poniedziałek, 25 marca 2019

Porządki ogrodowe ( absolutny brak porządków domowych ) i ciemiernicze zakupy

Plec boli, na łapach kolejny pęcherz od sekatora a na sprzątniecie czekają pościnane trawy, pędy róż  i bylin. W domu rośliny prezentują się jako gotowe  do natychmiastowej kąpieli w wannie a niektóre jako wymagające dłuższego  odmaczania. Jakby  było mało to sterty rzeczy do wyprania niepokojąco rosną, pralka nueva pierze i czyści jak Departament Sprawiedliwości dokumenciki na  najprzystojniejszego i najmundrzejszego ( kolejność ważna ) prezydenta USAków ( za jakiś czas przewiduję wielkie bum związane z tym dochodzeniem ), razem z postępem pralniczym pojawiają  się sterty rzeczy które wypadałoby wyprasować ( nienawidzę tej czynności ), okna wyglądają jakby nie wyglądały a ja cierpię na lenia! Do ogrodu i owszem, podlecę coby cóś wsadzić, wysadzić, przyciąć, dociąć lub wyciąć ale dom  mła mentalnie rozwala. Wiosenna energetyzacja jakoś nie obejmuje porzundkowania  domu, ni mam  pojęcia dlaczego. Zamiast domowego pucu - pucu podłogi, której  pucowanie należy się jak  psu zupa (  jeszcze się   do niej nie przyklejamy ale to kwestia  dni a może nawet godzin ) to mła oglądała sobie  filmik z Eastwoodem ( ten co Bzikowa polecała ), rechotała nad wymysłami Cio Mary i Wujka Jo dotyczącymi "ich chłopców" ( nie mogę napisać o co kaman bo Wujostwo by mnie ubiło wspólnymi siłami za wywlekanie intymności, ale wierzcie mi Wujostwo mam naprawdę odjazdowe ), zajmowała się prawie "fylozoficznym" problemem zapodanym przez Falubaza ( czy mniejsza ilość wysokoenergetycznego pożywienia jest w stanie zastąpić ilość pożywienia którą spożywało się do tej pory? - zdaniem Falubaza nie jest ) i przede wszystkim zajmowała się sobą. No i myk do zielonego, do ogrodu, do budzących się motylków i pierdonek.  A po zielonym to  plec boli  i  na ogarnięcie chałupy w której przez ostatni tydzień rzundziły koty jakoś chęci i  sił brakło




No bo w domu jak to w domu, wszystko, Panie tego, po staremu. Za to w ogrodzie co i raz coś nowego wyłazi z gleby i wita się ze światem. Odliczają się cebulaczki i posadzone drzewiej byliny, pojawiają się na rabatach nowości, które mła sprowadziła w tym roku. Jak wspomniałam we wcześniejszym wiosennym wpisie Mamelon uraczyła mła nowymi ciemiernikami, są  przeurocze. 'King ™ Red®' jest podziwiany przede wszystkim ze względu na bardzo duże kwiaty. Produkuje ich naprawdę wielką ilość i co ważniejsze ma  grube pędy kwiatowe które nie pozwalają rozwiniętym kwiatom się zwieszać. 'Prince ™ Picotee Red®' ( ten ze zdjątka poniżej ) przy pylnikach ma piękny okółek mini płatków w kolorze mocnej czerwieni. Kwiat jest  kontrastowo wybarwiony,  taki że nie da się go  nie zauważyć. Seria ciemierników  'King ™' w ogóle charakteryzuje się dużymi kwiatami, występują w niej zarówno ciemierniki o kwiatach o większej ilości płatków jak i tych z pojedynczym okółkiem. Seria 'Prince™' to rośliny zwarte, nie tyle kompaktowe co tworzące porządne kępy. Mają grube łodygi kwiatowe i wytwarzają wiele kwiatów, które też nie mają tendencji do opadania. W tej serii nie spotyka się kwiatów typu spotted ( mocno kropkowanych ). W handlu ponoć są jeszcze ciemierniki z grupy 'Lord ™' znane z dużych kwiatów, zwartego pokroju i bardzo wczesnego kwitnienia, niestety ani Mamelon, ani ja ich nie naszłyśmy. Na fotce poniżej - poniżej produkt z Alcatrazu, jedna z ładnie kropkowanych sieweczek.


19 komentarzy:

  1. Tabaazo, prześliczne są te kropkowane kwiatki i wszyćkie inne też, ale te głównie. Przebić mogą je tylko magnolie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio zastanawiałam się czy są na świecie ciemierniki którym nie dane jest kręcić mła. Otóż nie ma takowych! ;-)

      Usuń
  2. Zobaczyć kwitnące ciemierniki purpurowe w naturze, to ci dopiero widok, na Słowacji, na południe od Bieszczadów można zobaczyć:-) ciekawe te ogrodowe odmiany, wręcz intrygujące:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam o lasach rumuńskiej Bukowiny i tych jeszcze dalej na południu położonych. Ponoć wiosną widok kwitnących ciemierników i przylaszczek dech zapiera. :-)

      Usuń
  3. Ach, no cudne są, własciwie to nei wiem które kwiatki nie są cudne:))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bukietnica czyli Rafflesia arnoldii nie jest. No i jeszcze dziwidło olbrzymie Amorphophallus titanum. Znaczy urodne są ale jadą niemiłosiernie, z paruset metrów roślinki czuć dojrzałą padlinką i zmarłą rybką. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak bardzo nie cuchnęło to dziwadło, dane mi było odwiedzić ogród botaniczny,kiedy kwitły, bo były dwa. Bukietnica jest cudna, ale nie miałam okazji na żywo sie zapoznac;)

      Usuń
    2. Podobno w botanikach różne sztuczki wyczyniajo żeby się dało roślinkę oblookać bez wstrętu, w naturze jednak jak wynika z wyczytków jadą bez żadnych zahamowań - woń powala! :-) Może lepiej podziwiać w otoczeniu kontrolowanym, cud forma bez dodatkowych wrażeń.

      Usuń
  5. Jak ja to doskonale rozumiem. W sobotę doginałam w robocie do późnych godzin wieczornych, więc na poprawę morale przed pracą podjechałam do ogrodniczego po sadzonki. W niedziele też zasuwałam do roboty, dla odmiany na 8.00 rano w pełnym wymiarze do 16.30 - 10 godzin lekcyjnych gadania. Żeby nie zwariować o 5.30 w pidżamie, szlafroku i gnojoskoczkach dosadzałam skalnic, żagwinów, zawciągów i floksów na moją skarpkę. A dywany znikają pod grubą warstwą zrzucanego hojnie włosia i już drugi tydzień mnie to nie rusza ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o, o... Psie, to jest właściwy trop - dom nie odstresowywuje tak mocno jak ogród! Masz kontakt z żywym dywanem kwiatowym ( co z tego że in spe )a nie z martwym dywanem z włókien. Pogadasz sobie z roślinkami i nikt się nie dziwi, wiadomo, ogrodnicy tak majo. Spróbuj pogadać z dywanem domowym - najbliższa rodzina zacznie się martwić czy aby dekielek Ci się nie poluzował! ;-)

      Usuń
    2. Poczeka jeszcze trochę, to i na dywanie domowym też jej wyrośnie. Jest już na dobrej drodze, przecież. I już będzie mogła gadać do dywanu i w domu. Polecam i Tobie. Na pewno milej będzie dywan kosić niż odkurzać. ;-D

      Usuń
    3. Żeby wyrosło to trza jeszcze podlewać. Piesa co prawda jest w posiadaniu lejków ale nie pisała nic o tym że węchu nie ma, tak że wykluczam pomoc źwierząt domowych w uprawie dywanu. A u mnie nie ma co uprawiać bo od czasu czułej pamięci Azuni i Tabisi dywanów mła nie posiada. :-)

      Usuń
    4. Zmarnowały się moje dobre rady... Jakże mi przykro.

      Usuń
    5. No może kiedyś tam zafunduje sobie jakiś mały chodniczek do gnębienia przez żwierzęta. Wtedy rady będą jak znalazł! ;-)

      Usuń
    6. Węch posiadam, więc wyklucza... ale dzięki Agniecha za dobre rady, może kiedyś... ;]
      Dywany som. Głównie do przykrycia koszmarnych paneli (były, a jeszcze finansowo i czasowo nie przyszła pora na zmiany) i wytłumienia staccato pazurków po onych panelach.
      Dzisiaj mam weekend. Znowu po 9 dniach pracy ciurkiem. Dywany odsierściłam odkurzaczem, kończę właśnie przejażdżkę na mopie i zaraz w nagrodę pędzę do ogrodu. W tej kolejności. Rano musiałam sobie wytłumaczyć, że jak ładnie posprzątam, to znowu będę mogła sobie ryć w ziemi - choć dzisiaj zimno. Bo gdybym zaczęła na odwrót, to po zmroku nocą ciemną Mężczyzna musiałby stoczyć ze mną walkę, by siłą wyrwać mi z rąk widły amerykańskie (moje ulubione! Fiskarsa!) i by było, że przemoc w rodzinie, a dom nadal by zarastał brudem.

      Usuń
    7. Ja tyż wykorzystuję zimne dni na sprzątanie tego czego sprzątać nie lubię. U nas wczoraj był śnieg, rano jeszcze były białe dachy szopek - nie nastrajało to ogrodowo. Z kolejnością sprzątań to rozumiem - jak wlezę w Alcatraz to tyż kończę po ciemoku. No ogrodowi tak już majo ( znaczy zobacz jak szybko zogrodziałaś, he, he, he ). :-)

      Usuń
    8. U nas wczoraj wieczorem był grad a w nocy przymrozek, ale orliki, które posadziłam, dały radę.
      No wiesz, ja poznałam ogród, ogród poznał mnie. Pokończyły się w większości prace remontowe w domu, no i czas jest dobry.
      W tamtym roku walczyliśmy z domem i wycinką boru tujowo-jałowcowego, to nawet sadzić nie było gdzie. Poza tym w tamtym roku o tej porze była regularna zima, a jak miałam czas latem, żeby grzebać w ziemi to były saharyjskie upały i odpuściłam. W tym roku jakoś wszystko ładnie się poskładało.

      Usuń
    9. Może ten sezon ogrodowy będzie lepszy, taki bardziej mokry, mniej upalny. I Tobie i sobie tego życzę. :-) Co do porządków to Mamelon znów szaleje z sekatorem - dziki błysk w oczach, normalnie Kuba Sekatorowicz, taki który roślinkę przytnie do przyziemia! ;-)

      Usuń
  6. Nie mogę już się doczekać wiosny:) Mój ogród na pewno będzie wymagał dużo pracy. Znalazłam tak na stronie https://iglaco.com wszystko co niezbędne do ogrodu.v

    OdpowiedzUsuń