piątek, 31 sierpnia 2018

Ogrodowe podsumowanie miesiąca


No i  lato nam mija. A ja co? A ja na to jak na lato - bezczelnie przyznaję że się cieszę. Żadnych smuteczków i nostalgii, żadnych tęsknic za ciepełkiem i słoneczkiem, nic z tych rzeczy. Ulga, że już , że wreszcie, że oddychać  można a kto wie czy  nawet nie popada. Tegoroczne lato trwało na dobrą sprawę od połowy kwietnia więc człowiek ma prawo być nim zmęczony. W końcu wiadomo - co za dużo to i wieprzek nie pochłonie! Dopiero od paru dni temperatura jest znośna, opady się opadziły i w ogóle sierpień zaczyna przypominać  stare polskie lato a nie rozpaloną słońcem kanikułę Umbrii czy tam innej Katanii. Jak temperatura znośna to można cóś tam nawet ogrodowego wykonać i przy tym nie paść ryjcem na glebę. Ogród co prawda wygląda smętnie po tym dłuuugim lecie ale zielone zawsze dobrze człowiekowi robi na jestestwo.  W Alcatrazie trochę nowych roślin nawet przybyło, trza  w końcu uzupełnić  straty po suszy  i upałach. Nieczęsto to się zdarza, zazwyczaj  to zima jest u nas okresem próby dla roślin.  Mam nadzieję że wiosna i  lato z taką  pogodą jak w tym roku  nie będzie coroczną "jazdą obowiązkową", mało miła  dla mnie zima absolutnie  mi wystarczy do zaspokojenia masochistycznych ciągotek  - kolejnego sezonu ogrodowego z taką "piękną" pogodą  mogłabym nie zdzierżyć. Przede mną jesienne sadzenie cebul, przepatruję stanowiska w Alcatrazie na których mogłabym  posadzić drobnicę typu krokusy czy szafirki. Muszę tyż pomyśleć o jakimś nawozie długo działającym, mączka bazaltowa by się przydała. Znów  planuję co może rozbestwić  Wielkiego  Ogrodowego więc lepiej cicho sza, ani mru, mru i w ogóle hush - hush.  Podsumowując ogrodowy sierpień - upał, sucho więc  małorobotnie było. Rabaty wyglądają jakby już po połowie września było.



15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wlazłam na pocztę i odebrałam, poczta mnie cóś odstręcza odkąd przychodzą na nią rachunki od operatora telefonii. Nie dlatego że w ogóle przychodzą ale dlatego że cóś mi się ostatnio kwoty wpłat nie zgadzały z wykupioną usługą . Doświadczenie mnie nauczyło że trza fakturki kontrolować a nie płacić jak leci bo operatory wszelkich telefonii lubiejo jak im się system myli. Wrrrr... :-/

      Usuń
    2. Ja wszystko rozumiem, ale chwilowo będziesz proszona o zaglądanie do niej regularnie, a potem przestanę się naprzykrzać ;)

      Usuń
    3. Będę jak ta Pani Pocztowa reguralnie sprawdzać przesyłki na maila. ;-)

      Usuń
  2. Spalona słońcem i gorącym wiatrem Umbria i Katania to moje klimaty i nigdy mi ich nie wystarcza. Taka ciepłolubna jezdem. W Asyżu (Umbria)na ulicy Św. Klary tuż przy bramie na plac św. Klary (a jakże) jest taka świetna cukiernia z bezami wielkości talerza obiadowego i ciasteczkami tak przepysznymi, że mus kupić i zjeść. A w Rzymie przy Fontana di Trevi po prawej stronie placu jest lodziarnia z najpyszniejszymi lodami świata (dla mnie) o smaku kasztanów. W Łańcucie też kupiłam lody o takiej nazwie ale miały smak lodów waniliowych posypanych płatkami owsianymi. Mnie jednakowoż nostalgia wzięła jak zakupiłam nawóz jesienny i zaczęłam podsypywanie. Znaczy się, panie tego, już za pasem wrzesień. Znaczy się jeżdżenie z Jaśkiem do szkoły i z powrotem, sesja naukowców czyli studentów, co nie mogą się w czasie wyrobić itd itp. Ale jest też dobra strona jesieni czyli śliwki, które obrodziły w ogrodzie u moich rodziców tak, że łamią się gałęzie i babcia obdarowuje wszystkich co chcą i nie chcą i w związku z tym stałam 4 dni przy patelni i smażyłam. Wyszły takie powidełka (bez żelfiksu żadnego, czysta natura), że klękajcie narody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tyż śliweczki takie podchodzące pod powidlenie. Rzadko kiedy w sierpniu powidełka się smaży ale rok ten jest zdziwny i osobliwy. Ciotka Elka już powidli a Mamelon jak na razie wykonała jesienny dżem śliwkowo - jabłkowy ( gruszki ktoś zeżarł ). Jesień Panie tego, jesień. Co do włoskich klimatów to natychmiast przestań kusić, temperatura spadła do odpowiedniej, roboty mam huk, zobowiązań jeszcze więcej a Ty tu Kochana o lodach kasztanowych w mieście Roma co to mam do niego tylko dwie godzinki samolotem i godzinkę na lotnisko. Wstydź się, jak tam można człowiekowi steranemu?!;-)

      Usuń
  3. Witam wczesno jesiennie po raz pierwszy. Czytuję bloga od paru dni, codziennie wydzielając sobie parę wpisów aby za szybko nie skończyć czytania. W wielu wpisach przewija się wątek -zeszyciku - notatnika. Czy jest szansa na uchylenie rąbka tajemnicy jakie notatki się w nim pojawiają, czy są tam opisywane rabaty, czy poszczególne okazy roślinne? Z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witaj po raz pierwszy. :-) Zeszycik to legenda, właściwie to powinnam napisać legenda o zagubieniu zeszycika. Cechą istotną moich zeszycików do ogrodowych zapisków ( bo tak naprawdę było ich klika ) jest gubliwość i słaba znajdowalność. Są rzecz jasna zapiski w kompie ale nie wierzę zanadto elektronice od czasu pewnej burzy. Zeszycik to głównie wspornik pamięci, zapisuję w nim nazwy odmian irysów bródkowych, notatki na ich temat, nazwy odmian inszych kupowanych roślin, notuję plany nasadzeń, rozrysowuję co gdzie posadziłam ( szczególnie ważne w przypadku roślin zanikających podczas gdy inne wegetują w najlepsze ), prowadzę listę przebojów i tajne zapiski na temat półtajnych chciejstw ( całkiem jawne być nie mogą bo Big Boss zrobił się złośliwy ). Taka to jest zawartość zeszycika. :-)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Może kiedyś podczas jesienno zimowych wieczorów najdzie Ciebie tylko Tobie charakterystyczna:) wena literacka i pojawi się post dedykowany "Zeszycikowi" - oczywiście tylko z taką treścią, która może być ujawniona przed Big Bossem. Pozdrawiam serdecznie i ogrodowo

      Usuń
    3. Obecnie to nawet nie podejrzewam gdzie jest zeszycik, ogólny bordello mam po całości. :-/ Czas znów robić te cholerne porządki!

      Usuń
  4. Sliczna ilustracja :)
    Reszta jakas taka jesienna, chyba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ten dysonans między sierpniowym łobabrazkiem a fotkami z ogroda to nie moja wina - Wielki Pogodowy tak pokręcił. Książka życzeń i zażaleń ponoć wyłożona u świętego Piotra, na razie się nie wybieram coby w niej naskrobać ( Wielki Pogodowy to wie jak pultania i insze pretensje przykręcić ;-) ). :-)

      Usuń
  5. Tabaziu, jak nie teraz to niedługo :) Wszystkie drogi i te powietrzne tyż, prowadzą do Romy, nie uciekniemy przed tym przyciąganiem. A jeszcze dodam, że naprzeciw tej fontanny stoi z wózeczkiem i taką patelenką do prażenia kasztanów i już uprażonymi kasztanami taki dziadzio, któren sprzedaje je na tutki za 3 euro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kuś bo Rzym się zrobi konkretny. I znów pieniędze na wojaże zamiast na cóś niesłychanie potrzebnego przeznaczę.;-)

      Usuń