
  7. A dlaczego mnie się róża kojarzy z kwaśną glebą? Taką jak dla host i różaneczników? Może dlatego nie chcą u mnie rosnąć?

    OdpowiedzUsuń